czwartek, 27 grudnia 2018

Rozdział 12 ~ Monokuma plik










Okropnie kręciło mi się w głowie.

-C-Co... to jest?! T-To jest... naprawdę Byakuya? - W jadalni zjawiła się Peko.

Odetchnęłam w duchu, że chociaż jej nic się nie stało.

- Widzę, widzę... Okazuje się, że Fuyuhiko jest jedynym, którego tutaj nie ma. Tak więc, żeby utrzymać was wszystkich na tej samej stronie, co powiecie, żeby zrobić to w zwykły sposób?! - maskotka się zaśmiała, a następnie zniknęła.

Sekundę później rozbrzmiało - Ding dong, bing bong.

Wszyscy spojrzeliśmy na monitor, na którym pojawił się niedźwiedź.

- Ciało zostało odkryte! A teraz, kiedy minie odpowiednia ilość czasu, rozpocznie się klasowy sąd!

Ekran zgasł, a Monokuma z powrotem do nas wrócił.

- Klasowy... sąd? - powtórzył Hinata.

- Już wyjaśniłem to wam, prawda? Kiedy któreś z was zostaje zamordowane, reszta musi debatować i odkryć kto jest winny.

- Mówisz nam, że mamy się dowiedzieć kim jest zabójca, kiedy ty dobrze wiesz kto nim jest - wtrąciłam.

- Zgadza się! Od tego momentu musicie badać i odkryć, kto jest winowajcą.

- Nie może być... Żeby ktokolwiek zabił... Nie ma mowy! - krzyknęła z desperacją Mahiru.

- Upupu! Jeśli będziesz tak wybuchać, to skończysz jako ktoś podejrzany.

-N-Nie mogę uwierzyć, żeby ktoś zabił Togami'ego... Coś tak beznadziejnego, nie mogłoby się nigdy zdarzyć!

Rozumiałam Nagito. Rozumiałam też Mahiru. Rozumiałam ich wszystkich. Czułam się jednak jakbym to wszystko obserwowała, a nie była bieżącym świadkiem całej sytuacji. Widziałam wiele śmierci: brutalnej, nie potrzebnej, bezmyślnej... Ale to wszystko działo się na monitorze. W świecie, do którego nigdy nie miałam bezpośrednio wstępu. Nie mogłam poczuć ani dotknąć martwego ciała. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to jedno z tych doświadczeń, o których przeżyciu chcesz jak najszybciej zapomnieć.

Jedyna rzecz, jaka różniła mnie od pozostałych to... to fakt, że ja potrafiłam się z tym pogodzić.

- Jeśli rzeczywiście myślicie w ten sposób, to znaczy, że już zostaliście oszukani przez zabójcę - Monokuma zaśmiał się demonicznie. - No dalej, dalej. Pośpieszcie się i zacznijmy już to! Żarliwa, niebezpieczna dla życia walka między wami a zabójcą. Juuuuuuż się rozpoczęła! Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy któreś z was zaczęło knucie zabicia kogoś!

-H-Hej! Co ty powiedziałeś?! - Niespodziewanie zjawiła się zdenerwowana Monomi. - Wszyscy, proszę... Nie należy wierzyć w to, co mówi Monokuma!

Kiedy w tym przypadku ma rację...

Nie zdołałam tego powiedzieć głośno.

- Bez względu na to, jak bardzo przeszkadzasz... zawsze jest tylko jedna prawda. Na imię mojego dziadka! - wściekł się niedźwiedź.

- To ty masz dziadka?!

- Na grobie mojego dziadka!

- Grobie? Twój dziadek nie żyje? Co mu się stało?!

Monomi... To teraz nie jest istotne, proszę...

- Samolotem mojego dziadka!

- O co ci chodzi z twoim dziadkiem?! Czy to przez katastrofę lotniczą?!

Kiepska komedia. Albo może komedia tragiczna? To takie złe połączenie...

- Hmmm.... Nawet nie wiem jak zacząć... W takim tempie... - Monokuma zamilkł, ale tylko po to, żeby się zamachnąć i uderzyć Monomi prawą łapą. - Nie będziesz moim partnerem komediowym nigdy więcej!

- Ughaaaa! Przestań, to strasznie boli!

- Zauważyłaś to w końcu?! Ten niezwykły pokaz mocy! Zdenerwuj swojego wielkiego brata, a nie pokażę ci żadnej litości! Będę uodporniać swoje serce i dam ci nauczkę, której nigdy nie zapomnisz!

- Ugh... Gdybym tylko miała swoją czarodziejską różdżkę... byłabym w stanie walczyć z Monokumą... - Głowa biednej Monomi cała krwawiła.

- Tak, tak. Zostawcie mazgajowatego, przegranego królika w spokoju i zajmijcie się dochodzeniem. A teraz... W duchu pięknej wątpliwości i oszustwa, umieśćcie swoje serca i duszę w śledztwie! Yahoooooo! Życzę powodzenia! - po tych słowach Monokuma odszedł, zostawiając nas samych z naszym smutkiem, wątpliwościami i... rozpaczą.

-C-Co to ma być? Nie rozumiem niczego z tego wszystkiego! - panikowała dalej Mahiru.

- Szukanie zabójcy Togami'ego... Dlaczego to potoczyło się w ten sposób?! - dodała Peko.

- Ugh... Daj spokój... - Soda złapał się za głowę. - Dlaczego muszę być zaangażowany w taką sytuacje?

-U-Um... Nie możecie się nawzajem zabijać... Jesteście wszyscy przyjaciółmi...

- Za późno teraz na to, Monomi - mruknęłam pod nosem.

- Ale Pan Szynkowe Ręce naprawdę nie żyje, czyż nie? A jeśli nie dowiemy się, kim jest zabójca, to my wszyscy będziemy martwi, prawda?

- Daj jej spokój, Hiyoko. To nie jej wina - warknęłam ostrzegawczo do blondynki.

- Bo co? A tak w ogóle, to dlaczego ty ją zawsze bronisz? Masz w tym jakiś interes?

- Co?!

- Właśnie. To by się zgadzało... - poparł ją Hanamura.

- Co by się niby zgadzało?!

- Że to ty jesteś morderczynią!

-H-Huh? - Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

- Od początku zachowywałaś się wrogo nastawiona do nas wszystkich, a każdą sytuacje przyjmowałaś ze spokojem. Wcale nie chciałaś brać udziału w przyjęciu, a mimo to przyszłaś tutaj i jeszcze pomagałaś Komaedzie sprzątać. Niby po co miałabyś to robić, gdybyś nie miała w tym własnego interesu? Na dodatek cały wieczór trzymałaś się blisko Togami'ego, a chwile przed zgaszeniem świateł opuściłaś jadalnie. Może to ty wyłączyłaś bezpieczniki? W końcu wróciłaś do sali, kiedy zapaliły się z powrotem!

Słuchałam tych oskarżeń z ciężko bijącym serce.

- Ale co ty bredzisz?! To wszystko to same kłamstwa!

- Kłamstwa? Przecież widziałem cię jak tutaj dzisiaj sprzątałaś, a Komaeda to potwierdzi! A Hinata może przyznać, że przyszłaś wraz z nim i Togami'm do mojej kuchni. Do tego...

- Zamknij się! Obie te rzeczy zrobiłam ze zwykłego widzi mi się i chęci pomocy. Nie widzę w tym nic złego ani tym bardziej powodu, żeby to mnie oskarżać! - broniłam się.

- Chęci pomocy? Och, tak. Bo ty od początku jesteś dla wszystkich miła i taka uczynna - odparł z wyraźnym sarkazmem i pogardą kuchcik.

- Faktycznie, trochę w tym racji... - poparła go szeptem Mahiru.

- Naprawdę pomagałaś w sprzątaniu, Aiko-chan? - zapytała, z pozoru miło, Sonia.

- Tak, ale...

- Niemożliwe... - Tsumiki zaczęła płakać.

Oczy większości spoglądały na mnie podejrzliwie i ze strachem.

- No co wy... Serio... Serio wierzycie, że mogłabym zabić Togami'ego?

Czułam jak krew odpływa mi z twarzy.

Jeśli w klasowym sądzie wybiorą mnie, to zabiją nas wszystkich poza prawdziwym zabójcą...

Nieprzyjemne dreszcze przeszły mi po plecach. Miałam ochotę jednocześnie śmiać się i płakać.

Rozumiałam, że strach przemawiał przez moich towarzyszy, ale to ich wcale nie tłumaczyło!

Odetchnęłam głęboko, żeby się uspokoić, choć było to strasznie trudne.

Jak miałam spokojnie stać i mówić, jak oskarżano mnie o morderstwo?

- Posłuchajcie... - pomasowałam sobie czoło dłonią. Odnosiłam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje albo co najmniej odpadnie, jak jakiemuś przegniłemu zombie - nie mogłam zabić Togami'ego. To logicznie i fizycznie niemożliwe. Poszłam do kuchni, super, zgasiłam światła, nawet nie wiem jak, ale ok, i wróciłam do jadalni - po ciemku, bo zażyłam koci eliksir, prawie tak jak w Wiedźminie - zabiłam Togamiego, wepchnęłam pod stół i wróciłam do kuchni, po czym znowu tu przyszłam. Tak, to brzmi jak zbrodnia idealna! - zaśmiałam się niczym Monokuma, ale dużo sztuczniej. - Och, i zapomniałam wspomnieć, że przed upchnięciem go pod stół, spożyłam trunek na siłę, który wczoraj wieczorem podrzucił mi Harry Potter, gdyż na swojej miotle zdołał tu przylecieć. Jeszcze jakieś pytania?

- Można bez problemu spożyć dwa eliksiry naraz?!

- Jak widać - odpowiedziałam z irytacją na pytanie Miody.

- Aiko-chan, nie powinnaś tak żartować. T-To nie na miejscu! - zwróciła mi uwagę Momoi, wyglądając na jeszcze bardziej przerażoną niż wcześniej.

Przewróciłam oczami.

- A na miejscu jest oskarżanie kogoś o morderstwo bez najmniejszych dowodów?! - podniosłam głos. Nie mogłam już dłużej wytrzymać.

Najchętniej wyszłabym z budynku i już więcej nie wróciła. Ciekawe tylko dokąd bym poszła...

- Nie mogę się na to wszystko zgodzić. Kiedy w końcu się z kimś zaprzyjaźniłam... Nie ma mowy, żebym zwątpiła w kogokolwiek! - odparła Sonia, a po jej policzkach spłynęło kilka łez.

Poczucie winy ukłuło mnie lekko w serce. Nigdy nie pomyślałam o niej w stu procentach dobrze. Mimo że uważałam jej podejście do sprawy za naiwne, to postanowiłam bardziej przychylnie na nią patrzeć. Szczególnie że nie wierzyła w moją winę (w kogokolwiek, ale to ja jestem główną oskarżoną).

- Poważnie? Słyszałaś w ogóle, co powiedziałam wcześniej? Nie ma znaczenia, na co możesz się ,,zgodzić'' lub nie. Musimy to zrobić, żeby przetrwać, prawda? Nie mamy innego wyboru - Hiyoko przybrała straszną minę.

Gdybyśmy mieli pod względem wyglądu oceniać, kto najbardziej nadaje się na psychopatę, to w tym momencie wygrałaby bez konkurencyjnie.

- Nieeeeeeee! Przyjaciele wątpią w przyjaciół. Nie, nie! - skarciła nas Monomi z niebywałą, jak na siebie, pewnością.

- Argh! Zamknij się! Po prostu odejdź. Jesteś bezużyteczna! - pogroził jej zaciśniętą pięścią Soda.

- Ha-wa-wa! Groźby są przerażające! - pisnęła przerażona i uciekła, zanim ktokolwiek zdążył coś zrobić lub powiedzieć.

- Czy my... naprawdę musimy to zrobić? - Hinata przerwał niezręczną ciszę, zerkając na mnie kątem oka.

Nie wyglądał, jakby mnie podejrzewał, ale licho wie, co siedziało tym ludziom w głowach.

- Nie... Nie chcę robić czegoś takiego - wyznała cicho Mahiru.

- Powinniśmy zrobić to, co radził nam Monokuma, czyli poszukać śladów - odparł Komaeda - ...i dowodów - dodał, spoglądając na mnie.

Serce podeszło mi do gardła.
Jeśli chciałam oczyścić się z winy, musiałam również zbadać tę sprawę, ale... Kto by miał ochotę oglądać czyjeś zwłoki?

-T-To brzmi zbyt przerażająco! - pojękiwała Tsumiki.

- Nieważne, co powiedziała Hiyoko czy Teruteru. Jeśli nie chcemy zginąć, to musimy to zrobić, żeby dowiedzieć się kto jest mordercą - odparła z determinacją Peko.

Przeżywałam prawdziwą huśtawkę nastrojów, a konkretnie przedział pomiędzy dwoma uczuciami: nadzieją a rozpaczą.

- Jednak wciąż... Nie mogę uwierzyć, że jedno z nas mogło zabić Togami'ego. Nie ma mowy, żebym w to uwierzył. Nie ma mowy... - dodał Nagito, wpatrując się w jakiś punkt na podłodze. - Więc dlatego... Zrobię to! Zbadam śmierć Togami'ego. Zrobię co w mojej mocy, żeby udowodnić, że nie ma żadnego zabójcy wśród nas. Nie ma co oszukiwać albo wątpić w siebie. Nie potrzebujemy walczyć ze sobą, ale z tym, co próbuje nas zmiażdżyć... To rozpacz!

Co za beznadziejna rzeczywistość. Prawdziwy wróg, z którym mogę i muszę walczyć to rozpacz. Jeżeli chcę przeżyć...

- Jeśli mogę coś powiedzieć, to ktoś powinien pilnować miejsca zbrodni. Tak zazwyczaj jest we wszystkich grach detektywistycznych. - Skrzyżowałam ramiona na piersi. - Oczywiście, tą osobą nie będę ja. - Nie musiałam nawet wyjaśniać dlaczego. - Co powinniśmy zrobić?

- Och, racja! Byłoby źle, gdyby zabójca zniszczył dowody i wykręcił się od kary - przyklasnęła mi Hiyoko.

Chyba pierwszy raz się ze sobą zgadzałyśmy. Zabójstwo łączy ludzi, nie ma co.

-Z-Zniszczył dowody? - pisnęła Tsumiki.

Ona by mogła to zrobić, nawet jakby nie była zabójcą.

- Spójrzcie, tam! Ten duży, pokaźnych rozmiarów, krzepki facet bardzo odpowiada pracy strażnika! - Ibuki wskazała na Nidai'a.

Wszyscy na niego spojrzeliśmy.

Milczał niewzruszenie, po czym krzyknął:

-O-OHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH! - I uciekł.

-C-Co do diaska? Co się stało? - zapytał skołowany Hinata.

- Też chciałabym to wiedzieć... - mruknęłam pod nosem.

- Ten koleś ma wrażliwe serce, pomimo swego wyglądu - odpowiedział Soda.

Serio? To tak jakby Izaya bał się rozmawiać z ludźmi.

-C-Co to ma właściwie znaczyć? - dopytywał się brunet.

- Um... Nie mogę patrzeć na miejsce zbrodni. Nie mam tyle pewności siebie, żeby zbadać ciało... Zostanę jednak u boku Togami'ego. Tylko tyle mogę zrobić. To jest obowiązek strażnika, prawda? - zaproponowała z krzywą miną Koizumi.

-M-Mahiru... U-Um, um... Zrobię co w mojej mocy! Zrobię, co najlepsze... Nie wchodź mi w drogę! M-Mam wykształcenie medyczne, więc j-jeśli to nie jest zbyt wielki problem. Mogę przeprowadzić sekcje zwłok... Proszę - wyszła z inicjatywą Tsumiki, po której nikt by się tego nie spodziewał, a w kącikach jej oczu zalśniły łzy.

Doceniałam jej odwagę, ale nie sądziłam, żeby jakaś autopsja była konieczna. Jeśli Byakuya nie został otruty, to nie widziałam większej w tym konieczności. A także wizja rozcinania go...

Nie, nie ma mowy.

- A co konkretnie powinniśmy teraz zrobić? Nie maaaaaaaaam pojęcia! - jęknęła z zakłopotaniem Mioda.

- To dość kłopotliwe, gdyż wszyscy jesteśmy amatorami. Szukając pomiędzy ziarenkami pisaku jak na plaży, tylko po to, żeby znaleźć jakąś wskazówkę, byłoby stratą czasu. Jedyni, którzy mogą takie rzeczy robić to policja... Nie ma mowy, żeby tacy amatorzy jak my dali radę, więc... przede wszystkim musimy polegać na swojej intuicji. Zaczniemy od tego i udowodnimy, że nikt z nas nie zabił Togami'ego - odpowiedział Komaeda.

Brzmiało jak plan, więc go za takiego uznałam. Na większy optymizm czy poświęcenie nie potrafiłam się zdobyć.

- Ale... Wykonać sekcje zwłok na swoim przyjacielu... Jak okrutnie... - odparła Momoi, pojawiając się znikąd.

Podskoczyłam aż z zaskoczenia, po czym zmierzyłam ją niemiłym spojrzeniem.

Już chciałam ją zganić, ale się powstrzymałam. Nie chciałam na głos mówić o tym, że mnie przestraszyła. Nie, wróć. Wprawiła mnie w odruch bezwarunkowy, o!

- Ale nie ma innego wyjścia, prawda? - zapytała Tsumiki.

-N-Nie mogę w to uwierzyć... Byakuya zamordowany... Nie potrafię uwierzyć w to wszystko... - wyjęczał Teruteru, trzęsąc się, po czym się uspokoił i dodał tak cicho, że chyba tylko ja usłyszałam: - Szczególnie z mordercą na wolności.

Krew się we mnie zagotowała, ale nic nie odpowiedziałam.

Jeszcze wyjdzie szydło z worka.

- Jeśli chcemy przeżyć, to nasza jedyna droga - przyznała ze smutkiem Sonia.

Znalezienie prawdziwego zabójcy było naszą jedyną szansą na przetrwanie.

Czy coś takiego można nazwać nadzieją?

W każdym razie nie widziałam innej opcji.

- TA-DAAAA! Skoro pomyśleliście już, że czas na śledztwo, to oto przed wami... Monokuma Plik! - Z przytupem, jak zawsze, pojawił się niedźwiedź z Elektronicznym Identyfikatorem.

- Tak jak myślałem. Wy amatorzy potrzebujecie tego, czyż nie? - zapytał z dziecięcą wręcz radością.

-C-Co ma znaczyć Monokuma Plik? - zapytał Hajime.

- Geez, wyjaśnianie zasad przez cały czas, naprawdę łamie mi kości - odpowiedziała maskotka ze spuszczoną głową. - Cóż, tak jaaaaaaaaaakbym miał kości... Nie każ mi opowiadać takich słabych żartów! - dodał, a kiedy odpowiedziała mu kompletna cisza, postanowił kontynuować: - Zobaaaaczmy... Monokuma Plik zawiera precyzyjne i szczegółowe informacje na temat zwłok. Przyniosłem go wam, więc możecie sprawnie przystąpić do dochodzenia. Jestem takim miłym facetem!

Gdyby to była manga, to w tle wokół Monokumy latały by właśnie kwiatki, oznaczające jego samouwielbienie.

- Jestem tak miły jak Matka Teresa, tyle że w Świecie Maskotek!

- ,,Miły'' mówisz?! Jesteś samolubnym skąpiradłem! - wykrzyczała ze zdenerwowaniem Monomi.

Nie powinna go denerwować, bo znowu oberwie.

- Monomi, Nic Nieznacząca Maskotka, nadal tu jesteś? - Monokuma udawał, że dopiero teraz ją zauważył. Nawet przekrzywił łepek w bok, przybierając wyraz zdziwienia.

- Nie wkładaj mnie do nic nieznaczącego gatunku maskotek!

- Daj spokój, chodźmy! Twoja kolej, żeby pójść już spać! Pośpiesz się i spadaj stąd, zanim będziesz miała ze mną piekło! - niedźwiedź wysunął pazury, którymi jej pogroził, a następnie złapał za jej uszy i zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia.

- Auć! Nie ciągnij za moje uszy! Będę szła sama! - usłyszeliśmy na odchodnym płacz Monomi.

W końcu sobie poszli.

Odetchnęłam i przypomniałam sobie o tym, co powiedział Monokuma.

Monokuma Plik, huh...

Wyciągnęłam z kieszeni mój Elektroniczny Identyfikator. Natychmiast wyświetliło mi się białe tło, na którym widniało ,,Monokuma Plik''. Przesunęłam po nim palcem, a wtedy pokazały mi się podstawowe informacje o Togami'm, które mogłam przeczytać w każdej chwili, od czasu, kiedy poznałam jego imię, nazwisko i talent.

Było też jego zdjęcie oznaczone napisem ,,martwy''. To wszystko wydawało się takie nierzeczywiste. Jakbym nie zobaczyła ciała Togami'ego, to chyba też bym nie wierzyła, w to co się działo.

Pozbierałam się mentalnie, upychając wszelkie nieprzyjemne myśli i wątpliwości do czarnej dziury, z której nie powinnam niczego wydobywać.

Powtórzyłam poprzedni ruch i wtedy zobaczyłam ciało pod stołem, jakby żywcem wyrwane z rzeczywistości, a niżej kolejną karykaturę Togami'ego, ale tym razem czarną z białymi konturami i różowymi kropkami, które zaczynały się tuż pod szyją, a kończyły na brzuchu. Obok widniał tytuł ,,przyczyna śmierci'', a pod nim kilka podpunktów. Przełknęłam ślinę i zaczęłam je powoli w myślach czytać.

Ciało ofiary zostało odkryte w sali jadalnej w starym budynku w pobliżu hotelu Mirai. Godzina zgonu 23:30. Ofiara została wielokrotnie pchnięta nożem, ponad dziesięciokrotnie, między gardłem a regionem brzusznym, powodując śmierć. Poza tym, ciało nie ma żadnych innych zewnętrznych urazów, a także substancje chemiczne, takie jak trucizna, nie zostały wykryte.

Zrobiło mi się nieprzyjemnie ciepło, szczególnie na ramionach, tak jakbym ktoś położył mi na nich coś niewyobrażalnie ciężkiego, a ja nie byłam w stanie tego zdjąć ani zrzucić.

Czyli Byakuya naprawdę nie żyje... Cholera! Zostać dziesięciokrotnie dźgniętym? Co za potwór mógł to zrobić?! Na dodatek... Obiecał, że nie będzie żadnych ofiar, a sam się jedną stał. Teraz nigdy się nie dowiem, co miał na myśli mówiąc: ,,nie mogę rozmawiać z innymi o mojej przeszłości... Podejrzewam, że moja sceptyczna natura jest częściowo temu winna. Nie ufając innym... Nie ufałem nikomu. Od dłuższego czasu, moje życie było piekłem na ziemi. To musiało tak się skończyć, to nieuniknione''.

Nieuniknione... Co to miało znaczyć? Co mogłoby się stać?

,,Mimo wszystko... jeśli naprawdę jest tutaj zdrajca, nie jest wtedy cholernie okropny? Z premedytacją udaje, że jest waszym sojusznikiem, a tak naprawdę was oszukuje... Sens ma zabicie kogoś takiego, prawda?''.

Zdrajca... Czyżby Monokuma w tej kwestii miał racje? Kurcze, o czym ja myślę?! To że Byakuya powiedział tyle poważnych, wrednych i dziwnych rzeczy nie czyni go od razu zdrajcą. Weź się dziewczyno w garść!

Nagle przyszło powiadomienie w Identyfikatorze.

,,Monokuma Plik #1'' został dodany do twojej selekcji w Elektronicznym Podręczniku.

Świetnie. W każdym razie musimy wszystko dokładnie zbadać. Nawet najmniejszy błąd może kosztować nas życie. Dowiem się kto jest tym przeklętym mordercą.

Wzięłam głęboki oddech i powoli podeszłam z powrotem do miejsca zbrodni.
Pod stołem nadal tkwił Byakuya. Starałam się jednak na tym na razie nie skupiać. Najpierw obadałam górę przedmiotu. Jedyne co przyciągnęło mój wzrok to lampa na biurko.

Umieściliśmy z Nagito po jednej na każdym stoliku, ale kiedy Teruteru zaczął przynosi jedzenie, to odłożyliśmy wszystkie poza tą jedną, gdyż tylko na tym meblu nie stały talerze ani miski z jedzeniem.

Lampka wygląda dość zabytkowo, tak jak przystało na to stare miejsce, i była nawet bardzo ciężka jak na taki niewielki przedmiot.

Kłopotałam się z nimi nieźle podczas sprzątania, ale nie marudziłam.

Kabel został podłączony do gniazdka, więc również musiała się wyłączyć podczas awarii. Nic innego na tym stole się nie znajdywało.

Muszę teraz zajrzeć...

Wzdrygnęłam się.

Uspokój się. Nie masz wyboru.

Zachęcałam samą siebie w myślach, żeby spojrzeć pod stół. Udało mi się to zrobić, a widok, który zobaczyłam wprawił mnie w taki sam szok, jak za pierwszym razem, a może i nawet gorszy. Niemal od razu poczułam okropny zapach czegoś metalowego lub zerdzewiałego, który wisiał w powietrzu. Cierpliwie zniosłam palący ból oczu i przeniosłam wzrok na ciało.

Byakuya Togami, Super licealny Dziedzic... Mimo wielu niemiłych i krzywdzących słów, które powiedział... Starał się nas prowadzić, więc nie mogę powiedzieć, że był zły. Dlaczego więc to się stało? Jedyne co mogę teraz zrobić, to dowiedzieć się kto jest sprawcą i oczyścić siebie z wszelkich podejrzeń.

Pochyliłam się bardziej, żeby się lepiej przyjrzeć.

Jest zwrócony twarzą do podłogi, tak jakby próbował czegoś sięgnąć albo się wyczołgać spod stołu. Według pliku Monokumy został wielokrotnie dźgnięty... Pod stołem? Biorąc pod uwagę masę Togami'ego, to musiał być ktoś o wiele mniejszej postury, bo inaczej by się z nim nie zmieścił.

Zerknęłam kątem oka na zebranych.

To w zasadzie mógłby być każdy poza Nekomaru.

Nagle znowu rozbrzmiał dźwięk pochodzący z Identyfikatora Uczniowskiego. Rzuciłam na niego okiem.

,,Monokuma Plik #1'' został zaktualizowany.

Skąd to wie, że się czegoś więcej dowiedziałam?

Schowałam przedmiot z powrotem do kieszeni. Moją uwagę zwróciło coś przyklejonego od spodu stołu. Niechętnie, powstrzymując drżenie całego ciała, wsadziłam głowę pod mebel. Strasznie ścisnęło mnie w żołądku. Udawałam, że wierzę, że to z powodu głodu.

Przyjrzałam się tajemniczemu przedmiotowi, który okazał się być taśmą klejącą.

Według tego co zauważyłam, na nielepiącej się stronie została nałożona farba. W przyćmionym świetle pod stołem, wydawała się nieco świecić...

Czyżby to było farba świecąca w ciemności?

Nie została tam umieszczona przez przypadek, tyle podejrzewałam. Na dodatek coś podtrzymywała.

Ciekawe, czy gdybym podczas sprzątania z Nagito zajrzała pod stół, to sprawy potoczyłyby się inaczej?

Pokręciłam szybko głową. Takie gdybanie nigdy na nic się nie zdawało. Wiedziałam dobrze, że czasu i tak nie można cofnąć.

Wycofałam się i przejechałam wzrokiem podłogę ubrudzoną we krwi, żeby znaleźć przedmiot, który mógłby zostać umieszczony pod meblem za pomocą taśmy.
Przy głowie Togami'ego dostrzegłam nieduży nóż.

Bez wątpienia był narzędziem zbrodni.

Chwila. Jak on się tu znalazł? Byakuya przeszukał wszystkich przed wejściem do starego budynku, a później wywrócił kuchnie do góry nogami. Każda niebezpieczna rzecz została skonfiskowana i wsadzona do duraluminium. Ktoś albo go stamtąd ukradł, albo, co bardziej prawdopodobne, ukrył tutaj przed całym przyjęciem. Ale... Kurcze, lepiej, żebym o tym nie wspominała, bo to wcale nie sprawi, że zniknę z listy podejrzanych - wręcz przeciwnie.

Nie chciałam dotykać tego noża, ale na szczęście i bez tego zdołałam zauważyć dziwną na nim farbę. Musiała to być ta sama, która została zastosowana na taśmie klejącej.

Identyfikator znowu zapiszczał.

,,Nóż'' został dodany do twojej sekcji.

Ciekawe czy tylko do mojej...

- A co to jest? - mruknęłam pod nosem, dostrzegając coś dziwnego.

Coś do czego mógł sięgać Togami.

- To prawdopodobnie są gogle noktowizyjne - odparł ktoś tuż za mną.

Podskoczyłam zaskoczona. Spojrzałam ze strachem na Nagito. Nie wstydziłam się swojej reakcji. Nie codziennie znajduje się martwe ciało osoby, którą znasz, o której zabójstwo jesteś oskarżony i na dodatek musisz bawić się w pieprzonego Sherlocka Holmesa!

-G-Gogle noktowizyjne? - wydukałam po chwili.

- Widziałem je w tutejszym supermarkecie. Można się w nim również zaopatrzyć w zestawy samoobronne - odpowiedział.

To nie może być przypadek. Awaria została spowodowana specjalnie, a noktowizor miał pozwolić widzieć tej osobie w ciemności. Ktoś dobrze to przemyślał...

Znowu rozbrzmiał dźwięk Identyfikatora, po którego nawet nie sięgnęłam. Wiedziałam, że pewnie chodzi o to, że te gogle również zostały dodane do informacji.

Nie mogłam się powstrzymać przed jeszcze jednym zerknięciem pod stół, gdzie krew, która wypłynęła z ciała Togamiego, stworzyła mini basen. Ciecz znajdowała się wszędzie, nawet na wewnętrznej stronie obrusa. Nie dziwiło mnie to, bo po tylu pchnięciach nożem...

Nadal nie mogłam uwierzyć, żeby ktoś z takim okrucieństwem i zimną krwią się tego wszystkiego dopuścił.

W końcu się wycofałam i wstałam.

Nic więcej pod tym stołem nie znajdę, a jednak czuję, że jesteśmy o krok naprzód w znalezieniu winnego.

Spojrzałam na niewielu zebranych, którzy pozostali w jadalni.

Czas wypytać wszystkich o szczegóły. W końcu nie spędziłam w tym pomieszczeniu całej nocy. Coś mogło się wtedy wydarzyć... Muszę odkryć prawdę.

- Hej, Aiko-chan. - Odwróciłam się za siebie, żeby spojrzeć na osobę, która mnie zawołała.

Uśmiechnęłam się lekko na widok Nagito, jednocześnie przybierając pytający wyraz twarzy.

- Chciałbym się tylko upewnić... Zanim zgasły światła, Togami-kun był w sali jadalnie razem z resztą, prawda?

Zastanowiłam się przez chwilę, po czym odpowiedziałam:

- Nie wychodził ze mną ani za mną, więc raczej tak.

- Skoro jego ciało zostało odkryte po przywróceniu oświetlenia, nie sądzisz, że Togami-kun zmarł w trakcie awarii?

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się do czego Komaeda dążył.

- Cóż, jak już o tym wspomniałeś... Słyszałam Togami'ego, kiedy było ciemno, ale potem... - urwałam, gdyż dalsze słowa nie chciały mi przejść przez gardło.

W myślach mogłam w kółko powtarzać, że Byakuya nie żyje, ale wypowiedzenie tego na głos... Nie potrafiłam tego uczynić, mimo że próbowałam. Tak jakbym posiadała jakąś blokadę wymowy.

- Najprawdopodobniej tak - dokończyłam, spoglądając gdzieś w bok.

- Hm, tylko dlaczego ciało Togami'ego jest pod stołem? Nawet gdyby zabójca spróbował go tam ukryć, to przecież oczywiste, że nie zostałby tam przez wieczność. Dość skomplikowane, nie sądzisz?

- Ech, nawet bardzo skomplikowane - westchnęłam ciężko, pocierając dłonią obolały kark.

Nie musiałam się zastanawiać, żeby wiedzieć, że byłam cholernie spięta. Nie służyło mi to psychicznie ani fizycznie.

- Najwyraźniej odkrycie, co dokładnie zdarzyło się podczas awarii jest kluczem do rozwiązania zagadki.

Pokręciłam posępnie głową.

- To prawie niewykonalne. Nikt nic nie widział, bo, jak pewnie zauważyłeś sam, było ciemno. A wisienką na tym okropnym torcie jest fakt, że przebywałam w tym czasie w zupełnie innym pomieszczeniu.

- Racja, ale mimo to jest szansa, że ktoś coś usłyszał.

Usłyszał? Chyba nie mówi o ,,niej''.

Wykrzywiłam usta w niezadowolonym grymasie i spojrzałam na Tsumiki, która płakała niedaleko nas.

Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego ja nie byłam zdolna do tak otwartego wyrażania swoich uczuć.

Czyżby w przeszłości spotkało mnie coś tak okropnego, że nawet pomimo utraty wspomnień wciąż odczuwałam tego skutki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz