sobota, 29 grudnia 2018

Rozdział 23 ~ Twilight Syndrome Murder Case










Od wczorajszego dnia mnóstwo rzeczy uległo zmianie i - w większości - tej pozytywnej. Chociaż byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, poczułabym się jeszcze szczęśliwsza, gdyby nieprzyjemne ściskanie w żołądku oraz pocące się nieprzerwanie dłonie przestały mi dokuczać. To, co opowiedziała mi Mahiru za pierwszym razem mnie rozbawiło, ale coś alarmującego w mojej głowie cały czas dawało o sobie znać, od kiedy tylko usłyszałam o jego reakcji. Obawiałam się, że postawa Komaedy ani trochę się nie zmieniła albo, co gorsza, poszła w zupełnie innym kierunku, niż powinna. Czułam się rozdartą wewnętrznie; z jednej strony chciałam z nim jeszcze raz porozmawiać, a z drugiej - odłożyć nasze spotkanie najbardziej jak się tylko dało.

Z nadąsaną miną spojrzałam na trzymaną przeze mnie tacę.

Dobrze, że to nie jest danie, które niedługo po przygotowaniu trzeba od razu zjeść, bo inaczej próby Koizumi i moje poszłyby na marne.

Odetchnęłam głęboko, po czym chwyciłam szybko za klamkę, napierając na drzwi. Musiałam bez zastanowienia to zrobić, bo inaczej - im dłużej bym zwlekała - istniało ryzyko, że odwróciłabym się na pięcie i odeszła jak najprędzej.

Nie zdziwiłam się ani trochę, gdy zobaczyłam Nagito w takim samym stanie, w jakim go zostałam poprzedniego dnia. Kiedy zauważył, że weszłam do środka na jego twarzy zagościł przerażająco szeroki uśmiech. Nie potrzebowałam więcej sygnałów, aby wiedzieć, że moja wizyta zapowiadała się nieciekawie.

- Och, Aiko-chan, czyżbyś... Poświęciła trochę czasu ze swojego pracowitego dnia, aby przynieść mi coś do jedzenia? Jestem taki szczęśliwy! - Przewróciłam zirytowana oczami. Żałowałam, że moje wcześniejsze przypuszczenia musiały się spełnić. - Coś się stało? Czemu nic nie mówisz?

- Nie przyszłam tutaj z tobą rozmawiać - odpowiedziałam szorstko. Nie zamierzałam rzucać słów na wiatr. W końcu zapewniłam go wczoraj, że jak się nie opamięta, to się więcej do niego nie odezwę. - Po prostu przyniosłam ci coś do jedzenia. - Westchnęłam ciężko, zamierzając zakończyć to beznadziejne spotkanie i odejść.

- Huh? Nie zamierzasz mnie nakarmić?

Zatrzymałam się, prychając mimowolnie na dźwięk tak absurdalnego pytania. Odwróciłam się do niego z powrotem, ale tym razem to moją twarz ozdabiał specyficzny rodzaj uśmiechu.

- Że co?

- Nie mogę zjeść tego sam. Przecież wiesz, że moje ręce są związane. - Poruszył zesztywniałymi ramionami, jakbym nie zdążyła zauważyć, że jest unieruchomiony. - Właściwie... Spodziewałem się, że będę bardziej zawstydzony prosząc o to dziewczynę... Znowu robisz za wyjątek, Aiko-chan. Cieszę się. - Uśmiech mimowolnie zniknął z mojej twarzy, gdy to usłyszałam. - W każdym razie, co się stało z Koizumi-san? Odeszła mówiąc, że musi się zająć pewną sprawą. Swoją drogą... Czy nie chodzi o Twilight Syndrome Murder Case?

-S-Skąd o tym wiesz? - zapytałam skołowana. Nie rozumiałam, jakim sposobem mógł się o tym dowiedzieć, skoro nie brał udziału we wczorajszym spotkaniu.

- Mam mieszane uczucia... Naprawdę podobała mi się ta gra.

- Nie zmieniaj tematu! Spytałam się ciebie...

- Och, jestem trochę rozczarowany. To do ciebie nie pasuję, aby zignorować zagrożenie, które znajduje się tuż przed tobą. Naprawdę planujesz nie grać w tę grę? Myślisz, że Monokuma pozwoli na to?

Zacisnęłam dłonie w pięści, czując gromadzące się we mnie uczucie złości. Jakim prawem decydował o tym, co do mnie pasowało? Kto mu pozwolił oceniać moje wybory? I dlaczego sądził, że jego gadka znowu nakieruje mnie do zrobienia tego, czego chciał i oczekiwał?

- Powinniście skonfrontować się z tym. Przecież nadzieja wzrasta, gdy stajesz twarzą w twarz z rozpaczą.

Brzmi dość rozsądnie, ale... To nie jest rozwiązanie naszego problemu. Cholera, czemu pozwoliłam na to, aby wzbudził we mnie niepewność? Muszę stąd wyjść. Nie mogę dopuścić do tego, aby jego zdanie przeważyło nad moimi osądami. Zwłaszcza że jeszcze nie zdecydowałam, co zrobić z grą udostępnioną przez Monokumę.

- Nie chcę zostać ponownie przez ciebie oszukaną. Na razie - odparłam ze zdecydowaniem i szybko skierowałam się w stronę wyjścia, aby nie zdążył mnie ponownie zatrzymać.

- Oi, Aiko-chan? Nie planujesz... mnie nakarmić? Oi, Aiko-chan!

Trzasnęłam za sobą drzwiami, czego wcale nie planowałam. Tłumione we mnie emocję postanowiły same z siebie wyżyć się na niczemu winnemu przejściu. Opuściłam stary budynek z taką szybkością, że nawet Monomi nie zdążyła się pojawić i mnie zaczepić.

Nim się obejrzałam, a znalazłam się w swoim domku. Oparłam się plecami o drzwi, oddychając ciężko.

Wystarczyła krótka rozmowa, aby mój dobry humor poszedł w diabli. Czemu nie zakleili mu ust? Wtedy na pewno nie dałby rady czegokolwiek zjeść, ale... Co mnie to obchodzi?! Monomi siedzi tam razem z nim i na pewno zadziała.

Zamknęłam oczy, czekając aż mój oddech się wyrównuje. Próbowałam nie myśleć o słowach Nagito, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Logicznym było, że nie mogliśmy zignorować faktu istnienia tej gry, ale to nie znaczyło, że ja albo ktokolwiek inny powinien sam, czy na własną rękę, zapoznawać się z nią.

Przetarłam dłońmi twarz, decydując poświęcić myśli czemuś innemu. Nie chciałam dać się skusić i pójść zagrać w grę, więc potrzebowałam czegoś, co odwróciłoby skutecznie moją uwagę. Zaczęłam usilnie kombinować nad tym, za co powinnam się wziąć i tylko dwie rzeczy przyszły mi do głowy: poszukanie Mikan i dowiedzenie się, dlaczego tabletki, które mi dała nie zadziałały oraz poszukanie informacji na temat choroby Nagito. Choć każda część mojego zdrowego rozsądku mówiła mi, abym trzymała się od niego z daleka, to przeczucie, że potrzebował pomocy było silniejsze. Wiedziałam, że nie należało zmuszać nikogo do zmiany w kogoś kim nie był, ale... Mogłam chociaż spróbować zachęcić go, aby sam zapragnął takiej zmiany. Ażeby coś takiego osiągnąć musiałam zrozumieć, w czym leżał problem.

Zatem najpierw postanowiłam pójść do apteki, gdyż tam miałam największe szanse spotkać Mikan.



* * *



Z niedowierzaniem rozglądałam się po pustej aptece, w której nie zastałam ani żywej duszy. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło, żałując, że najpierw nie zajrzałam do domku pielęgniarki.

Za bardzo się przyzwyczaiłam, że zawsze znajduje się tutaj.

Zrezygnowana, i zła częściowo na siebie, wyszłam z budynku. Wtedy dostrzegłam, kawałek ode mnie, Mikan w towarzystwie Hinaty. Zaciekawiło mnie, dlaczego spędzali razem czas, choć nie na tyle, bym podeszła do nich; obawiałam się, że rozmowa z nimi potrwałaby zbyt długo, a nie mogłam marnować ani chwili. Odwróciłam się zatem w swoją stronę, ruszając w kierunku biblioteki. Moje samopoczucie, jak i nogi, cieszyły się na myśl o kolejnej długiej wędrówce.

Że też Monokuma nie mógł nam tutaj załatwić jakiś pojazdów... Przecież samochodem nie przepłynęlibyśmy morza i nie uciekli. Chyba że Soda potrafiłby... No dobra, jednak ten przeklęty niedźwiedź pomyślał o wszystkim.

Biblioteka nie zmieniła się nic a nic, a jej przeogromny i bogaty zbiór robił takie samo wrażenie za każdym razem, gdy go widziałam bądź o nim myślałam. Niestety, mogło to stanowić dla mnie problem w obecnej sytuacji. Pomieszczenie nie zawierało żadnego planu, instrukcji, spisu czy czegokolwiek innego, co mogłoby mnie nakierować na dział z książkami o medycynie. Nawet gdybym poświęciła resztę dnia na szukaniu najprawdopodobniej moje wysiłki nic by nie przyniosły. Całe miesiące szukania w bibliotece odpowiedniego tomu byłyby bezsensowne, dlatego musiałam odnaleźć inne rozwiązanie swojego problemu.

Monomi mówiła, że przygotowała ten budynek, ale czy przyjdzie, jeśli ją zawołam?

Nie miałam żadnej pewności ani zapewnienia, że poleganie na tej maskotce to dobry i skuteczny pomysł, ale nic innego nie przychodziło mi do głowy.

- Monomi? Monomi! Potrzebuję twojej pomocy! - zawołałam, czując się zażenowaną. Po krótkiej chwili zastanowienia dodałam: - Ładnie proszę!

- Hai~! W czym mogę ci pomóc, Saito-chan? - krzyknęła radośnie Monomi, pojawiając się tuż przede mną.

Miałam mieszane uczucia, co do całej zaistniałej sytuacji, ale ostatecznie cieszyłam się, że w ogóle się zjawiła. Choć liczyłam po cichu na to, że nie wspomni o Nagito.

- Mam nadzieję, że znasz się na tej bibliotece, i że powiesz mi, gdzie znajdę dział z książkami o... - urwałam, zastanawiając się, czy podać jej najogólniejsze informacje, czy od razu zdradzić, czego dokładnie szukałam. Gdybym powiedziała jej, że potrzebuję tomu o medycynie, to przyniosłaby mi zbyt dużo książek, które mogłyby mnie nie zaprowadzić do poszukiwanej przeze mnie odpowiedzi. W końcu ta dziedzina była jedną z najlepiej rozwiniętych. Gdybym się bardziej sprecyzowała i rzuciła tylko, że chciałabym znaleźć coś z chorobami to... Zakres materiału wcale nie odznaczałby się mniejszą ilością. W końcu zdecydowałam się zawierzyć Monomi - i tak lepszego wyboru nie miałam. - Nie pytaj mnie o szczegóły, proszę. Potrzebuję po prostu czegoś, co dostarczy mi wiadomości na temat otępienia czołowo-skroniowego. Możesz mi w tym pomóc?

- Hawawa! To poważny temat, Saito-chan! Na pewno nie możesz powiedzieć mi więcej? - zapytała nieco błagalnym tonem. Chciałam jej zaufać i wyjaśnić wszystko, ale nie mogłam. Nie, gdy sama wiedziałam niewiele więcej.

- Wybacz, ale... Zapewniam cię, że to nic wielkiego. Jeżeli zajdzie konieczność, abym o tym z kimś porozmawiała, to obiecuję, że będziesz pierwszą osobą, do której się zwrócę, okej? A teraz, proszę cię, poszukaj dla mnie tomu, który mi pomoże.

- Oczywiście! Nie zawiodę cię. - Zasalutowała, po czym zniknęła mi na moment z oczu, tylko po to, aby za chwilę zjawić się ponownie z dwiema księgami w malutkich łapkach. - Proszę~! Są strasznie ciężkie, więc uważaj!

- Poradzę sobie z nimi, dziękuję. - Wzięłam od niej potrzebne mi opracowania i poszłam na sam koniec biblioteki, by zająć jedne z najdalej osadzonych miejsc do siedzenia. Uśmiechnęłam się miło do Momoi i pomachałam jej dłonią na pożegnanie, aby dać jej do zrozumienia, że może już mnie zostawić samą.

Obie książki położyłam przed sobą na stole, przyglądając się z ciekawością ich tytułom: ,,Neuropsychologia'' oraz ,,Procesy układu nerwowego''. Otworzyłam szerzej oczy, zaczynając rozumieć, o co chodziło Monomi, gdy mówiła, że to poważny temat.

Neuropsychologia zapewne poda mi odpowiedź, a ta druga wyjaśni szczegóły.

Kiwnęłam z przekonaniem głową, mając nadzieję, że moje przekonania okażą się słuszne. Na pierwszy odstrzał wzięłam się za odszukanie spisu treści, co - jak zakładałam - wcale do trudnych zadań nie należało. Dość łatwo udało mi się również odnaleźć pożądany przeze mnie temat o otępieniu czołowo-skroniowym. Jednak moja dobra passa została szybko przerwana, gdy zaczęłam zagłębiać się w tekst mu poświęcony. Nie wystarczało to, że większość rzeczy została przedstawiona strasznie medycznym słownictwem, to na domiar złego i specjaliści mieli problem z opisywaniem tej choroby.

,,Wiemy o niej to, że jest chorobą neurodegeneracyjną ośrodkowego układu nerwowego.''

Mogłam zapytać Monomi czy ma tutaj jakieś tłumaczenie.

Westchnęłam ciężko, odgarniając włosy za ucho. Nie zamierzałam się tak łatwo zniechęcać, ani tym bardziej poddawać. Uznałam, że poświęcę tyle czasu, ile będzie trzeba, aby zapoznać się i zrozumieć zawartość rozłożonych przede mną ksiąg.



* * *



Zatem podsumowując to wszystko: najczęstszymi objawy tej choroby są istotne zmiany w zachowaniu (zwłaszcza społecznym), osobowości i języku, a także apatia oraz stępienie uczuć. Mylona jest często z schizofrenią oraz alzheimerem. Jednak pojawia się najczęściej pomiędzy 40 a 65 rokiem życia, a Komaeda na pewno tylu nie ma. Do tego problem leży w mózgu, chociaż gdy jest on uszkodzony gównie w okolicy części czoła, mówi się o behawioralnym wariancie otępienia czołowo-skroniowego, co odznacza się aspołecznymi zachowaniami, perseweracjami i kompulsjami, ale to już w ogóle nie pasuje. W każdym razie oficjalne zdiagnozowanie tej choroby jest trudne, nawet dla specjalistów, więc może to wcale nie dolega Nagito?

Oderwałam na moment wzrok od książki, przecierając zmęczone oczy. Nie mogłam dostrzec niczego, co znajdowało się daleko ode mnie, gdyż spojrzenie mi się rozmazywało. Wiedziałam, że powinnam odpuścić i zamknąć oba tomiszcza, ale został mi tylko niewielki fragment do zakończenia swoich prywatnych ,,badań''.

Jednak ostatnie zdania zamiast mi cokolwiek rozjaśnić, sprawiły tylko, że krew się we mnie zagotowała.

,,Otępienie czołowo-skroniowe jest chorobą wyjątkowo podstępną i nieuchwytną. Początkowe objawy bywają różnorodne i u każdego pacjenta przebiegają nieco inaczej. Trudno odróżnić je od schizofrenii lub początków otępienia alzheimerowskiego. Nie istnieją typowe, zawsze obecne objawy, które zapewnią skuteczną diagnostykę. Choroba ta wciąż pozostaje zagadnieniem pełnym znaków zapytania i spekulacji''.

- To chyba jakieś żarty - prychnęłam rozwścieczona, zamykając gwałtownie obie książki.

Miałam wrażenie, że dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy, wiedząc jednocześnie tyle co nic. Po prostu trafiłam do punktu wyjścia bez żadnej dodatkowej poszlaki.

Oparłam zrezygnowana czoło na drewnianym stole, starając się przy nim nie zasnąć. Prawie tak się stało, ale rozległ się sygnał uprzedzający komunikat od Monokumy.

- Ahem! Szkolny Komitet Wychowawczy Akademii Szczytu Nadziei ogłasza, że... Jest teraz 22:00. Proszę wrócić do swoich pokoi i odpocząć. Niech szum oceanu delikatnie ukołysze was do snu. No więc, słodkich snów. Dobranooooc.

Po wysłuchaniu kwestii, którą znałam na pamięć, podniosłam się ślamazarnie z krzesła i rozciągnęłam zesztywniałe od ciągłego siedzenia mięśnie. Nie odłożyłam czytanych przeze mnie tomów na miejsce, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam, gdzie się wcześniej znajdowały. Nie chciałam jednak, aby jakiś inny uczeń zobaczył te książki, więc po prostu upchałam je w jakiś losowy regał, a następnie ruszyłam ku wyjściu z biblioteki.

Chociaż powinnam pójść do swojego pokoju to... skierowałam się w stronę parku. To nie tak, że wierzyłam w słowa Nagito. Po prostu zostawienie tej gry wydawało się bardzo złym pomysłem. Do tego miałam dziwne przeczucie, że ktoś już przede mną posunął się do zapoznania się z nią. Bo czy nie było to dziwne? O bombie, zdrajcy, wspomnieniach... To wszystko omawialiśmy od razu następnego dnia przy śniadaniu, a teraz? Jakby wszyscy pominęli ten temat, który w obecnej chwili grał główną rolę w naszym otoczeniu. Coś złego nadchodziło...

Uśmiechnęłam się z wymuszeniem, i choć wizja powrotu do domku i zabunkrowania się w nim wydawała się kusząca, nie przerwałam wędrówki ku parku.

Kompletnie nie przejmowałam się tym, że Monokuma wydał polecenie, aby wszyscy udali się do swoich pokoi. Ostatecznie zakładałam, że jeżeli wypróbowałabym jego grę bądź przyłapała kogoś innego na tym, to ta przeklęta maskotka raczej byłaby zadowolona z takiego obrotu spraw. Pomijając kwestię, że nasz kochany niedźwiedź nie oznaczał się surowym i dyscyplinarnym przestrzeganiem zasad, więc nie widziałam większych problemów w swoim poczynaniu. Chociaż nie podobało mi się granie w Twilight Syndrome bez wiedzy innych, ale nie mogłam czekać w nieskończoność, aż zachciałoby im się zebrać i porozmawiać o tym.

Teraz doceniam fakt posiadania lidera i... Oj, Byakuya...

Zatrzymałam się na moment, aby upewnić się, że nikogo w okolicy nie było. Samotność czy nocna pora nie robiły mi kłopotu, ale nie dało się zignorować faktu, że atmosfera na wyspie przytłaczała, będąc daleką od tej, którą roztaczały rajskie kurorty. Mimochodem zaczęłam się zastanawiać, co bym zrobiła, gdybym napotkała na kogoś kto chciałby mnie zabić. Nie miałam niczego do obrony, a nawet jakbym uciekła, to Monokuma nie ukarałby nikogo za samą próbę morderstwa. Wtedy taka osoba...

Pokręciłam szybko głową, aby pozbyć się tak paskudnych myśli z głowy. Przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej załatwić to, co chciałam i wrócić do swojego pokoju.

Jakie wielkie było moje zdziwienie, kiedy napotkałam na przeszkodę w postaci jednego z uczniów. Wstrzymałam na moment oddech, wpatrując się z zaskoczeniem w Hinatę.

-C-Co ty tutaj robisz? - zapytał, gdy tylko mnie zauważył. Staliśmy w niewielkiej od siebie odległości, znajdując się tuż przed bombą odliczającą czas. Wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego ode mnie w zaistniałej sytuacji. Na pewno nie spodziewał się kogokolwiek tutaj spotkać.

- Mogłabym cię zapytać o to samo, gdyby odpowiedź nie wydawała się oczywista - zamierzasz zagrać w Twilight Syndrome Murder Case, prawda?

- Ja... Ugh... Ciągle myślałem o tej grze i uważam, że nie powinniśmy jej ignorować. Męczy mnie to i...

- Rozumiem - przerwałam mu w jego nieskładniowym monologu, w którym chciał się przede mną wytłumaczyć. Nie ufałam Hajime w pełni, ale w obecnej chwili niczyjej obecności łatwiej bym nie zaakceptowała. - Moje motywy, dla których tutaj przyszłam są identyczne. Mam tylko nadzieję, że oboje zgadzamy się, co do tego, że jest to niebezpieczne, i że bez wzajemnego ustalenia nie opowiemy o tym reszcie.

- Tak, zgadzam się z tobą. Nie powinniśmy jednak zbyt długo tutaj zostawać. - Pomasował dłonią kark wyraźnie zakłopotany. Powoli podszedł do maszyny, a ja tuż za nim. - Wygląda na to, że sterowanie jest tylko na jedną osobę.

- Wiesz, nieważne, które z nas będzie sterować postacią. Ekran widzimy oboje - odparłam spokojnie i nieco niedbale, aby chociaż w jakimś stopniu pozbyć się napiętej otoczki wokół nas.

- Masz rację, ale... To twoim talentem są gry. Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli to ty się za to zabierzesz - odpowiedział z przekonaniem, robiąc mi miejsce przed urządzeniem.

Spięłam się mimowolnie. Od trafienia na wyspę nie miałam do czynienia z żadnymi grami, a do tego nie pamiętałam, kiedy ostatnio w jakąkolwiek grałam. Jednakże nie mogłam się wycofać, gdy już tak daleko zaszłam, i to jeszcze na własne życzenie.

Pokiwałam głową, a następnie stanęłam tuż przed maszyną, zawieszając dłonie nad przyciskami i drążkiem.

- Nie będę się z niczym śpieszyć. Monokuma zamieścił w tej grze motyw, by zachęcić nas do morderstwa, więc musimy wszystko uważnie analizować - rzekłam, po czym nacisnęłam na przycisk startowy.

Przełknęłam ciężko ślinę, wpatrując się w ekran; pojawiła się na nim krótka prezentacja odnośnie ,,studia'', które wykonało grę.

Ledwo mogłam ustać spokojnie, tak mnie niosło ze zniecierpliwienia. Zaraz potem wyświetliło się ostrzeżenie, jakie przeważnie występowało w większości gier, ale, oczywiście, u Monokumy musiało ono inaczej wyglądać.

- Ta gra została stworzona na bazie faktów. Jakiekolwiek podobieństwa do osób, prawdziwych lub martwych, są całkowicie zamierzone - przeczytałam na głos tłumacząc tekst, gdyż został on napisany w języku angielskim. - Nawet jeszcze nie zagraliśmy, a już się ciekawie zaczyna... - dodałam ciszej.

Zaraz po ogłoszeniu pojawiło się menu gry, gdzie największą część zajmował tytuł gry, a pod nim fragment budynku Akademii Szczytu Nadziei. Poza dodatkowym napisie, który informował nas, że jest to ,,wydanie dochodzeniowe'' tylko ,,naciśnij start'' się jeszcze wyświetlało - nic więcej.

- Ta gra ma dziwny, staromodny klimat. Zastanawiam się, czy osoba, która sprawuje kontrolę nad Monokumą jest stara...

Co za szczerość... Ale to dobrze, w końcu mieliśmy wszystko wspólnie analizować.

- Dobre spostrzeżenie. Grafika i soundtrack... To znaczy... ta muzyka, która leci w tle... Wszystko to jest jak najbardziej w stylu starszych produkcji, jednakże to wcale nie musi oznaczać, że osoba sterująca Monokumą jest w podeszłym wieku. Monokuma sam przyznał, że stworzył tę grę na wzór oryginalnego Twilight Syndrome, ale pamiętaj, że ja również o tej produkcji słyszałam, a jestem w tym samym wieku, co ty.

- Cóż, racja... W każdym razie powinniśmy przejść dalej.

- Yhm. - Skinęłam głową, a następnie nacisnęłam na świecący się przycisk ,,start''. Natychmiastowo na ekranie pojawił się napis ,,dzień drugi'', po czym zostaliśmy przerzuceni bezpośrednio do bohaterki, którą miałam kierować. Tekstury, jak i cała grafika wyglądały jeszcze gorzej, niż to przedstawiał ekran startowy.

Monokuma za bardzo się nie wysilił.

Znaleźliśmy się bez wątpienia w szkole, a nasza postać była po prostu jedną z uczennic o nazwie ,,Dziewczyna A''. Dostrzegłam to, gdy tylko pojawił się nawias z kwestią, który mówił o jej obecnych myślach. Nad jej głową natomiast znajdował się poziomy prostokąt o niebieskiej barwie, a w nim nieprzerwanie poruszała się jakaś kropka w niewiele jaśniejszym odcieniu. Wyglądało to tak, jakby miało to informować gracza o stanie psychicznym postaci, niczym jak w Yandere Simulator.

,,(Ach, jest już późno! Spóźnię się na nasze spotkanie... Wszyscy czekają... Muszę się pośpieszyć i iść. Jeśli się spóźnię... wszyscy będą mnie nienawidzić. Um... czekają w klasie 1-A)''

Kiedy Dziewczyna A podzieliła się z nami swoimi myślami, mogłam nią dowolnie kierować, czemu towarzyszyły dziwne kolory pojawiające się w niektórych miejscach, chociażby przy nogach, gdy chciałam, aby biegła. Nie zamierzałam się denerwować niekompetencjami programistycznymi Monokumy, więc przemilczałam tę kwestię i poprowadziłam postać korytarzem w prawo, gdyż była to jedyna droga. Po dwóch sekundach znalazłam interesującą nas klasę, wchodząc do środka, gdzie czekały dwie inne dziewczyny. Zauważyłam wtedy, że tętno (jak sama założyłam) głównej bohaterki nieco przyśpieszyło.

,,Dziewczyna B:

W końcu jesteś! Spóźniłaś się! Co robiłaś?''

,,Dziewczyna A:

P-Przepraszam... Nie bądźcie złe, przepraszam! U-Um... ''

,,Dziewczyna D:

Nie jesteśmy złe, spokojnie''.

,,Dziewczyna B:

Po prostu się pośpiesz i chodź tutaj''

,,Dziewczyna A:

W-W porządku...

(Powinnam teraz porozmawiać z Dziewczyną B-san....)''

Tak jak sobie zażyczyła sterowana przeze mnie postać, pokierowałam nią tak, aby stanęła przed Dziewczyną B. Wtedy ekran się przesunął, a my mogliśmy zauważyć, że w klasie znajdowały się jeszcze dwie inne dziewczyny.

,,Dziewczyna A:

Um... Spotkałyśmy się tutaj, ponieważ chciałaś nam powiedzieć coś ważnego, prawda? O co chodzi?''

,,Dziewczyna E:

O wczorajszy incydent, oczywiście''.

,,Dziewczyna B:

Oi, masz przy sobie jeszcze tę gazetę?''

,,Dziewczyna D:

T-Tak...''

,,Dziewczyna A:

Huh? Co to za gazeta?''

,,Dziewczyna B:

O Boże, jesteś taką ślamazarą, Dziewczyno A-san. To dzisiejsza gazeta''.

,,Dziewczyna C:

Ta tutaj jest dla ciebie''.

,,Dziewczyna E:

Po prostu przeczytaj to''.

Na ekranie pojawiła się szkolna ławka, a na niej gazeta z tak niewielkim i niewyraźnym drukiem, że sama niczego nie mogłam z niej odczytać. Musiałam liczyć na główną bohaterkę.

- Dlaczego nie klikasz dalej? - zapytał mnie Hinata, kiedy dłuższą chwilę niczego nie robiłam, a tylko wpatrywałam się usilnie w grę.

- Chociaż zdjęcia są również bardzo zamazane, to na jednym z nich widzę budynek Akademii Szczytu Nadziei. A na tej drugiej fotografii... z pewnością jest to jedna z klas - odpowiedziałam, po czym nacisnęłam przycisk na maszynie, aby przejść dalej.

,,Lipiec 8: około 6 rano.

Dozorca z Akademii XX przyszedł do pracy i znalazł ciało dziewczyny ze szkoły średniej w sali muzycznej na drugim piętrze. Uczennica została mocno uderzona w głowę tępym przedmiotem i już nie żyła, gdy ją odnaleziono. Wygląda na to, że zabójca zbił okno, aby uciec. Opierając się na szczegółach dotyczących przestępstwa, władzę twierdzą, że trwa śledztwo i uważa się, że ktoś mógł włamać się do szkoły, aby popełnić ten czyn''.

- Jeżeli to jest na faktach, czego niestety nie możemy potwierdzić, to nasza szkoła była całkiem niezła - mruknęłam z sarkazmem, kiwając powoli głową.

- Myślisz, że to, co dzieję się w tej grze, miało odzwierciedlenie w rzeczywistości?

- Na to stawiam. Tak przynajmniej mówiło ostrzeżenie. Poza tym, jaki nieprawdziwy motyw zachęciłby kogokolwiek do zabójstwa? Monokuma ewidentnie podaje nam na tacy fragment czyiś wspomnień. Szkoda tylko, że nie możemy się domyślić o jakich studentów chodzi. W końcu nie ma tutaj żadnych imion, a i wygląd tych dziewczyn może odbiegać od tego prawdziwego.

- W takim razie, po co Monokuma miałby nam dawać motyw, którego nie potrafimy odnaleźć?

- On... myślę, że zrobił to specjalnie. Tylko osoby, które były naprawdę w to zamieszane będą wiedziały, o co i o kogo chodzi. Dzięki czemu tylko wybrani uczniowie wiedzą o motywie, przez co mogą z niego skorzystać. A imiona pominął specjalnie, aby cała reszta nie dowiedziała się, kto może to wykorzystać - odpowiedziałam, skupiając się w pełni na rozgryzieniu sprawy. Po czym, nieco zakłopotana, spojrzałam na Hinatę. - Za bardzo wykraczam poza rzeczywistość? Jeśli tak, to musisz mnie upominać. Pamiętaj, że gry to moje hobby i...

- Nie, nie, uważam, że całkiem sensowną teorię stworzyłaś. Twój talent nam naprawdę teraz pomaga.

Uśmiechnęłam się do niego, ciesząc się nawet, że nie przechodziłam tej gry sama.

- Dobrze, że dochodzimy do pewnym wniosków, ale mimo wszystko musimy sprawdzić, co wydarzy się dalej. - Nacisnęłam przycisk, a wtedy obraz z gazetą znikł, a na jego miejscu pojawiła się z powrotem klasa z piątką uczennic.

,,Dziewczyna B:

Byłam trochę tym zaskoczona. Nigdy bym się nie spodziewała, że coś takiego znalazłoby się w gazecie''.

,,Dziewczyna E:

Piszą, że ktoś mógł włamać się do szkoły, więc mogłybyśmy przypuszczać, że jakiś zboczeniec to zrobił. Jest nawet jedna rzecz na potwierdzenie tego. Mam na myśli jej strój kąpielowy, który został skradziony''.

,,Dziewczyna C:

Co za chory, pokręcony łajdak! Wkrada się do szkoły, aby ukraść kostium kąpielowy, zabija znajdującą się w pobliżu dziewczynę i ucieka przez okno na zewnątrz... Kyaaaaa! My również jesteśmy teraz w niebezpieczeństwie!''

,,Dziewczyna A:

A-Ale... Czy to naprawdę jest w porządku? My jako pierwsze odkryłyśmy ciało i zatrzymałyśmy to w sekrecie''.

,,Dziewczyna B:

To nie ma znaczenia, kto znalazł ciało pierwszy. Nie musisz się tym martwić. Przecież nie mamy niczego do ukrycia''.

,,Dziewczyna E:

Właśnie. Jedyne co zrobiłyśmy, to znalazłyśmy ciało i tego nie zgłosiłyśmy. To nie jest przestępstwo''.

,,Dziewczyna A:

A-Ale wciąż...''

,,Dziewczyna E:

Wiem, że jesteś masochistką, ale ja nie mam zamiaru się w to angażować. W końcu jestem uczennicą tej szkoły! Nie ma mowy, abym dała się wyrzucić w taki sposób! Prawda? Nie mam racji, Dziewczyno D-san?''

,,Dziewczyna D:

T-Tak... Nie mogę się z tym nie zgodzić, ale... ''

,,Dziewczyna C:

O co chodzi?! Nie wyglądasz na zbyt pewną''.

,,Dziewczyna D:

U-Um... Muszę z wami coś przedyskutować''.

,,Dziewczyna A:

(Dziewczyna D-san... Zastanawiam się, co się dzieję? O czym chce porozmawiać?)''

,,Dziewczyna D:

Szczerze mówiąc ja... Zrobiłam jej kilka zdjęć wczoraj''.

,,Dziewczyna E:

M-Mówisz o jej zwłokach?!''

,,Dziewczyna D:

Myślałam, że możemy zostać przesłuchane przez policję, więc pomyślałem, że powinnam je zrobić na wszelki wypadek''.

,,Dziewczyna A:

G-Gdzie są teraz te zdjęcia?''

,,Dziewczyna D:

Mam je tutaj''.

,,Dziewczyna C:

Coooooooo?! Nie chcę na nie patrzeć! Z całą pewnością zostaniemy przeklęte''.

,,Dziewczyna A:

P-Przeklęte?!''

,,Dziewczyna E:

Głupota! Przekleństwa nie są prawdziwe! Musimy pozbyć się tych zdjęć! Daj mi je!

,,Dziewczyna D:

Ach, hej!''

Dziewczyna E podarła zdjęcia dwoma płynnymi ruchami. Miałam wrażenie, jakby żadna z tych dziewczyn nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji, w jakiej się znalazły.

,,Dziewczyna C:

To jest złe! Jeśli rozdzierasz to w ten sposób przekleństwo...''

,,Dziewczyna E:

Powiedziałam już, że przekleństwa nie istnieją! To jest najlepsze wyjście; rozerwać te zdjęcia na strzępy i rzucić je do spalenia! Dziewczyna D-san! Jeśli masz jakiekolwiek cyfrowe kopie, ich również musisz się pozbyć!''

,,Dziewczyna D:

W-W porządku...''

,,Dziewczyna B:

Oi, Dziewczyna E-san, co się stało? Dlaczego brzmisz tak desperacko?''

,,Dziewczyna E:

N-Nieważne... Po prostu zapomnijmy o tym całym incydencie! Nie mamy z tym nic wspólnego, i to nie my odkryłyśmy ciało pierwsze. Okej? Koniec! Poważnie, wróćmy teraz po prostu do domu! No dalej, robi się późno!''

Po kwestii Dziewczyny E pokazał się na krótko pasek ładowania, a następnie wyświetliła się notka, że nadszedł dzień czwarty. Byłam tak skupiona, że zapomniałam chwilowo rozmawiać z Hinatą o przebiegu akcji. Po prostu chciałam się dowiedzieć jak najszybciej, co wydarzy się dalej.

Z powrotem pojawiliśmy się na korytarzu szkolnym, wraz z uczennicą, ale nie tą Dziewczyną A, lecz E.

,,Dziewczyna E:

Szlag, już jestem spóźniona. Najcięższą częścią należenia do klubu łuczniczego jest zmienianie ubrań. Prawdopodobnie wszyscy już poszli, więc chyba muszę wrócić na własną rękę. Myślę, że to w tym czasie nastąpił tamten incydent... Ach, geez! Dlaczego myślę, o czymś tak głupim?! Wystarczy tylko, że się pośpieszę i zapomnę o tym!''

,,???

Nie pozwolę... ci... zapomnieć...''

,,Dziewczyna E:

Huh?!''

,,???

Nie pozwolę... ci... zapomnieć...''

,,Dziewczyna E:

K-Kto tam jest?! Gdzie jesteś?!''

Dziewczyna E zaczęła się z przejęciem rozglądać, a wskaźnik nad jej głową przybrał żółtą barwę, a kulka wewnątrz przemieszczała się bardzo szybko.

,,???

Niepozwolęcizapomniećniepozwolęcizapomniećniepozwolęcizapomnieć''.

,,Dziewczyna E:

W-Wybacz... mi...WYBAAAAAACZ MIIIIII!''

Postać uciekła, znikając nam z pola widzenia.

,,???

Nigdy... Nigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdynigdy''.

Następnie ekran zrobił się czarny, a na nim, jakby namalowane krwią, pojawił się napis ,,nigdy ci nie wybaczę'', po czym kolejno szkarłatne plamy zaczęły uderzać w monitor, aż cały stał się czerwony.

Po kilku sekundach wróciliśmy z powrotem do szkoły. Zobaczyliśmy grupkę trzech dziewczyn, tych samych, co wcześniej, gdy nagle dołączyła do nich kolejna. Jednak nie była to Dziewczyna E, ale A.

,,Dziewczyna D:

Ach, Dziewczyna A-san!''

,,Dziewczyna A:

C-Co się stało? Czy coś się stało?''

,,Dziewczyna D:

J-Jest źle! Naprawdę źle! Ugh... ugggghhh!''

,,Dziewczyna C:

Jej głowa jest rozbita tak samo jak ostatnim razem. Prawdopodobnie to ... przekleństwo... To przekleństwo! To wina przekleństwa! Z powodu przekleństwa... Dziewczyna E-san...''

,,Dziewczyna A:

Co się stało... z Dziewczyną E-san?''

,,Dziewczyna B:

Idź zobacz... do klasy 1-B''.

Odwróciłam postać w stronę drzwi, przy których stała. Po jakiś brzdękach i czarnym ekranie, nagle pojawiło się zdjęcie, a potem napis ,,game over'' oraz ,,do pięciu''.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz