poniedziałek, 12 lutego 2018

Rozdział IV ♠




Zmarszczyłam zirytowana brwi, zastanawiając się, co z nim było nie tak. Wyraźnie dawałam mu do zrozumienia, żeby się ode mnie odczepił, podczas gdy on jeszcze bardziej się do mnie przybliżał.

— Wiesz, że nie chcę być daleko od ciebie, prawda? Ale też niczego od ciebie nie oczekuję — powiedział pociągająco, dodając po chwili rozbawiony: — A przynajmniej na razie.

Przybrałam zdegustowany wyraz twarzy, z lekceważeniem przyjmując jego słowa do wiadomości.

— Tak czy inaczej, powinniśmy już pójść do kina — zalecił, z powrotem zakładając okulary przeciwsłoneczne.

Wciągnęłam głośno powietrze nosem, zamierzając zaoponować, gdy nagle w głowie usłyszałam głos Oriona:

,,Zaczekaj, Aria! Mówił, że razem pracujecie, więc na pewno cię zna. Powinnaś z nim pójść''.

Przewróciłam zirytowana oczami, w pierwszym odruchu chcąc tupnąć ze złości nogą, aby w dojrzały sposób wyrazić swój sprzeciw. Powstrzymałam się jednak przed tym, musząc przyznać mu poniekąd rację.

— Idziesz? — zapytał Ikki, posyłając mi ponaglające spojrzenie.

Westchnęłam ciężko, niechętnie idąc za Ikkim. W końcu zbyt wielu możliwości nie miałam, zwłaszcza po tym, jak Shin postanowił mnie wystawić.

Dotarcie do kina zajęło nam mniej czasu, niż się spodziewałam, co uniemożliwiło mi wejście z Ikkim w dłuższą konwersację, czego nie żałowałam. Zdążył mnie zrazić swoim zachowaniem, więc nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, nawet jeżeli teoria Oriona miała okazać się prawdą. Osobiście wątpiłam, żebym przyjaźniła się z kimś takim jak Ikki, lecz obiecałam dać mu szansę. Choć zaznaczyłam dobitnie, że jeżeli Ikki spróbuje czegoś dziwnego, to natychmiast wyjdę z kina.

Zajęta prowadzeniem w swoim umyśle rozmowy z Orionem, nie zauważyłam, jaki film wybrał Ikki. Dopiero siedząc w sali kinowej, domyśliłam się, że najprawdopodobniej oglądaliśmy jakiś romans.

— Przepraszam za tę sytuację przed twoim mieszkaniem — powiedział szeptem, pochylając się nad moim lewym uchem. — Lubię tę kinową ciemność, kiedy nikt na mnie nie patrzy i w końcu mogę wyraźnie zobaczyć twoją twarz.

Przywarłam mocniej do fotela, uznając, że nie musiałam tego w żaden sposób komentować. Ikki mówił mnóstwo dziwnych rzeczy, które nie miały dla mnie sensu, dlatego się nimi nie przejmowałam.

Po filmie, z którego niewiele zapamiętałam, gdyż Ikki cały czas mnie rozpraszał, wyszliśmy z sali kinowej. Od długiego siedzenia w jednej pozycji czułam się zdrętwiała, dlatego cieszyłam się, że było już po wszystkim.

— Zrobiło się późno, więc powinniśmy powoli wracać. Jutro czeka nas dzień pełen pracy — powiedział Ikki, kiedy opuściliśmy kino. — Wymyśliłaś już swoją prośbę?

Przewróciłam teatralnie oczami, gotowa zdradzić mu swoją ,,prośbę'' odnośnie tego, co powinien ze sobą zrobić, lecz znowu Orion okazał się moim głosem rozsądku.

,,Możesz poprosić o dowolną rzecz, więc wykorzystaj to, żeby ułatwić sobie jutrzejszy dzień''.

Pokiwałam powoli głową, przez chwilę zastanawiając się nad odpowiednią prośbą, aż w końcu wymyśliłam:

— Chciałabym, żebyś odprowadził mnie jutro do pracy.

— To dziwna prośba, ale muszę przyznać, że nie jest to żaden problem. W końcu pracujemy w tym samym miejscu — zgodził się nieco sceptycznie. — Powinnaś wieczorem dobrze odpocząć. Zachowywałaś się dzisiaj trochę inaczej niż zazwyczaj.

— Yhm — mruknęłam lekceważąco.

Nie potrzebowałam jego troski.



~ ♠ ~



Po powrocie do domu poszłam do salonu, gdzie wyjęłam spod poduszki brulion, w którym krótko opisywałam swoje przeżycia z danego dnia. Ku mojemu przerażeniu, zeszyt okazał się pusty. Przekartkowałam go całego, ale nigdzie nie znalazłam choćby jednego słowa.

— Orion, jeżeli to jakiś głupi żart...

— Nie mam z tym nic wspólnego, przysięgam! — zapewnił ze śmiertelną powagą. Wpatrywałam się w niego przez chwilę w milczeniu, doszukując się oznak kłamstwa.

Nie wiedziałam, czy się cieszyłam, że niczego takiego nie znalazłam.

Westchnęłam ciężko, jeszcze raz przeglądając pamiętnik.

— Przecież wszystko tu zapisywałam. Gdzie to jest? Jak to wyjaśnić?! — Pokazałam Orionowi pustą stronę. — Tutaj powinien znajdować się wczorajszy wpis!

— Spokojnie, Aria! Zastanówmy się...

— Orion, coś jest nie tak! Najpierw brak obecności Shina, później ten dziwny typek, z którym byłam w kinie, a teraz to! — Zamachałam żwawo brulionem. — Powiedz mi, że nie wariuję!

— Wierz mi, nie wariujesz. Nie jestem pewny, co się dzieje, ale... mam pewne podejrzenia — wyznał zakłopotany. — Obecny świat może nie być tym samym, który pamiętasz, jednak istnieje prawdopodobieństwo, że jest tym prawdziwym. A to wszystko przez to, że wpadłem na ciebie...

— Tak, to dlatego, że na mnie wpadłeś! — powtórzyłam ostrzej, niż zamierzałam. — Ech, żebym jeszcze rozumiała wszystko, co do mnie mówisz.

— Heh, tak naprawdę sam nie wiem, co mówię — zaśmiał się cierpko.

— Próbujesz mi wmówić, że to z Shinem było tylko snem?

— Nie, to nie był sen.

— A zatem co?

— Jest to trochę trudne do wytłumaczenia, ale... — urwał, nagle zaczynając znikać, co mnie przeraziło.

W przypływie paniki spróbowałam go złapać, lecz moja dłoń napotkała tylko na pustą przestrzeń.

— Orion! — krzyknęłam zdesperowana. — Mam nadzieję, że nie zrobiłeś tego specjalnie...

Zanim zdążyłam cokolwiek więcej zrobić, z mojego telefonu wydobył się pojedynczy dźwięk. Wzięłam go do ręki, widząc, że dostałam wiadomość od Ikkiego: ,,Wybacz dzisiejsze spóźnienie. Wyjdziemy gdzieś znowu, jak tylko będzie czas. Byłaś trochę inna niż zwykle. Na pewno dobrze się czujesz? Martwię się''.

— Skąd ma mój numer? — zastanawiałam się na głos.

Pamiętałam doskonale, że kiedy sprawdzałam ostatnio spis kontaktów, miałam tam tylko pięć numerów: Shina, Sawy, Toma, Mine i Meido no Hitsuji. Gdy sprawdziłam listę teraz, zobaczyłam, że pojawiły się dwie nowe pozycje - Ikki oraz Riko.

Kolejne imię, które nic mi nie mówi, pomyślałam zrezygnowana.

Spojrzałam na godzinę i datę wysłania wiadomości, która pokazywała, że dzisiaj był pierwszy sierpnia. Przetarłam dłonią oczy, aby upewnić się, że nie miałam omamów.

Wtedy przyszła kolejna wiadomość, lecz tym razem od osoby imieniem Riko: ,,Co z twoim dziennym raportem?''.

— Co to ma być? — mruknęłam pod nosem, wpatrując się wyczekująco w ekran telefonu, jakby mogło mi to pomóc w zrozumieniu czegokolwiek.

W mojej głowie roiło się od tysiąca szalonych myśli, które przyprawiały mnie o mdłości.

Położyłam się płasko na łóżku, wpatrując się bezmyślnie w sufit, aż do momentu, w którym niespodziewanie zasnęłam.



~ ♠ ~



Wkurzający swą uciążliwością dzwonek wybudził mnie ze snu. Przetarłam dłonią oczy, a następnie sięgnęłam po telefon, który przyłożyłam nieprzytomnie do ucha.

— Tak?

— Dzień dobry. Nie śpisz? Jestem przed twoim mieszkaniem — powiedział Ikki, odzywając się po drugiej stronie słuchawki. — Jesteś gotowa do wyjścia?

— Tak, zaraz zejdę — mruknęłam zaspana, kończąc połączenie.

Pospiesznie się przebrałam, starając się przy tym nie zabić. Później zamknęłam mieszkanie, ostrożnie schodząc schodami na parter. Przy wyjściu czekał na mnie Ikki, tym razem bez dodatkowego towarzystwa.

— Wybacz. Jestem trochę za wcześnie? Nie chciałem, żeby powtórzyła się sytuacja z wczoraj — powiedział na przywitaniu.

— Nie, jest w porządku — odpowiedziałam niedbale, starając się nie ziewnąć.

Niespodziewane zniknięcie Oriona strasznie mnie zaniepokoiło, przez co miałam problemy ze snem.

— To dobrze. Daj mi swoją torebkę — odparł nagle, zabierając moją torebkę bez zgody.

— Sama mogę ją nieść — powiedziałam zaskoczona jego zachowaniem.

— Chodźmy — zignorował mnie, ruszają w stronę, w którą zawsze podążałam z Shinem.

Martwiło mnie, że już do mnie nie przychodził, do czego zdążyłam się przyzwyczaić. Serce boleśnie mi się ściskało, kiedy myślałam o tym, że moja odmowa pocałunku zabolała go bardziej, niż podejrzewałam.

Nim się obejrzałam, dotarłam z Ikkim przed budynek, który podczas pierwszego spaceru pokazał mi Shin, mówiąc, że to było miejsce mojej pracy. Tym razem zapamiętałam trasę prowadzącą do niej.

Zeszliśmy z Ikkim po schodach, wchodząc do przytulnie i skromnie urządzonej kawiarenki. Wszystkie stoliki znajdowały się przy ścianach, dając w ten sposób kelnerom sporo możliwości manewrowych. Natomiast znajdujący się na samym końcu barek prezentował się najbardziej zjawiskowo, głównie przyciągając wzrok wchodzących do lokalu.

— Do zobaczenia za chwilę — powiedział Ikki, mrugając do mnie znad swoich przeciwsłonecznych okularów, po czym ruszył ku drzwiom z dziwnym symbolem.

Domyśliłam się, że skoro mnie zostawił, miałam wejść do przejścia obok, co z pewnym wahaniem uczyniłam.

Pomieszczenie okazało się szatnią, w której znajdowały się dwie nieznane mi dziewczyny.

— Cześć, Aria! Jak się czujesz? — zapytała miło brunetka, uśmiechając się szeroko. — Misja nadal trwa?

— Misja?

— Daj spokój, Sawa-chan. To nie nasza sprawa — zachichotała złośliwie druga z dziewczyn, odgarniając teatralnym gestem różowawe kosmyki z twarzy.

— W sumie... jak chcecie, możemy porozmawiać o tej ,,misji'' — wtrąciłam, próbując nakłonić je do rozwinięcia tematu.

— Teraz mamy o tym rozmawiać, bo ty tak chcesz? Wypchaj się — warknęła zimno, po czym rozzłoszczona wyszła z pomieszczenia.

Zamrugałam zdziwiona, kompletnie nie spodziewając się takiej reakcji.

— Nie przejmuj się Mine, Aria. Dobrze wiesz jaka jest — odparła pocieszająco Sawa.

— Nie jestem na nią zła — zapewniłam, coraz trudniej nadążając za sytuacją.

— Lepiej szybko się przebierz, klienci zaraz przyjdą — poradziła, stukając w szafkę obok siebie.

Przełknęłam ciężko ślinę, kiedy zobaczyłam, że potrzebna była kombinacja czterech cyfr, żeby zyskać dostęp do swoich rzeczy.

— Heh, masz rację, tylko... Miałam dzisiaj problemy ze snem i coś nie mogę sobie przypomnieć szyfru.

Sawa przyglądała mi się w milczeniu, przez co zaczęłam się pocić ze zdenerwowania. Na szczęście, po chwili głośno się roześmiała.

— Musiałaś mieć naprawdę ciężką noc, skoro nie pamiętasz daty własnych urodzin.

— No tak, data moich urodzin... — zaśmiałam się histerycznie, kiedy doszło do mnie, że tego także nie pamiętałam.

— To dwudziesty piąty sierpnia, głuptasie — mrugnęła porozumiewawczo. — Dołącz do nas jak już skończysz.

Po tych słowach Sawa opuściła szatnię, zostawiając mnie samą. Nie zwlekając, podeszłam do swojej szafki, wybierając na kłódce odpowiednie cyfry, by ją otworzyć. Wewnątrz znajdował się starannie złożony ubiór, który prezentował się tak samo, jak komplet Sawy i Mine. Strój składał się z czarnego kimona, z całkiem ładnymi, złotymi ozdobami, oraz czerwonego fartuszka.

Wtedy, w pełni przygotowana, wróciłam do sali głównej, w której dostrzegłam tylko jedną osobę - mężczyznę w bardzo formalnym stroju, pasującego stylem do wystroju i klimatu kawiarenki. Podejrzewałam, że był to mój szef, więc podeszłam do niego, aby się przywitać.

— Dzień dobry.

— Oi, co to za wędrówki?! — zapytał szorstko, spoglądając na mnie surowo znad okularów. — Nie mówiłem ci o regulaminie, zanim się tu znalazłaś?!

— T-tak, mówił pan! Przepraszam — odpowiedziałam, nie spodziewając się tak gwałtownej reakcji.

Podskoczyłam zaskoczona, kiedy ktoś zaczął ciągnąć mnie za ramię do tyłu. Nie opierałam się, wdzięczna, że miałam powód do oddalenia się od niemiłego szefa, który nieustannie prychał i krzyczał: ,,Klienci są wrogami! Klienci są wrogami! Klienci są wrogami!''.

Dopiero przy barku mój wybawiciel mnie puścił, którym okazał się Ikki.

— Jestem pod wrażeniem, że byłaś taka przyjazna dla Waka-san.

Zaśmiałam się zakłopotana, woląc nie mówić, że nie podeszłabym do niego, gdybym wiedziała, że zareaguje w taki sposób. Zastanawiałam się, jakim cudem znalazłam u niego pracę.

— Na stanowiska pracować, a nie wspomagać powietrze — nakazał Waka, na co się wzdrygnęłam.

Przez większą część dnia obsługiwałam klientów, dotychczas unikając jakichkolwiek problemów. Dopiero później umieszczono mnie za barkiem, gdzie zajmowałam się sprzątaniem.

— Jest zamówienie na ręcznie robiony drink pokojówki — oznajmił Ikki, pojawiając się nagle przy barku.

— Em, drink pokojówki? — zapytałam, odkładając ścierkę na bok. — M-mamy gdzieś na to przepis?

Uśmiechnęłam się blado, w końcu spotykając swoje pierwsze komplikacje w pracy.

— Litery na kartce nic nie dadzą, jeżeli ciągle go zapominasz — odpowiedział, stając obok mnie. — Mam ci pomóc?

— Nie, nie trzeba. Wystarczy mi tylko przepis.

— Waka-san znowu będzie na ciebie zły — powiedział troskliwie, zabierając szklany pucharek z górnej półki. — Pokażę ci, jak to się robi.

— W porządku — westchnęłam ciężko, stając przed naczyniem. — Co trzeba najpierw zrobić? — zapytałam, odwracając głowę do tyłu, gdzie napotkałam na twarz Ikkiego, który ustawił się za mną, po kolei pokazując, jak przygotować parfaita. Nic w zasadzie nie musiałam robić poza przyglądaniem się.

— Najpierw wkładamy płatki do pucharka. Świeży krem musi być na górze. Następnie układamy owoce i dodajemy lody — wytłumaczył, pochylając niżej głowę, aby móc spojrzeć mi w twarz. — Zapamiętałaś?

— T-tak. Dziękuję za pomoc — odpowiedziałam, czując niemiłosierne ciepło na policzkach.

Kiedy Ikki poszedł zanieść zamówienie, wróciłam do czyszczenia naczyń.

W pewnym momencie poczułam się słabo, opierając się o blat, aby nie upaść. Gdy jednak zakręciło mi się w głowie, upuściłam trzymany talerz, czując odpływającą świadomość.

Po pewnym czasie zaczęłam się wybudzać, zmuszają ociężałe powieki do podniesienia. Powoli powracały do mnie strzępki wspomnień i zdarzeń sprzed utraty przytomności.

Kiedy spróbowałam się podnieść, usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam głowę w stronę, z której dochodziły, napotykając wzrokiem na szkarłatne oczy Shina.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz