piątek, 1 lutego 2019

Z E R O / ぜろ







Las kołysał się w takt melodii wygrywanej przez wiatr, roznosząc po okolicy roztańczone liście. Zlane z ciemnością, wyglądały jak przygaszone błędne ogniki, czyhające na nieszczęśnika chcącego podążyć ich śladem. Była chłodna listopadowa noc. Ani żywej duszy w pobliżu. Do czasu, aż dziewczyna leżąca w kałuży krwi nie otworzyła oczu.

Nieprzyjemne dreszcze rozpełzły się po jej ciele, wgryzając się w zesztywniałe i obolałe mięśnie niczym wygłodniały yōkai. Wzięła kilka gwałtownych wdechów i wydechów, jakby dopiero wynurzyła się z wody. Utkwiła wzrok w obsydianowym płótnie pełnym świecących się jasno gwiazd, niespiesznie się podnosząc. Od strony zbocza nadciągała mgła. Część drzew była już zanurzona w białej mgiełce, i podobny los czekał dziewczynę, która również miała przepaść w jej odmętach.

Bum. Bum. Bum. Bum.

W uszach dudnił jej dźwięk słabo bijącego serca. Zdezorientowana, z wciąż zasnutym kołderką śmierci umysłem, nie skupiała się na sygnałach przekazywanych przez układ nerwowy. Koszmarne fajerwerki wybuchały przed jej oczami, kiedy próbowała dotrzeć do swoich wspomnień.

Pamiętała tylko krew.

Bum. Bum. Bum. Bum.

Widziała jak triumfalny uśmiech rozciągał mu twarz, gdy zatopił rękę w jej ciele. Przysunął się bliżej, dotykając wargami jej ucha, życząc udanej podróży do piekła. W kącikach ust nagromadziła się krew, której wąskie strumienie spłynęły wprost na różę przypiętą do sukienki, zmieniając jej barwę z czerwonej na czerwonobrunatną.

W miejscu serca ziała krwawa dziura, kiedy odsuwając się wyciągnął z niej dłoń.

Bum. Bum. Bum. Bum.

Od zachodniej strony ciągnęła się leśna ścieżka, której gleba nasączona była brunatną cieczą. Dziewczyna ostrożnie wodziła palcami po swoim ciele, szukając paskudnej rany w okolicach klatki piersiowej. Ciasno przylegające ubrania sprawiały wrażenie drugiej skóry, brudnej i lepkiej jak po zażyciu makabrycznej kąpieli.

Poczuła bolesne szczypanie w gardle, gdy przełknęła głośno ślinę. Odgarnęła posklejane włosy sprzed oczu, zatrzymując dłoń na czole. Czegoś jej brakowało.

Próbowała wsłuchać się w odgłosy nocy, lecz dźwięk bijącego serca wszystko zagłuszał.

Bum. Bum. Bum. Bum.

Czekała na śmierć. Histeryczny śmiech pełen ulgi, kiedy życie z niej ulatywało i myślała tylko o połączeniu się z rodziną, był jedyną reakcją na jaką potrafiła się zdobyć. Gdy jej los został przesądzony, pozwoliła świadomości odpłynąć.

Zadrżała.

Bum. Bum. Bum. Bum.

Serce dziewczyny zdawało się funkcjonować prawidłowo, wybijając spokojny i miarowy rytm. Nie przyspieszyło nawet gdy jej oczy dostrzegły leżące obok zwłoki. Umysł miała coraz jaśniejszy i powoli zaczynała wszystko pojmować.

Położyła dłoń na lewej piersi.

Bum. Bum. Bum. Bum.

Stłumiony szloch wymieszany z urywanymi spazmami śmiechu wydobył się z jej gardła, wypełniając pustkę panującej nocy. Żyła nadzieją śmierci, jednak śmierć nie przyniosła ukojenia.

Umarła jako człowiek o demonicznej duszy, po czym powróciła jako demon o duszy człowieka.



「気終 着 奄々 希望 蘇り 何の 新た 母胎」

「Na ostatnim przystanku nadziei odrodzisz się z nowego łona」


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz