piątek, 20 września 2019

S Z E Ś Ć / ろく







Przenosząc ciężar na górną część ciała, Saki odchyliła się na krześle i wyciągnęła w górę, rozciągając zesztywniałe mięśnie; w kącikach oczu poczuła zbierającą się wilgoć, gdy ziewnęła ze znużenia. Mimo nieprzyjemnych zatargów z Aiem, wciąż czuła powinność zachowywania się przy nim dziewczęco, dlatego zakryła usta możliwie jak najdyskretniej. Nie znała powodu ani źródła swojego zachowania; sympatia Sosekiego nie była jej potrzebna do szczęścia i nie próbowała tego nawet ukryć. Poczuła jednak ulgę widząc Aia rozbawionego jej wewnętrznymi rozterkami. Nie umiała pocieszać i przy każdej próbie poprawienia komuś humoru robiła z siebie pośmiewisko — tylko w taki sposób wywoływała na czyjeś twarzy uśmiech — i zazwyczaj ratowało to sytuację, lecz przeczucie podpowiadało jej, że Ai potrzebowałby czegoś więcej na uporanie się ze skrywanym cierpieniem.

Wygodniej byłoby jej zapomnieć o bólu, jaki zobaczyła w jego oczach i skupić się na pracy. Nauczyła się nie mieszać w cudze sprawy, więc podobny zabieg nie powinien sprawić jej problemu. Niemniej nie mogła przestać się zastanawiać, czy za każdym złośliwym uśmiechem Ai krył wszelkie niewygodne uczucia; takie, które ukazałyby go jako słabego i potrzebującego pomocy. Tworzyło to całkowicie nowy obraz Sosekiego Aia — samotnego, sfrustrowanego, zagubionego.

Nie wiedziała, jak powinna się zachować. Nie łączyła ich żadna więź, rozmawiali raptem parę razy, zawsze z negatywnym wydźwiękiem, więc wysnucie oferty pomocy wydawało się idiotycznym pomysłem. Zresztą Ai nie wyglądał, jakby chciał otrzymać czyjeś wsparcie, choć istniała szansa, że z tym również się maskował.

— Ugh! Nie mogę się skupić! — sapnęła głośno, przez co otrzymała srogie spojrzenie od bibliotekarki. Przyciszyła odrobinę głos, by nie podpaść kobiecie jeszcze bardziej, i podjęła na nowo: — Nudniejszego zadania Yoshika-sensei nie mogła zadać. Nie rozumiem niczego z tego, co przeczytaliśmy. To bez sensu, żebyśmy musieli analizować wiersze, które napisano w uniesieniu alkoholowym. — Obdarowała leżące na stole tomiki nienawistnym spojrzeniem. — A my musimy je czytać na trzeźwo!

— Twoich narzekań też się ciężko słucha na trzeźwo — mruknął Ai. Postukał kilka razy długopisem o drewnianą powierzchnie stołu, z premedytacją powodując hałas drażniący przesiadujące w bibliotece osoby.

Saki zmarszczyła brwi i wbiła intensywne spojrzenie w jego dłoń, dając mu niemy znak, żeby przestał. Zamarł na kilka sekund, pozwalając tylko ustom się rozciągnąć, po czym zwiększył częstotliwość stukania. Hałas rozniósł się po całej bibliotece wprawiając wszystkich obecnych w rozdrażnienie.

Ai grałby im na nerwach jeszcze przez długi czas, gdyby Saki nie wyrwała mu długopisu z ręki.

— Przestań! Musimy dostać z tej pracy dobrą ocenę! — powiedziała z naciskiem na ostatnie dwa słowa. — Całe szczęście, że Koizumi wytłumaczyła mi, co trzeba zrobić, bo od ciebie niczego bym się nie dowiedziała.

— To naprawdę szczęście, że ona nie miewa zboczonych fantazji w trakcie lekcji tak jak ty.

Saki przewróciła oczami, walcząc z chęcią wbicia mu długopisu w oko. Zaczynało jej brakować sił na komentowanie każdej z jego absurdalnych aluzji.

— Nie męczy cię ciągłe irytowanie innych?

— Niezbyt. — Oparł podbródek na wewnętrznej części lewej dłoni i rzucił Saki wyzywające spojrzenie. — Ale coś ci zdradzę.

— Co?

— Nie znoszę literatury. Zostałem, żeby cię wkurzać.

Po usłyszeniu jego odpowiedzi Saki opadła z głośnym westchnięciem na krzesło, przeklinając w myślach swoją naiwność. Dodatkowo wymruczała pod nosem kilka mało przyjemnych epitetów w stronę Aia, nie mogąc zaakceptować dreszczyku podekscytowania, jakie w niej wcześniej wzbudził.

— Zachowując się w taki sposób nigdy nie zdobędziesz przyjaciół.

Ai prychnął głośno ze śmiechu.

— Przyjaciele nie istnieją; są tylko zdrajcy i potencjalni zdrajcy. A cała ta przyjaźń to wyimaginowany termin. Nie przyjmuję żadnych kontrargumentów.

— Powinieneś z kimś porozmawiać o swoich problemach — stwierdziła. Nie minęła minuta, gdy poczuła wyrzuty sumienia przez użycie oschłego tonu. Mina momentalnie jej zrzedła. Wzięła głęboki wdech i znacznie spokojniejszym głosem oznajmiła: — Wydaje mi się, że oboje źle do tego podchodzimy. Okej, żadne z nas nie jest znawcą literatury, ale mamy przygotowane wszystko, czego potrzebujemy. Musimy tylko przestać sobie tyle dogryzać.

— Huh, a miałem nadzieję, że powiesz, żebym sobie poszedł. W końcu nie byłaś zbyt szczęśliwa po wylosowaniu mojego imienia.

— Dziwisz się? Zachowujesz się jak nadęty dupek!

— Skoro tak uważasz, to czemu nadal ze mną rozmawiasz? Jesteś masochistką, neko-chan*?

— Nie dam ci się sprowokować. Właściwie to powoli się przyzwyczajam do twoich tekstów. I co teraz zrobisz, Soseki? Tylko z wytrąconymi z równowagi ludźmi potrafisz obcować, prawda?

— Nie tylko z takimi. W trójkątach też sobie dobrze radzę.

Policzki i koniuszki uszów Saki zrobiły się czerwone, gdy dotarł do niej sens jego słów. Nie mogła uwierzyć, że mówił o rzeczach związanych ze strefą seksualną z taką łatwością. Na dodatek w publicznym miejscu, gdzie każdy ich słyszał.

— N-nieważne. Zajmijmy się pracą.

— W porządku. — Ai wyprostował plecy i przechylił głowę raz w lewo, raz w prawo, masując rękami szyję.

Saki była pewna, że przygotowywał się do pracy, dopóki nie przesunął wszystkich książek w jej stronę. Z rozdziawionymi ustami patrzyła jak kładzie głowę na ramionach i zamyka oczy.

— Daj znać, kiedy ty i ściana skończycie.

— Nie ma mowy! — Poderwała się gwałtownie z krzesła i pochyliła się do przodu, żeby zdzielić go lekturą po głowie.

Jednak Ai bez większego wysiłku pochwyciły jej nadgarstek, zanim tomik poezji zdążył się zbliżyć do jego nieułożonej fryzury. Po chwili namysłu zacisnął mocniej palce, chcąc ją trochę nastraszyć.

— Wybierz jakiś łatwy i znośny wiersz, a ci pomogę. Tylko trzymaj te świerzbiące ręce przy sobie — oznajmił, zwalniając od niechcenia ucisk. W przeciwieństwie do Saki, nie poczuł żadnych szczególnych emocji po dotknięciu jej zimnej skóry swoją ciepłą dłonią.

— Wcale mnie nie świerzbią!

— Nie musisz się tego wypierać. Wiele osób ze słabym krążeniem cierpi na tę przypadłość.

— Nie mam zimnych rąk, t-to twoje są za ciepłe!

— Poczułem co innego — zaprzeczył. — Czy ty na pewno żyjesz?

— Wystarczy! — krzyknęła, po czym wzięła głęboki wdech i wydech, rozdarta pomiędzy uduszeniem Sosekiego a ucieknięciem z budynku.

Ai z zainteresowaniem przyglądał się jej twarzy, po której przemykały rozmaite emocje. Kiedy szykował się do powiedzenia kolejnego przytyku, usłyszał głos tak donośny i wściekły, że aż zadźwięczał mu w uszach.

— Obydwoje macie opuścić bibliotekę. W tej chwili.

Złość Saki zniknęła w jednej chwili, by w następnej zostać zastąpioną przez zażenowanie. Przeprosiła cicho bibliotekarkę i pospiesznie wrzuciła swoje rzeczy do torby, chcąc jak najszybciej zniknąć z pola zainteresowania wszystkich osób znajdujących się w pomieszczeniu. W duchu odmówiła krótką modlitwę o łaskawość losu; potrzebowała wypożyczyć kilka zbiorów wierszy do domu, unikając przy tym pogorszenia konfliktu z Aiem, z którym musiała się przenieść w inne miejsce.

— Nie zaproszę cię do siebie, więc nawet tego nie proponuj — przestrzegł, bez problemu rozszyfrowując zamiary Saki. — To ty krzyczałaś jak opętana.

— Jeszcze zaraz powiesz, że bez powodu — mruknęła sarkastycznie.

Po ich wyjściu ze szkoły zerwał się ciepły i przenikliwy wiosenny wiatr, który gładził skórę i szarpał za ubrania, drocząc się przed odejściem. Kilka zabłąkanych płatków sakury przemknęło nad chodnikiem i pofrunęło dalej zwiedzać Akitę. Ich widok obudził w Saki przelotne wspomnienie pierwszego spotkania z Shinem.

Uśmiechnęła się łagodnie, czując przyjemne ciepło rozlewające się po klatce piersiowej. Ilekroć wspominała chwile spędzone z senpaiem, jej serce zaczynało bić jak szalone. Tęskniła za jego pełnymi pasji oczami w trakcie rysowania, spokojem wymalowanym na twarzy, pogodą ducha i gotowością niesienia dobrego słowa. Brak możliwości spotkania się z nim sprawiał jej niepojęty ból, znalazła jednak w tym coś pocieszającego — Shin na pewno poradziłby jej rozsądne spojrzenie na sprawę i wybaczenie Aiowi wszystkich docinków na rzecz lepszej współpracy. Wierzyłby w jej sukces, tak jak podczas korepetycji ze sztuki, zapewniając, że cele osiąga się ciężką pracą, a nie wrodzonym talentem.

— Po dzisiejszym dniu nieprędko będziemy mogli skorzystać z biblioteki. Do mnie na kilka dni przyjechała starsza siostra z mężem i dziećmi, a one nie dadzą nam pracować. Moglibyśmy pójść do kafejki, ale w zgiełku nie dam rady się skupić. Pozostaje nam tylko twój dom. — Westchnęła ciężko, gdy nie doczekała się żadnej odpowiedzi. — Nie chcę być nachalna, ale czy to naprawdę dla ciebie taki problem? Przecież nie zajmie nam to dużo czasu. Sam widziałeś, jakie te wiersze są krótkie. Kilka trafnych przemyśleń i będziemy mieć to z głowy. Głupio by było temu nie podołać.

Ai uśmiechnął się nieznacznie i uniósł drwiąco brwi, zerkając przelotnie na Saki.

— Jeszcze nie spotkałem dziewczyny, która z taką determinacją próbowałaby się dostać do mojego domu.

— Dobrze wiesz, że to w wyższym celu. W normalnej sytuacji nigdy nie weszłabym do twojego siedliska.

— Tak sobie wmawiaj, jeśli czujesz się przez to lepiej.

— Ech... Więc jak będzie? — Uważnie przyglądała się twarzy Aia, próbując dostrzec w jego mimice zgodę na wysuniętą propozycję. Nie dostrzegła jednak niczego, co mogłoby zdradzić choćby część krążących mu po głowie myśli. Najchętniej by nim potrząsnęła i ponagliła do udzielenia odpowiedzi, lecz przypomniała sobie o radach senpaia odnośnie cierpliwości; wzięła głęboki wdech, policzyła do trzech i zastanowiła się nad możliwymi wymówkami Aia, nie chcąc dać się zaskoczyć.

— W porządku. Możemy pójść do mnie, ale nie odpowiadam za to, co tam zobaczysz.

— Mówisz poważnie?! — zapytała podniesionym głosem, nie wierząc własnym uszom. — To wspaniale!

Nie podzielając jej entuzjazmu, Ai pokręcił lekko głową i narzucił szybsze tempo, aby trochę zmęczyć towarzyszącego mu karzełka. Saki bez słowa sprzeciwu przyspieszyła, napawając się triumfem — senpai byłby z niej dumny. Rozkoszowała się tą świadomością przez większą część drogi, kompletnie zapominając o niepokoju, jaki powinna poczuć na myśl o wizycie w domu Sosekiego Aia.



「君 が こ の 悲劇 の 「女王」 な ん だ」

「To właśnie ty jesteś ,,królową'' tej tragedii」



__________________

*Neko (jap. 猫 dosł. kot) – termin ten stosuje się wobec bardziej pasywnej i/lub uległej partnerki w relacji lesbijskiej. W innej sytuacji może również zostać użyty wobec osoby posiadającej atrybuty kota.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz