niedziela, 16 lutego 2020

[SG] Child boy












Makoto Naegi


Z Makoto nie miałaś żadnych problemów, nawet jak był, nie wiedzieć czemu, dzieckiem. Zachowywał się jak zawsze, choć przy dłuższej obserwacji zauważyłaś, że czuł się przy tobie pewniej niż zwykle.

Wykorzystywanie dziecka nie było niczym dobrym, ale wystarczyło kilka słów, aby udało ci się go przekonać do pójścia z tobą do miasta.

Zamierzałaś upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

- Wystarczy tutaj klikać, a tym poruszać - wytłumaczyłaś mu, pokazując przyrządy, jakie miałaś na myśli.

To nie tak, że czułaś się w duchu głęboko zranioną tym, że nigdy nie wygrałaś niczego na żadnej maszynie. Gdzie tam! Chciałaś tylko, aby to chibi Makoto wygrał jakąś fajną maskotkę. Nie zamierzałaś w tym mieć żadnego udziału.

- Tego liska! Tego liska spróbuj złapać! - wykrzyknęłaś z entuzjazmem, dotykając palcem szyby, w miejscu, w którym owa maskotka w kształcie lisa się znajdowała.

Dla osób trzecich cała sytuacja musiała wyglądać komicznie, ale ty byłaś śmiertelnie poważna w chęci zdobycia pluszaka. Dla Makoto, naturalnie!

- Udało się, [Imię]-chan! - zawołał uszczęśliwiony, kiedy chwytak puścił liska przy otworzę, z którego mogliście go zabrać. - Proszę! - Złapał maskotkę w swoje małe rączki i wyciągnął w twoją stronę.

- Dla mnie?

- Yhm! Bardzo ci się podoba, prawda?

Zatrzęsłaś się na dźwięk jego uroczego głosu, zabierając przytulankę i przyglądając się jej pod każdym kątem, po czym wróciłaś wzrokiem do Makoto, któremu posłałaś pełen ciepła i radości uśmiech.

Szkoda, że jest za młody na kasyno...





Byakuya Togami


Nigdy nie miałaś okazji zastanowić się nad tym, jaki Togami mógłby być jako dziecko. Jednak na pewno nie wyobrażałaś go sobie jako mniejszej wersji samego siebie. W końcu miał powalać nie tylko urokiem zewnętrznym, ale i wewnętrznym!

Zamiast dostać możliwość rozczulania się nad słodkim Byakuyą, musiałaś przynosi mu mnóstwo ultra ważnych papierów, które chciał koniecznie sprawdzić przed jutrzejszym dniem.

- Proszę, masz wszystko, czego sobie zażyczyłeś - odparłaś nie kryjąc rozczarowania, kładąc na stoliku plik kartek.

- Dobra robota - pochwalił cię, z czego być może byś się ucieszyła, gdyby nie powalił cię jego piskliwy głos.

Zakryłaś dłonią usta, tłumiąc śmiech.

Togami wyglądał jak mniejsza wersja samego siebie, ze wciąż zimnym spojrzeniem, a widząc jego zachowanie, które nie zmieniło się nic a nic, straciłaś nadzieję, że cokolwiek w nim uległo zmianie. Nie przyszłoby ci do głowy, że jego głos, mógłby ulec tak ogromnej deformacji. Aż musiałaś to w ukryciu nagrać, nie było mowy, abyś przepuściła taką okazję!

- Będziesz tak cały czas nade mną stała? - warknął ,,złowrogo'', na co zaczęłaś się zwijać ze śmiechu, nie mogąc dłużej wytrzymać.

- Niech ci taki głos już zostanie - wysapałaś, kiedy próbowałaś uspokoić się na tyle, aby móc złapać oddech. - Wtedy możesz do woli mówić do mnie ,,baka''! To będzie tak uroczo brzmiało!

- Jesteś poniżej wszelkiej krytyki - mruknął, marszcząc z konsternacją brwi.

Nie mogłaś uwierzyć, że on naprawdę aż tak cię rozczulał, nawet jak próbował cię obrazić! Czyżby obudziła się w tobie jakaś masochistyczna strona?

- Oi, mów bardziej jak dziecko, bo takie słowa nie pasują do twojego uroczego głosu! - zażądałaś, wycierając z kącików oczu nagromadzone ze śmiechu łzy.

- W takim razie nie będę się do ciebie w ogóle odzywać.

- Nie rób mi tego... - jęknęłaś, tarmosząc go po głowie. - A jak pomogę ci z papierami~?

- O ile będziesz cicho.

- W porządku!





Chihiro Fujisaki


Chihiro nie brakowało uroku pod żadnym względem, nawet w damskich ciuchach. Byłaś do takiego widoku raczej przyzwyczajona.

Nie spodziewałaś się jednak, że przyjdzie taki dzień, kiedy zobaczysz swojego chłopaka jeszcze niższego niż zazwyczaj i w chłopięcych ubraniach. Nie wiedziałaś jak to się stało, ale musiałaś przyznać, że wyglądał fantastycznie! Zwłaszcza że nikt nie mógł powiedzieć, że przypominał dziewczynę!

- Wszystko w porządku, [Imię]-chan? - zapytał zmartwiony, kiedy zauważył, że od dłuższej chwili się nie ruszałaś.

Oślepił cię jego urok, więc gdzie i po co miałabyś iść, jeżeli nie mogłabyś na niego dłużej popatrzeć?

- W jak najlepszym - odpowiedziałaś nieco nieobecnym głosem.

Czy tak się czuje pedofil?

Zastanowiłaś się, po czym pokręciłaś szybką głową, aby wyzbyć się z niej podobnych myśli.

-W-Wiesz co? Może przełóżmy nasz spacer - zaproponowałaś, odwracając wzrok w inną stronę, czując nieprzyjemne ciepło na policzkach. - Zagrajmy lepiej w coś.

- Z przyjemnością, [Imię]-chan!

Rozpływałaś się pod jego zwiększonym urokiem i wolałaś, abyś tylko ty doświadczyła takiego uczucia, a nie żadni zboczeńcy w parku. Musiałaś chronić swojego chibi Chihiro!






Hajime Hinata


Sapnęłaś zmęczona, kładąc się na łóżku. Dzisiejszy dzień makabrycznie cię wykończył, nawet pomimo twojej nadnaturalnie optymistycznej natury.

Zamknęłaś oczy, chowając głowę w poduszkę. Całkowicie zapomniałaś, że umówiłaś się z Hajime, który obecnie czekał na ciebie w twoim pokoju, a ty go nawet nie zauważyłaś. Może tak by się nie stało, gdyby nie był zastraszająco mały.

- Eee, [Imię]? - Podszedł do ciebie i delikatnie szturchnął za ramię.

Uchyliłaś ociężałe powieki, mrugając powoli. Kiedy zobaczyłaś swojego chłopaka w wersji chibi, natychmiast zerwałaś się z łóżka.

-H-Hajime?! - wydukałaś, kiedy udało ci się pozbierać szczękę z podłogi.

Najpierw wytrzeszczałaś na niego oczy, po czym zaczęłaś je gorączkowo przecierać, zastanawiając się, czy nie miałaś przypadkiem jakiś zwidów. W końcu naprawdę miałaś za sobą ciężki dzień, więc taka opcja nie była wykluczona.

Hinata będący przez ciebie cały czas obserwowany, zarumienił się nieznacznie, spuszczając głowę. Nie wiedziałaś, co mu się stało, ale musiałaś przyznać jedno.

- Wyglądasz przeuroczo! - stwierdziłaś z zachwytem, kiedy wszelki szok ci minął.

Nim Hajime zdążył ci cokolwiek powiedzieć czy wyjaśnić, ty już zdążyłaś zacząć go maltretować.





Nagito Komaeda


Rozglądałaś się za Nagito od dłuższego czasu, nie mogąc go nigdzie znaleźć. Chciałaś się poddać, kiedy nagle zobaczyłaś małego chłopca, który biegł do ciebie, jakby go coś co najmniej goniło.

Widząc burzę śnieżnobiałych włosów, uświadomiłaś sobie, że tylko twój chłopak posiadał takową rozpoznawalną czuprynę. Kiedy zaczęłaś samą siebie przekonywać, że to mógł być Komaeda, chłopczyk potknął się na prostym gruncie i upadł na twarz. Wtedy nie miałaś już żadnych wątpliwości, co do jego tożsamości.

Pobiegłaś szybko do niego, aby pomóc mu wstać i otrzepać go z brudu.

- Wszystko w porządku? - zapytałaś troskliwie, wpatrując się w jego niewinny i uroczy wyraz twarzy.

- Teraz tak. Dziękuję, [Imię]-chan - odpowiedział, posyłając ci dobrze znany uśmiech.

- Nie ma za co - mruknęłaś, marszcząc z konsternacją brwi. - Nie wiem, co ci się stało, ale grunt, że jesteś cały.

Przyjrzałaś się całej jego postaci, upewniając się, że niczego sobie nie zrobił. Przy okazji chciałaś utwierdzić się w przekonaniu, że poza wzrostem i kilkoma pomniejszymi czynnikami wyglądał tak samo jak zawsze.

- Jestem głodny, [Imię]-chan - odparł nagle, prosząco na ciebie patrząc.

- W takim razie przygotuję coś dla ciebie - zaproponowałaś, wyciągając do niego rękę. - Chodźmy do kuchni.

Nagito zaoferował, że ci pomoże w gotowaniu, więc się z uśmiechem zgodziłaś. Pożałowałaś tego niemalże od razu, kiedy znaczna część naczyń się w niewytłumaczalny sposób stłukła, a poszczególne składniki wylądowały na podłodze bądź suficie. Na początku tłumaczyłaś to sobie zwyczajną niezdarnością dziecka, ale w końcu doszło do ciebie, że winnym wszystkiemu był jego talent.

Zatem zaproponowałaś Nagito oglądanie bajek w salonie, a sama zajęłaś się gotowanie, już bez większych katastrof.





Gundham Tanaka


- Moja Mroczna Królowo Ciemności, wstawaj! - Jęknęłaś słysząc wołanie Gundhama.

Otworzyłaś ociężałe powieki, mając wrażenie, jakby coś było nie tak. Zdawało ci się, że jego głos zabrzmiał jakoś inaczej, ale pomyślałaś, że mogło ci się tylko tak wydawać. Jednak kiedy zobaczyłaś małego Tanake, po którym skakały chomiki, zamrugałaś szybko, odganiając resztki snu.

-C-Co się stało? - zapytałaś skołowana, szczypiąc się po kryjomu w rękę, aby upewnić się, że to wszystko na pewno ci się nie śniło.

- Nie mam pojęcia - odpowiedział spokojnie, nie przejmując się chomikami.

- Etto... A Devy... z nimi też wszystko w porządku?

- Tak, trochę tylko panikują, nie wiem czemu.

- W porządku... - odparłaś niezbyt przekonana. - Skoro tak mówisz...

Devy zostawiły w końcu Gundhama i poszły do ciebie, jakby szukając wsparcia w zaistniałej sytuacji.

Pomasowałaś zakłopotana kark, nie wiedząc za bardzo co zrobić. Nigdy nie zdarzyło ci się nic podobnego.

Nagle klasnęłaś w dłonie, jakbyś wpadła na iście genialny pomysł.

- Może... Porysujemy razem? - zaproponowałaś z ożywieniem.

Zawsze patrzyłaś jak to Gundham prezentował swój talent, a teraz wreszcie to ty mogłaś wykazać się swoim!

- Porysujemy! - zakomenderowałaś, ruszając poszukać kilku(nastu) kartek i przyborów do rysowania.

Ostatecznie zajęliście się wspólnym kolorowaniem, ale to ty bardziej zachowywałaś się jak dziecko niż Gundham.





Kazuichi Soda


Dzieci potrafiły być niewiarygodnie uległe. Wiedziałaś o tym chociażby po swoim rodzeństwie, któremu wystarczyło powiedzieć odpowiednio skonstruowane zdanie, aby zmanipulowane zrobiły co chciałaś.

Nie sądziłaś, że coś takiego uda się również na Kazuichim, ale w końcu, co ci szkodziło sprawdzić. Ostatecznie nie pożałowałaś swojej decyzji, bo zobaczenie go w dziewczęcym ubraniu twoich młodszych sióstr było po prostu bezcenne.

- O rany, wyglądasz przeuroczo! Do tego ci pasują!

-N-Nie mów takich rzeczy, [Imię]-chan! To nie jest śmieszne! - jęknął płaczliwym głosem, rumieniąc się na policzkach.

Poruszona tym widokiem podeszłaś do niego i mocno go przytuliłaś.

- Oi, przecież nie naśmiewam się z ciebie! Nie przeszkadza mi to jak wyglądasz, i tak cię kocham!

Twoja próba pocieszenia go skończyła się na tym, że jeszcze mocniej się zarumienił, chcąc móc zapaść się pod ziemię.

Wypuściłaś go ze swoich ramion, pozwalając mu pójść się przebrać. Teraz mógł to zrobić, kiedy nacieszyłaś swoje oczy, jak i uzupełniłaś pamięć telefonu tym niezapomnianym widokiem.





Kokichi Ouma


Jako dziecko myślałaś, że Kokichi będzie bardziej uroczy, a tak naprawdę wyglądał niemal tak samo jak zawsze. Twoje rozczarowanie musiało być doskonale widoczne, bo Ouma na twój widok się rozpłakał - tym razem na poważnie.

Nie tyle spanikowana, co zakłopotana podeszłaś do niego, przytulając go i głaszcząc uspokajająco po głowie.

- Już dobrze, dobrze. Co powiesz na ciepłe kakao? [Imię]-chan zrobi ci najlepsze na świecie - powiedziałaś miło, odsuwając się odrobinę od niego.

W głowie zaświtała ci myśl, że może za chwilę Ouma się z ciebie zaśmieje, z powodu twojej nagłej uległości i łagodności, ale nic takiego się nie stało. Pociągnął tylko nosem i pokiwał powoli głową, wpatrując się w ciebie z dziecięcą nadzieją.

Nie podejrzewałaś, że jako dziecko był... taki kochany. Chcąc nie chcąc zaczęłaś spełniać każdą jego zachciankę, nie mogąc się oprzeć jego urokowi.

Co się z nim później stało, że z aniołka zrobił się taki potwór?!

Zastanawiałaś się, nieświadoma, że ten potwór nadal w nim siedział i się z ciebie skrycie naśmiewał, że wystarczyło tylko kilka słodkich min, abyś kompletnie zmieniła stosunek do niego.

W swoim czasie zamierzał ci o tym nieraz przypomnieć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz