niedziela, 16 lutego 2020

[SG] Animal boy












Makoto Naegi


- Tym razem to chyba ja mam szczęście... - mruknęłaś pod nosem, przyglądając się Makoto.

Wyciągnęłaś dłoń w stronę jego głowy, przeczesując mu włosy, co spowodowało, że duże, futrzaste uszy poruszyły się nieznacznie, a wystający ze spodni ogon zamerdał mimowolnie.

- Przyjemnie? - zapytałaś z szerokim uśmiechem, nie zaprzestając miziać jego uszu.

-Y-Yhm...

- Aw, wyglądasz tak uroczo! - zawołałaś z zachwytem, co spowodowało, że rumieniec na twarzy Makoto tylko się powiększył.

Cała sytuacja wyglądała dziwnie i nietypowo, ale nie zamierzałaś narzekać. Może nawet ten motyw, użyłabyś w swojej kolejnej mandze!

- [Imię], co mam zrobić... z tym? Myślisz, że zniknie samo, tak jak przyszło?

Zesztywniałaś, gdy wyobraziłaś sobie taki scenariusz, ale ze względu na Naegiego odpowiedziałaś miło i spokojnie:

- Z pewnością tak będzie. A jeżeli nawet samo ci nie przejdzie, to z pewnością w akademii znajdzie się jakiś uczeń, który będzie potrafił pomóc.

Makoto wyraźnie uspokoiły twoje słowa, bo wszelki niepokój i stres zniknęły z jego twarzy pozwalając, aby mógł w pełni cieszyć się dawanymi przez ciebie pieszczotami.

Oby został tak jak najdłużej...





Byakuya Togami


Kręciłaś się po kuchni, nucąc jakąś melodię pod nosem, przygotowując sobie kolację. Swojemu chłopakowi również chciałaś coś zrobić, ale zarzekał się, że nie był głodny. Nie zamierzałaś zatem go do niczego zmuszać.

Nagle usłyszałaś złowrogie mruczenie dobiegające z salonu. Zdziwiona odłożyłaś nóż i poszłaś to sprawdzić.

- Coś się sta... - urwałaś, zatrzymując się na progu pomieszczenia i wpatrując się z oszołomieniem w Byakuye. - Wow... Em... Ładnie ci w tym, ale... Takie żarty nie są za bardzo w twoim stylu.

- Nie wygaduj głupot - syknął na ciebie karcąco, a jego długi jasny ogon wykonał dwa pełne oburzenia machnięcia, na co parsknęłaś głośnym śmiechem. - Naprawdę śmieszą cię takie rzeczy, [Imię]? To poniżej krytyki.

- Przypomnę ci, że to ty masz kocie uszy i ogon - zachichotałaś, zasłaniając dłonią usta, aby nie wybuchnąć gromkim śmiechem. - Jak to się stało?

- Też chciałby wiedzieć - prychnął protekcjonalnie, z powrotem skupiając swoją uwagę na rozłożonych na stoliku papierach, a nie na tobie. - Cokolwiek to jest nie będzie mi przeszkadzało w pracy.

- Jesteś pewien? - zapytałaś niewinnie, podchodząc do komody i wyciągając z niej włóczkę. - Pobawimy się~?

Togami rzucił ci mrożące krew w żyłach spojrzenie. Mimo to postanowiłaś zaryzykować i do niego podejść, na co ten syknął ostrzegawczo, kładąc po sobie uszy.

Jaki uroczy!

W tym momencie nie mogłaś się już powstrzymać. Musiałaś wytarmosić te jego uszy, nawet gdyby miałby cię potem zabić.





Chihiro Fujisaki


Myślałaś, że Chihiro słodszy już być nie może - myliłaś się. Z dużymi uszami psa i puchatym ogonkiem był tak uroczy, że gdyby samo patrzenie gwarantowało cukrzycę, to już dawno byś ją zdobyła.

Oczywiście chłopaka cały ,,wypadek'' strasznie zawstydzał, a twoje ciągłe powtarzanie, że jest słodki nie pomagało mu się uspokoić.

- [Imię]-chan, przestań, proszę - jęknął, zakrywając twarz dłońmi, a jego uszy nieco oklapły.

Powstrzymałaś ochotę wytarmoszenia ich, i zamiast tego przytuliłaś pocieszająco chłopaka.

- Dobrze, dobrze, już nie będę tak mówić - obiecałaś, głaszcząc Fujisakiego po głowię, z premedytacją specjalnie zahaczając o jego uszy.

Na szczęście, zdawało mu się to nie przeszkadzać, a co lepiej - zaczął się uspokajać.





Hajime Hinata


Ziewnęłaś, przecierając wolną dłonią oczy, a drugą odkładałaś na półkę książkę, którą czytałaś żarliwie przez ostatnie kilka godzin. Lektura naprawdę porządnie cię wciągnęła, przez co dopiero gdy się od niej oderwałaś zauważyłaś, że na zewnątrz zaczął powoli zapadać zmrok. Nie sądziłaś, że się aż tak zasiedzisz z Hajime, choć skłamałabyś mówiąc, że podobne sytuacje nie miały miejsca wcześniej.

Krokiem zombie ruszyłaś z powrotem do salonu, aby poinformować swojego chłopaka o późnej porze; nie chciałaś wpędzić ani siebie, ani jego w kłopoty z rodzicami. Poza tym byłaś naprawdę śpiąca, więc z przyjemnością poszłabyś się położyć do łóżka.

Kiedy tylko weszłaś do salonu wszelki marazm z ciebie uleciał - rozbudziłaś się natychmiastowo. Na głowię Hinaty pojawiły się psie uszy, a i ogon po chwili wypatrzyłaś. Przetarłaś oczy, aby upewnić się, że nie miałaś żadnych omamów.

-H-Hajime, co ci się stało? - zapytałaś skołowana.

- Sam chciałbym wiedzieć - mruknął niemniej zdezorientowany od ciebie.

Jednak twoje zdziwienie szybko minęło. W końcu jako Super Licealna Optymistka widziałaś pozytywy w praktycznie każdej sytuacji, a w tej obecnej... dostrzegałaś ich bardzo dużo.

- [Imię], nie patrz tak na mnie.

- O ile dasz się pomiziać - zaznaczyłaś dobitnie, mrużąc ze stanowczością oczy.

Hinata westchnął ciężko, ale po chwili skinął niechętnie głową.

Wtedy to dopiero poczułaś się napełniona determinacją.





Nagito Komaeda


Czułaś na swojej twarzy okropne ciepło, ale mimo to nie żałowałaś widzianych widoków.

Odetchnęłaś ciężko. Skupienie się w owej sytuacji i zachowanie trzeźwości umysłu graniczyło z cudem.

- O rany, Nagito, zamiast tyle gadać o nadziei mogłeś od razu wyglądać jak kot. Teraz czuję się pełna nadziei! - zawołałaś z zachwytem, przyglądając się uważnie jego uszom. Wijący się za jego plecami ogon również co chwilę przyciągał twoją uwagę, przez co nie mogłaś się zdecydować na co patrzeć. - Mogę ich dotknąć? - zapytałaś błagalnym głosem.

- Jeżeli sprawi ci to przyjemność. Proszę. - Pochylił głowę do przodu, abyś mogła sięgnąć do jego uszu.

Nie wydawał się ani trochę skołowany czy zdziwiony tym, co mu się przytrafiło, mimo że żadne z was nie wiedziało, dlaczego tak się stało, ale uznałaś, że skoro nie działa mu się krzywda, to nie musiałaś usilnie szukać odpowiedzi na to pytanie. Tobie nie przeszkadzał neko Nagito, a on najwyraźniej przyzwyczaił się do niecodziennych rzeczy, które mu się przytrafiały.

Nie zwlekając dłużej stanęłaś na palcach, po czym delikatnie, samymi opuszkami palców, dotknęłaś jego lewego ucha; było niesamowicie gładkie, puszyste i miękkie. Uśmiechnęłaś się szeroko, ciesząc się całym zdarzeniem jak dziecko, które pierwszy raz na oczy kota zobaczyło.

Aż przeszedł cię dreszcz przerażenia, że mogłoby mu to wkrótce minąć.

Postanowiłaś nie mówić Nagito, że coś takiego napełniłoby cię rozpaczą.





Gundham Tanaka


Nie miałaś zielonego pojęcia, skąd u Gundhama pojawiły się kocie uszy oraz ogon (on również zdawał się tego nie wiedzieć), ale kompletnie ci to nie przeszkadzało. Co prawda Tanaka wciąż zachowywał się jak... no... Tanaka, ale tym razem miał w sobie jeszcze więcej uroku niż zwykle.

Do tego sprawiał wrażenie naprawdę szczęśliwego, kiedy i jego zwierzaki pozytywnie na niego zareagowały. Strach pomyśleć, jakby się poczuł, gdyby postanowiły przed nim uciec...

Ugh, naprawdę nie chciałaś o tym myśleć.

Przez cały czas przyglądałaś się mu i jego chomikom z ciepłym uśmiechem, który z każdą minutą coraz bardziej zanikał.

Widok sam w sobie był uroczy - fakt - ale planowanie zawładnięcia nad światem już nie tak bardzo. Aż zadrżałaś, gdy sobie to wyobraziłaś.

- Zimno ci? - zapytał nagle Gundham, czym spowodował u ciebie mini zawał.

- Trochę - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. Co dziwne, nawet nie zdawałaś sobie sprawy, że ci nieco zimno, dopóki Tanaka cię o to nie zapytał.

Nim się zorientowałaś, a twój chłopak przeniósł swoją rozmowę z chomikami na kanapę, na której się umiejscowiłaś, siadając obok ciebie. Co zabawne, od razu zrobiło ci się cieplej.





Kazuichi Soda


Uśmiechnęłaś się szatańsko na widok zdezorientowanego Kazuichiego będącego obecnie... no... tak jakby pół kotem.

- To, co cię spotkało jest naprawdę dziwne, ale... - urwałaś, specjalnie przedłużając ostatnie słowo - nie jest źle. Wyglądasz przeuroczo.

-C-C-Co?! Nie mów tak, [I-Imię]-san, to nie jest śmieszne! Ja cierpię!

- Naprawdę? Co cię boli? - zapytałaś ze zdziwieniem, pochylając lekko głowę w lewo.

-M-Moja duma...

- Oooch, nie martw się. - Przyciągnęłaś do siebie zdołowanego Sode, przytulając go czulę i głaszcząc pocieszająco po plecach. - Em... Czy... mogłabym coś wypróbować? - zapytałaś niewinnie po chwili.

- Co takiego? - mruknął płaczliwym głosem.

Zjechałaś swoimi dłońmi niżej.

- Ano, wiesz... Mój kot zawsze tak śmiesznie reaguje, kiedy drapię go przy ogonie - odpowiedziałaś i nim ten zdążył zareagować bądź ci przeszkodzić, przesunęłaś dłońmi wzdłuż jego kręgosłupa, aż po wystający z kombinezonu ogon.

Kazuichiego ogarnęły dreszcze na całym ciele.

Widząc taką reakcję nie mogłaś się powstrzymać przed głośnym parsknięciem.

- Cóż, warto było to sprawdzić.





Kokichi Ouma


Mruknęłaś ze złością jakieś przekleństwo, po raz kolejny zerkając na wyświetlacz swojego telefonu.

Czemu on, do cholery, nie odbiera?

Zdenerwowanie zaczęło ustępować miejsca zmartwieniu. Może i Kokichi ideałem chłopaka nie był, ale nigdy się nie spóźniał.

A przynajmniej nie aż półgodziny.

Postanowiłaś zrezygnować z dalszego czekania i pójść do jego domu, aby sprawdzić, czy coś się nie stało. Był inteligenty, ale często zachowywał się również jak duże dziecko, więc w jego przypadku mogłaś oczekiwać dosłownie wszystkiego. Ale to w końcu głównie z tego powodu się nim zainteresowałaś - ponieważ nie dało się go przewidzieć.

Kiedy dotarłaś na miejsce, zadzwoniłaś najpierw do drzwi, a gdy nie zyskałaś żadnej odpowiedzi, postanowiłaś po raz kolejny wystukać jego numer w telefonie. Bardzo słabo usłyszałaś melodie jego dzwonka dochodzącą z... wnętrza domu.

Bez dalszej zwłoki weszłaś do budynku - drzwi były otwarte.

Podążałaś za rosnącym odgłosem dobrze ci znanego utworu, które zaprowadziło cię pod pokój twojego chłopaka. Bez pukania weszłaś do środka, gdzie obrzuciłaś niedowierzającym, a zarazem wściekłym wzrokiem Kokichiego, który w najlepsze spał sobie na swoim łóżku.

Gdyby nie wysoki poziom podirytowania, to zrzuciłabyś go z niego, ale zamiast tego postanowiłaś przyprawić tego ignoranta o kilkusekundowy zawał.

Podeszłaś do niego i kucnęłaś przed jego łóżkiem.

- Oi, Kokichi-kun~! - mruknęłaś słodkim głosem w jego kocie uszko. - WSTAWAJ!

Jego oczy natychmiastowo się otworzyły, a on sam poderwał głowę w ekspresowym tempie. Rozejrzał się zdezorientowany po swoim pokoju, po czym jego wzrok padł na ciebie, uśmiechającą się szatańsko.

- Nie lubię czekać. Czekanie jest nudne. Na szczęście, widzę, że możesz mi to teraz w ciekawy sposób zrekompensować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz