czwartek, 5 kwietnia 2018

Rozdział XVI ♠




Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, że ktoś mnie prześladował. Zastanawiałam się, czy to dlatego, że byłam domniemaną dziewczyną Ikkiego, ale nie wierzyłam, aby ktoś mógł się kierować takim błahym motywem.

Ostatecznie nie odrzuciłam tej możliwości. Sawa mnie przecież ostrzegała, a choć nie znałam jej za dobrze, to nie wyglądała na osobę, która przesadzałaby bądź wyolbrzymia rzeczywistość.

Wahałam się przed poruszeniem tego tematu z Ikkim, zwłaszcza po tym, jak powiedział, że może naprawdę znienawidzić dziewczyny. Najprawdopodobniej, gdybym mu się zwierzyła, przypadłby mi honor wbicia ostatniego gwoździa do trumny w jego wiarę w niewinność i dobroć płci pięknej.

Musiałam porządnie się nad tym zastanowić, aby nie zrobić czegoś, czego bym później żałowała. Jednak w chwili obecnej nie mogłam głowić się nad tym problemem, gdyż nie znajdowałam się w żadnej bajce, gdzie po wypowiedzeniu zaklęcia naczynia same by się pozmywały.

Miałam na czym się skupić.

— Czujesz się już lepiej, senpai? — zagadnęła nagle Mine, która została moją dzisiejszą towarzyszką niedoli.

Zerknęłam na nią kątem oka, widząc jak wpatruje się we mnie z wyczekiwaniem.

— Tak, dobrze się czuję — odpowiedziałam oschle. — A ty? Waka-san powiedział, że wczoraj miałaś problemy zdrowotne — dodałam, robiąc aluzję odnośnie momentu, kiedy wybiegła zapłakana z lokalu.

— Och, to nie było nic takiego — odparła niedbale, wracając do mycia naczyń. Jednak kilka sekund później ponownie na mnie spojrzała. — Tak jak wspomniałam wcześniej, wyznałam swoje uczucia Ikki-sanowi, ale zostałam przez niego spektakularnie odrzucona. Powiedział: ,,Wiesz, że mam dziewczynę'' — uśmiechnęła się lekko przy wypowiadaniu tych słów, lecz beztroska radość nie dotarła do jej psutych oczu. — Ikki-san jest poważniejszy, niż sądziłam — dodała refleksyjnym tonem.

Odniosłam wrażenie, że bardziej zdziwiła się jego postawą, aniżeli tym, że ją odrzucił.

— Nie martw się, senpai, jestem ponad to. Chciałam ci tylko zdać sprawozdanie.

Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Widziałam, że pragnęła usłyszeć ode mnie jakąś konkretniejszą odpowiedź, ale nie wiedziałam, co miałabym jej powiedzieć. Powinnam bardziej zareagować na jej słowa. W końcu przyznała wprost, że próbowała odbić mi chłopaka. Jednak nie poczułabym się w żaden sposób dotknięta ani urażona, gdyby tak się stało. Lubiłam Ikkiego, ale nie w romantycznym odniesieniu.

— Uważam, że dobrze postąpiłaś. Gdy uczucia zaczynają nas przytłaczać, powinniśmy je z siebie wyrzucić — odpowiedziałam po chwili, ostrożnie dobierając słowa. Spojrzałam na Mine. — Ja również jestem ponad to, więc jeżeli coś nie dawało ci w tej sprawie spokoju, to nie musisz się tym przejmować. Jest w porządku.

Posłałam jej przekonujący uśmiech, po czym wróciłam do pracy.

Wszystkie wypowiedziane przeze mnie słowa były szczere, więc czemu poczułam dziwny ucisk wewnątrz klatki piersiowej?



~ ♠ ~



Zakryłam dłonią usta, starając się stłumić ziewnięcie, po czym przejechałam nią po całej twarzy. Po ciężkim poranku trudniej mi się pracowało w kawiarni, i choć ten lokal — jak na miejsce pracy — bardzo lubiłam, ucieszyłam się, gdy znalazłam się poza nim.

Cokolwiek miało wypływ na moje życie, strasznie kaprysiło, każąc mi się zmagać z coraz to nowszymi i większymi zmartwieniami oraz problemami. Myśl, że na samym początku to utrata wspomnień wydawała mi się najstraszniejsza i najgorsza, w obecnej chwili brzmiała łatwo i dziwnie abstrakcyjnie.

Zamknęłam na moment oczy, chcąc oczyścić umysł i się trochę rozluźnić, gdy nagle czyjaś dłoń wylądowała na moim ramieniu. Podniosłam gwałtownie powieki, ledwo powstrzymując się przed krzyknięciem.

Zamierzałam się odwrócić, ale osoba, która mnie śmiertelnie wystraszyła postanowiła być na tyle miła, aby samej mi się pokazać.

— Cześć, Aria! Co tam u... — urwała Sawa, gdy spojrzała na moją przerażoną twarz. — Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć!

— Nic nie szkodzi. Po prostu się trochę zamyśliłam — odpowiedziałam pospiesznie. — Cieszę się, że cię widzę.

— Ja też! Bo wiesz... Etto...

Odwróciła zakłopotana wzrok, jakby obawiała się spojrzeć mi w oczy. Jednocześnie mnie to zaniepokoiło i zaciekawiło, ale pozwoliłam jej ponowić temat w momencie, jaki uzna za odpowiedni. Nie chciałam jej pośpieszać ani wyciągać niczego na siłę.

— Przepraszam za wcześniej. Nie powinnam mówić czegoś tak wścibskiego o tobie i Ikkim.

— Co? — sapnęłam zaskoczona. — Nie, nie ma problemu! Pod żadnym względem nie odebrałam twoich słów negatywnie — zapewniłam rozgorączkowana, gestykulując żwawo rękami.

— W takim razie mi ulżyło!

Pomasowała dłonią kark, nadal na mnie nie spoglądając. Poczułam się strasznie, gdy pomyślałam, że dusiła w sobie coś takiego z mojego powodu.

— Naprawdę się o ciebie martwiłam. Nadal martwię, ale... W pewnym momencie tak bardzo nienawidziłaś Ikkiego, że byłaś w stanie nawet powiedzieć, że pracujesz z najgorszą osobą na świecie. Później nagle dołączyłaś do jego fanklubu, strasznie się do niego zbliżając.

— Że co? — wypaliłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.

— Powiedziałaś, że musisz się czegoś dowiedzieć. A kiedy usłyszałam, że ze sobą chodzicie, byłam naprawdę zaskoczona! — wytłumaczyła, w końcu spojrzawszy mi w oczy. — O rany! Przyznałam się do bycia wścibską, przeprosiłam za to, po czym znowu to zrobiłam. Musisz mnie upominać!

— Nie przejmuj się takimi rzeczami, naprawdę — uśmiechnęłam się pokrzepiająco, mimo pętli zaciskającej mój żołądek.

— W każdym razie przepraszam! I pamiętaj, że jeżeli coś się wydarzy możesz mi o tym powiedzieć.

Na moment zawiesiłam nisko głowę, czując się okropnie cały czas coś przed nią ukrywając albo naginając prawdę, gdy ona była wobec mnie całkowicie szczera i uprzejma. Przerażała mnie świadomość, że taki stan rzeczy mógł się już nigdy nie zmienić.

— Dziękuję za wszystko, Sawa-chan! Jestem wdzięczna za twoją troskę. Ty również możesz zawsze na mnie liczyć! — zapewniłam, czując narastające poczucie winy.

W końcu zdawałam sobie sprawę, że przy kolejnym przeniesieniu moje słowa nie będą miały żadnego znaczenia.

— Dobrze, zapamiętam! — zaszczebiotała wesoło, po czym rzuciła się na mnie z otwartymi ramionami. — Z chęcią porozmawiałabym z tobą dłużej, ale muszę iść. Na razie, Aria!

— Do zobaczenia. Uważaj na siebie! — zawołałam za nią, gdy jej sylwetka zaczęła w zastraszającym tempie znikać mi z oczu.

Podjęłam na nowo wędrówkę, apatycznymi ruchami brnąc przed siebie.

Musiałam przyznać, że Sawa spadła mi z nieba, podając jak na tacy tyle nowych informacji. Wychodziło na to, że od początku nie przepadałam za Ikkim, zatem wrażenie, jakie u mnie wywołał, gdy go pierwszy raz spotkałam było jak najbardziej trafne.

Tylko dlaczego dołączyłam do jego grona wielbicielek? Rozumiałam zmianę zdania, ale żeby od razu zapisywać się do jego fanklubu?

Coś mi w tym nie pasowało. Poza tym Sawa dokładnie podkreśliła, że chciałam się czegoś dowiedzieć. Zastanawiało mnie, o co mogło chodzić i czy miało to związek z nękaniem.

Zmęczona padłam plackiem na łóżko, wzdychając przy tym ciężko, kiedy dotarłam do mieszkania. Ziewnęłam, przecierając zmęczone oczy, rozmyślając o środkach ostrożności, jakie powinnam powziąć na najbliższe dni. Musiałam rozwiązać sprawę prześladowań, jeżeli chciałam odzyskać częściowy spokój w życiu.

Odłożyłam to jednak do czasu, aż uda mi się zaspokoić głód. Zaczęłam rozważać potencjalną listę moich dzisiejszych produktów na kolację, gdy rozległ się dźwięk dzwonka.

Sięgnęłam po telefon, spoglądając niechętnie na ekran. Spodziewałam się, że znowu będzie to numer zastrzeżony, ale myliłam się.

— Ikki? — mruknęłam zdziwiona, po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę. — Halo?

— Jak się czujesz? Już ci lepiej? Wyglądałaś dzisiaj na nieobecną.

— W porządku. Wybacz, jeśli cię czymś zaniepokoiłam — odpowiedziałam uprzejmie.

Nie wiedziałam, co jeszcze mogłabym powiedzieć, zwłaszcza gdy po usłyszeniu jego głosu zrobiło mi się duszno. Zrzuciłam to na zmęczenie, po chwili uznając, że powinnam zapytać o jego samopoczucie.

Nie zdążyłam się jednak odezwać, gdyż Ikki mnie uprzedził.

— Ne, powiedz coś. Mogę umrzeć, jeśli nie usłyszę twojego głosu. Naprawdę.

— Heh? — jęknęłam skołowana. — Pozwól, że zadam dość proste pytanie - piłeś coś? Dobrze się czujesz?

— Trochę, ale wszystko ze mną w porządku. Miło, że pytasz. Zawsze chciałem z kimś porozmawiać po pijanemu — wyznał, na co mimowolnie się zaśmiałam. Odniosłam wrażenie, że nigdy nie słyszałam, aby Ikki zabrzmiał kiedykolwiek równie szczerze i niewinnie. — Nie dzwoniłem już kiedyś do ciebie w takim stanie?

— Powiedziałeś, że tylko trochę wypiłeś — przypomniałam mrukliwie. Zmęczenie, jak i wczorajszy spacer sprawiły, że miałam lekko zachrypnięty głos.

— Mów dalej. Cokolwiek. Chcę słyszeć twój głos — poprosił, ignorując moją wcześniejszą wypowiedź.

Westchnęłam ciężko, kręcąc powoli głową.

— Na pewno wszystko w porządku? Może powinnam po ciebie przyjść? Gdzie jesteś?

— Jest w porządku. Byłem w stanie sam przejść całą drogę aż tutaj.

— Tutaj? — wypaliłam zaskoczona.

Zamiast poczekać na jego odpowiedź założyłam szybko buty i wyszłam z mieszkania, zamykając je pospiesznie. Zbiegłam po schodach na parter, wciąż z telefonem w dłoni, spotykając przed wejściem do budynku Ikkiego.

Widząc jego niepewną minę, jakby nie mógł uwierzyć, że nagle osoba, z którą rozmawiał przez telefon pojawiła się przed nim, nie potrafiłam powstrzymać się od wybuchnięcia gromkim śmiechem.

— O rany, Ikki, bez urazy, ale wyglądasz teraz jak prześladowca przyłapany na gorącym uczynku! — wydukałam, gdy udało mi się złapać oddech i trochę uspokoić.

— Chyba faktycznie jestem kimś takim. Przepraszam — odparł ze skruchą, przez co poczułam jakbym zrobiła coś złego.

Choć wiedziałam, że nie miałam za co przepraszać, uczucie nieprzyjemnego ciężaru opadło na moje ramiona. Kiedy zobaczyłam niewymowny ból w oczach Ikkiego, zrozumiałam, że nie wypił żadnego alkoholu.

Po moim ataku wesołości nie pozostał żaden ślad, lecz zmusiłam się, aby posłać Ikkiemu pokrzepiający uśmiech. Podeszłam do niego, po krótkiej chwili zawahania łapiąc go za ręce.

— Chodźmy na krótki spacer. Mam ochotę rozruszać trochę nogi, a tobie też się to przyda. — Pociągnęłam go lekko, zachęcając do pójścia za mną.

— Robi się zimno, a nie chcę, żebyś się znowu przeziębiła — zaoponował słabo, jakby sam nie był do końca pewny, czego pragnął.

Im dłużej widziałam jego stan, tym bardziej serce mi się krajało.

— Mamy ładny wieczór, więc na pewno nic mi nie będzie. Nie martw się — zapewniłam, uśmiechając się przekonująco.

Ikki więcej nie protestował.

Poszliśmy do pobliskiego parku, w którym Shin wyznał mi miłość. Opuściłam nisko głowę, wbijając wzrok w ziemię. Poczułam doskonale znane wyrzuty sumienia oraz żal i rozpacz towarzyszące nieustannej bezsilności.

Odrzuciłam jednak te emocje w najdalszy kąt mojego umysłu, razem z wspomnieniami związanymi z Shinem. Chciałam pocieszyć Ikkiego, a nie samej się dołować.

— Muszę ci coś wyznać. Wysłuchasz mnie? — zapytał nagle Ikki.

Na dźwięk słowa ,,wyznać'' dreszcze przebiegły mi po plecach. Mimo to odpowiedziałam:

— Oczywiście. Możesz mi powiedzieć, co ci leży na sercu.

Z jednej strony chciałam zaprzeczyć i uciec, ale nie byłam egoistką. Zwłaszcza że Ikki w żaden sposób nie zasłużył na takie potraktowanie.

— Od zawsze w moim sercu był jakiś ciężar, który sprawiał, że cierpiałem — zaczął, spoglądając gdzieś w dal, pozwalając myślom odpłynąć. Gdy podjął się kontynuować temat, odwrócił głowę w moją stronę. — Kiedy słyszę twój głos, bądź widzę twarz, ten balast staje się lżejszy. Uspokajam się.

Powoli przytaknęłam, pokazując, że cały czas uważnie go słuchałam, mimo że jego intensywny wzrok wręcz mnie palił. Zdołałam się jednak powstrzymać od ucieknięcia wzrokiem w bok.

— Dzisiaj pewna dziewczyna znowu wyznała mi swoje uczucia. Odrzuciłem ją i doprowadziłem do płaczu. Kiedy na to patrzyłem nie czułem się winny, nie było mi jej żal. Czułem tylko ten ciężar. Pomyślałem: ,,Chcę, aby to się skończyło. Chcę zobaczyć Arię''. Jestem okropny, prawda? Ale wiem, że tak długo jak mam te oczy, nie będę w stanie uciec od tego ciężaru. Dlatego wybrałem życie, w którym bawię się dziewczynami. Koniec końców, to też nie poszło najlepiej. Ale ty jesteś inna. Jedyna, która jest inna. One na ciebie nie działają, a bardzo bym tego chciał. Ale ty im nie ulegasz, dlatego jesteś wyjątkowa.

Otworzyłam szerzej oczy, czując zalewające moją twarz ciepło. Przez moment nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.

Całą uwagę poświęciłam wsłuchaniu się w szaleńcze bicie mojego serca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz