niedziela, 30 grudnia 2018

Rozdział 24 ~ Wyuzdany problem










Nieprzyjemne dreszcze przeszły mi po plecach. Od ostatniego czasu widok zwłok napawał mnie okropnym uczuciem i choć wiedziałam, że te obecne na ekranie przede mną, to tylko zwyczajne zdjęcie, do tego pewnie przerobione, i tak coś mnie od środka ścisnęło.

- Huh? To ma być koniec? - Hinata mruknął bardziej do siebie niż do mnie, spoglądając na ekran ze zmarszczonymi brwiami.

- Z jakiegoś powodu musiał nam wyskoczyć ,,Game Over'' - zauważyłam błyskotliwie.

- Tak, ale... Nie rozumiem. Ta gra nie ma w ogóle sensu.

- Zagrałam w mnóstwo gier i wierz mi, wielu twórcom coś takiego jak ,,sens w grze'' nie jest potrzebne.

- Skupmy się jednak na tej konkretnej grze - sprecyzował, nie bawiąc się w równie nonszalanckie podejście jak ja. - Zaczęliśmy od dnia drugiego, a potem nagle przeskoczyliśmy do czwartego. Co z pierwszym i trzecim dniem? I o co chodziło z tym ,,do pięciu''?

- Spokojnie, Hinata-kun. Wolniej z tymi pytaniami - odparłam spokojnie, dziwiąc się, że Hajime był bardziej wytrącony z równowagi, niż na to wyglądało. - Nie wiem, o co chodziło z tymi przeskokami. Może trzeba przejść grę jeszcze raz od nowa, a wtedy jakaś dodatkowa opcja się pojawi. Do pięciu... Do pięciu dni? Sama widziałam, tyle co ty, więc nawet jakbym chciała nie potrafię ci za wiele powiedzieć.

- Ale jak to wszystko może być motywem? To wygląda tylko jak jakaś szalona gra - odparł wyraźnie niezadowolony, że tak potoczyła się cała sytuacja. Rozumiałam doskonale jego frustrację. W końcu ,,zdradziliśmy'' resztę i ryzykowaliśmy wszystkim, aby dowiedzieć się, o co z tą grą chodziło, w wyniku czego otrzymaliśmy więcej pytań niż odpowiedzi. - Póki co, zostanie tutaj jest stratą czasu. Powinniśmy wracać do domków i się z tym wszystkim przespać.

- Dzięki za propozycję, ale za słabo cię znam, aby pójść się z tobą przespać - odparłam z pokerowym wyrazem twarzy, choć w duchu uśmiechałam się z rozbawieniem. Po chwili naprawdę to zrobiłam, gdy zobaczyłam jak Hajime się soczyście zarumienił. Nie potrafiłam się na ten widok nie zaśmiać. - Żartowałam! Wiem, że niczego takiego nie miałeś na myśli - zapewniłam, czując jak robi się niezręcznie. Nie dałam po sobie poznać zmieszania; w końcu sama wywołałam taką sytuację. - Ha, ha, ha. W każdym razie masz rację - nie ma sensu tutaj tak dalej sterczeć. Chodźmy stąd.

Ruszyliśmy w drogę powrotną, idąc w całkowitej ciszy. Nocą na wyspie panowała przytłaczająca i niepokojąca atmosfera. Dobrze znane mi miejsca zupełnie inaczej wyglądały w ciemności, jakby tak naprawdę były tylko kontrastem, tego co widziało się za dnia. Szum fal i świst wiatru jako jedyne roznosiły się po okolicy wydając jakikolwiek dźwięk. Uczucie bycia odsłoniętą nie działało kojąco na moje zszarpane nerwy, więc nic dziwnego, że ani ja, ani Hinata nie mieliśmy ochoty prowadzić żadnej dyskusji w międzyczasie.

Pożegnaliśmy się zdawkowo, kiedy znaleźliśmy się przy naszych domkach, zapewniając się jeszcze raz, że wszystko co zobaczyliśmy pozostanie między nami.

Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi oparłam się o nie, wzdychając przy tym ciężko.

Nie powiedziałam o niczym Hinacie, ale miałam podejrzenia, co do tożsamości jednej z dziewczyn.

Dziewczyna D, która zrobiła zdjęcia zwłoką... Na wyspie znajdowała się tylko jedna uczennica z talentem fotograficznym. Do tego wierzyłam, że mogłaby zrobić fotkę martwej osobie. Zatem wszystko wskazywało na to, że Mahiru Koizumi była powiązana z motywem. Zamierzałam od następnego dnia uważnie jej się przyglądać. Co prawda intuicja podpowiadała mi, że Mahiru nie potrafiłaby nikogo zabić, ale wolałam dmuchać na zimne, niż potem znowu badać czyjeś zwłoki.

Czułam się taka zdezorientowana. Nawet nie próbowałam myśleć o tym, dlaczego tkwiło wewnątrz mnie dziwne przeczucie.

Zasnęłam, nie zdając sobie sprawy z przyczyny.



* * *



Tararara.

Czerwona kurtyna rozsunęła się, ukazując Monokume nad dużym, neonowym napisem: ,,MONOKUMA TEATR''. Siedziałam wśród widowni, całkowicie pogrążonej w ciemności, a mimo to bez problemu widziałam czarno-białe niedźwiedzie, które mnie otaczały. Panorama nocnego nieba migotała gdzieś w tle, a samą maskotkę oświetlały trzy różne kolory światła: fioletowy, niebieski i czerwony.

- Życie to nie tylko gnanie naprzód. Kiedy napotkasz na ważne pytanie, dobrze by było, gdybyś się na moment zatrzymał, aby poświęcić mu trochę czasu. Na przykład... mój żołądek nie czuł się najlepiej, więc zdecydowałem pobiec szybko do toalety, gdy tylko wysiadłbym z pociągu. Ale kiedy miałem zamiar to zrobić, stanęło przede mną ważne pytanie. Życie takie już jest, że od czasu do czasu stawia nas przed ważnymi pytaniami. Ważnym pytaniem, które stanęło przede mną był napis ,,panowie" na drzwiach toalety. Ponieważ odparłem się ogromnej potrzebie załatwienia się, zacząłem się nad tym zastanawiać. Czy naprawdę... jestem dżentelmenem? Czy mam klasę? Czy jestem uczciwy? Wierny? Nie... Dlaczego się waham?! Oczywiście, że jestem dżentelmenem! Zwykła osoba nie poświęciłaby odkładania skorzystania z toalety, aby się nad tym zastanowić, ale dżentelmen z pewnością! Wejście do łazienki dla panów napełniło mnie dumą. Jak widać, zawsze czekają na ciebie jakieś ważne pytania. Takie jest życie - zakończył Monokuma, a szkarłatna kurtyna ukryła jego postać.

Nastała kompletna ciemność. Tylko dźwięk wesołej muzyki rozbrzmiewał niezmiennie w kółko.



* * *



Ding dong, bing bong.

- Ehm, Komitet Szkolny Akademii Szczytu Nadziei ogłasza... ranek. Dzień dobry wszystkim! Wygląda na to, że dzisiaj będzie idealny tropikalny dzień. A teraz pokażmy jakiś entuzjazm i upewnijmy się, że damy z siebie wszystko już dziś!

Jęknęłam głośno, jakby w odpowiedzi na komunikat Monokumy. Tak naprawdę mruknęłam z ubolewaniem, nie chcąc wracać do rzeczywistości, mimo że w krainie snów za spokojnie również nie miałam.

Żałowałam, że nie wzięłam przed snem tabletek od Mikan. Co prawda poprzedniej nocy także nie zadziałały, ale może musiałam brać je jakiś czas, regularnie, aby zaczęły przynosić efekty.

Odłożyłam zastanawianie się nad tym na później. W końcu miałam ważniejsze rzeczy na głowię, jak odkrycie tajemnicy gry, w której ukryty został motyw nakłaniający do zabójstwa.

Powinniśmy to wszyscy wreszcie chociaż trochę omówić. Może wyszłoby na to, że nie tylko ja i Hinata zagraliśmy w grę...

Postanowiłam pójść do restauracji, aby pogadać z pozostałymi i załapać się w końcu na śniadanie. Nie potrzebowałam miary, żeby zauważyć, że moje ubrania stawały się coraz luźniejsze.

Jeszcze trochę, a możliwe, że sama bym siebie wykończyła.

Zmierzałam prosto do hotelu, kiedy nagle zauważyłam Tsumiki w pobliżu basenu. Uznałam, że kilka minut na rozmowie z nią mnie nie zbawi, a mogło to diametralnie pomóc, jeżeli chodziło o mój sen.

- Dzień dobry, Tsumiki-san~! - przywitałam się z nią miło, gdy tylko do niej podeszłam.

- Ugh... Dzień dobry... Mamy dzisiaj taką ładną pogodę. Cieszę się, że niebo jest aż tak czyste. Chodzi mi o to, że gdyby było pochmurnie, to moje plany z...

- Z kim? - zapytałam, kiedy Mikan na chwilę urwała, nim zdążyłam okiełznać swoją ciekawość.

- Wah! T-To nic! Mówiłam tylko do samej siebie! Ja... Przepraszam - zmieszana i wystraszona zamierzała odejść, dlatego pośpiesznie ją zatrzymałam.

- Czekaj, Tsumiki! Mam pytanie odnośnie tabletek, które mi dałaś! - Na słowo ,,tabletek'' od razu się zatrzymała.

-C-Co z nimi?

- Em... Nie działają. Nadal miałam problemy ze snem, mimo że wzięłam tabletkę.

- W takim razie spróbuj wziąć dwie, powinno zadziałać. T-Tylko nie zwiększaj potem dawki. Dwie to maksimum!

- W porządku, rozumiem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc - odparłam z lekkim zakłopotaniem, pocierając dłonią kark. - Też idziesz do restauracji na śniadanie?

-Y-Yhm... Zobaczymy się w środku?

- Ta, pewnie. Do zobaczenia - pożegnałam się z nią z pewną dozą ulgi. Nie byłam pewna, czy potrafiłabym jej dotrzymać towarzystwa.

Rozejrzałam się ze spokojem, nie chcąc ruszać do hotelu zaraz za Tsumiki. Dostrzegłam wtedy Miode po drugiej stronie, wydającą dźwięk podobny do pikania bomby. Stłumiłam ciekawość, domyślając się, że żadnej logicznej ani sensownej odpowiedzi bym od niej nie uzyskała, gdybym zapytała o powód jej zachowania.

Potem moje spojrzenie zawędrowało do starego budynku. Mimowolnie pomyślałam o Nagito, martwiąc się o niego. Zaczęły mnie atakować wątpliwości, czy aby na pewno dobrze zrobiłam zostawiając go wczoraj na łasce Monomi. Niby można było na niej polegać, ale wiedziałam, że nie do końca.

Bez dalszej zwłoki poszłam do hotelu. Weszłam do lobby, kierując się w stronę schodów, gdy nagle usłyszałam najbardziej nieznośny głos w życiu.

- Co to za worki pod oczami, Saito-one-san. Nie nudzi cię ciągłe granie w gry w kółko i w kółko?

Wzięłam głęboki wdech i wydech, nim zdecydowałam się z kwaśną miną odwrócić przodem do Hiyoko.

- Dzień dobry, Saionji-imoto-san - zaszczebiotałam jadowicie, odpowiadając uśmiechem na jej uśmiech.

- W ogóle nie rozumiem takich nerdów jak ty. W rzeczywistości... nawet nie chcę zrozumieć. Poważnie, wszyscy są tutaj tacy dziwni! Ach, z wyjątkiem, starszej siostrzyczki Mahiru.

- Nie dziwi mnie, że w towarzystwie osób takich jak ty, czuję się jak osobnik wyższego gatunku. Ciekawe, czy Koizumi-san czuje się tak samo -odparłam zgryźliwie, z satysfakcją obserwując, jak Hiyoko zrzedła mina.

Zadowolona zignorowałam ją i wspięłam się po schodach, aby dojść wreszcie do restauracji hotelowej. Wszyscy znajdowali się już w środku - poza Saionji, która dopiero po mnie przyszła, i Nagito.

Tylko Sonia się ze mną przywitała, i to jeszcze jako pierwsza. Z jakiegoś powodu trudno było mi ją darzyć czystą sympatią, ale nie mogłam wrogo się wobec niej zachowywać, zwłaszcza że nie dała mi - póki co - ku temu żadnego powodu. Odpowiedziałam jej zatem miło, po czym nałożyłam sobie trochę jedzenia na talerz, siadając potem przy stoliku najbliżej okna.

Pałaszowałam ze spokojem swoje jedzonko, wodząc wzrokiem po sali, chcąc odszukać Hinate. Dostrzegłam go, zajmującego stolik nieco dalej ode mnie, w towarzystwie Owari i Saionji, które rozmawiały między sobą o porcjach jedzonego przez nie posiłku - prawie mu współczułam.

Nie czułam, aby był to dobry moment na wspominanie o grze, mimo że gryzło mnie to, że jedyne co w jej kwestii uzgodniliśmy, to nie granie w nią. Co wczoraj razem z Hinatą zrobiliśmy...

Sposępniałam, przeżuwając machinalnie jedzenie, jakie miałam w ustach. Na myśl o grze, przypomniałam sobie o Mahiru, na którą przecież postanowiłam mieć oko.

Podniosłam szybko głowę wyżej, szukając Koizumi wzrokiem po pomieszczeniu.

- Koizumi-san tu nie ma? - zapytałam ze ściśniętym gardłem, gdy nigdzie jej nie odnalazłam.

Gdy to powiedziałam, cała reszta zaczęła rozglądać się po restauracji.

- Zawsze tutaj jest każdego ranka. Dziwne, że tym razem nie przyszła - Nidai odpowiedział jako pierwszy.

- Mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku - dodała ze zmartwieniem Sonia.

- Jeśli po prostu nie czuje się dobrze, to jest w porządku. Ale jest też mała szansa, że ona...

-M-Mała szansa, że ona co?! - przerwała Sodzie z paniką Hiyoko. Na pewno domyślała się, co Kazuichi miał na myśli.

- Huh? Widziałam ją na zewnątrz hotelu - powiedziała Akane niewyraźnie przez napchane jedzeniem usta.

-O-Och, naprawdę? To świetnie! - odparł Soda, drapiąc się zakłopotany po głowię.

- Geez, nie mów tak strasznych rzeczy - zganiła go od razu Saionji, robiąc nadąsaną minę. - Może jako karę, zakręcisz się wokół siebie trzy razy, mówiąc ,,woof'' i skacząc z klifu?

-N-Nie chcę umrzeć w ten sposób!

Monokuma na pewno weźmie to pod uwagę.

Pomyślałam z rozbawieniem, ale zdecydowałam się nie mówić tego na głos, aby nie dobijać już i tak przerażonego Kazuichiego.

- Ale co Mahiru-chan robiła na zewnątrz hotelu? - zapytała Mioda, wracając do wcześniejszego tematu.

- Powiedziała, że chce być sama. Zaproponowałam jej, aby najpierw poszła z nami coś zjeść, ale odrzuciła tę propozycję - odpowiedziała Akane.

- Chciała być sama? - spytała dla pewności Peko.

-M-Może... Planuje zagrać w grę... - zaproponowała Tsumiki.

Oblał mnie zimny pot na samą myśl o takim przypadku.

Mahiru bez wątpienia zachowywała się, jak na nią, dość dziwnie, więc całkiem prawdopodobnym było, że już poznała motyw zawarty w grze. Zastanawiało mnie, co w związku z tym planowała. A może, dlatego chciała zostać sama, żeby móc odszukać jakieś rozwiązanie.

- Co powiedziałaś, ty głupia świnio?! - wrzasnęła wściekle Hiyoko, na co aż lekko podskoczyłam. - Mahiru nie gra w gry wideo!

Swoim marnym argumentem Saionji ucięła wszelką dyskusję na ten temat. Oczywiście przez nią teraz Mikan musiała użalać się nad sobą, jaka to ona nie jest okropna. Tym dwóm powinno się zabronić przebywania razem.



* * *



Śniadanie dobiegło końca. Powoli wszyscy zaczęli się rozchodzi, a temat gry, jaki był taki pozostał. Nie widząc sensu w bezczynnym siedzeniu samej w restauracji, postanowiłam wrócić do swojego pokoju. Co prawda tam również nie miałam za wiele do roboty, ale czułam się tam bardziej komfortowo.

Zastanawiałam się, czy nie pójść odwiedzić Nagito, ale obawiałam się rozmowy z nim. Zwłaszcza gdyby poruszył temat gry... Ostatecznie wyszło, że w nią zagrałam, tak jak chciał, mimo że kierowały mną własne motywy. Wątpiłam jednak, aby on tak to widział. Pewnie zacząłby dalej mówić o kompletnych bzdurach, więc rozsądniej bym postąpiła trzymając się od niego z daleka. Ale postanowiłam mu pomóc, więc...

Nagle moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi; poszłam z ciekawością je otworzyć.

- Sonia-san? - wydukałam zdziwiona. Była jedną z ostatnich osób, po których bym się spodziewała, że zapukają do moich drzwi. - Em... Potrzebujesz czegoś?

- Tak, potrzebuję małej przysługi - odpowiedziała, jak zwykle uśmiechając się miło, nie będąc ani trochę zrażoną niezręczną atmosferą. - Pomyślałam, że przydałoby się trochę rozerwać, aby poprawić sobie humor, więc zaprosiłam kilka dziewczyn na potajemne popływanie w oceanie.

- Rozumiem, to... miłe z twojej strony. Dobrej zabawy wam zatem życzę - odparłam najuprzejmiej jak mogłam, by nie poczuła się tak, jakbym wzgardziła jej dobrymi chęciami.

- Przyszłam cię poprosić, abyś poszła z nami. Obiecuję, że w okolicy nie będzie żadnych chłopaków, więc nie musisz się wstydzić! - próbowała mnie przekonać, mimo że w mojej domniemanej nieśmiałości nie leżał problem.

- Doceniam, ale nie mogę się zgodzić, bo... bo... - zająknęłam się, widząc jak Sonia robi szczenięce oczka.

Dlaczego odmawianie stało się nagle takie trudne?

Wodziłam wzrokiem wszędzie, aby nie musieć na nią patrzeć, szukając przy okazji w głowię jakiegoś powodu dla swojej odmowy.

- Nie mogę się zgodzić, bo nie mam stroju kąpielowego!

- To nie problem, Saito-san, ja też go nie mam. Umówiłyśmy się na 16, więc mamy czas, by pójść do supermarketu i czegoś poszukać.

- Em... He, he, he - zaśmiałam się zakłopotana, nie potrafiąc się wykręcić. - W porządku, niech będzie - zgodziłam się w końcu niechętnie, nie wiedząc, jak jej odmówić.

- Wspaniale! Chodźmy od razu do supermarketu! - odparła z entuzjazmem, prawie siłą wyciągając mnie z mojego domku, który ledwo zdążyłam zamknąć.

Wiedziałam, że będę żałować swojej uległości. Miałam tylko nadzieję, że niezbyt długo.



* * *



Poszłam z Sonią do Rocketpunch Market. Zauważyłam, że im dłużej przebywałam na wyspie, tym bardziej odwiedzające przeze mnie miejsca wydawały mi się normalne. Chociaż wciąż nie czułam się całkowicie swobodnie, to na pewno znacznie lepiej, niż kiedy pierwszy raz przyszłam do tego marketu z Nagito.

Sposępniałam na moment, przypominając sobie o czym, albo raczej o kim, myślałam zanim pojawiła się Sonia. Miałam sceptyczne nastawienie do całego przedsięwzięcia przez nią wymyślonego, ale musiałam przyznać, że dzięki niej, przynajmniej na moment, zapomniałam o targających mną wątpliwościach i niepewnościach. Nie byłam tylko przekonana, czy na pewno powinnam je odkładać na później.

Chociaż starałam się wyglądać pewnie, musiało mi to średnio wychodzić, bo co jakiś czas moja towarzyszka posyłała mi uspokajający uśmiech. Z jednej strony mnie to denerwowało, a z drugiej, nawet działało pokrzepiająco. Oczywiście nie zamierzałam się do tego przyznać, bo jeszcze zbyt wiele zaczęłaby sobie wyobrażać.

Na moment się rozdzieliłyśmy, spacerując po sklepie tak, aby być cały czas w zasięgu wzroku tej drugiej. Zastanawiałam się, czy gdybym nie była w stanie wybrać żadnego stroju, to czy wystarczyłoby to jako powód, by jednak nie uczestniczyć w spotkaniu na plaży?

Przekonana o tym odwróciłam się z uśmiechem w stronę Soni, której widok przyprawił mnie prawie o zawał serca.

- Wszystko w porządku, Saito-san?

- Tak, po prostu nie spodziewałam się, że stoisz tak blisko... - odpowiedziałam niemrawo, opuszczając dłoń, która mimowolnie wylądowała w miejscu, w którym biło moje serce. - Wybrałaś strój do nurkowania?

- Yhm! Ma to zapobiec oparzeniom słonecznym. Nie chcę uszkodzić swojej skóry.

Pokręciłam nieznacznie głową, uśmiechając się z politowaniem.

Księżniczka w każdym calu.

- Wiesz... to brzmi sensownie. Chyba też się zdecyduję na kombinezon - odparłam nienaturalnie miłym głosem, idąc za Sonią do odpowiedniego działu.

- Cieszę się, że będziemy miały te same stroje, i że zgodziłaś się w tym uczestniczyć.

- Nie ma sprawy...

- Miałam nadzieję, że znowu się nie rozczaruję. Koizumi-san odrzuciła moje zaproszenie.

- Heh? Naprawdę? - wydukałam tylko, nagle bardziej zaciekawiona tematem.

- Och, chyba nie znajdziemy dla ciebie odpowiedniego kombinezonu. - Zmieniła temat, wpatrując się w rząd wieszaków przed nami. - Wszystkie wydają się za duże.

- Szkoda... W takim razie może sobie podaruję pływanie...

- Nie, spokojnie. Możesz przecież wybrać zwykły strój kąpielowy.

Rozejrzałam się po pobliskich półkach i wieszakach, po czym posłałam blondynce spojrzenie spode łba.

- Zwykły strój? Chyba masz na myśli bikini, bo niczego innego tutaj nie ma - odparłam zgryźliwie, przyglądając się niechętnie dostępnym strojom.

Nieważne, jakiego dokonałabym wyboru, bo i tak byłby on tragiczny.

- Wybacz, nie sądziłam, że tak się to potoczy - rzekła ugodowym tonem. Mimo to podejrzewałam, że taki rozwój sytuacji wcale jej nie zdziwił. - Ale jestem pewna, że na pewno będziesz dobrze, w którymś z nich wyglądać. Co powiesz na ten?

- Nie lubię różowego - mruknęłam gburowato, przyglądając się nieprzychylnie strojowi, który wskazała.

- Och... To może ten? Jest pod kolor twoich oczu - zaśmiała się melodyjnie, wskazując na kolejne bikini. Skrzyżowałam ramiona na piersi, chcąc pokręcić głową, kiedy nagle położyła mi dłoń na ramieniu. - Naprawdę wszystko ci się tutaj nie podoba tak bardzo, że wolisz odpuścić?

Westchnęłam ciężko, przewracając zirytowana oczami.

W co ja się wpakowałam...

- W porządku, wezmę ten niebieski - zgodziłam się, zabierając bikini.

- Świetnie! W takim razie od razu możemy pójść do przebieralni się przebrać.

- Co? Tak od razu? Nie lepiej zrobić to na miejscu? - zapytałam skołowana. Nie za bardzo podobała mi się wizja paradowania w takim stroju przez całą wyspę.

- Uzgodniłyśmy, że lepiej będzie przyjść od razu przebrane - wyjaśniła.

Zaczęłam zyskiwać coraz większe wątpliwości, co do tego czy na pewno wszystkie to ,,uzgadniały'', czy po prostu Sonia już takie założenia narzuciła z góry.

Żałowałam, że dałam się na coś takiego namówić. Zwłaszcza że i bez przymierzania wiedziałam, że równie dobrze mogłam pójść pływać w bieliźnie, gdyż różnica tego, ile co zasłaniało była niewielka.

W każdym razie nie miałam większego wyboru.

Z miną męczennika poszłam do przebieralni się przebrać.



* * *



Z każdym przeszłym krokiem moja chęć zawrócenia była coraz większa. W zasadzie kusiło mnie strasznie, żeby to zrobić, zwłaszcza że Sonia powiedziała, abym poszła przodem. Miała jakieś problemy z założeniem kombinezonu, ale nie chciała skorzystać z mojej pomocy. Zdradziła mi tylko, że miejsce ich spotkania znajdowało się w jadłodajni na drugiej wyspie, i że właśnie tam powinnam się kierować.

Cieszyłam się, że po drodze nie minęłam żadnej osoby. Łudziłam się nawet, że może dzięki temu, że zjawię się wcześniej, będę pierwszą osobą w lokalu. To trochę podwyższyło moje morale, choć niewystarczająco, abym zapomniała, co miałam na sobie.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy dostrzegłam budynek z logiem hamburgera. Byłam pewna, że wnętrze lokalu wyglądało typowo, jak w jadłodajniach w Ameryce: długi bar wykończony ceramiką, ze stołkami barowymi na chromowanych nogach, a wzdłuż ścian miękkie, wygodne siedziska imitujące kanapy samochodowe ze stołami, ustawionymi prostopadle do ściany. Wszystko wykończone w wyraźnych kolorach i motywach geometrycznych charakterystycznych dla Art Deco. Tak to sobie wyobrażałam, i z daleka, z widoku samych okien, wiedziałam, że na pewno miałam po części rację.

Weszłam zatem z uśmiechem do środka, który automatycznie zniknął z mojej twarzy, kiedy dostrzegłam Hinate, Sode, Tsumiki i Miode.

- Kurczę, miałam nadzieję, że jak przyjdę szybciej, to będę tutaj jako pierwsza - mruknęłam pod nosem.

- Whoaaaa! Aiko-chan, przyszłaś ubrana tylko w strój kąpielowy?! - zapytała zszokowana Ibuki.

Uśmiechnęłam się do niej, mimo że wewnętrznie planowałam nawrzucać Soni za słowa: ,,uzgodniłyśmy, że lepiej będzie przyjść od razu przebrane''.

- Tak, wolałam już być przebrana - odpowiedziałam.

- Hm, jakby to powiedzieć... Czy to nie sprzeczne? Dla kogoś takiego, żeby nosić tak śmiały stój kąpielowy. To sprawia, że czuje się trochę podekscytowany... prawda, Hinata? - zapytał go Soda, uśmiechając się dwuznacznie.

- Cóż.... Um, nie wiem...

Bez słowa usiadłam obok Mikan, modląc się w duchu o zdolność stawania się niewidzialną. Albo żeby chociażby móc się teleportować....

- Poważnie stary, nigdy bym się nie spodziewał, że Saito ma takie wielkie dzbany.

- Dzbany? - zapytałam Sode, uśmiechając się sztucznie i zaciskając dłonie w pięści.

Zastanawiałam się, czy moja chęć mordu była w obecnej sytuacji na miejscu.

-N-Nie powiedziałem tego przed chwilą! To był Hinata! On jest zboczeńcem!

-C-Co ty mówisz?!

- Chodzi mi o to, że ja patrzę tylko na Sonie-san! Marzyłem o chodzeniu z blondynką odkąd byłem dzieckiem!

Pokręciłam z politowaniem głową, nie wiedząc komu bardziej współczuć. Kąciki ust podniosły mi się jednak mimowolnie do góry, kiedy przypomniałam sobie, w co była ubrana Sonia.

Sode czekało duże rozczarowanie.

-H-Hej... Wybaczcie... że kazałam wam czekać. - Usłyszeliśmy czyiś głos, gdy ktoś powoli otworzył drzwi i wszedł do środka.

Ujrzeliśmy Akane, która miała na sobie dwuczęściowy strój w biało-niebieskie paski. Jednak tym co najbardziej przykuwało wzrok, była krew na jej rękach oraz górnej partii ciała.

- Eeeeech?! Owari-san?! C-Co ci się stało?! - zapytała przerażona Tsumiki.

-C-Co? Coś jest nie tak? Upewniłam się, że tym razem ubrałam strój kąpielowy.

- Nie to, twoje rany!

-O-Och, o tym mówisz... Heh, po drodze zdarzyło mi się wpaść na... teren Nidaia. A kiedy to się stało... musiałam z nim walczyć, rozumiecie?!

- Pewnie, rozumiemy. Ale na pewno wszystko w porządku? Twoja głowa... nie wygląda to za ciekawie - odparłam zmartwiona.

- Zagoi się - odpowiedziała niedbale, dołączając do nas. - Hehe... W każdym razie, nawet nie wiedziałam, żeby taki silny przeciwnik istniał!

- Trzeba się zająć twoimi ranami! Owari-san, proszę, chodź ze mną! - Mikan energicznie wstała i pociągnęła Akane w stronę łazienki.

- Właśnie dlatego to ona jest Superlicealną Pielęgniarką. Powinno być w porządku, jeśli jej to zostawimy...

- Ta, dobrze, że Tsumiki tu z nami była - zgodziłam się z Sodą.

- Co to za zamieszanie? - zapytała Peko, która dopiero weszła do lokalu. Jej głos od razu poznałam.

Przeniosłam na nią spojrzenie, zauważając, że cała ociekała wodą.

- Hinata i Soda... Co wy dwaj tutaj robicie? - zapytała.

- Oi... Czy nie oddychasz za ciężko? - odpowiedział Soda pytaniem na pytanie.

- Po prostu trochę pływałam...

- Trochę pływałaś?

- Pływałam dokoła wyspy przez około trzy godziny.

- To zbyt oczywiste, żebym tego nie skomentowała! To definitywnie nie jest ,,trochę popływać''! - odparła oczywistym głosem Ibuki.

- Dlaczego pływałaś?! Czy nie powinnyście pływać właśnie teraz?! Czy nie po to się tutaj wszystkie miałyście spotkać?! - zapytał z rozgorączkowaniem Kazuichi.

- To nie było dla mojej przyjemności. Spróbowałam sprawdzić, czy mogłabym popłynąć na inną wyspę, ale nie mogłam ich znaleźć. Wychodzi na to, że może być trudno opuścić tę wyspę pływając...

- Jeżeli niczego nie znalazłaś po pływaniu przez trzy godziny... To może być nie tyle trudne, co niemożliwe - zauważył Hinata.

- Tak, to może być prawda - zgodziła się z nim natychmiastowo.

- W każdym razie, wygląda na to, że wszyscy już prawie tutaj są. Minęła 16, więc...

- Ach, strasznie przepraszam za moje spóźnienie - przerwała Sonia Sodzie.

Uśmiechnęłam się z satysfakcją, czekając aż Kazuichi dostrzeże ją i jej strój.

- Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah! Sonia-san jest tutaj! W porządku! Jaki seksi kostium ma na sobie, Sonia-san?!

Prychnęłam, próbując się powstrzymać przed napadem śmiechu.

Wtedy Sonia ukazała się w całej swojej krasie.

- Gyaaaaaaaah! To kombinezon! - wrzasnął z rozczarowaniem Soda.

- To po to, abym nie uszkodziła sobie skóry. Jednak... Nigdy wcześniej nie nosiłam kombinezonu i miałam problem z założeniem go, co zaowocowało moim spóźnieniem. To było mój błąd.

- Rozumiem... Kombinezon... Cóż... Sonia-san ma piękną, białą cerę... Ale ten ciasny strój jest niesamooooooooowity! Tego się właśnie spodziewałem po 100% księżniczce czystej krwi!

Zrzedła mi nieco mina na te słowa. Miałam nadzieję, że Kazuichi inaczej zareaguje.

Czy właśnie tak czuje się Monokuma, gdy nie popadamy w oczekiwaną przez niego rozpacz? Kurczę, prawie mi go szkoda.

- Um... W każdym razie, co wasza dwójka tutaj robi? - zapytała ich Sonia.

Zatem było tak jak myślałam - nie zostali przez nią zaproszeni.

- Odpowiem na to, Sonia-san. Będę szczery: jeśli pójdziesz na plażę, proszę, pozwól nam iść z tobą!

- Cóż... Obiecałam, że na naszej wycieczce będą tylko dziewczyny, aby wzmocnić przyjaźń między nami...

- Nie sądzisz, że możesz zrobić dla nas wyjątek?! Ładnie proszę!

- Ech, jeżeli nie będą robić problemów, to niech idą z nami - odparłam zrezygnowana.

W końcu już się do nas przyczepili. Wolałam zatem uchronić swoje uszy przed dalszymi krzykami i błaganiami Sody, zanim stałabym się przez niego głucha.

- Masz rację... Przeszli całą drogę, aby tutaj być. Źle by było, gdybyśmy ich zostawiły.

- Ach, Sonia-san jest taka miła! - zawołał z zachwytem Soda, zaraz po tym, jak Sonia ledwo skończyła mówić. - W porządku, teraz, gdy o tym zadecydowaliśmy, ruszajmy!

- Ale Tsumiki i Owari jeszcze nie skończyły... - wtrącił Hinata.

- Zamknij się! Nie ma mowy, aby coś stanęło mi na drodze! Pójdę przodem i wszystko przygotuję! Parasol, napoje... Obiecuję, że wszyscy będziemy się dobrze bawić! - zapewnił Kazuichi, po czym wyskoczył z jadłodajni.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy odszedł. Bez Sody zrobiło się znacznie ciszej, co mnie bardzo odpowiadało.

- Hm? Coś nie tak, Hinata-kun? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że patrzył się na mnie od dłuższej chwili.

Może chciał porozmawiać o grze?

- Em... N-Nie nic, ja... Powinienem pójść pomóc Sodzie - odpowiedział, a następnie, tak jak Kazuichi, szybko wyszedł z jadłodajni.

Wzruszyłam tylko ramionami, czekając razem z resztą dziewczyn na Akane i Mikan.

Wtedy niespodziewanie rozbrzmiał dobrze mi znany dźwięk, który oznaczał komunikat od Monokumy.

Ogłoszenie... teraz? Czyżby... Nie. Nie może być.

Podniosłam wyżej głowę, aby spojrzeć na ekran znajdujący się w rogu lokalu.

Monokuma radosnym głosem ogłosił:

- Ciało zostało odkryte! A teraz, kiedy minie odpowiednia ilość czasu, rozpocznie się klasowy sąd!



Żyjący Uczniowie:

13


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz