niedziela, 30 grudnia 2018

Rozdział 25 ~ Historia lubi się powtarzać








- Ciało zostało odkryte! A teraz, kiedy minie odpowiednia ilość czasu, rozpocznie się klasowy sąd! - obwieścił wesoło Monokuma, po czym ekran zgasł. Jego słowa echem odbijały się w mojej głowie.

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Przyzwyczaiłam się, że Monokuma często mówił głupie i bezsensowne rzeczy, ale tym razem wiedziałam, że nie żartował.

Ale jakie ciało? Kto... Kto mógł dopuścić się zabójstwa? Czemu taka sytuacja znów ma miejsce?!

Ze wszystkich dziewczyn ruszyłam się jako pierwsza. Bez wahania skierowałam się do łazienki, w której przebywała Owari oraz Tsumiki, gdzie w jednej z kabin przebrałam się w swoje normalne ubrania, które przez cały czas trzymałam schowane w worku kąpielowym zabranym z supermarketu.

Zrobiłam to w tak ekspresowym tempie, że nie zdziwiłabym się, gdybym założyła bluzkę na odwrót. Choć nawet jakby tak się stało, to nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia w obecnej sytuacji.

Nie czekając na nikogo, wybiegłam z jadłodajni, sprawdzając pośpiesznie w identyfikatorze, gdzie znajdował się domek na plaży, do którego mieliśmy się wszyscy udać. Trudno wybierało mi się opcje na ekranie podczas biegu, gdy dodatkowo ręce cały czas mi drżały. Obawiałam się stanąć twarzą w twarz z prawdą. Naprawdę nie chciałam oglądać kolejnych zwłok, ale wiedziałam, że dopóki nie zobaczę na własne oczy, co się stało, to nigdy w to nie uwierzę.

Po kilku chwilach odnalazłam odpowiednią ścieżkę, która doprowadziła mnie do domku na plaży. Usłyszałam wrzask Sody, który tylko potwierdził moje przypuszczenia, że to właśnie w tym budynku znajdowało się ciało. Dreszcze przebiegły mi po plecach, kiedy stanęłam przed szklanymi, ciemnymi drzwiami.

Poczułam rosnącą w moim gardle gulę, gdy próbowałam przemóc się do chwycenia za klamkę. Prawdziwy huragan myśli i emocji targał mną całą, powstrzymując przed jakimkolwiek ruchem. Musiałam się jednak upewnić. Musiałam to sprawdzić.

Nie miałam czasu na wahanie się ani denerwowanie. Nie mogłam uwierzyć w śmierć kogokolwiek, dopóki nie zobaczyłabym ciała, więc bez dalszych przeszkód otworzyłam drzwi.

Gdy tylko znalazłam się w środku, poczułam jakby grunt się pode mną osunął. Żadne słowa nie wyraziłyby uczucia, jakie mną zawładnęło, gdy tylko zobaczyłam ciało. Gdybym już musiała je opisać, powiedziałabym, że zostałam bezlitośnie roztrzaskana na kawałki.

Jeżeli to wszystko byłoby tylko snem, to chciałabym się natychmiastowo obudzić.

Jeżeli to wszystko było rzeczywistością... dlaczego Mahiru leżała na podłodze w kałuży własnej krwi?

Nie mogłam pojąć tego co się wydarzyło. Nie chciałam wierzyć, że znowu ktoś posunął się do morderstwa, ale nie potrafiłam zaprzeczać faktom.

Ktoś zabił Koizumi Mahiru, Superlicealną Fotografkę.

Miała silną osobowość i naprawdę zależało jej na opiece nad innymi. Nie przebierała w słowach, gnała cały czas przed siebie. Pomogła mi oczyścić się z zarzutów, wierzyła w moją dobroć, nawet gdy jej nie okazywałam. Pomogła mi otworzyć oczy... Była taką wspaniałą osobą, więc dlaczego ktoś ją zabił?

-D-Dlaczego... - wydukałam cicho.

Czułam jak oczy zaczęły mnie szczypać, ale nie pozwoliłam sobie na uronienie jakiekolwiek łzy. Odetchnęłam głęboko kilka razy, przeczesując palcami włosy. Nakazałam sobie wziąć się w garść. Nie mogłam zmienić przeszłości, więc nie pozostało mi nic innego jak się z nią uporać.

- Wcześniej... bawiliśmy się świetnie, prawda? Byliśmy podekscytowani udaniem się na plażę... Byliśmy... tyle zabawy... Ale... Dlaczego... Dlaczego stało się coś takiego?! Niech ktoś mi powie! - krzyczał Soda, co spowodowało, że wreszcie odwróciłam wzrok od zwłok.

Spojrzałam na Kazuichiego i Hinate, którzy byli bladzi jak ściana.

Widziałam, że Hajime nie był w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie; ja również nie wiedziałam co powiedzieć.

Jak na ironię, sama zastanawiałam się nad tą kwestią.

- Och? - jęknął ktoś za nami.

Odwróciłam głowę, aby zobaczyć obok siebie Miode, która na widok zwłok dostała ataku ślinotoku, krztusząc się i wydając przy tym dźwięk zbliżony do ,,blub''.

-T-To nie czas na bąbelki! Pośpiesz się i wezwij pozostałych! - rozkazał jej Soda.

Ibuki natychmiast opuściła dom na plaży.

Byłam pewna, że minie trochę czasu, zanim reszta do nas dołączy. To musiało potrwać, ale.. Naprawdę nie wiedziałam, ile minut minęło. Moje zmysły zostały jakby znieczulone. Moje uczucia... czułam się odrętwiałą. Warstwy nadziei, dobrych chęci, przyjaźni... To wszystko, co zyskałam za sprawą innych odeszło tak jak wtedy, gdy stanęłam przed klasowym sądem.

Przerażała mnie świadomość, że niczego nie zauważyłam - znowu. Ktoś dokonał morderstwa, ale sytuacja nie przedstawiała się tak jak wtedy z Togamim. Tym razem nie przebywaliśmy wszyscy w jednym miejscu. Chodziliśmy po wyspie, czując się swobodnie jak zawsze. W końcu nie panowała nawet godzina wieczorna.

Myśl, że ktoś tak po prostu kogoś zabił była więcej niż przytłaczająca. Do tego przeszedł po tym do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic!

Moje zmysły zaczęły powoli wracać do normalności. W tym czasie zdałam sobie sprawę, że inni już do nas dołączyli.

-C-Co się stało?! - odezwała się jako pierwsza Akane. Miała oczy szeroko otwarte z przerażenia.

Tsumiki tymczasem krzyknęła przeraźliwie. Odwróciłam się w stronę Owari, Ibuki, Peko i Sonii, które stały tuż przy drzwiach prowadzących na plażę, z twarzami bladymi ze strachu.

Poprzednim razem nie skupiłam aż tak szczególnej uwagi na innych, a zwłaszcza na ich uczucia. Byli dla mnie jednakową masą, która patrzyła mi nad ramieniem na ciało Togamiego. Chociaż to nie ja byłam morderczynią, czułam jakbym miała na rękach jego krew. Teraz... Teraz znowu odnosiłam takie samo wrażenie.

-C-Co się tutaj dzieje? - zapytała Sonia, próbując zrobić kilka kroków do przodu.

- Czekaj! Uważaj na te ślady - zatrzymał ją Hajime, nim zdążyła się ruszyć. - Na piasku są ślady, które mogą być ważną wskazówką, więc uważaj, aby nie nadepnąć na nie.

Spojrzałam we wskazane przez Hinate miejsce. Faktycznie dostrzegłam ślady, o których mówił.

-J-Jeśli masz na myśli dowody... - zaczęła niepewnie Sonia.

- Musimy jak najwięcej ich zebrać. Monokuma mówił w swoim ogłoszeniu, że niedługo zaczniemy klasowy sąd - odparłam, dziwiąc się, że mój głos zabrzmiał tak nienaturalnie spokojnie.

- Kolejny klasowy sąd?! - wrzasnęła z niedowierzaniem Mioda.

- Niemożliwe... To znowu się stało? - zapytała Akane.

W odpowiedzi wyprzedził mnie Monokuma, który jak zwykle pojawił się znikąd.

- Dooooookładnie! Ktoś z was ją zabił!

-Z-Zabił?! To niemożliwe! - zaoponowała od razu Tsumiki.

- Oi, jesteś pewien, że to nie był po prostu wypadek? - spytał go bez przekonania Soda.

Miałam straszne poczucie deja vu...

- Jeśli uważasz, że to wypadek, to nadal oznacza, że ta śmierć była spowodowana przez czyjeś czyny, prawda? A to również liczy się jako... morderstwo - wyjaśnił cierpliwie Monokuma. - Upewnię się, że to dla was jasne... Na tej wyspie tylko śmierć z powodu choroby nie jest uważana za morderstwo. Cóż, a niemożliwym jest zachorować i umrzeć na tej wyspie. Nie, gdy Monomi podejmuje taką dobrą opiekę nad ludźmi! - Kiedy tylko wspomniał o Monomi ta natychmiast się pojawiła. Wyglądała na zmartwioną, ale niczego nie powiedziała. - O króliku mowa! Co za cichy atak! To jedyna rzecz, która mnie boli - dodał smutnym głosem, po czym wyprostował się z dumą. Wyglądał, jakby przestał żartować. - Dobrze. Nie zamierzam przegrywać z tobą! Postanowiłem stać się nieustępliwym dzieckiem!

-T-To... jest najgorsze... Kolejny raz... ten okropny koszmar... Kolejna ofiara... i to wszystko przez Monokume... - wyjęczała Monomi, zakrywając łapkami twarz, aby powstrzymać strumień napływających łez. Serce jeszcze bardziej ścisnęło mnie na ten widok.

- Geez! To nie jest moja wina! - zaszczebiotał Monokuma. - Huh? Zatem czyja wina to jest, pytasz? Aby się tego dowiedzieć przeprowadzicie śledztwo! Więęęęęc zacznijmy już! Nie narzekajcie! Daję wam dostęp do ,,Monokuma Plik 2''! Powinniście poczuć się z tym dobrze. Teraz zróbcie wszystko, co w waszej mocy, by rozwiązać tę sprawę! Do zobaczenia później na klasowym sądzie!

Monokuma odszedł, a wraz z nim nienaturalnie błaha atmosfera. Nienawidziłam tego niedźwiedzia, ale musiałam przyznać, że swoją obecnością zawsze dominował otoczenie, przez co traciło się poczucie rzeczywistości. Gdy go zabrakło... znowu najważniejsze stały się zwłoki przed nami.

-K-Klasowy sąd... Śledztwo... To... jest straszne... To jest... za straszne... - wydukała poprzez łzy Monomi.

-W-W takim razie powinnaś zapobiec morderstwu, zanim ono nastąpiło! Czy nie posiadasz takiej mocy?! - nawrzucał jej Soda.

- To... Miałam moc, zanim się pojawił...

- W porządku, Monomi, rozumiemy to - odparłam łagodnie. - Widząc, jakie macie relacje nie trudno się domyślić, że nawet jakbyś spróbowała się wtrącić, Monokuma by cię powstrzymał.

- Tak... Monokuma zabrał mi wszystko... łącznie z Magicznym Kijem i kamerami nadzorującymi. Jedyne, na czym mogę polegać to te uszy. Mogę usłyszeć trzy razy więcej od zwykłej osoby.

- Więc w zasadzie, nie masz pojęcia, co się dzieje na tej wyspie w pierwszej kolejności - zinterpretowała Peko.

- Jestem najgorsza... Bezsilny królik jak ja... jest najgorszy... - Monomi zaszlochała po raz ostatni, po czym również odeszła.

Coraz bardziej dojmujący smutek ustępował miejsce złości. Chciałam za wszelką cenę dowiedzieć się, kto był takim potworem, aby posunąć się do takich rzeczy.

- Oi, nie czas teraz skupiać się na czymś takim. Co ważniejsze... co powinniśmy zrobić? - zapytała zdeterminowana Akane. Najwyraźniej jej również minął pierwszy okres szoku.

- Eeeech! C-Czy musimy... zrobić to jeszcze raz? Te okrutne rzeczy... - zapytała płaczliwie Tsumiki, przecierając oczy, w których wciąż pojawiały się nowe łzy.

- Nie mogę w to uwierzyć... Koizumi-san została zabita przez jednego z nas!

- Tak... Nie chcę tego więcej robić... Śledztwo, klasowy sąd... Poważnie, mam tego dosyć - przytaknął Peko Soda.

- Wszyscy czujemy to samo. Ale nie możemy zrobić niczego innego jak to zaakceptować - dodał Hinata. - I-I... Nie ma mowy, abyśmy mogli to po prostu zignorować... powód, dla którego Koizumi została zabita.

- Masz rację. Jedyne co możemy zrobić to przeprowadzić śledztwo. Do tego... - zacisnęłam dłonie w pięści - nigdy nie powinniśmy wybaczyć zabijania. Morderca ma swoje powody, rozumiem to. To samo dotyczyło Hanamury. Wiem, że to wszystko wina Monokumy, ale... Nigdy nie powinniśmy wybaczać zabijania, bo przyjdzie taki moment, że będzie nam się wydawało, że to wcale nie jest nic aż tak złego, że jest to coś, co można odpokutować. A tak nie jest...

- Saito...

- Abyśmy wszyscy przeżyli, musimy to zrobić - odparła po chwili ciszy Peko.

- Zatem zróbmy to! - zakomenderowała ze zdecydowaniem Owari.

- Koizumi-san... prawdopodobnie również by chciała, żebyśmy to zrobili. Chciałaby, abyśmy ujawnili prawdę kryjącą się za jej śmiercią - dodała Sonia.

-R-Rozumiem... Jeśli każdy to zrobi, to ja też, ale... ale... Dajcie mi trochę czasu... Dajcie mi trochę czasu, żeby się uspokoić.

- Spokojnie, Tsumiki. Jeżeli tego potrzebujesz, to idź się przejdź. Możesz wtedy poszukać pozostałych i przekazać im co się stało - poradziłam jej, widząc jak ciężko przychodziło jej pogodzenie się z sytuacją.

- Dobry pomysł - zgodził się ze mną Hajime. - Wszyscy pewnie usłyszeli komunikat, ale wciąż mogą nie wiedzieć, gdzie muszą przyjść.

-T-Tak zrobię. A teraz... wybaczcie. - Mikan ruszyła w stronę wyjścia, nieustannie przecierając oczy.

Odetchnęłam głęboko, czując wyraźnie zapach krwi; był taki sam jak wtedy, gdy zajrzałam pod stół odnajdując ciało Togamiego.

Nie chciałam po raz kolejny musieć przeżywać wszystkiego od nowa, ale nie miałam innego wyjścia. Mieszanina rozpaczy i nadziei doprowadzała mnie do szaleństwa, co tylko wzmocniło moje postanowienie, żeby je rozdzieli, a potem jedno z nich zniszczyć. W innym wypadku te uczucia będą powracały i powracały, aż w końcu mnie zniszczą. A wtedy... wtedy to już nie byłabym ja.

- Zaczynajmy - odparłam z determinacją. - Dowiedzmy się kto i dlaczego zabił Koizumi-san.

Skoro poradziłam sobie poprzednim razem, to i tym razem dam radę.

Wyciągnęłam identyfikator uczniowski, aby sprawdzić udostępniony Plik Monokumy 2.

,,Ofiarą jest Koizumi Mahiru. Szacowany czas śmierci to około 15''. Doprawdy, nawet dokładnej godziny ta przeklęta maskotka nie mogła nam podać.

Pokręciłam niezadowolona głową, przesuwając palcem po ekranie, aby zobaczyć więcej informacji.

,,Miejscem zbrodni, w którym znaleziono ciało, jest domek znajdujący się przy plaży. Przyczyną śmierci jest jeden zabójczy cios w głowę tępym przyrządem. Nie ma innych widocznych zewnętrznych obrażeń, ani żadnych śladów obcych substancji, takich jak leki''.

Zastanowiłam się, gdzie znajdowałam się około godziny 15.

Wydaję mi się, że właśnie wtedy przyszła do mnie Sonia. Zatem to na pewno nie ona jest morderczynią.

Coś dziwnego ścisnęło mnie od środka, kiedy pomyślałam, co mogłoby się stać, gdybyśmy zamiast do supermarketu poszły od razu na plażę. Szybko jednak odrzuciłam od siebie podobne myśli. To nie był czas na żale ani żadne gdybanie.

W przeciwieństwie do poprzedniego razu nie zostałam oskarżona o morderstwo, ale nie zmieniało to faktu, że jeżeli nie odkrylibyśmy sprawcy to zginęlibyśmy wszyscy.

Zrobiło mi się nieco słabo, kiedy przypomniałam sobie, że Mahiru była jedną z nielicznych osób, które starały się mi pomóc oczyścić się z zarzutów. To dodatkowo budziło we mnie uczucie żalu, ale również i determinacji, aby znaleźć jej mordercę.

Z ciężko bijącym sercem podeszłam bliżej jej zwłok, żeby móc się im lepiej przyjrzeć.

Kucnęłam obok niej, znajdując się dokładnie naprzeciwko granicy wyznaczonej jej krwią. Im dłużej patrzyłam na jej twarz, tym bardziej odnosiłam wrażenie, jakby Koizumi po prostu spała. Tak bardzo chciałam nią potrząsnąć, sprawić by się obudziła. Niestety, wiedziałam, że to nic nie da.

- Czy to naprawdę... ta energiczna Koizumi, którą znaliśmy? - zapytał cicho Hinata, który przystanął obok mnie. - Widzę ją, ale nadal nie mogę w to uwierzyć. Nie potrafię połączyć tego martwego ciała z pełną życia Koizumi.

- Też trudno mi w to uwierzyć - przyznałam. Wystarczyło, że rzuciłam na Hinate tylko jedno spojrzenie, abym zauważyła, że targały nim takie same uczucia jak mną. - Ale nie mamy czasu pogrążać się w tego typu myślach.

- Yhm - mruknął, po czym trzepnął się dłońmi w policzki.

Wróciłam spojrzeniem do ciała Mahiru, które opierało się o drzwi prowadzące na zewnątrz, uniemożliwiając w ten sposób ich otwarcie.

Podejrzewałam, że próbowała uciec, kiedy została zaatakowana, usiłując się doczołgać do przejścia. Dowody na to znajdowały się na podłodze w smudze krwi, która musiała powstać, gdy Koizumi użyła całej swojej energii by dotrzeć do drzwi, oprzeć się o nie i wziąć ostatni oddech. W tamtej chwili musiała czuć się naprawdę zdesperowaną.

Przesunęłam wzrok dalej, na rzecz znajdującą się najbliżej Mahiru. Wyglądało to jak maska, którą ktoś mógł zabrać z działu z zabawkami albo gadżetami na urodziny w supermarkecie. Prezentowała się niewinnie, z lekko wytkniętym językiem skierowanym do góry i dużymi, niebieskimi oczami. Do tego na złotych, krótkich włosach miała coś na wzór korony.

- Ciekawe, dlaczego to tutaj jest?

- Może zabójca ją ubrał, żeby ukryć twarz? - odpowiedziała mi pytaniem na pytanie Peko.

- Nie sądzę. To zbyt krzykliwa maska, rzuca się w oczy, co raczej nie pomogłoby zabójcy się nie wyróżnić.

- Krzykliwa maska? - podłapała Sonia, przechylając pytająco głowę. Wskazałam dłonią na przedmiot, o którym rozmawiałyśmy, a gdy go zobaczyła jej twarz wykrzywiła się w grymasie przerażenia i zaskoczenia. - Aaach! Ta maska?!

- Widziałaś ją już wcześniej?

- ,,Sun Witch Esper Ito''! Jest to super zabawne anime z widownią przekraczającą 90% w moim kraju! - odpowiedziała podekscytowana.

Kraj Sonii musi być naprawdę... ciekawy.

Wywnioskowałam.

-C-Czy to możliwe?! Czy ta maska była umieszczona obok ciała?!

- Em... tak - przytaknęłam.

- Jeśli to prawda... Czy to możliwe...

- Co jest możliwe?

-U-Um... dajcie mi trochę czasu! - odpowiedziała wymijająco, po czym, z nieznanych powodów, wybiegła z domu.

- Co z nią? - zapytał Hinata.

- Wygląda na to, że coś wie. Jeśli tak, poczekajmy, aż postanowi o tym porozmawiać - odpowiedziała Peko.

Przyznałam jej w duchu rację. Cokolwiek Sonia wiedziała, musiało to być coś poważnego, skoro tak się tym przejęła.

Podążyłam dalej za śladami krwi, które prowadziły do metalowego kija.

- Według pliku Monokumy, śmiertelny cios Koizumi został wymierzony z tępego przedmiotu. Prawdopodobnie chodzi o ten kij - odparł Hajime, gdy zauważył na co patrzyłam.

- Jest taki sam jak w Twilight Syndrome Murder Case - wyszeptałam, spoglądając na Hinate znacząco. - Ta dziewczyna, która nazywała się Dziewczyna E została nim zabita czwartego dnia. Ktoś zamordował Koizumi-san w taki sam sposób jak ją. Bez wątpienia nie tylko my zagraliśmy w tę grę, Hinata. Ktoś właśnie wykorzystał motyw w niej zawarty do zabicia Koizumi. Jeżeli chcemy rozwiązać zagadkę jej śmierci, musimy najpierw zrozumieć tajemnicę zawartą w grze.

- Ale nawet jeśli rozwiążemy tajemnicę gry... Wszystkie wskazówki w niej były kiepskie i bezużyteczne. Zaczęło się niejasno i niejasno się skończyło.

- To dlatego, że nie pokonaliśmy gry.

- Nie pokonaliśmy?

- Kiedy uda ci się przejść grę nie kończy się ona napisem ,,game over''. Musieliśmy coś spartaczyć, więc... Najlepiej będzie później jeszcze raz w nią zagrać, gdy skończymy się tutaj rozglądać.

- Nie wiem, co mogliśmy zrobić źle, ale zgadzam się.

Skinęłam głową zadowolona, że zgadzaliśmy się w pełni w tej kwestii.

Odeszłam na moment od ciała, aby uważniej spojrzeć na ślady w piasku, przed którymi Hinata ostrzegł Sonię.

- Sądzę, że to podejrzane...

- Co masz na myśli?

- Ty i Soda pierwsi tutaj weszliście. Ale te ślady są na odwrót, tak jakby ktoś wyszedł z domu, a nie do niego wchodził, więc nie należą one do nikogo z nas.

- Teraz, gdy o tym wspomniałaś... Też pomyślałem o tym, że te ślady były dziwne - dołączył się do naszej dyskusji Soda.

- Ty też? - zapytał go Hajime.

- Początkowo chciałem wejść do domu od strony ścieżki, ale drzwi się nie otworzyły, więc poszedłem spróbować od strony plaży.

- Nie mogłeś ich otworzyć, bo ciało Koizumi je blokowało - wtrąciłam.

- Wtedy zauważyłem te ślady. Prowadzą one od plaży do tunelu i należą do jednej osoby.

- To zdecydowanie jest podejrzane - odparł Hinata.

- Teraz jak tak o tym rozmawiamy... Pekoyama powiedziała, że poszła trochę popływać, prawda? Więc czy te ślady nie mogą być...

- Niestety, poszłam pływać na plaży przy pierwszej wyspie. Nie wiem nic o tej - odpowiedziała Peko.

- To jest... na pewno prawda? - upewniał się Soda.

- Pamiętaj, że te ślady prowadzą z plaży prosto do tunelu - przypomniałam.

- Zatem... Czyje to są ślady?

- Niezaprzeczalnie są to ślady zabójcy, ale nie mam pojęcia, kto to może być - rzekła Pekoyama.

- Cóż, na razie... Jest to dla nas tylko kolejna wskazówka - odparłam, ucinając dalszą rozmowę na temat śladów. Na tym etapie byłaby ona bezsensowna.

- Dziwi mnie jedna rzecz... Wcześniej chciałem się trochę uspokoić, więc pomyślałem o napojach z tej lodówki. Kiedy otworzyłem ją kilka dni temu... Jestem pewien, że było w niej wiele różnych napojów. Myślę, że po prostu wyobraziłem sobie te rzeczy. Chodzi mi o to... Ech, kto teraz troszczyłby się o drinki, huh.

- O czym ty mówisz? - zapytał go Hinata.

- Nieważne, w porządku. Sam to rozwiązałem, więc po prostu zostawmy to.

Sam zacząłeś ten temat.

Pomyślałam, wzdychając ciężko. Niemniej postanowiłam podejść do wspomnianej przez niego lodówki, aby przyjrzeć się lepiej sprawie.

Za szybą zobaczyłam, że w środku znajdowało się dużo napojów, choć było widać wiele pustych miejsc. Najwyraźniej ktoś musiał się wcześniej nimi częstować.

Jedyne napoje, jakie pozostały to słodzone lub barwione. Nie prezentowały się zbyt atrakcyjnie, a tym bardziej zdrowo.

Wtedy moją uwagę przykuł kosz na śmieci, stojący tuż obok lodówki. Dość niechętnie do niego podeszłam, pochylając się nad nim, by móc zajrzeć do środka, gdzie znalazłam tylko górę pustych plastikowych butelek. Nie wyglądały one na żaden trop, co najwyżej popierały moje wcześniejsze przypuszczenie, że ktoś częstował się tymi napojami. Soda zatem niczego sobie nie wyobraził ani nie ubzdurał.

Powiedziałabym mu o tym, ale skoro stwierdził, że sam znalazł rozwiązanie, to co mu będę w głowię mieszać.

Odeszłam od lodówki, spoglądając w prawo, gdzie znajdowały się na wpół otwarte drzwi. Bez wahania poszłam je sprawdzić.

Ostrożnie weszłam, jak się w środku zorientowałam, do całkiem przestronnego schowka. Na półkach i podłodze znajdowało się mnóstwo pierdół, przez co wewnątrz mogła znajdować się tylko jedna osoba.

Urządzenia pływające, rurki, siatki... Również niektóre materiały na farbę... Hm, chyba żadna z tych rzeczy nie ma związku z morderstwem.

Nagle dostrzegłam na podłodze coś złotego. Podeszłam bliżej, żeby się temu przyjrzeć.

Czy to... cukierek? Znalezienie czegoś takiego tutaj nie jest normalne.

Uważając by niczego nie dotknąć wyszłam ze schowka. Rozejrzałam się dokładnie po całym pomieszczeniu, aby upewnić się, że niczego nie pominęłam.

Zorientowałam się, że nie sprawdziłam tylko jednej rzeczy - pokoju z prysznicami. Na drzwiach znajdowało się ogłoszenie w formie ilustracji, z której wynikało, że wewnątrz było coś naprawiane.

- Tak, zgadza się. Prysznice są w takcie naprawy, więc woda z niego nie wypłynie. Zwłaszcza ciepła woda - odpowiedziała Monomi na niezadane przeze mnie pytanie, nabawiając mnie swoim nagłym pojawieniem się palpitacji serca.

- Po co w takim razie to tutaj jest, skoro nie działa?

-P-Przepraszam... Kiedy planowałam to naprawić... Mój Magiczny Kij został mi zabrany, więc nigdy się tym nie zajęłam.

- Nie sądzę, żeby twój kijek potrafił naprawiać takie usterki... - odparłam delikatnie, chcąc ją jakoś pocieszyć.

- W każdym razie, to wszystko wina Monokumy! Wszystko jest winą Monokumy! - wybuchła nagłym gniewem, aby tuż po chwili znów zacząć się martwić. - Hawawa! Wiesz o tym, prawda, Aiko-chan?

- Oczywiście - odpowiedziałam bez wahania. - Do tego uważam, że jesteś naszym pomocnikiem, a nie Monokumy.

-J-Ja... - wydukała wzruszona, po czym wyprostowała się z determinacją. - Masz rację! Mówiłam to już, ale przypomnę, że dopóki pracujecie wszyscy razem jesteście w stanie przeciwstawić się każdej rozpaczy! Obiecuję, że wam w tym pomogę! - po tych słowach Monomi ponownie zniknęła.

Zrobiło mi się nieco lżej na sercu, gdy zobaczyłam, że udało mi się zmienić, chociaż na trochę, jej nastawienie.

Przyjrzałam się po raz kolejny drzwiom uznając, że warto by było zajrzeć do środka. Chwyciłam więc za klamkę, wchodząc do całkiem przestronnej łazienki z ogromną kabiną prysznicową. Nie podobała mi się tylko jedna rzecz - kamera w lewym górnym rogu.

I niech ktoś spróbuje mi wmówić, że Monokuma nie jest zboczeńcem.

Poza prysznicami w pokoju znajdował się tylko zlew oraz małe okno, przez które z odrobiną chęci można by było się przecisnąć. Problem jednak polegał na tym, że znajdowało się bardzo wysoko; nawet doskoczenie do niego nie wchodziło w grę.

- Też się zastanawiasz, co z tym oknem? - zapytał mnie Hinata, którego nagłe pojawienie się sprawiło, że się wzdrygnęłam.

- Yhm... - mruknęłam tylko, zastanawiając się, ile jeszcze razy doświadczę podobnych mini-zawałów.

- Myślisz, że zabójca mógłby przez nie uciec?

- Uciec? Raczej nie, okno jest za wysoko. Ale może przez nie wszedł, o ile w ogóle jest to wykonalne. - Zaciekawiona cofnęłam się na kilka kroków. - Ech, tak jak myślałam, z tej wysokości niczego się nie dowiemy.

- Musimy to jakoś sprawdzić...

- Bez drabiny nie damy rady. Chyba żebyś mnie podsadził. Wtedy może byłaby na to jakaś szansa - zauważyłam ze zrezygnowaniem.

- W porządku, spróbujmy.

-C-Co? - wydukałam zaskoczona. Nie zaproponowałam mu żadnego pomysłu, po prostu rzuciłam od niechcenia luźną myśl jaka się w mojej głowie pojawiła.

Nie chciałam robić czegoś takiego! Hinata jednak wyglądał na zdecydowanego. Odruchowo chciałam go zapytać, czy na pewno da radę, ale uznałam, że bez sensu bym o to pytała; dopóki byśmy nie sprawdzili, to byśmy się nie dowiedzieli.

Odetchnęłam ciężko.

- Niech będzie - zgodziłam się niechętnie.

W końcu w najgorszym wypadku groziłby mi tylko upadek, więc żadna tragedia by się nie stała.

Hinata przykucnął pod oknem, a wtedy ostrożnie, przytrzymując się umywalki, usiadłam na jego ramionach. Gdy tylko to zrobiłam, od razu doszło do mnie, że to był bardzo zły pomysł. Przeszło mi przez myśl, żeby się wycofać, ale akurat gdy chciałam to zrobić Hajime wstał, postękując przy tym, mocniej zaciskając dłonie na moich udach.

O rany, jak stracę równowagę... Nie chcę nawet myśleć o tym jak to będzie boleć...

- Co z tym oknem? - zapytał Hinata, gdy udało mu się stabilnie stanąć. -Z-Znalazłaś coś?

- Cóż, byłam pewna, że nikt nie może wejść przez to okno, ale chyba mogę je otworzyć - odpowiedziałam, delikatnie wyciągając do góry rękę, aby popchnąć szybę do góry. - Ten żelazny pręt nie jest nawet przypięty do dołu. Bez problemu otworzyłam to okno.

- Więc... Możliwe jest móc wchodzić i wychodzić tym oknem?

- Teoretycznie tak. - Wyjrzałam przez okno, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że gdybym chciała spróbować przez nie wyjść, byłabym w stanie to zrobić. - Okej, opuść mnie już na dół - poprosiłam, gdy się już wystarczająco naoglądałam.

Hinata z powrotem kucnął, umożliwiając mi zejście z jego ramion, co zrobiłam z ogromną chęcią oraz ulgą.

- Cóż... Wiemy zatem, że wejście i wyjście przez to okno jest możliwe, o ile ktoś ma nogi jak żyrafa bądź z kimś współpracuje - podsumowałam z lekkim zażenowaniem, nie wierząc, że dałam się wciągnąć w coś takiego. - Sprawdziłam w tym domku wszystko co chciałam, a ty?

- Hm... również myślę, że zwróciłem uwagę na każdą rzecz.

- Czyli możemy pójść zagrać jeszcze raz w Twilight Syndrome Murder Case?

-T-Tak, pewnie.

- No to chodźmy.

Opuściłam razem z Hinatą dom na plaży, kierując się do Jabberwock Park, gdzie znajdowała się maszyna z grą.

Zastanawiałam się nad tyloma kwestiami, że nie miałam nawet czasu o czymkolwiek z Hajime porozmawiać. Posiadałam prawdziwe tornado myśli, które najpierw sama musiałam opanować, aby móc z kimkolwiek podzielić się swoimi przypuszczeniami.

Nie zwracałam większej uwagi na drogę, po prostu idąc za Hinatą.

- Auć! - jęknęłam, gdy uderzyłam głową w jego plecy, kiedy nagle się zatrzymał. - Oi, Hinata-kun, czemu się zatrzy... - urwałam, otwierając szerzej ze zdziwienia oczy, gdy dostrzegłam powód, dla którego chłopak stanął. -N-Nagito?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz