wtorek, 25 października 2022

One-shot ~ ,,Crush''

 




,,CRUSH''


   Od niechcenia [Imię] drążyła butem dziurę w ziemi, nucąc co jakiś czas jakąś melodię bez nazwy. Choć możliwe, że po prostu zapomniała tytułu piosenki. Nie miała pewności, pamięć lubiła jej płatać figle.

   Po chwili przestała zabijać nudę zajęciem niszczącym obuwie i podniosła rękę na wysokość oczu, aby móc spojrzeć w stronę nieuchronnie zachodzącego słońca. Jak na kogoś, kto lubił się pławić w jego promieniach i tak podobał jej się widok znikającej gwiazdy za horyzontem. Było to w pewien sposób uspokajające i pokrzepiające, gdy wiedziała, że światło wróci niezależnie od tego, jak ciemna będzie noc.

   Niemniej, wciąż się okropnie nudziła. Być może zdobyłaby się na jakieś filozoficzne przemyślenia, gdyby tylko miała do tego odpowiedni nastrój. Zamiast tego opuściła dłoń i odwróciła głowę od słońca, wzdychając ciężko. Zastanawiała się, ile jeszcze przyjdzie jej czekać na swojego przyjaciela. Na pewno nie zwlekał specjalnie, był na to zbyt  miły, więc podejrzewała, że to nauczyciel tak długo go zatrzymywał.

   — Ach, [Nazwisko]-san, jesteś jeszcze! Myślałem, że już poszłaś...

[Imię] spojrzała w stronę, z której usłyszała pełen ulgi i ciepła głos.

   — Musiałam dotrzymać słowa, skoro powiedziałam, że poczekam — odparła, mrużąc lekko oczy i uśmiechając się pobłażliwie. Gdyby musiała, poczekałaby na Rantarō i z kilka godzin.

   Od zawsze miała do niego słabość. Nie wiedziała, czy to sprawka oliwkowych oczu, których widok z bliska ją peszył, czy ciepłego usposobienia.

   — Wyglądasz inaczej... — Amami oparł się o ścianę, przy której stała [Imię]. Poprawił torbę, spoglądając na przyjaciółkę z zaciekawieniem.

   — Naprawdę? A co jest we mnie takiego innego? — zapytała rozbawiona, odsuwając się od muru i robiąc kilka kroków do tyłu, dalej będąc zwróconą do Rantarō przodem.

   — Zmieniłaś fryzurę! — odpowiedział z przekonaniem.

   [Imię] uwielbiała w nim to, że dostrzegał szczegóły, na jakie inni faceci rzadko kiedy zwracali uwagę. Wiedziała, że było to spowodowane dość licznym rodzeństwem, ale to tylko potwierdzało jego wyjątkowość, skoro dla swoich sióstr skupił się na zagłębieniu typowo babskich tematów.

   — Dobra odpowiedź! — Zaśmiała się krótko, obracając się wokół własnej osi. — Chyba nie jest tak źle, co?

   — Wyglądasz bardzo dobrze! Pasuje ci takie uczesanie. Powinnaś częściej takie robić — odparł szczerze, na co [Imię] zarumieniła się soczyście, nie potrafiąc przestać się uśmiechać.

   — Dziękuję — odpowiedziała zawstydzona, znowu zaczynając drążyć butem dziurę w ziemi. — Powinniśmy już iść. Inaczej nie zdążymy wrócić do domu.

   Ruszyłaś przodem, machając na Rantarō ponaglająco ręką, aby się nie ociągał.

   Warto było na niego poczekać, pomyślała, gdy Amami się z nią zrównał, również się uśmiechając. Uważała siebie za szczęściarę, mogąc z nim spędzać czas zarówno w szkole, jak i poza nią bez żadnych głupich wymówek czy przekrętów, jakie stosowały niektóre dziewczyny, aby się do niego zbliżyć. Nierzadko, gdy widziała, jak się poniżały, miała ochotę wyznać Rantarō swoje uczucia, jednak ostatecznie zawsze się wycofywała.

   Nagle uśmiech z twarzy [Imię] znikł, gdy wielkie jak groch krople uderzyły w jej czoło. Zadarła głowę ku niebu pełnym szarych chmur, z których coraz więcej wody zaczęło lecieć.

   Pisnęła cicho, kiedy niewielka mżawka przerodziła się w deszcz, a ten w ulewę, mocząc w mig wszystko dokoła. Razem z Rantarō zaczęła biec w poszukiwaniu jakiegoś schronienia, podobnie jak inni nieszczęśnicy, których zaskoczyła nagła zmiana pogody.

   Całkowicie mokre buty oraz zakolanówki wydawały się [Imię] ważyć podejrzanie dużo. W końcu, ile w tak niewielkich przedmiotach mogło się nagromadzić wody? Najwyraźniej sporo, skoro [Nazwisko] wyglądała, jakby wyszła z basenu po godzinnym pływaniu, niż po kilku minutowej ucieczce przed deszczem. Tylko świadomość, że jej przyjaciel nie był w ani trochę lepszym stanie od niej, odrobinę ją pocieszała.

   Woda chlupotała głośno, nawet kiedy omijali kałuże — najwyraźniej na darmo, gdyż obecnie sami przypominali morskie strachy na wróble. Przylegające do ciała ubrania przeszkadzały im w poruszaniu się, ale wytrwale biegli dalej.

   Dom [Imię] znajdował się najbliżej, więc w jego stronę się kierowali.

   Zabawne, że zamiast myśleć o ważnym sprawdzianie, jaki ich czekał jutrzejszego dnia, i do którego pomagał [Nazwisko] się przygotować Rantarō, [Imię] nie mogła przestać się zastanawiać, czy posprzątała wieczorem pokój. Poczułaby się więcej niż zażenowana, gdyby Amami zobaczył gdzieś na podłodze jej stanik. Co prawda, mając dwanaście młodszych sióstr, z pewnością widział nieraz fragmenty damskiej bielizny, ale mimo to okropnie się denerwowała.

   Kiedy stanęli przed drzwiami domu [Imię], łapiąc ciężko oddech, dziewczyna cieszyła się, że jej rodziców nie było w środku. Od dłuższego czasu drażnili się z nią, nazywając Rantarō jej chłopakiem, co zawsze sprawiało, że mimowolnie się rumieniła. Za żadne skarby nie pozwoliłaby im go poznać, chyba że miałaby opracowany plan ucieczki z kraju.

   Po odszukaniu w torbie kluczy, [Imię] włożyła je do zamka, a następnie przekręciła, czemu towarzyszyło ciche szczeknięcie. Po chwili uchyliła przejście, dając znać Rantarō, żeby wszedł.

   — Przepraszam za najście — odparł, ściągając kompletnie przemoczone buty.

   [Imię] zmarszczyła zmartwiona brwi, wpatrując się w Rantarō. Kiedy jednak jej wzrok powędrował do jego mokrej koszuli, speszona odwróciła szybko głowę.

   — Pójdę poszukać dla nas jakichś ubrań na przebranie. Tymczasem rozgość, proszę — powiedziała nieco poddenerwowanym tonem, starając się nie myśleć o tym, co przed chwilą zobaczyła. — Zaraz wracam.

   Wpierw ruszyła w kierunku swojego pokoju, doskonale wiedząc, co wziąć dla siebie na zmianę. Podreptała pośpiesznie do łazienki, gdzie się przebrała, po czym poszła do sypialni rodziców, aby poszukać czegoś odpowiedniego w rzeczach taty. Podejrzewała, że nie będzie na nią zły, ale zdecydowanie bardziej obawiała się znalezienia odpowiedniej wymówki, która uzasadniłaby, dlaczego pożyczyła jego ubrania.

   Nim wróciła na parter, wyjrzała przez okno, by zorientować się w sytuacji na zewnątrz. Westchnęła ciężko, widząc jedynie szare chmury, z których raz po raz wydobywały się krople deszczu, uderzające gwałtownie o szybę.

   Bez dłuższego zwlekania wróciła do Rantarō, który rozglądał się uważnie po mieszkaniu. Nie ruszył się jednak ani na krok, najwyraźniej nie chcąc roznosić wszędzie skapującej z niego wody.

   — Proszę. Wiem, że to nie ubrania z najnowszej kolekcji, ale przynajmniej są suche — odparła żartobliwie, wręczając mu ubrania swojego taty.

   — Dziękuję, [Nazwisko]-san, ale czy to na pewno w porządku?

   — Oczywiście! Nie wybaczę sobie, jeżeli przeze mnie się rozchorujesz — odpowiedziała, przybierając zdecydowany wyraz twarzy. — Łazienka jest tam. Ja tymczasem pójdę zaparzyć nam herbaty.

   Rantarō skinął pewnie głową, po czym udał się we wskazanym przez [Imię] kierunku.

   [Nazwisko] odprowadziła go wzrokiem, upewniając się, że na pewno trafił, a następnie poszła do kuchni.

   Spokojnie zdążyła wszystko przygotować, zanim Amami do niej dołączył. Usiadł naprzeciwko, biorąc powoli szklankę w obie ręce, aby je rozgrzać. [Imię] wpatrywała się w niego jak w obrazek, nie mogąc skupić wzroku na niczym innym. Pomyślała, że w końcu mogłaby mu powiedzieć o swoich uczuciach, skoro nadarzyła się ku temu całkiem sprzyjająca okazja.

   Odetchnęła głęboko, otwierając już usta, aby coś powiedzieć, kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Nie było mowy o pomyłce — jej rodzice wrócili wcześniej do domu.

   [Imię] zbladła chorobliwie, zastanawiając się, do którego kraju uciec.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz