poniedziałek, 24 października 2022

One-shot ~ ,,Wspomnienia''

 




,,WSPOMNIENIA''


   Ziewnęła potężnie, wyciągając ręce i tułów do góry. Rozciągnięcie mięśni przyniosło jej sporą przyjemność, a co istotniejsze — rozbudziło na tyle, żeby zaczęła się przygotowywać do wyjścia. Zdjęła z wieszaka mundurek, który zeszłego wieczoru starannie wyprasowała, podwijając rękawy marynarki na wysokość łokci. Odpięła dwa górne guziki białej koszuli, by chwilę później zapiąć je z powrotem. Nie mogła sobie pozwolić na zbytnie eksperymentowanie ze strojem przez wzgląd na szkolne zasady, i mimo że chciała dobrze się prezentować, przy okazji wyróżniając się na tle innych uczennic, odsłanianie za wielu części ciała nie było w jej stylu.

   Przy zakładaniu zakolanówek usiadła na łóżku, rzucając okiem na widok za oknem. Niektóre fragmenty nieba, zwłaszcza te blisko słońca, przypominały barwą pyszny karmel albo suszone morele, na których wspomnienie od razu zrobiła się głodna. Czym prędzej dokończyła się ubierać i podniosła z podłogi torbę, kiedy wychodziła z pokoju.

   Na kuchennym stole czekała na nią notatka od rodziców. Doskonale wiedziała, jaka będzie jej treść, ale postanowiła przynajmniej na nią zerknąć, gdyby jednak się myliła. Naiwne marzenie.

   Westchnęła ciężko i wyrzuciła karteczkę do śmietnika, kompletnie niezaskoczona, że dla rodziców praca w galerii po raz kolejny okazała się ważniejsza od niej. Oboje mieli dary idealnie dopasowane do tworzenia sztuki; skóra jej matki potrafiła wydzielać węgiel, przez co rysowała dłońmi, nie potrzebując żadnych szczególnych akcesoriów, natomiast ojciec posiadał kontrolę nad piaskiem. Ich prace cieszyły się ogromną popularnością, więc czas spędzali głównie w pracowni albo na imprezach z okazji nowego dzieła. Do domu wpadali okazjonalnie i [Imię] zdążyła się do tego przyzwyczaić.

   Nastawiła w czajniku wodę na herbatę, walcząc z chęcią wrócenia do łóżka. Wolała pójść do szkoły i udawać, że prowadzi takie samo życie, jak wszystkie nastolatki w jej wieku. A szczególnie te, które nie wybrały żadnego prestiżowego ani wyróżniającego się liceum.

   Indywidualność [Imię] była kombinacją umiejętności jej rodziców i gdyby chciała, mogłaby aplikować do jakieś elitarnej szkoły i spróbować swoich sił w zostaniu bohaterką. Ale nie chciała. Widziała, co sława i pieniądze zrobiły z jej rodzicami; przestali być skromnymi ludźmi, którzy zawsze znajdowali czas dla swojej córki. Stali się próżni, wiecznie gonili za rzeczami przyziemnymi i materialnymi kosztem rodziny. [Imię] już w gimnazjum postanowiła, że nie wybierze zawodu, który mógłby zrobić z nią to samo. Nawet jeśli miałaby żyć jak osoba bez daru.

   Narastający świst czajnika wyrwał ją z nieprzyjemnych rozmyślań. Westchnęła ciężko i wyłączyła gaz, co natychmiast zakończyło rozleganie się głośnego pisku. Ostrożnie zalała suche liście gorącą wodą, uważając, żeby się nie poparzyć. Pociągnęła nosem, czując, jak nozdrza wypełnia jej zapach [rodzaj] herbaty. Trochę poprawiło to jej humor.

   Zamieszała łyżeczką napój, po czym poszła wyjąć z lodówki śniadanie i lunch, które przygotowała dzień wcześniej. Lubiła się uprzednio na wszystko przygotowywać, miała dzięki temu poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad swoim życiem. Wiele koleżanek z klasy ją przez to podziwiało, co miło łechtało jej ego, ale gdyby tylko wiedziały, jak kiepsko sobie radziła w sytuacjach spontanicznych i wymagających szybkiej decyzji, przestałyby tak dobrze o niej myśleć. Całe szczęście tylko jej przyjaciel widział, jak w takich momentach się zachowuje, chociaż czasami i tego żałowała.

   Delikatnie włożyła dwa pudełka śniadaniowe do torby, wcinając kulkowate onigiri z nadzieniem [smak]. Ostatnie oznaki zmęczenia i cierpkiego humoru zniknęły, gdy ryż połączony z farszem zaczął wypełniać jej usta. Teoretycznie mogła sobie przygotować lepsze śniadanie, ale to w zupełności jej wystarczało — było proste, smaczne i przypominało wesołe czasy z dzieciństwa.

   Od czasu do czasu popijała zimną potrawę gorącą herbatą, przeglądając jednocześnie ulubione strony internetowe. Na razie wiadomości nie ostrzegały o żadnym niebezpieczeństwie, co przyjęła z przeogromną ulgą. Dokończyła jeść i zabrała torbę z krzesła, kierując się w stronę drzwi.

   Uśmiechnęła się blado, mówiąc w myślach wychodzę.

   Po zamknięciu drzwi schowała klucz do torby, choć równie dobrze mogłaby zostawić dom otwarty; nikogo — łącznie z nią — nie obchodziła jego zawartość. Przelotnie spojrzała na zegarek, z niemałą satysfakcją zauważając, że wyrobiła się ze wszystkim szybciej niż zazwyczaj. Zamierzała dobrze wykorzystać nadprogramowy czas i dokończyć w szkole czytanie rozdziału, od którego z wielkim trudem oderwała się zeszłego wieczoru.

   Wydawało się, że już nic nie zepsuje jej humoru, gdy tymczasem furtka miała wobec niej inne plany; [Imię] obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem, kilka razy szarpiąc mocno, żeby móc ją zamknąć. Ścisnęła mocniej metalowe pręty — jej poczynania nie przyniosły żadnych efektów, lecz nie zamierzała się poddawać. Położyła torbę na ziemi, po czym złapała za klamkę obiema rękami.

   Furtka, jakby nagle się wystraszyła, natychmiast odpuściła i [Imię] mogła ją bez problemu zamknąć. Mimo to mruknęła pod nosem kilka niemiłych słów pod jej adresem, grożąc, że jeśli to się powtórzy, skończy na wysypisku.

   Odetchnęła pełną piersią, odgarniając włosy z twarzy. Znacznie spokojniejsza odwróciła się w stronę pozostawionej na chodniku torby, by sekundę później przekonać się, że ta gdzieś zniknęła.

   Miała wrażenie, jakby los bawił się z nią w rosyjską ruletkę.

   — Spokojnie, [Imię], spokojnie. Na pewno gdzieś tu jest.

   — Skąd wiedziałaś? — rozległo się tuż nad nią.

   Zadarła wyżej głowę, spoglądając wprost na beztrosko uśmiechniętego Keigo, trzymającego w dłoni jej szkolną torbę.

   — Bo zaczęłam czuć oznaki ptasiej grypy. — Patrzyła, jak sprawnie zlatuje na ziemię, dopóki jego jaskrawoczerwone skrzydła nie sprawiły, że dostała podmuchem powietrza w twarz. — Przez ciebie prawie dostałam ataku serca.

   — A myślałem, że zawsze tak reagujesz na mój widok.

   [Imię] wyrzuciła ręce w górę w geście poddania się i po prostu zabrała Keigo swoją torbę.

   — Jeśli w przyszłości będziesz tak drażnił też innych, to kiepski będzie z ciebie bohater.

   — Jestem pewien, że będą to uwielbiać tak samo, jak ty.

   Chciała zaprzeczyć, głównie by utrzeć mu nosa, lecz nie potrafiła się zdobyć na żadną kąśliwą uwagę. Podobnie jak nie potrafiła oderwać od niego oczu, kiedy spędzali razem czas, co było jedną z najbardziej frustrujących rzeczy w ich przyjaźni.



~ * ~



   Promienie słońca odbijały się od niektórych okien, sporadycznie rażąc [Imię] w oczy. Ogromnie żałowała, że nie zabrała z domu okularów przeciwsłonecznych. Wtedy słuchanie opowieści Shina byłoby znacznie przyjemniejsze i, co ważniejsze, nie miałaby problemu ze skupieniem się na niej. Jak na razie zdążyła zrozumieć tylko tyle, że powodziło mu się w nowej pracy, mimo paru nieprzyjemnych akcji. Kontekst znała, ale większość szczegółów jej umykała.

   — Niezły dzisiaj upał, co? — zmienił nagle temat. Tak przynajmniej [Imię] się zdawało, gdyż nie zauważyła, kiedy dokładnie Shin zaczął narzekać na pogodę. — Może skoczę po coś do picia?

   — Chce ci się stać w kolejce? — zapytała. Jej na sam widok osób kręcących się w pobliżu automatu robiło się słabo.

   — Dla chwili orzeźwienia? Tak. — Przytaknął z determinacją. Przez chwilę w oczach [Imię] wyglądał jak uradowany szczeniaczek. — Zaraz wrócę!

   [Imię] pokręciła z rozbawieniem głową, po czym wycofała się odrobinę, by stanąć w cieniu jednego z budynków. Chociaż niezbyt dobrze znosiła upały, cieszyła się, że Shin wyciągnął ją z domu. Od czasu wypadku minęły trzy lata, ale nadal miewała problemy z wychodzeniem na zewnątrz. Najbezpieczniej czuła się w domowym zaciszu, popijając herbatę [rodzaj], do której miała zaskakującą słabość. Nawet przy takim upale wolałaby się jej napić, niż jakiegoś gazowanego, słodkiego napoju, ale nie zamierzała o tym mówić Shinowi. Mógłby wtedy pójść specjalnie do herbaciarni, by sprawić [Imię] przyjemność, której wcale by nie odczuła.

   Shin zdecydowanie za dużo dla niej robił.

   — O, [Imię]! Długo się nie widzieliśmy. Co słychać?

   [Imię] zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w stronę podchodzącego do niej mężczyzny. Jego strój nie wyglądał na cywilny, co rzuciło jej się w oczy zaraz po dostrzeżeniu pary dużych skrzydeł. Musiały minąć trzy długie sekundy, zanim rozpoznała drugiego najlepszego superbohatera w rankingu. Kompletnie nie wiedziała, co powinna powiedzieć w takiej sytuacji ani jak zareagować na to, że znał jej imię.

   — Kuku, ziemia do [Imię]. — Pomachał jej ręką przed twarzą, gdy przez dłuższy czas nic nie odpowiedziała.

   Przechodzący obok ludzie posyłali im jednocześnie zaciekawione, jak i zaskoczone spojrzenia, co sprawiło [Imię] jeszcze większy dyskomfort.

   — P-przepraszam, ale chyba zaszła jakaś... pomyłka.

   — Co? — Przez chwilę Takami wyglądał na zdziwionego, aż nagle zrozumiał, o co mogło chodzić. — Nie gniewasz się chyba na mnie? Na swojego najlepszego przyjaciela?

   — Wybacz, ale naprawdę nie wiem, o czym mówisz. Nigdy nie byłam tak blisko kogoś, żeby nazwać go najlepszym przyjacielem. — Potarła kark, ukradkiem rozglądając się za Shinem. Miała nadzieję, że przyjaciel wyciągnie ją z tej niezręcznej sytuacji, ale nigdzie go nie widziała. Zupełnie jakby zapadł się pod ziemię.

   Nie mając innego wyjścia, wróciła spojrzeniem do stojącego przed nią bohatera, kurcząc się wewnętrznie. Jego beztroski uśmiech nieco zmalał, w pełni rozpromieniona twarz zaczęła zdradzać ledwie zauważalne oznaki poirytowania, którego Keigo celowo nie ukrywał.

   Dla [Imię] takie zachowanie było absurdalne. Zaczepił ją na środku ulicy i wygadywał niestworzone rzeczy. Przecież znała go jedynie z ekranu telewizora. Nie miała żadnego szczególnego wykształcenia ani ciekawej umiejętności, która mogłaby wytłumaczyć jego zainteresowanie.

   — Możesz przestać żartować i po prostu przyznać, że jesteś na mnie zła. Wiem, że zaniedbałem naszą przyjaźń, ale chyba jesteś w stanie mi to wybaczyć, prawda?

   [Imię] uśmiechnęła się smutno.

   — Chyba jednak nie mogę. Gdybyś był prawdziwym przyjacielem, byłbyś przy mnie, kiedy najbardziej cię potrzebowałam. Może wtedy bym cię nie zapomniała.

   Widząc ponad ramieniem Hawksa, idącego w ich stronę Shina, czym prędzej wyszła mu naprzeciw. Niczego więcej do bohatera nie powiedziała. Nawet nie rzuciła na niego okiem. Krew jej buzowała, choć twarz miała białą jak papier.

   Nigdy więcej nie chciała przeżyć czegoś podobnego. Nigdy.



~ * ~



   Poczucie winy nie dawało [Imię] spokoju.

   Po tym, jak pokrótce wytłumaczyła Shinowi sytuację i poprosiła o wcześniejsze zakończenie ich spotkania, była pewna, że za jakiś czas zapomni o tamtym bohaterze i wszystko wróci do normalności. Jednak jego twarz, piękne skrzydła i uśmiech wciąż przewijały się przed jej oczami, nie pozwalając się zamknąć w sejfie na dnie pamięci. Próbowała wielu zajęć, począwszy od gotowania, a kończąc na rysowaniu, byle tylko zająć czymś myśli i nie przeglądać stron internetowych na wypadek, gdyby gdzieś natknęła się na jego zdjęcie.

   Lecz nie rozwiązało to problemu. Musiała coś z tym zrobić, więc postanowiła poszukać odpowiedzi w pudłach z rzeczami ze starego mieszkania. Dotychczas unikała ich jak ognia, tłumacząc sobie, że zajrzy do nich, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Nie miała pewności, czy takowa właśnie się nadarzyła, ale nie mogła dalej tak absurdalnie się zachowywać!

   Przejrzała rodzinny album pełen zdjęć z czasów, kiedy miała szczęśliwą rodzinę; na prawie każdej fotografii była z rodzicami, albo przynajmniej jednym z nich, uśmiechając się od ucha do ucha. Później znalazła parę odbitek z gimnazjum, na których znajdowali się tylko ona i Keigo. Żadnych więcej nie znalazła, zupełnie jakby jej życie składało się kiedyś jedynie z tych kilku osób.

   Z ciężkim sercem przejrzała resztę rzeczy, ale w kartonach były głównie jej stare ubrania, podręczniki i zeszyty z liceum. Bez większych oczekiwań, przekartkowała kilka brulionów, uśmiechając się na widok swojego dawnego pisma. Niektóre wspomnienia pamiętała bardzo dobrze, jak chociażby szukanie odpowiedniej szkoły do późna w nocy, ale większość przypominała zniszczone klisze, których nie miała jak odkupić ani naprawić.

   Wtem, na jednej z przeglądanych kartek, zobaczyła parę razy nabazgrane nierówno imię, możliwe do odczytania tylko dla niej. Jej policzki zalała czerwień. Nie chciała wierzyć w słowa Hawksa, bo to by oznaczało, że naprawdę ją odstawił na kilka lat i tylko za sprawą losu znowu się spotkali. Samo to bolało, a gdy jeszcze dowiedziała się, że kiedyś była w nim skrycie zakochana...

   Miała do niego jeszcze większy żal.

   Schowała wszystkie rzeczy z powrotem do pudełka, nie licząc albumu rodzinnego, który położyła na regale z książkami. Chciała kilka zdjęć z rodzicami włożyć do ramek, by przypominały jej o najszczęśliwszych momentach życiach.

   Nagle po mieszkaniu rozszedł się odgłos pukania. [Imię] ruszyła w kierunku drzwi, zastanawiając się, kto to mógł być. Shin o tej godzinie miał pracę, a tylko on ją odwiedzał.

   Zaciekawiona przekręciła klucz w zamku i od razu otworzyła drzwi. Na moment zastygła w bezruchu, widząc radosną twarz Keigo, jednak szybko przywołała się do porządku i z impetem zamknęła z powrotem przejście.

   Po klatce schodowej echem rozniósł się śmiech.

   — To nie było zbyt miłe, [Imię]!

   — Nie wpuszczę cię, więc idź stąd!

   — W porządku, poczekam, aż stamtąd wyjdziesz.

   [Imię] w ostatniej chwili powstrzymała się przed obrzuceniem go wyzwiskami.

   Przez moment rozważała, czy nie zadzwonić po policję, ale co by im powiedziała? Że nie życzy sobie obecności bohatera numer dwa przed swoimi drzwiami? Nie uwierzyliby jej! Zresztą sąsiedzi nie byliby zadowoleni z robienia zamieszania.

   Wtedy do [Imię] dotarło, że będzie skończona, jeśli ktoś zobaczy Hawksa dobijającego się do jej mieszkania. Przestanie żyć w spokoju, sprawi Shinowi jeszcze więcej problemów, a zarządca budynku wyrzuci ją za zrujnowanie fikcyjnej sielanki mieszkańców bloku. Nie miała innego wyboru jak wpuścić tego ptasi móżdżka do środka i zażądać, żeby więcej jej nie nachodził.

   — Wejdź — powiedziała przez zaciśnięte zęby, otwierając drzwi.

   Poszła do salonu i stanęła przy kanapie ze skrzyżowanymi ramionami, czekając na wyjaśnienia. Jednak Keigo się z nimi nie śpieszył. Po wejściu do mieszkania zaczął się po nim bez krępacji rozglądać, jak gdyby był ciekaw życia jego dawnej przyjaciółki. Mógł wiele wyczytać z samego otoczenia; naczynia w zlewie sugerowały, że przebywała w domu na tyle często, by nie musieć się przejmować ich natychmiastowym myciem; piętrzące się na stoliku kawowym książki miały oznaki  wielokrotnego użycia; pozostawiony na parapecie telefon wyglądał na porzucony.

   — Powiesz wreszcie, czemu przyszedłeś? — zapytała [Imię], stukając palcami o ramię.

   — Żeby błagać o wybaczenie — odparł bez wahania, uśmiechając się w doskonale znany [Imię] sposób. Jednak tym razem jego oczy pozostały poważne. — Twój przyjaciel opowiedział mi o wypadku i o tym, że straciłaś kilka wspomnień. Żadne słowa nie wyrażą tego jak mi przykro. Miałaś rację — powinienem wtedy być przy tobie. Nigdy nie przestało mi zależeć na naszej przyjaźni. Po prostu przeznaczałem czas na inne rzeczy. Ale jeśli nie jest jeszcze za późno, chciałby to naprawić.

   Łzy zaczęły się zbierać w oczach [Imię].

   — To... — Szybko zamrugała, żeby je odpędzić. — Nie wiem, co odpowiedzieć. Wydajesz się taki znajomy i obcy jednocześnie. Chciałabym się pozbyć tego uczucia, ale nie mogę. Myślę, że...że za dużo dla mnie znaczyłeś. Nie...nie potrafię cię odrzucić.

   Zakryła twarz dłońmi, czując, jak przegrywa walkę z łzami.

   Wtedy została otoczona ramionami Keigo. W pierwszej chwili nie wiedziała, jak zareagować. Z jednej strony chciała zachować pomiędzy nimi dystans, z drugiej — tak boleśnie pragnęła wyrzucić z siebie wszystkie te emocje, które ją dusiły.

   Przejrzenie pamiątek sporo zmieniło. Dzięki nim pamiętała, jak kiedyś potrafili spacerować godzinami, krążąc bez końca tymi samymi ścieżkami, zawsze odnajdując nowy temat do rozmowy. Ale potrafili też milczeć, rozkoszując się ciszą, jak gdyby była to najnaturalniejsza rzecz pod słońcem. Keigo wypełniał każdy aspekt jej życia, zarówno za czasów gimnazjum, jak i liceum, mimo że spędzali ze sobą coraz mniej czasu.

   Jego odejście było bolesne. Wystarczająco bolesne, żeby chciała wymazać go ze swoich wspomnień.

   Ale nigdy nie ze swojego życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz