czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział IV Im nas więcej tym lepiej. Prawda?




Siemanko, Mordeczki Wy Moje ;***
Co my tutaj mamy? No co?
Racja!!!
Paring Levi x Agusia, ale...
Nowość. Nastąpił Level up.
* Dziękuję Kira*
Levi x Agusia x Armin !!!!
Szczerzę się jak głupi do sera xD
Bo mogę! Nikt mi nie zabroni!
Dla bezpieczeństwa - nas wszystkich - pohamuje swój entuzjazm.
No to...
Zakręconego czytania ^^











,,IM NAS WIĘCEJ TYM LEPIEJ. PRAWDA?''


Jak. Mnie. Boli. Głowa.
Jeśli ten stan zaraz nie minie, to sobie ją odetnę. Nigdy nie miałam kaca, i muszę przyznać, że nic przez to nie straciłam. Miałam nadzieję, że spacer na świeżym powietrzu coś mi da, ale jak na razie bez większych rezultatów. Wszelki entuzjazm z pobytu w Korpusie Zwiadowczym znikł, zastąpiony bólem przez nieustanną migrenę. Nie miałam w ogóle siły. Na nic! A gdzie pałętał się Levi? Nie mam pojęcia. Po odkryciu, że moje ubrania (jak i Kaprala), latają po dziedzińcu, poszłam po nie i ledwo trafiłam z powrotem do budynku. Na moje nieszczęście - jak i szczęście - spotkałam Armina, który mi pomógł. Załatwił mi nawet własny pokój. W końcu ktoś o tym pomyślał! Przez trzy dni nie ruszałam się z komnat. Towarzystwa mi jednak nie brakowało - Hanji, Eren i reszta, często mnie odwiedzali. Zdecydowanie najczęściej przesiadywał ze mną Armin. Nie podobało mi się, że widzi mnie w tak opłakanym stanie. Ale co miałam zrobić? Wyrzucić go? Zachowywał się tak miło i uprzejmie, do tego cały czas wypytywał o mój świat. Cóż za odmiana po ciągłym towarzystwie Leviego. W sumie to go do dziś ani razu nie widziałam. Początkowo mi ulżyło, bo nie był świadkiem tej maskarady, jak to nie mogę się ruszyć z łóżka, ale teraz mi go brakowało. Zastanawiałam się czy z Kapralem nie jest przypadkiem gorzej niż ze mną. Wypytywałam o to Hanji, ale ta nie chciała mówić. Może powinnam...
Łup.
- Au - jęknęłam, masując się po głowie. Co prawda upadłam na tyłek, ale taki nagły ruch spowodował kolejną salwę bólu głowy. - Przepraszam.
- Nie szkodzi, to moja wina. - Spojrzałam nad siebie i zobaczyłam Armina. - W porządku?
- Tak, tak - zapewniłam niedbałym tonem i wstałam o własnych siłach.
- Dobrze się już czujesz? Chyba nie powinnaś jeszcze-
- Nic mi nie jest - przerwałam mu grzecznie i skierowałam się z powrotem do zamku.
- Dokąd idziesz? - zapytał, idąc tuż obok mnie.
- Usiąść, zanim wpadnę na jakiegoś tytana, co skończy się dla mnie zdecydowanie gorzej - odpowiedziałam półżartem, co nie za bardzo mi wyszło z powodu mojej kwaśnej miny.
- Mogę się dołączyć?
- Do siedzenia czy zostania obiadem tytanów? - uśmiechnęłam się pierwszy raz tego dnia.
- Wolałbym tą pierwszą opcje - oznajmił, odwzajemniając gest.


Wiedzieliście, że niektóre drewniane ławki potrafią być cholernie niewygodne? Chciałam tylko usiąść, więc nie przeszkadzała mi to zbytnio, ale chciałam was na przyszłość ostrzec.
Odchyliłam głowę do tyłu, zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Oto właśnie chodziło. Relaks~
Nagle zaburczało mi w brzuchu. Automatycznie się skrzywiłam, gdy tymczasem mój towarzysz wybuchł śmiechem, który próbował szczerze stłamsić.
- Głodna? - zapytał po chwili niewinnym głosem.
- Głodna? - powtórzyłam głucho, jakbym właśnie się dowiedziała, że wszyscy ludzie potrzebują jedzenia do życia. Przed chwilą myślałam, że spostrzegłam na końcu korytarza Leviego, ale chyba mi się tylko wydawało. Podobno głodny nie jesteś sobą. - Tak, nawet bardzo.
- Chodźmy wtedy na stołówkę - zaproponował i wyciągnął ku mnie dłoń, aby pomóc mi wstać. Nie było to potrzebne - w końcu nie jestem panią po sześćdziesiątce - ale uścisnęłam jego rękę, nie tyle z potrzeby, co z grzeczności. - Masz na coś szczególnego ochotę?
- Hm, raczej nie. Mogę zjeść wszystko, byle nie mięso.
- Nie jadasz? - zapytał zdziwiony.
- Nie bardzo - odpowiedziałam zmieszana.
Nie przepadałam za tymi całymi określeniami typu wegetarianka. Po prostu nie lubiłam zjadać zwierząt, a inni niech robią co chcą.
- Co w takim razie jadasz w swoich świecie? - Westchnęłam. Znowu to samo. Powoli męczyły mnie już te ciągłe pytania o moją rzeczywistość. Rozumiałam jego ciekawość, ale ile można?!
- Różnie - burknęłam, ale szybko się poprawiłam, żeby nie zrobić mu przykrości. - Owoce, warzywa i inne ludzkie wyroby, których jeszcze tutaj nie macie.
- Na przykład jakie?
Ponownie westchnęłam. Mam nadzieję, że nie dostanę astmy ani innej choroby związanej z oddychaniem.
Coś czuję, że to będzie długi dzień.


Weszliśmy do stołówki... jadali? Huk z nazwą, tam, gdzie dadzą nam jedzenie. Rozejrzałam się najdyskretniej jak umiałam w poszukiwaniu Leviego, ale bez skutku. Mój lekki entuzjazm, który się pojawił, gdy myślałam, że go tu spotkam, znikł. Opuściłam ramiona i poszłam za Arminem do stolika, gdzie siedział Eren wraz z Mikasą. Nie no, proszę, co ja takiego zrobiłam?
Usiadłam, starając się za wszelką cenę ograniczyć kontakt wzrokowy... z kimkolwiek, a tym bardziej z Erenem. Ech, a myślałam, że im nas więcej tym lepiej.
- Cześć, Agusia! Jak się czujesz? - Podniosłam niepewnie głowę. Spojrzałam na chłopaka, następnie na dziewczynę.
- Wspaniale - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Niezła była zabawa, co nie? - zapytał brunet, nie zauważając mojego zmieszania.
Levi by zauważył.
Pokręciłam zdecydowanie głową, aby przepędzić głupie myśli.
- Nie podobało ci się? - zdziwił się Eren.
Nie miałam na nic siły, ale postanowiłam wykrzesać z siebie chociaż odrobinę pozytywnej energii.
- Świetnie się bawiłam! Co prawda większości nie pamiętam, ale wiem, że zabawa była przednia - zapewniłam, po czym przypomniałam sobie jak wymiotowałam w jakimś składziku. Ciekawe czy ktoś to już posprzątał...
- Też tak uważam. Chociaż wczorajszego dnia też się nieźle nabawiłem.
- Wczoraj też imprezowaliście? - Nie wiedziałam, że u Zwiadowców jest tak wesoło.
- Nie, nie - zaprzeczył szybko Armin. - Erenowi chodzi o coś innego.
- O co? - obudziła się we mnie moja niezłomna ciekawość. Brunet zachichotał.
- Kazano Jean'owi sprzątać czyjeś wymiociny w składziku. Żałuj, że tego nie widziałaś!
Zamrugałam zdziwiona. Chciałam zmusić się do najmniejszego chodź by uśmiechu, żeby nie wyglądać podejrzanie, ale wyszedł mi zamiast tego grymas.
- Oj, przestań. Może i widok nie należał do najprzyjemniejszych, ale warto było to zobaczyć!
Nie wątpiłam w prawdziwość jego słów. W sumie lepiej, że Jean się tym zajął, niż żebym to musiała być ja. Nie boję się sprzątać takich rzeczy, ale pchać się do takiej roboty też nie zamierzam.
- Kiedy wracasz do swojego świata? - odezwała się nagle Mikasa. Niby zadała takie proste i nieszkodliwe pytanie, tym swoim zwykłym beznamiętnym głosem, ale to wystarczyło, żeby wytrącić mnie z rytmu.
- A co? Przeszkadzam ci? - zapytałam z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie, nie, Mikasa na pewno nie miała tego na myśli - zapierał się Armin, lekko zdenerwowany.
- Myślę, że Mikasa ma język, żeby móc mówić za siebie - zauważyłam i oparłam policzek na dłoni.
Eren wymienił z przyjacielem zmieszane spojrzenia, gdy tymczasem dziewczyna wyglądała, jakby chciała mnie rozerwać na strzępy. Nadal się uśmiechałam, mimo że głos w mojej głowie mówił, żeby se darować i wycofać. Szkoda, że go nie posłuchałam.
- Ale jak to mówią w moim świecie - Mikasa i ryby głosu nie mają - prychnęłam pod nosem. W sumie to nikt tak nie mówił - albo mi nic o tym nie wiadomo - wymyśliłam to na poczekaniu, a jednak poskutkowało. Wkurzyłam Mikasę jeszcze bardziej.
Moją uwagę przykuło jedzenie na stole. Chyba nie zniży się tak nisko, żeby we mnie tym rzucić? Nie, Mikasa taka...
Niespodziewanie dostałam kromką chleba prosto w twarz. Zauważyłam przerażone miny chłopaków, zanim oddałam dziewczynie, częstując ją masłem.
- Dziewczyny! - krzyknęła Hanji z drugiego końca sali, zbliżając się niespodziewanie szybko.
- No co? Dbam o jej cerę. Patrz jaka blada i wysuszona! - odkrzyknęłam i w ostatniej chwili się schyliłam, zanim znowu bym oberwałam, ale tym razem kawałkiem przypieczonego mięsa. - EJ! Tylko tchórze atakują w plecy. Ech, zresztą... Czego ja się po tobie spodziewam...
Mikasa ponownie się zamachnęła, gdy nagle rozbrzmiały piski Sashy:
- Oszalałyście?! Tak marnować pyszne jedzonko...
- To jej wina! - Wskazałam na czarnowłosą, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Na stołówce zapanowała wojna na jedzenie. Hanji przestała do nas biec, teraz starała się uspokoić resztę. Cała akcja przypominała mój bal na zakończenie szóstej klasy podstawówki. Właśnie zabierałam jabłko, gdy oberwałam tak mocno, że aż upadłam. Fala bólu zrodziła się w mojej głowie, po czym gnała po każdej cząstce mojego ciała. Moja ostatnia myśl dotyczyła rzeczy, którą dostałam - Wątpiłam, żeby to było tylko jedzenie.


Kolejna filiżanka herbaty. Ile on już ich wypił? Przestał liczyć już po piątej. Niestety nic nie pomagało mu na ból głowy. Czuł ulgę, że chociaż Agusia może sobie odpocząć, gdy on musi męczyć się z robotą. Miało to też swoje plusy - nie myślał wtedy o ostatnich wydarzeniach ani o tym, ilu zwiadowców ją odwiedza.
,,To przez to, że jest z innego świata'', tłumaczył sobie, ale nie za wiele mu to dawało, szczególnie gdy mijał Armina, który najdłużej siedział w komnacie brunetki. Pff, jeszcze jeden dzień i sam załatwiłby jej pokój, i to o wiele lepszy.
Nie pozwolono mu jednak długo nacieszyć się tym stanem. Wystarczyło, że dzisiaj przeszedł się po zamku, a już widział jak blondyn robi maślane oczy do Agusi.
,,Temu chłopakowi przydałoby się jakieś zajęcie'', uznał i zapamiętał, by napomknąć o tym Erwinowi, gdy tylko się z nim spotka.
Odszedł szybko, zanim mogli go zauważyć.

- Wojna na jedzenie? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, uwierzysz?! Nie mogłam ich uspokoić! - Kapral pierwszy raz widział tak zdenerwowaną Zoe.
- Szybciej bym się spodziewał po tobie takiej akcji - skomentował, popijając herbatę.
- Musisz z nią porozmawiać! - Levi uniósł tylko pytająco brew. - Ciebie posłucha - dodała.
- Wątpię - odburknął, mrużąc oczy.
- Mam przypomnieć Erwinowi, że to TY miałeś ją pilnować?
- Grozisz mi? - prychnął lekko rozbawiony, a na wpół zdziwiony. - Za dużo chyba z nią przebywasz.
- Może! W każdym razie idź i coś zrób!
Kapral westchnął, udając, że niechętnie wybiera się do pokoju dziewczyny.


Jak. Mnie. Boli. Głowa.
Ooo, czyżbym miała deja vu?
Zakryłam ręką oczy, chcąc wrócić do krainy snu i zapomnieć o bólu. Jęknęłam.
- Wojna na jedzenie, tylko na to cię stać? - Dobrze wiedziałam kto mnie odwiedził, zanim zdążyłam się podnieść i zobaczyć.
- Miło, że się pojawiłeś Levi - mruknęłam w stronę sufitu.
- Spodziewałaś się kogoś innego? - Zmrużyłam oczy i z trudem podniosłam się, żeby usiąść.
- Tak. Już myślałam, że o mnie zapomniałeś.
- Chyba jednak nie, skoro tu jestem.
- No nie wiem - odparłam z wahaniem. - Ktoś mógł ci kazać tu przyjść. Niech zgadnę: Hanji? - Kapral mógł ukryć emocje przed innymi, ale ja już go rozszyfrowałam. Wiedziałam, że trafiłam w sedno. - Przepraszam za kłopot. Więcej tego nie zrobię. Możesz już iść.
- Bo Armin ma przyjść?
- Słucham? - Uszczypnęłabym się dla pewności czy to nie sen, gdybym nie czuła już bólu. Nie wierze... Levi zazdrosny?! Uśmiechnęłam się szeroko.
- Z czego się cieszysz? - spytał oschle.
- Jesteś zazdrosny - bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
Levi zmarszczył brwi.
- Coś za mocno dostałaś w tą głowę.
- A właśnie! Co mnie uderzyło?
- Ktoś był tak mądry, że nie wyjął jedzenia z naczynia, więc dostałaś miską w czoło - wyjaśnił Kapral, siadając na krześle obok mojego łóżka. Zrobiło mi się niespodziewanie ciepło. - A to wszystko przez ciebie.
- Jak to przeze mnie?! To wina Mikasy! - zaprzeczyłam natychmiast.
- Z tego co słyszałem, to ty ją sprowokowałaś.
- CO?! Kto ci tak powiedział?! - naburmuszyłam się cała. - Żałosne. I co teraz? Oberwie mi się za nią?
- Nie - odpowiedział spokojnie.
- W takim razie ona poniesie całą winę? - zapytałam zmieszana. Nie, żeby było mi przykro czy coś! Dobrze jej tak.
- Nie. - Pokręcił głową. Czułam jak krew odpływa mi z twarzy.
- Nie mów, że tobie się oberwie za mnie. - Levi przytaknął. - Co?! Dlaczego?
- Miałem cię pilnować, więc to głównie moja wina.
- Wcale, że nie! Mam przecież swój rozum, więc decyduje za samą siebie. Gdzie Erwin? Już ja se z nim porozmawiam. Jak on śmie... - przerwałam, gdy usłyszałam cichy śmiech Kaprala. Co jest? - Hę?
Po chwili wszystko stało się dla mnie jasne.
- Ty kłamco!
- Chciałem zobaczyć twoją reakcję. - Nadymałam policzki ze złości.
- Na serio się zmartwiłam, a ty...
- Odpocznij. - Delikatnie popchnął mnie do tyłu, abym się położyła.
Nie zamierzałam mu tak łatwo popuścić. Od kiedy on się zrobił taki żartowniś? Jeszcze się zemszczę! Ale to później. Teraz... jestem taka zmęczona.







~ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! *Znowu tę życzenia....* Oby nadchodzący rok przyniósł wiele dobrego. Fajnie by było, nie? ;) Ostatni one-shot w tym roku... Obym w następnym napisała ich więcej ^^ Mam nadzieję, że się podobało i że w 2016 roku nadal będziecie wiernie czytać tego bloga. Nie obraziłabym się też za nowych czytelników ;) Doceniam też tych obecnych, żeby nie było! Dobra, skończę, zanim się do końca pogrążę. Jeszcze raz - Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam, Agusia ;**



Jeśli zauważyłeś/aś literówkę/błąd we wpisie, proszę o zgłoszenie tego, a będę mogła błyskawicznie usunąć błąd.



7 komentarzy:

  1. Jakie to było genialne! I już sama nie wiem czy to było długie czy ja ostatnio nie mogę znaleźć nic dłuższego, ale w każdym bądź razie chwała Ci za to! I znowu magicznym trafem jak dodałaś nowy rozdział to wstałam o 6 (a usnęłam o 2 O.o) i nie mogłam zasnąć, więc wzięłam tableta do ręki, a tu co? Agusia dodała nowy one-shote! Jak ty to robisz? ;D Rób tak jak musze wstać do szkoły xD Uuuu Armin zarywa, nie niestety z przykrością stwierdzam iż Agusia już jest zajęta i to nie przez byle kogo więc... źle wybrałeś ^.^ Levi żartuje! Levi jest ZAZDROSNY! Kobieto co ty z nim robisz? Nie mam bladego pojęcia jak tyś to zrobiła ale rób to dalej podoba mi się :> Biedna Agusia, kto mądry w bitwie na żarcie rzuca miską?! No cóż zawsze są jakieś plusy przynajmniej Kapral w końcu wyszedł z kryjówki! Nieźle się kitrał skubaniec ale wierzę, że przed Tobą i tak na długo by się nie ukrył i gdyby nie kac to byś go znalazła. Tak! Więc kończę już na dzisiaj mój wywód! Podsumowując (tak jakbyś nie zrozumiała xD) rozdział jak zwykle genialny powtórzę to jeszcze raz : kocham Twoją wyobraźnię!
    Weny, czasu, Levi'ego i czego tam jeszcze chcesz ^^
    Bye, bye
    Rayka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahahahaha dziękuję Ci ^^ Ha! Mam wyczucie, co nie? ;)
      Postaram się, tylko... one-shot'y nie wychodzą codziennie, więc nie mogłabym cię tak budzić codziennie. Szkoda T~T
      Co ja z nim robię? *Zastanawia się gorliwie* Nic, sam jest sobie winien xD
      CO NIE?! W następnym opowiadaniu się tego dowiem, jesteś moim świadkiem!
      Yay, dziękuję raz jeszcze ^^ Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Oooke... Jeśli oczekujesz podtekstów to możesz już wyjść. Niestety taki leń mnie owinął, że nie chce mi się człapać do laptopa... Co do samego rozdziału. Niestety nikt nie pomyślał o leku na kaca. Mikasa z pomocą chleba przerobiła cię na human sandwich! Jeszcze tylko sałatka i musztarta, i wło-la! I może ktoś pomylił masło z miską? Wieeeesz... Każdemu się zdarzyć. Levi zazdrosny... Ratować się kto żyw!!!
    Aiii Armin, Armin... Wiem, że to był mój pomysł, ale i tak wara od Agusi!
    Wgl co do tego w schowku. Najpierw pomyślałam, że Jean będzie to sprzątał... powinnam przepowiadać przysłość XD I skoro według Kaprala Armin ma za mało roboty to każ MU sprzątać po następnej imprezie! To tyle... Na telefonie wydaje się przeraźliwie długie...

    Szczęśliwego nowego roku!

    Wielu czytelników, dobrych anime, mang, Kaprala i wszystkich innych z korpusu! Żeby wena i uśmiech cię nie opuszczała nawet przy najbrzydszej pogodzie! Pijanego Sylwestra, MNÓSTWO dobrej zabawy i co tam sobie jeszcze zażyczysz!

    Pozdrawiam,
    Kira ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie podtekstów? *Wychodzi* Dobra, wracam, wracam.
      Gdybym wiedziała, że mnie upiją to poszukałabym w necie sposobów na kaca. A tak? Chroń Boże. Ej! Po czyjej ty jesteś stronie?! To ja ją poczęstowałam masłem.
      Oooo! Genialne! Biedny Armin... Trzeba będzie mieć Kaprala na oku, żeby się nie wyżywał tak na tym chłopaku xD
      Dziękuję i nawzajem ^^ Pozdrowionka ;**

      Usuń
  3. Szczęśliwego Nowego Roku!!!! (Taaak, i tem zapłon...;-;) Po przeczytaniu, stwierdzam iż masz pecha. Na stołówce wszyscy obrywają jedzeniem i tylko ty oberwałaś twardą miską ;-;. To niesprawiedliwe. A i mam jedno pytanie. Jak szybkie WiFi jest w zamku? Piszesz na laptopie czy na komputerze? I czy innym nie wydaje się to dziwne że masz takie cuda w tamtym świecie? XD A, i mam jedną prośbę (//○//) umm...etto...e...czy... czy mogłabyś pozdrowić Armina i Christę i powiedzieć, że jedna fanka z tamtego świata szipuje ich z wielką zaciekłością? I mogłabyś ich spiknąć ze sobą, będą plusy dla ciebie i dla mnie. Ty będziesz miała kłopotliwe pytania o nasz świat z głowy,a ja będę miała radochę (≧▽≦) Co ty na to? XD A i jakbyś mogła też Kaprala pozdrowić. Byłabym wdzięczna XD NO w każdym razie życzę dużo weny i radości z życia!!!♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZAWSZE staram się pisać krótki komentarz. Dlaczego, ja się pytam dlaczego to mi nigdy nie wychodzi ;-;

      Usuń
    2. Dziękuję ^^ *Lepiej późno niż wcale ;)*
      Co nie? I zawsze te złe rzeczy mnie spotykają, gdy nie ma ze mną Leviego. Wszystko to jego wina! Co ja z nim mam -,-
      Oh, tam nie ma WiFi. Wszystkie przeżycia zapisywałam w pamiętniku i dopiero, gdy wracam do domu, to wszystko wam opisuje. No... prawie wszystko xD
      Nie ma sprawy! Nie wiem jak to przyjmą, ale coś się wymyśli ^^ Spiknąć? Mam być swatką? YAY!!!! Zajmę się tym, ale nic nie poradzę jeśli Armin będzie wolał mnie. Mam ten urok, nie? xD *Żartuje, żartuje* Może wszystkich pozdrowię? Tak na zapas ;D
      Oj, tam. Uwielbiam długie komentarze! Sama jestem wielką gadułą, więc... Będę was tym zarażać xD

      Usuń