poniedziałek, 26 lutego 2018

Rozdział XII ♥




Przetarłam dłonią oczy, wzdychając ciężko. Przestałam się martwić przeskokami między światami. Odnosiłam wrażenie, że zaakceptowałam to zjawisko jako stały element mojego życia, coś co musiało się prędzej czy później wydarzyć.

Ziewnęłam, rozciągając się i rozglądając po swoim mieszkaniu. Położyłam się z powrotem, kiedy nie zauważyłam żadnej zmiany - najwyraźniej musiało w każdym świecie wyglądać identycznie.

— Orion, jesteś tu? — rzuciłam bezbarwnym głosem, mrużąc oczy.

— Tak, jestem — odpowiedział, pojawiając się nade mną. — W porządku? Pamiętasz wszystko?

— Nie zawołałabym cię, gdybym znowu straciła pamięć — mruknęłam sarkastycznie, podnosząc się. — Czuję się, jakbym żyła w zapętlonej przestrzeni.

— Heh, to może tak wyglądać, ale nie mar...

— Nie musisz mnie pocieszać — przerwałam mu najmilej jak potrafiłam. — Nie skarżę się ani nie narzekam, po prostu stwierdziłam fakt. Wiem, że to nie będzie trwało wiecznie, więc nie ma się czym przejmować. Nie musisz się tym obciążać. Jedziemy na jednym wózku.

— Aria — wyszeptał łamiącym się głosem, spoglądając na mnie z poruszeniem — jesteś wspaniała.

Przez myśl mi przeszło, że zaraz mnie przytuli, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka, całkowicie zmieniający panującą atmosferę. Spojrzeliśmy po sobie z Orionem, aż w końcu zsunęłam się z łóżka, aby pójść otworzyć. Przejechałam dłonią po włosach, przy okazji zauważając, że miałam na sobie swoje codzienne ubrania zamiast piżamy. Tym razem spodobała mi się zaistniała zmiana, oznaczająca, że nie musiałam witać gościa kompromitująco ubrana.

Sięgnęłam w stronę klamki, nie kwapiąc się uprzednim sprawdzeniem, kto przyszedł. Otworzyłam drzwi od razu, widząc na progu niezadowolonego Shina.

— Czemu zawsze otwierasz tak długo?

Osłupiałam na moment, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Jego widok jednocześnie mnie zaskoczył jak i ucieszył, przez co nie potrafiłam niczego z siebie wydusić.

Shin przyjrzał mi się badawczym wzrokiem, marszcząc przy tym brwi.

— Nieważne. Przynajmniej jesteś gotowa. Chodźmy — powiedział zniecierpliwiony, odwracając się i ruszając w stronę klatki schodowej.

— Co? Czekaj! Dokąd chcesz pójść? — zapytałam osłupiała.

— Jak to dokąd? Przecież miałem zaprowadzić cię do pracy. Nie pamiętasz już? — Posłał mi pytające spojrzenie znad ramienia.

— Do pracy... — szepnęłam, przypominając sobie o obietnicy Shina z pierwszego świata.

Najwyraźniej czas stał w miejscu, gdy znajdowałam się w innych rzeczywistościach, co poniekąd przeczyło temu, co powiedział Orion. Czyżbyśmy odwiedzali zupełnie odmienne miejsca?

— Wszystko w porządku? — zapytał Shin, wyrywając mnie z zamyślenia.

— Co? Ach, tak. Przepraszam, miałam strasznie długi sen i coś mi się pomieszało, ale już jest dobrze! — odpowiedziałam, starając się zabrzmieć przekonująco. — W każdym razie, cieszę się, że tu jesteś.

— Nie wiem, o co ci chodzi, ale na serio się pośpiesz.

Zaśmiałam się pod nosem, zakładając buty, a następnie idąc po torebkę. Brakowało mi Shina i jego niecodziennego usposobienia. Nie licząc Oriona, to z nim czułam się najbardziej zżyta. Miałam nadzieję, że zostanę z nim jak najdłużej.



~ ♥ ~



Uśmiechnęłam się pobłażliwie, kiedy Shin zaprowadził mnie do Meido no Hitsuji, wskazując głową tabliczkę, na której widniała jej nazwa. Myślał, że nie weszłam do środka ani razu, podczas gdy znałam to miejsce równie dobrze, co własne mieszkanie.

— Przyprowadziłem cię tutaj raz. Pamiętasz? — zapytał, na co przytaknęłam. — Więc cię już zostawię.

— A co z tobą? — zatrzymałam go, zanim zdążył się oddalić.

— Mam przygotowania do egzaminów końcowych, ale przyjdę po ciebie, kiedy skończysz pracę.

— Jesteś pewien? Nie musisz się tym kłopotać, dam radę trafić sama do domu — odparłam troskliwie, nie chcąc sprawiać mu problemu.

— To żaden kłopot — zapewnił, klepiąc mnie lekko po głowie.

— Dziękuję — uśmiechnęłam się, czując szybsze bicie serca.

— A, właśnie. Pamiętasz to? — zapytał, nagle sobie coś przypominając.

— ,,To''? — uniosłam pytająco brwi.

— Musisz we właściwy sposób witać klientów. Nie mówisz: ,,dzień dobry'' a ,,witaj, paniczu''.

— Ach, to... — zaśmiałam się zakłopotana, masując kark. Uważałam te kwestie za jedyny minus swojej pracy.

— A kiedy klient wychodzi? — dopytywał, chcąc się upewnić, że na pewno wszystko zrozumiałam. Spojrzałam na niego z nadąsaną miną. — To nie czas, żeby się wstydzić.

Westchnęłam ciężko, zbierając się w sobie, aby to powiedzieć. Mówienie tej formułki do obcych mężczyzn było zdecydowanie prostsze.

— Uważaj na siebie, paniczu — powiedziałam zawstydzona, czując ciepło zalewające moje policzki.

Ukłoniłam się lekko, tak jak było to wymagane w pracy, a kiedy się wyprostowałam, dostrzegłam na twarzy Shina delikatne rumieńce. Na moment zaniemówiłam, nie wierząc własnym oczom.

Chciałam dłużej na niego popatrzeć, lecz pospiesznie odwrócił się do mnie plecami.

— Wygląda na to, że sobie poradzisz. Mimo to pamiętaj, że Toma zawsze może ci pomóc.

— Pamiętam. Nie musisz się martwić — zapewniłam, uśmiechając się szeroko.

Miałam nadzieję, że wyraz zarumienionej twarzy Shina pozostanie w mojej pamięci na zawsze.



~ ♥ ~



Z uwagi na mój stan, o którym pokrótce opowiedział w pracy Toma, pozwolono mi wcześniej skończyć, lecz odmówiłam. Nie dokuczały mi zawroty głowy ani żadne inne dolegliwości, więc nie widziałam potrzeby wcześniejszego powrotu do domu. Zwłaszcza że Shin obiecał po mnie przyjść, a nie zamierzałam go wystawić.

Tęsknota pomogła mi zacząć zachowywać się wobec niego pewniej i bardziej naturalnie, w przeciwieństwie do początków naszej znajomości, kiedy nieustannie czułam się przy nim niekomfortowo. Nasza relacja rozwinęła się samoistnie, jakbyśmy naprawdę znali się od dziecka.

— Jak na sierpień jest dość zimno — zauważyłam, mocniej naciągając rękawy kurtki na dłonie. — Podoba mi się to.

— Przynajmniej tobie. Większość osób panikuje z tego powodu.

— Dlaczego? Odrobina chłodu jest przyjemna.

— Mróz też by ci się spodobał — stwierdził, unosząc lekko kąciki ust.

— Czemu tak myślisz? — zapytałam rozbawiona i zaciekawiona zarazem.

— Od zawsze wolałaś chłodniejsze klimaty — odpowiedział, zerkając na mnie.

Kiedy patrzył na mnie wzrokiem pełnym skrywanych i niewymówionych uczuć, mimowolnie czułam jak moje ciało zalewała fala ciepła. Nie dziwiło mnie, że preferowałam chłód, skoro gorąc otumaniał.

— C-ciekawe, czy zostanie tak już do jesieni — dodałam, próbując ukryć zawstydzenie.

— Możliwe... — przytaknął, zwalniając kroku. — Pamiętasz swój pierwszy występ?

Zamyśliłam się, próbując przypomnieć sobie cokolwiek, mimo że wiedziałam, z jakimi skutkami się to skończy.

Pokręciłam zrezygnowana głową.

— Nie.

— Rozumiem — mruknął, na moment się zamyślając.

Żałowałam, że nie wiedziałam, o czym myślał.

— Opowiesz mi o nim? — zapytałam miło, przerywając ciszę. — Mam wrażenie, że coś cię w tej kwestii gryzie.

— Cóż, wtedy... Po występie... powiedziałem ci mnóstwo okropnych rzeczy: ,,Co to był za występ?'', ,,czy ty w ogóle chcesz, żeby ludzie cię usłyszeli?'', ,,twój głos był ledwie słyszalny i nie sprawiał, że chciałoby się go słuchać''. Byłem wredny i doprowadziłem cię do płaczu, ale ty tego nie pamiętasz. Nadal mówię niemiłe rzeczy, ale kiedy teraz o tym myślę, to brak wspomnień jest dużo gorszy od posiadania choćby tych złych.

— Chyba masz rację... Szczerze mówiąc, dotychczas się nad tym nie zastanawiałam. Myślałam tylko o odzyskaniu wspomnień, nie skupiając się na tym, co mogą przedstawiać. Jak mogą mnie zmienić... — urwałam, zamyślając się. Zdziwiło mnie, że wcześniej nie pomyślałam o przeszłości jako głównym ogniwu kształtującym osobowość. Przywrócenie mojej pamięci mogło wszystko zmienić. — Myślę, że jeżeli pomimo tych złych wspomnieć wciąż cię kochałam, to nic tego nie zmieni. Całkiem możliwe, że moja utrata pamięci sprawi, że jeszcze bardziej się do siebie zbliżymy.

Shin spojrzał na mnie zdziwiony, po chwili uśmiechając się czule. Zaniemówiłam, nie chcąc oderwać od niego oczu. Pragnęłam, aby widok jego twarzy utkwił mi w pamięci na zawsze, abym go już nigdy nie zapomniała.

— Niezależnie od sytuacji, wciąż szukasz pozytywów. Zawsze ci tej cechy zazdrościłem — wyznał, na co zawstydzona opuściłam nisko głowę, gdy nagle poczułam, że złapał mnie za rękę.

W pierwszym odruchu całkowicie zesztywniałam, potrzebując kilku sekund na rozluźnienie się. Chwilę później uśmiechnęłam się nieśmiało.



~ ♥ ~



— Co robisz, Aria? — zapytał Orion, lewitując po turecku obok mnie.

Jeszcze raz objechałam wzrokiem półkę z książkami, zanim wyprostowałam się, aby mu odpowiedzieć.

— Zauważyłam to wcześniej, ale chciałam się upewnić, że w tym świecie nie posiadam żadnego pamiętnika — odpowiedziałam, odgarniając niesforne kosmyki z twarzy. — Myślałam, że może coś pominęłam, ale wychodzi na to, że zeszyt z zapiskami z przeszłości jest w świecie, w którym odwiedza mnie Toma.

— Hm, rozumiem. Ciekawe, dlaczego tak jest?

— Nie mam pojęcia, ale za każdym razem, gdy się przenoszę pojawiają się jakieś drobne zmiany. W pracy widać to w szczególności.

— Co masz na myśli?

— Cóż... Najistotniejsze zmiany są w relacjach. Sawa-san jest za każdym razem miła, ale nie zawsze pracuje w kawiarni, a do tego czasem wydaje mi się, że nie jesteśmy tylko koleżankami po fachu. Mine czasem odnosi się do mnie z szacunkiem, a innym razem życzy mi jak najgorzej.

— Yhm, ona mnie trochę przeraża — wyznał markotnie Orion.

— Mimo że nie może cię zobaczyć? — zakryłam dłonią usta, aby stłumić śmiech.

— Oczywiście! Wystarczy, że ja ją widzę!

Uśmiechnęłam się rozbawiona, siadając na łóżku. Wzięłam ręcznik, który zawiesiłam wcześniej na ramionach, a następnie zaczęłam wycierać nim mokre włosy.

— Ciekawi mnie, dlaczego nie mogą cię zobaczyć ani usłyszeć... — rzuciłam, zastanawiając się nad tym na głos.

— Ponieważ ludzie nie widzą duchów — odpowiedział, przybierając poważny wyraz twarzy. — Gdybym przypadkowo na ciebie nie wpadł, ty również byś mnie nigdy nie zobaczyła ani nie usłyszała — wyjaśnił.

— Czyli jak już wszystko wróci do normy... nigdy więcej się nie spotkamy?

— Najprawdopodobniej — potwierdził smutno. — Na pewno nie będziesz wiedziała o mojej obecności, nawet jeżeli się pojawię.

— Ale... Czy wszystko wróci kiedykolwiek do normy? Przecież cały czas podróżuję pomiędzy innymi rzeczywistościami. Jak tylko jedna może być prawdziwa?

— Myślę, że to bardziej skomplikowane — odparł zakłopotany, masując tył głowy.

— Och, wybacz. Zapominam, że gdybyś sam to wiedział, powiedziałbyś mi o tym — westchnęłam ciężko, ściągając ręcznik z ramion. — Musimy po prostu iść naprzód.

— Dokładnie! Damy radę!

Przytaknęłam, zgadzając się z nim. Nie potrafiłam jednak wyrzucić dręczącego mnie tematu z głowy. Obawiałam się odkrycia prawdziwej rzeczywistości, dowiedzenia się, co było prawdą, a co kłamstwem.



~ ♥ ~



Westchnęłam ciężko, rozmasowując lewe ramię, uznając, że każda praca zaczynała z czasem męczyć. Momentami żałowałam, że nie mieszkałam w miejscu bardziej oddalonym od kawiarenki, aby móc wracać taksówką albo metrem, nawet jeżeli przywykłam do codziennych spacerów. Najprawdopodobniej nie narzekałabym, gdyby Shin mógł wracać zawsze razem ze mną. Ceniłam czas, jaki spędzaliśmy razem, mając nadzieję, że opowie mi więcej o przeszłości. Wiedziałam, że był to drażliwy temat, dlatego nie naciskałam, choć chciałam dowiedzieć się jak najwięcej.

Jednakże droga powrotna z kawiarenki do mojego mieszkania nie była na tyle długa, byśmy zdążyli wejść w poważniejszą dyskusję. Postanowiłam zadziałać w tym kierunku, dlatego zaprosiłam Shina do siebie, kiedy znaleźliśmy się na miejscu.

— Nie, wracam do domu — odpowiedział bez zawahania, depcząc nieświadomie moje plany.

Spojrzałam na niego zdziwiona, nie rozumiejąc zmiany jego nastawienia. W końcu odwiedzał mnie niejednokrotnie, raz nawet widział mnie w piżamie.

Shin zauważył moje nic nie rozumiejące spojrzenie, wzdychając ciężko.

— To będzie kłopotliwe, jeśli wejdę do twojego pokoju.

— Huh? Ale dlaczego? Byłeś już w nim — przypomniałam, marszcząc zdezorientowana brwi.

— Wtedy nie wiedziałaś, że jestem twoim chłopakiem — odpowiedział, patrząc mi intensywnie w oczy. — A teraz jak mnie widzisz? Przyjaciel z dzieciństwa? Członek rodziny? Czy chłopak? Ja cię już jako członka rodziny nie widzę.

— Ja ciebie też nie, ale... chyba jeszcze nie potrafię widzieć cię jako swojego chłopaka — odparłam niepewnie, nie chcąc go urazić.

W pełni akceptowałam jego uczucia, lecz nie byłam pewna, co sama właściwie czułam. Dotychczas wydawało mi się, że we wszystkich widziałam przyjaciół. Najwyraźniej zanadto to uprościłam.

— Kiedy spytałem cię o to po raz pierwszy, odpowiedziałaś dokładnie tak samo — zaśmiał się, przybierając zdeterminowany wyraz twarzy. — Nie ma problemu. Sprawię, że niedługo to dostrzeżesz.

Nie zdążyłam w pełni przyswoić jego słów, gdy nagle objął mnie, wciągając do mieszkania. Uderzyłam plecami o ścianę, chwilę później czując jego usta na swoich. Poczułam delikatny nacisk, zaskoczona otwierając szerzej oczy. Odniosłam wrażenie, że wbrew woli topnieję, ulegając pocałunkowi.

Zanim całkowicie się w nim zatraciłam, Shin nieznacznie się odsunął.

— Długo czekałem, aby to zrobić. Było to naprawdę bolesne patrzeć na dziewczynę, którą się kocha i nie móc jej dotknąć — szepnął, wciąż przyszpilając mnie do ściany. — Nie wiem, kiedy twoje wspomnienia wrócą, ale nie mogę czekać w nieskończoność.

Przełknęłam ciężko ślinę, kiwając w zrozumieniu głową, w której mi szumiało. Spojrzenie Shina mnie rozpalało, przez co nie czułam panującego w korytarzu chłodu. Mimo to zadrżałam, kiedy uświadomiłam sobie, że chciałam więcej.

— Kolejny raz cię zdenerwuję, ale to dlatego, że nie wiem, kiedy znowu będę mógł cię pocałować — powiedział pociągającym głosem, ponownie się nade mną pochylając.

Tym razem zamknęłam oczy, kiedy nasze wargi się złączyły. Poczułam falę uderzającego ciepła, które rozpaliło się w moim wnętrzu. Oplotłam rękami jego szyję, chłonąc z przyjemnością nowe doświadczenie wraz z towarzyszącymi mu uczuciami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz