środa, 18 października 2017

One-shot ~ ,,Nasz Obraz''










,,NASZ OBRAZ''



Wczesnego popołudnia, nad szarym niebem, które zwiastowało ponury i niezbyt przyjemny dzień... Aiko i jej rodzice byli właśnie w drodze do galerii sztuki.

- Masz wszystko, skarbie? Niczego nie zapomniałaś? - zapytała młoda kobieta, zerkając na córkę, siedzącą na tylnym siedzeniu. - Och! Masz swoją chusteczkę? Wiesz, tą którą dostałaś na swoje urodziny.

Dziewczyna, mniejsza karykatura matki, skinęła spokojnie głową, nie odrywając wzroku od wciąż zmieniającego się krajobrazu, rozpościerającego się za oknem samochodu.

- Trzymaj ją bezpiecznie w swojej kieszeni, dobrze? Nie zgub jej!

Aiko powtórzyła wcześniejszy ruch. Nie uważała chusteczki z wygrawerowanym imieniem za idealny prezent dla dziewięciolatki, a tym bardziej dla niej samej. Podobały jej się wzory na miękkim, bawełnianym materiale, które przypominały pudrowane nuty, ale wolałabym dostać coś innego. Oczywiście nie powiedziała - i nie zamierzała tego robić - o tym rodzicom.

Jak na tak młody wiek, rozumiała bardzo dużo i nie chciała sprawić im przykrości - a zwłaszcza matce, która na każdym kroku przypominała jej o przedmiocie.

Nim się zorientowała, a już dotarli na miejsce. Grzecznie odpięła pasy i spokojnie ruszyła za rodzicami do wejścia galerii. Wnętrze budynku skojarzyło się Aiko ze szpitalem, gdyż na ścianach, jak i podłodze dominowała biel i szarość.

Recepcja wyglądała bardzo skromnie. Zaraz przy szklanych drzwiach znajdowały się dwa okna; przez jedno z nich wyglądał pewien mężczyzna z mnóstwem sztywnych dredów na głowię.

Dziewczynka spojrzała na starszego mężczyznę, posiadającego już siwe włosy oraz wąs, który urzędował za drewnianym blatem. Na meblu znajdowały się tylko ulotki oraz rejestr gości i żółte pióro. Jednak to, co zainteresowało Aiko najbardziej, to plakat, którego motyw reklamował ową wystawę. Na obsydianowej karcie znajdował się pluszak - niedźwiadek, w jednej połowie biały, w drugiej czarny. Prawa jego strona wyglądała słodko, uroczo i niewinnie. Dziewczyna z chęcią wzięłaby taką maskotkę do domu. Jednak druga część misia pozostawała kompletnym przeciwieństwem. Szkarłatne oko w kształcie poziomej błyskawicy i ostre zęby szczerzące się w strasznym uśmiechu. Aiko była pewna, że gdyby spojrzała na coś takiego wieczorem, to w nocy przyśniłyby się jej najstraszniejsze koszmary.

- Ach, no to jesteśmy - westchnęła z radością kobieta. - To twój pierwszy raz w galerii sztuki, prawda, Aiko? - Dziewczynka przeniosła wzrok błękitnych oczu, które po części przypominały rozpościerające się za oknem niebo, na mamę. - Jesteśmy tutaj, żeby zobaczyć wystawę artysty, który używa pseudonimu Monokuma. Nie wiem, co ona znaczy, ale nie zdziw się, gdy ją gdzieś zobaczysz.

- I nie mają tutaj tylko obrazów, ale również rzeźby i wiele innych rodzajów twórczości - dodał ojciec, sprawdzając godzinę na zegarku, który nosił tylko w wyjątkowych chwilach. - Jestem pewien, że coś na pewno ci się spodoba. Póki co, chodźmy do recepcji.

- Ach, tak, racja. Weźmy też ulotki - przytaknęła żona mężczyzny, ruszając we trójkę w stronę drewnianego przedmiotu.

Dziewczynka rozejrzała się po pomieszczeniu. Dostrzegła tylko jeden korytarz na wprost i schody, znajdujące się niedaleko starszego mężczyzny.

Aiko pociągnęła delikatnie za rękaw szkarłatnego żakietu mamy.

- Hm? Chcesz już iść dalej? Doprawdy, Aiko... - westchnęła cicho kobieta. - Och, no dobrze. Tylko zachowuj się cicho i nie narób żadnego zamieszania! Nie, żeby trzeba by było się o to martwić, jak sądzę... Nie sprawiaj też problemu innym gościom.

Po wysłuchaniu wszystkich uwag i zaleceń matki, dziewczynka ruszyła najpierw schodami na górę. Kolorystycznie nic się nie zmieniło, poza tym, że ścianach wisiały różnego rodzaju obrazy.

Wolała jednak popatrzeć na rzeźby, gdyż wyglądały na bardziej ciekawe. Zatrzymała się przed barierkami w kolorze złota, które otaczały pięć dziwnych figur wyglądających jak mechaniczne roboty, przedstawiające jakieś zwierzęta.

Niewiele starszy od Aiko chłopak, również podziwiał to dzieło i widząc zaciekawione, z lekka zdezorientowane spojrzenie, odezwał się do niej:

- Moim zdaniem, Monokuma chciał przedstawić siłę tam, gdzie jej przeważnie nie ma. Dlatego wykonał je z takiego materiału. Nie sądzisz?

Dziewczynka nie widziała w rzeźbach niczego, om mówił chłopak. Sądziła, że są dziwne i straszne, jednak nie chciała tego mówić na głos.

- Tak, tak myślę - odpowiedziała zamiast tego.

Chłopak uśmiechnął się.

- Oho! Cieszę się, że rozumiesz. Tak, jestem pewien, że to jest to.

Aiko postanowiła ruszyć dalej, ale ciekawość nakazała jej jeszcze sprawdzić tabliczkę przy barierkach. Odczytała napis: ,,śmierć jednostki''.

Rzuciła okiem jeszcze raz na dziwne figury, po czym poszła dalej. Coś takiego zdecydowanie nie przypadło jej do gustu.

Dalej znajdowała się kolejna rzeźba, przypominająca złoto-rubinowy tron.

- Co za dziwne krzesło. Nie, żeby było coś w tym złego... Chciałbym na nim usiąść, ale raczej nie mogę - mówił, bardziej do siebie niż do kogoś, młody dorosły, w nieco niechlujnych ubraniach.

Dziewczynce przedmiot ani trochę nie zaimponował. Widziała ładniejsze i bogatsze meble w niejednym anime.

Przeczytała kolejną tabliczkę, na której pisało: ,,zarezerwowane siedzenie''.

Aiko ruszyła dalej, zdecydowana, że tym razem przyjrzy się bardziej obrazą. Pierwszy, na jaki napotkała wyglądał jak różowo-biały królik, którego jakaś ręka karmi curry, srebrną łyżeczką. W tytule arcydzieła zrozumiała tylko słowo ,,łyżka''. Nie znała jeszcze wielu znaków, więc to robiło za lekki problem, ale na szczęście w galerii chodziło o sztukę, a nie o czytanie czy pisanie.

Niestety, z tego powodu Aiko miała problem z przeczytaniem wielu tytułów. Czasem słyszała jak inni zwiedzający czytają je na głos, więc tylko na nich mogła w tej kwestii polegać.

Nagle jej uwagę przykuł obraz bardziej nietypowy od reszty. Gdyby musiała powiedzieć, dlaczego tak pomyślała, miałaby problem z wytłumaczeniem, ale to nie tylko dlatego, że nie mogła płótnu się lepiej przyjrzeć, bo osoba w zielonym płaszczu jej przeszkadzała. Chodziło o coś innego, a Aiko nie wiedziała o co. Chwilę poczekała myśląc, że może usłyszy od oglądającego jakiś komentarz, ale nic z takiego się nie stało. Ruszyła więc dalej.

Powoli to całe zwiedzanie zaczęło jej się dłużyć, ale także nudzić. Nie znalazła niczego, co by się jej spodobało.

- Co za piękna kobieta. Zastanawiam się, czy żyła naprawdę? - zapytał sam siebie jakiś mężczyzna.

Zaciekawiona dziewczynka spojrzała na ten sam obraz, o którym była mowa. Ujrzała, tak jakby, portret pewnej długowłosej, blond dziewczyny o dużych i czystych szafirowych tęczówkach. Musiała przyznać, że faktycznie kobieta wyglądała pięknie, ale... Nie była pewna czy chciałaby kogoś takiego spotkać na żywo. W tych krystalicznych niebieskich oczach kryło się coś złowrogiego i mrocznego. Aiko nie chciała dłużej w nie patrzeć.

Przeszła całe pierwsze piętro i nie znalazła nigdzie rodziców. Domyśliła się, że musieli pójść prosto korytarzem, więc dziewczynka, czym prędzej, również się tam udała.

W największym pomieszczeniu, jakie dotychczas odwiedziła w galerii, znajdował się na środku malunek, który przedstawiał czarno-białego misia z plakatów oraz ulotek. Najwięcej ludzi podziwiało właśnie to dzieło.

Pewna starsza pani twierdziła, że obraz przedstawia prawdziwą ,,głębie''. Ktoś inny uważał, że nie chciałby mieć takiej maskotki w domu.ccichea, trochę młodsza od rodziców dziewczynki, zachwycała się odważnie twierdząc, że bardzo pragnęli zobaczyć malunek na własne oczy, gdyż uczucia towarzyszące patrzeniu na dzieło były... po prostu niezwykłe, inne.

Aiko rozumiała, co ci ludzie mieli na myśli, gdyż odnosiła podobne wrażenie. Nie rozmyślała jednak nad nimi zbyt długo, bo zobaczyła swoich rodziców, wpatrujących się w malunek przedstawiający, jakby dziecko grające na pianinie, a za nim stojącą matkę.

Ojciec od razu spostrzegł dziewczynkę, która przystanęła obok nich. Uśmiechnął się do niej ciepło.

- Nie ma tu teraz zbyt wielu gości, więc to doskonała okazja, żeby dobrze przyjrzeć się wszystkim eksponatom. Kiedy zrobi się tłoczno, będzie to dość trudne.

Aiko pokiwała głową na znak, że rozumie i już chciała odejść, ale zatrzymała ją mama.

- Gdzie idziesz, skarbie? Och, jeśli musisz skorzystać z toalety to się nie krępuj. Tylko nie oddalaj się potem za bardzo, dobrze?

Dziewczynka powstrzymała się przed odruchem zrobienia nadąsanej miny i, jeszcze zanim odeszła, spojrzała na złotą tabliczkę, której w tytule było coś o dobrych intencjach.

Nic szczególnie jej nie zainteresowało. Dopiero, gdy natknęła się na figurę przedstawiającą błękitno-szarą różę o nieco zakręconej, kolczastej łodydze, poczuła się zaintrygowana. Owa rzeźba bardzo się jej spodobała.

Akurat usłyszała jak pewien mężczyzna w granatowym garniturze, nieco będący przy sobie i zaczynający już powoli łysieć, komentował dzieło:

- Och, wygląda jakby najmniejsze szarpnięcie mogło sprawić, że ta łodyga rozpadnie się na milion kawałków. Gdybym był czemuś takiemu winny, zastanawiam się, ile musiałbym zapłacić... Ugh, to straszne.

Aiko nie znała się na takich rzeczach, więc wzruszyła tylko na to ramionami. Zrobiła parę kroków, żeby móc obejrzeć różę z innej perspektywy, a wtedy zaczepił ją chłopiec o parę lat od niej młodszy.

- Chcę zebrać te wszystkie płatki! - Wskazał małą dłonią na leżące na podłodze błękitne płateczki kwiatu.

- Nie wolno ich dotykać - odparła Aiko, głosem jakby pozbawionym emocji.

- Heeeee? Czemu? Zostawiłabyś je tak?

- Nic się z nimi nie da zrobić.

- Pff, zanudzasz - mruknął, nadymając z nadąsaniem policzki i odwracając się obrażonym od dziewczynki.

Aiko spacerowała po galerii dalej, słuchając od czasu do czasu pochlebnych opinii o dziełach artysty zwanego Monokuma, zaczynając się przy tym nudzić. Nie zauważyła nawet, kiedy wróciła na pierwsze piętro.

Na jednym z dłuższych korytarzy, gdzie akurat nie było żadnych ludzi, wisiał bardzo duży obraz. Dziewczynka zatrzymała się przy nim, przyglądając się ciemnym kolorom. Ruchy pędzlem zostały wykonane, jakby niestarannie i nie wyraźnie, ale mimo to Aiko rozpoznała kontury rozpadających się budynków, kłębiącego się wśród nich szarego dymu, który unosił się ku szkarłatnemu niebu. Dzieło nosiło nazwę, które składało się ze słowa ,,świat'' oraz drugiego, ale dziewczynce nieznanego.

Nagle światło zaczęło mrugać; raz gasnąc, raz się zapalając.

Aiko poczuła ukłucie strachu, rozglądając się gorączkowo na boki. Nie spodobało jej się to, że nikogo w pobliżu nie było. Postanowiła jak najszybciej wrócić do rodziców.

Kiedy przechodziła korytarzem, nie dostrzegła nigdzie ani żywej duszy. Wszystko jakby ucichło, przez co dziewczynka bała się oddychać, zakłócając tą nienaturalną ciszę. Przełknęła ciężko ślinę i przyśpieszyła kroku.

Jak tylko znalazła się przy recepcji, żarówki głośno zabzyczały, po czym wszelkie światło zgasło, a wszędzie zapanował mrok. Przez małą liczbę okien wlewało się niewiele światła, szczególnie że na zewnątrz również zrobiło się jakoś ciemniej - mgła zasłaniała widoczność.

Aiko wróciła do pomieszczenia z naziemnym malunkiem, ale tam także nikogo nie było. Strach sparaliżował ją na chwilę. Powstrzymując się od popadnięcia w panikę, pobiegła do wyjścia z galerii, ale drzwi nie chciały ustąpić.

- Zamknięte... - wydukała słabo, ledwo powstrzymując się od płaczu.

Dziewczynka wróciła do poprzedniego pokoju, powoli przypatrując się każdemu obrazowi. Spojrzała na złotą tabliczkę przy malunku misia, czego wcześniej okazji zrobić nie miała.
,,??? w Rozpaczy*

Świat, który człowieka nigdy nie znudzi... By ??? sobie ten świat, postanowiłem, że będzie ??? w płótnie''.


Przeczytała, a następnie ruszyła dalej, gdyż przebywanie w pomieszczeniu z akurat tym dziełem podobało jej się najmniej. Poszła tam, gdzie zobaczyła figurę róży.
Tam również chciała przeczytać dopisek.
,,??? Duszy
Piękne na pierwszy rzut oka, lecz jeśli zbytnio się zbliżysz ??? ból. Może zakwitać tylko w ??? ciałach''.


Ledwo ją zobaczyła, a usłyszała jęk albo coś podobnego do płaczu, jednak wyjątkowo krótkiego, jakby zostało natychmiastowo zduszone. Odwróciła się pośpiesznie za siebie, gdzie wisiał obraz pod tytułem:. ,,Tonący w rozpaczy''.

Aiko podskoczyła, gdy zaczęła słyszeć ciężkie kroki, tak jakby ktoś boso stąpał po podłodze. Nie była pewna, że faktycznie ktoś idzie, ale nie zamierzała tego sprawdzać. Po prostu wystraszona ruszyła, czym prędzej dalej.

Potruchtała do wyjścia i znowu sprawdziła drzwi, ale klamka ponownie nie chciała ustąpić. Poszła wtedy na pierwsze piętro. Serce biło jej jak szalone; w zasadzie słyszała tylko je i to niemiłosierne dudnienie, które było czasami ciche, a czasami coraz głośniejsze.

Dziewczynka pisnęła, kiedy jakiś cień człowieka przemknął za oknem. Może i by się nawet ucieszyła, że kogoś zobaczyła, gdyby nie to, że znajdowała się na piętrze, a więc nikt za szybą nie powinien być w stanie od tak chodzić.

Aiko na drżących nogach podeszła bliżej. Bała się, że jak przez nie spojrzy, to coś na nią wyskoczy, ale nic takiego się nie stało.

Okno nie wyglądało na zamknięte, ale nie chciało się otworzyć. Dziewczynka zrezygnowała z dalszych prób i poszła dalej, modląc się w duchu, żeby spotkać w końcu swoich rodziców. Ledwo odeszła dalej, a rozległo się głośne walenie. Aiko się zatrzęsła i spojrzała na szybkę, na której pozostał krwawy ślad czyjeś dłoni.

Zacisnęła mocniej zęby i pognała dalej, byle tylko znaleźć się w pomieszczeniu bez okien.

Znalazła się wtedy na korytarzu, na którym wisiał duży obraz palącego się miasta. Zza ramy wyciekała wodnista, niebieska substancja.

Nagle na białej podłodze pojawiły się litery, wyglądające jak namalowane krwią. Układały się w krótką komendę: ,,dołącz, Aiko''.

Wtedy atramentowa wydzielina przy obrazie stała się wiadomością: ,,dołącz do rozpaczy, Aiko. Pokaże ci pewien sekret''.

Aiko pogodziła się z myślą, że mogła być przewrażliwiona i złośliwa, ale nie zamierzała iść tam, gdzie nakazywał dziwny napis na ścianie, który parę sekund temu wyglądał zdecydowanie inaczej.

Z przerażeniem zauważyła, że obrazy na ścianie uległy zmianie. Co prawda już wcześniej prezentowały się dość mrocznie i tajemniczo, ale nie sprawiały, że gdy człowiek na nie patrzył to czuł dojmujący smutek.

Aiko przez cały czas powstrzymywała się od puszczenia się biegiem, ale kiedy z dzieł zaczęła spływać krew, prosto na śnieżne kafelki, przestała nad sobą częściowo panować.

Spróbowała jeszcze raz otworzyć drzwi, ale ani drgnęły. Załamana, poczuła ciarki na swoich plecach. Wtedy usłyszała dźwięk przypominający chlupot, tak jakby ktoś wchodził albo wychodził z wanny. Kątem oka spostrzegła, że okna zostały zakryte szkarłatną cieczą. Dziewczynka zadrżała i pobiegła do kolejnego pomieszczenia.

Przy malunku, gdzie szczerzył się biało-czarny niedźwiedź, znikło kilka barierek. W ich miejscu pojawiła się para niebieskiego odcisku czyiś butów. Aiko, z ciężko bijącym sercem, podeszła bliżej, aby się temu lepiej przyjrzeć. Może to była wina dziecięcej ciekawości, lekkomyślności albo naiwności, ale sięgnęła dłonią do podłogi, aby dotknąć farby. Wtedy zamiast napotkać na opór, jej ręka przeszła dalej. Chciała ją wyciągnąć, ale nie mogła. Dziwna, czarna maź zaczęła wspinać się po jej kończynach, wchłaniając ją do obrazu.

Zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła znalazła się w zupełnie obcym jej miejscu. Ściany były w kolorach głębokiego granatu, na których wisiały po przeciwległych krańcach dwa obrazy; jeden z ładnym, kolorowym i tętniącym życiem miastem, gdy tymczasem drugi był ciemny, mroczny i zniszczony.

Zagubiona i wystraszona ruszyła dalej korytarzem, gdzie zaczęły pojawiać się litery, układające się w wyraz ,,chodź''.

Gdy doszła do końca znalazła stoliczek, na którym stał wazon z różą, które blokowały pewne drzwi. Dziewczynka przyjrzała się z ciekawością roślinie, zapominając na moment o wszelkich zmartwieniach. Kwiat wyglądał przepięknie - nawet za pięknie - mimo że posiadał tylko trzy płatki. Największe wrażenie robił nietypowy dla tego gatunku kolor - błękitny pomieszany z szarością. Nie potrafiła wyjaśnić czemu, ale zabrała różę z naczynia i schowała do niewielkiej torebeczki, w której trzymała - dotychczas - tylko chusteczkę otrzymaną na urodziny od rodziców.

Przesunęła wtedy drewniany stoliczek, aby móc przejść przez drzwi. Weszła do niewielkiego pomieszczenia, gdzie wisiał obraz dziewczyny o szkarłatnych włosach, których końcówki opadały aż na złotą ramkę. U podstaw na podłodze leżał niebieski klucz. Aiko nie wiedziała, po co miałby jej się przydać, ale postanowiła go zabrać na wszelki wypadek. Wolała nie musieć się później cofać do tego miejsca.

Podniosła przedmiot, po czym przeczytała notkę wiszącą tuż pod ramką:
,,Kiedy róża ???, tak samo ty ???''.

Kiedy spojrzała w górę dostrzegła, że kobieta na płótnie uśmiecha się przerażająco. Cofnęła się zaskoczona i jak najszybciej wyszła z dziwnego pokoju. Z załamaniem stwierdziła, że na korytarzu było niewiele lepiej. Na ścianach tkwił nowy napis: ,,złodziejka''. A na stoliczku pojawiła się kartka. Aiko przeczytała pośpiesznie krótki tekst.

,,Ty i róża jesteście ???
Znaj ciężar własnego życia''.


Odłożyła papier z powrotem na miejsce, niewiele rozumiejąc. Zamrugała zdziwiona, zauważając, że wazon jest pełen wody. Bez zastanowienia wyjęła - swoją już teraz - różę i zanurzyła łodygę w naczyniu.

Otworzyła szerzej oczy, kiedy płyn zniknął, a na pęku rośliny pojawiły się dwa kolejne płatki. Uśmiechnęła się na ten widok i delikatnie schowała kwiatek z powrotem do torby.

Ruszyła dalej, ale nie doszła daleko, kiedy pod jej nogami pojawił się kolejny rząd liter, nazywający ją złodziejką. Przeskoczyła go, wracając do miejsca, w którym się pierwotnie pojawiła. Znalazła niebieskie drzwi i względem nich użyła klucza będącego w tym samym kolorze.

Dziewczynka zatrzęsła się mimowolnie, kiedy ujrzała pokój pełen maskotek; niedźwiedzi w kolorze czerni i bieli. Mimo że były to zwykłe przytulanki, przerażały ją w każdym calu. Oświetlenie migało od czasu do czasu, co również nie dodawało miejscu uroku, a wręcz przeciwnie - chciało się stamtąd jak najszybciej uciec.

Jedna z zabawek zaczęła się kołysać w prawo i lewo, poruszając po chwili nogami i łapkami.

- Upupu, pobawimy się w chowanego? - zapytał słodkim głosem, w którym kryła się złowieszcza nuta.

Aiko nie podobały się oczy maskotki, które nie były pozbawione wyrazu, tak jak u każdej innej tego rodzaju. Widziała w nich bystrość i spryt, co tylko dodatkowo ją zmartwiło.

Nagle stało się okropnie ciemno. Dziewczynka nie widziała dosłownie nic. Mogła zamknąć spokojnie oczy, bo nie zrobiłoby to jej żadnej różnicy. Po paru sekundach ponownie rozprzestrzeniło się słabe światło. Niedźwiedź zniknął, podobnie jak jego towarzysze, na których miejscu stało osiem kartonów.

Aiko wiedziała, że musi do nich zajrzeć, ale obawiała się, co się może stać, jeśli otworzy złe pudełko. Niepewnie podeszła bliżej, przyglądając się każdemu z opakowań, szukając jakiekolwiek wskazówki. W końcu zrozumiała, że to nic nie da i musi liczyć na łut szczęścia. Ścisnęła mocniej za pasek torebki, zastanawiając się kurczowo co zrobić.

Pamiętała, że po zapadnięciu ciemności nie usłyszała niczego, więc - logicznie rzecz biorąc - przytulanka nie powinna przenieść się zbyt daleko. Zdecydowała się wybrać karton, który znajdował się naprzeciwko miejsca, w jakim w ostatniej chwili widziała ruszającego się niedźwiedzia.

Drżącymi dłońmi ledwo dotknęła materiału, a z pudła wyskoczyła maskotka.

- Znalazłaś mnie! Oto nagroda! - zawołała spektakularnie zabawka, po czym wręczyła dziewczynce zielony klucz.

Aiko spojrzała tępo na przedmiot i kiedy chciała wrócić wzrokiem na przytulankę, ta po prostu zniknęła wraz z resztą pudeł. Nie zamierzała jednak na to narzekać. Poczuła się znacznie lepiej bez nich.

Mimo to ostrożnie ruszyła na drugi kraniec pokoju, żeby otworzyć szmaragdowe drzwi, których wcześniej tam nie zauważyła.

Ledwo przekroczyła próg, a coś jej przed twarzą splunęło. Cofnęła się gwałtownie w odruchy bezwarunkowym i spojrzała w stronę, z której wystrzelił ,,pocisk''. Ujrzała obrazek z monochromatycznym niedźwiedziem, ale tym razem w odcieniu bieli i jaskrawej - jak świeża krew - czerwieni. Obdarzyła portret urażonym i złowrogim spojrzeniem, po czym nadąsana wytknęła maskotce język.

Przeskoczyła nad śliną, ruszając dalej zielonkawym korytarzem. W pewnym momencie znalazła napis, tuż przed kolejnymi drzwiami: ,,pokój kłamców''. Nie wiedząc, czego się spodziewać, weszła do kolejnego pomieszczenia z szybko bijącym sercem.

Przed nią rozpościerało się sześć różnych portretów. Na pierwszym widniała kobieta o bladej skórze, czarnych włosach, spiętych w dwa duże loki, oraz czerwonych oczach. Pod bordową ramką pisało:

,,Kocham nadzieję, dlatego nie użyłabym noża w przeciwieństwie do trzeciego obrazu''.

Spojrzała na kolejny, tym razem z blondynką o pomarańczowych tęczówkach, uśmiechającą się złośliwie.

,,Nie słuchaj ostatniego obrazu! To jabłko jest dobrą odpowiedzią''.

Podeszła do trzeciego portretu, na którym był mężczyzna o dość pulchnej twarzy, hebanowych włosach zaczesanych do tyłu oraz szarych oczach. U niego widniał napis:

,,Nie mam własnej tożsamość, dlatego nic mi nie pomoże''.

Na czwartym płótnie widniał pan mający ciemnozielone końcówki i wyglądający dojrzalej od reszty.

,,Nigdy nie zdradziłbym przyjaciela. Wybierz flakonik''.

Przeniosła wzrok na kolejny obraz, tym razem z liliowymi tęczówkami i również blond włosami.

,,Znam się na kuchni i wiem, że jabłko będzie najlepiej smakować z zawartością z fiolki''.

W końcu dotarła do ostatniego dzieła z młodym chłopakiem, u którego w cechach wyglądu dominował fioletowy. Pod jego ramką pisało:

,,Jestem kłamcą, któremu przeszkadza spoglądanie w lustro''.

Dziewczynka westchnęła ciężko, kompletnie nic z tego nie rozumiejąc. Zrezygnowana przeszła przez żółte drzwi, znajdujące się pomiędzy obrazami. Znalazła się w kolejnym ciemnym pokoju, na którego środkowej części znajdował się złoto-rubinowy tron, zajmowany przez dobrze jej znaną maskotkę. Nad niedźwiedziem wisiał neonowy, błyskający się bilbord z napisem: ,,który przedmiot mi podarujesz?''.

Przed zabawką stały cztery piedestały, na których znajdował się: nóż, flakonik, jabłko i lusterko.

Wtedy Aiko zrozumiała trochę więcej, ale nadal nie wiedziała, co ma zrobić. Wróciła do pomieszczenia z portretami i ponownie, po kilka razy, przeczytała każdy podpis pod ramką.

Nie mogła wybrać więcej niż jeden przedmiot, toteż z góry odrzuciła radę piątego obrazu i nie zamierzała brać flakonika, co również wykluczało kolejną pozycję, czyli dojrzałego pana.

Uważała ostatni portret za największą wskazówkę i uwierzyła w słuszność lusterka, co oznaczało, że pani na drugiej pozycji kłamię. Nie potrafiła rozgryźć tej zagadki w pełni, ale zdecydowała się już co wybierze.

Weszła z powrotem do pomieszczenia z maskotką, której podarowała nieduży przedmiot o gładkiej i szklistej tafli. Rozległy się głośne ,,bum'' i ,,tfu'', a następnie po całym pokoju zaczęły się walać kolorowe konfetti, a w tle zaczęła grać wesoła melodia, przypominająca dźwięk wygrania na loterii.

Niedźwiedź podarował jej klucz w kształcie ryby.

- Upupu, ruszaj dalej! - zaszczebiotała maskotka, zakrywając sobie łapkami pyszczek i kołysząc się radośnie na boki.

Aiko czym prędzej wyszła. W pokoju kłamców każdy obraz został stłuczony i ubrudzony krwią, którą ktoś napisał ,,kłamcy''.

Nieprzyjemne dreszcze przeszły jej po plecach. Jednak większy szok i zdezorientowanie dopadły ją, kiedy trafiła na korytarz, który nie był tym, jakim tam dotarła. Na końcu znajdowały się kolejne drzwi, więc to wystarczyło dziewczynce.

Chciała jak najszybciej to zakończyć, wydostać się stamtąd i wrócić do rodziców. Starała się być dzielną przez cały czas, ale nie wiedziała, ile da radę jeszcze wytrzymać. Wmawiała sobie, że to wszystko nie działo się naprawdę i niedługo wróci tam skąd przyszła.

Odetchnęła nieco, kiedy zamiast kolejnego dziwnego pomieszczenia, po prostu znalazła się w małej bibliotece. Uznając, że ma chwile spokoju i że z pewnością zasłużyła sobie na chociażby chwilowy odpoczynek, aby odetchnąć, usiadła i zaczęła przeglądać losowe lektury, jakie wpadły jej w ręce.

Nie była w stanie przeczytać wszystkiego, ale mniej więcej rozumiała sens każdego zdania.

,,Tutejsze obrazy stają się bardzo ???, kiedy ??? pragnienie ludzi. Będą zawsze ??? rzeczy, dopóki nie zostaną usatysfakcjonowane. Gdziekolwiek, wszędzie, nawet na koniec świata... Jednak jedyną ich słabością jest to, że nie potrafią same otwierać drzwi''.

Odłożyła stary, podniszczony tom i sięgnęła po kolejny, z którego coś wypadło. Aiko chwyciła w swoje małe dłonie urwany kawałek papieru, na którym widniało: ,,D O B R Z E S I Ę B A W I S Z?''.

Dziewczynka zagryzła mocno dolną wargę, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Nie bawiła się dobrze, wcale a wcale.

Czemu ją to spotkało? Dlaczego musiała przez to przechodzić?

Nie potrafiła tego zrozumieć.

Westchnęła cichutko i wybrała jeszcze jedną książkę, która zaciekawiła ją swoją wiśniową okładką. W środku znajdowała się ilustrowana historyjka, która opowiadała o pewnej rudowłosej dziewczynce, która borykała się z ciężką amnezją, zapominając o wszystkim, więc zapisywała w swoim zeszycie każdą rzecz, jaką w danym momencie pamiętała. Tylko jednego nie musiała zapisywać - swojej nieposkromionej miłości do pewnego chłopaka, który starał się rozwiązać problem z jej pamięcią. Udało mu się to nieświadomie i dziewczyna odzyskała swoje wspomnienia, ale wtedy... zabiła tego, którego tak kochała. Dla rozpaczy.

Aiko nie była w stanie wyobrazić sobie czegoś takiego. Miłością darzyła tylko rodziców, ale nie potrafiła myśleć, że mogłaby ich skrzywdzić, a tym bardziej zabić. Nie pojmowała tego i nawet nie starała się tego zmieniać. Uważała, że dość okrutne jest to, co ją otacza, więc nie chciała się niepotrzebnie dobijać.

Usłyszała nagle dźwięk ,,szczekającego'' zamka, a na przeciwległej ścianie pojawiły się czerwone drzwi. Dziewczynka uznała, że czas wtedy iść dalej, zanim c o ś przyjdzie do niej.

Przeszła przez próg natrafiając na szkarłatny korytarz, na którym ciągnął się szlak z zielonych płatków róży i... kilku plam krwi.

Poszła za ich śladem, mając naprawdę złe przeczucia. Kiedy usłyszała ciche mlaskanie, oderwała wzrok od podłogi, napotykając wzrokiem na dziewczynę, która od talii wychodziła z obrazu. Miała krótkie obsydianowe włosy i krystaliczne niebieskie oczy, które bez emocji wpatrywały się w roślinę, którą pozbawiała coraz więcej płatków.

Jak tylko kobieta z obrazu spostrzegła Aiko, zostawiła różę i rzuciła się na nią z głośnym warknięciem. Dziewczynka szybko zrobiła unik i, niewiele się zastanawiając, podbiegła do zniszczonego kwiatka i wzięła go ze sobą, po czym udała się z powrotem.

Odetchnęła głośno, pamiętając, że te obrazy nie mogą otworzyć drzwi. Niespodziewanie jednak rozległ się łomot, a następnie dźwięk rozbitej szyby. Aiko nie wiedziała, skąd wzięło się okno tuż obok przejścia, ale nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Wzięła nogi za pas i uciekła jak najdalej.

Zatrzymała się dopiero, gdy zatrzasnęła za sobą kolejne drzwi. Nasłuchiwała chwile, ale nic się nie wydarzyło. Uspokoiła się, oddychając głęboko, aby unormować oddech. Na spokojnie się rozejrzała. Przez panikę trochę się pogubiła i pobiegła, gdzie popadnie, ale nie przejmowała się tym. Cieszyła się, że jest w miarę bezpieczna.

Ucieszyła się widząc niedaleko dzbanek z wodą. Postanowiła włożyć do niego zieloną różę, mając nadzieję, że ta wróci do zdrowia. Zrobiła tak jak pomyślała, a kwiat faktycznie odzyskał dawny urok, prezentując się równie niezwykle jak jej.

Uśmiechnęła się i pozwoliła roślince dołączyć do swojej towarzyszki w torebce. Ruszyła dalej, zastanawiając się, po co jej dwie różę. Podobały jej się i to bardzo, ale czy to miało jakiś większy sens? Może ten kwiatek do kogoś należał?

Rozmyślała tak, dopóki nie nadepnęła na coś. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała na dół. Pisnęła i odskoczyła do tyłu.

-P-Przepraszam, nie chciałam... - przerwał jej jęk osoby, której nie zauważyła.

Blondyn podniósł się ślamazarnie na ręce i dukał, jakby sam do siebie:

- Co jest? Och? Ból zniknął... - Wtedy uniósł głowę do góry, patrząc swoimi szmaragdowymi oczami prosto w szaroniebieskie tęczówki dziewczynki przed nim. Wstał gwałtownie. - O co chodzi? Nie mam nic, co mogłabyś zabrać, mówię prawdę!

Aiko zrobiła zaciekawiony, a zarazem niewinny wyraz twarzy. Nie wiedziała, o co temu wysokiemu chłopakowi chodziło, ale kojarzyła jego zielony płaszcz.

-C-Czekaj... Czy mogłabyś być... prawdziwą osobą... kimś z galerii? - zapytał, na co Aiko tylko potaknęła. Chłopak uśmiechnął się z ulgą. - A więc jednak! Całe szczęście. Dobrze, że jest tutaj ktoś po mojej stronie - westchnął z ulgą.

- To chyba twoje. - Dziewczynka wyjęła z torebki różę, którą nie tak dawno znalazła.

Nieznajomy wziął kwiatek, patrzącą na niego, jakby go pierwszy raz na oczy zobaczył. Podziękował Aiko, po czym oboje usiedli pod ścianą, żeby wymienić się doświadczeniami.

Dziewczynka zaczęła pierwsza, opowiadając o wszystkim, co ją dotychczas spotkało.

- A więc to tak... Też nie masz pojęcia, jak do tego wszystkiego doszło. Muszę przyznać, że nasze sytuacje wyglądają na takie same. - Chłopak spojrzał smutno na zielone płatki. - Nawet jeśli chodzi o tę różę. Rany pojawiają się na moim ciele, gdy tylko straci płatki. Myślałem, że już po mnie. Dziękuję, że je odzyskałaś - odparł z wdzięcznością. - Teraz, najważniejszym jest, abyśmy znaleźli drogę do wyjścia. Ach, nie zapytałem jeszcze o twoje imię. To niegrzeczne z mojej strony, wybacz.

- Nic nie szkodzi. Jestem Aiko Saito.

- Ja nazywam się Komaeda Nagito. - Wyciągnął w jej stronę dłonią, którą niepewnie i słabo uścisnęła. - Nie mógłbym pozostawić nikogo w tak niebezpiecznej sytuacji, więc pójdę z tobą, dobrze?

Aiko nie lubiła spędzać czasu z nieznajomymi, ale nie widziała żadnej lepszej opcji, a nie chciała również pozostawać samej. Może i chłopak nie był dorosły, ale zdecydowanie starszy od niej, więc mógł jej bardzo pomóc.

Dziewczynka skinęła głową.

- A więc chodźmy - uśmiechnął się do niej miło i ruszył przodem, ale nie zaszedł daleko, bo jeden z portretów maskotki splunął tuż przed nim.

Nagito cofnął się gwałtownie, lądując na czterech literach.

Aiko mimowolnie parsknęła i, powstrzymując się od chichotu, kucnęła przy nim.

- Też się na to prawie nabrałam. Wszystko w porządku?

- Ja... To mnie po prostu trochę zaskoczyło - zaśmiał się krótko sam z siebie, po czym wstał. - W każdym razie chodźmy dalej, uważając na tak dziwaczne rzeczy jak ta.

Dziewczyna przytaknęła, bardziej rozluźniona niż wcześniej. Musiała przyznać, że miło było mieć jakiegoś towarzysza. Zwłaszcza, że gdy widział, jak Aiko próbuje przeczytać jakiś tytuł napotkanego obrazu, to z uśmiechem jej go podawał. W każdym takim momencie cieszyła się z tak drobnej rzeczy. Zawsze chciała mieć starszego brata.

- Co TO jest?! Okropne! - wykrzyknął Nagito z obrzydzeniem na widok ruszających się gałek ocznych. - Dlaczego na podłodze są oczy?

- Lepiej na podłodze niż na ścianie - odpowiedziała Aiko z pewną obojętnością. Zdążyła w tym miejscu zobaczyć znacznie gorsze i dziwniejsze rzeczy. - Po prostu je omińmy.

-T-Tak. Masz rację - zgodził się z nią i zawrócili, idąc z powrotem korytarzem. - Heh? Czy te drzwi tu wcześniej były?

Dziewczynka pokręciła przecząco głową.

Była pewna, że żadnego przejścia nie mijali. Akurat tym razem...

- A więc... to jest chyba nasze inne wyjście. - Chłopak złapał z wahaniem za klamkę i wszedł pierwszy do środka.

Oboje nie spodziewali się ujrzeć labiryntu i to... z maskotkami. To było przełamaniem granicy psychicznej; Aiko zbrzydły wszystkie zabawki.

Tymczasem Komaeda, niczego nieświadomy, przeczytał tabliczkę na ścianie:

- Labirynt. - Spojrzeli na siebie nieco niepewnie. - Nie martw się. Będę szedł przodem.

Nagito chciał już ruszyć, ale dziewczynka złapała go za płaszcz. Kiedy przeniósł na nią swój wzrok, ta w ogóle na niego nie patrzyła; pokręciła tylko głową.

Chłopak mimowolnie się uśmiechnął i wziął ją za rękę.

Z każdym przeszłym krokiem słyszeli coraz głośniej i dziwniejsze dźwięki. Coś podobnego do ostrzenia pazurów przez kota na drapaku.

Nagle na ścianie przed nimi pojawiła się biała kartka. Komaeda pośpieszył z przeczytaniem jej, mimo że Aiko doskonale rozumiała wszystkie zawarte na papierze słowa. Nic jednak o tym nie wspomniała.

- Jest sposób na przejście labiryntu. Trzymaj się prawej strony, a w końcu znajdziesz wyjście... Nie taki zły pomysł, ale nie pomoże to na tak niekomfortowo niskim suficie. Nie wspominając już o tych dziwnych dźwiękach, przez które mam gęsią skórkę.

- Nie powinniśmy iść w prawo - odezwała się szeptem Aiko.

- Hm, dlaczego?

- Niczemu tutaj nie wolno wierzyć... - odpowiedziała, a wtedy rozległ się chlupot, jakby ktoś maznął dużą ilością farby na płótno. Spojrzeli za siebie, a tam widniał napis: ,,lubisz labirynty?''.

Dziewczynka zacisnęła usta w wąską linię, wpatrując się złowrogo w biały atrament.

- Chodźmy dalej. Myślę, że możemy zrobić jak mówisz. - Komaeda oderwał ją od zabijania ściany wzrokiem.

Aiko się nie opierała i poszła za chłopakiem. Nie wiedziała, ile już tak kroczą naprzód, ale miała wrażenie, że nie przybliżają się ani trochę do wyjścia.

Zaczęła się martwić, że może jednak się myliła i że powinni skręcić w prawo. Jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy przed nimi pojawił się obraz uśmiechającej się szeroko - znanej im obojga bardzo dobrze - maskotki, tyle że biało-niebieskiej.

Dziewczynce dreszcze przeszły po plecach, gdy usłyszała zachrypnięty śmiech.

- Upupupu... Kwiaty... Kwiaty są fajne... Daj mi ten kwiatek, a przepuszczę cię dalej, upupupu... - mówił malunek, kołysząc się wesoło na boki. - Upupu... twój kwiat, ładnie proszę?

- Nie ufam tej rzeczy - wyznał Komaeda.

Aiko pomyślała o swojej pięknej róży, schowanej bezpiecznie w torebce. Nie zamierzała się z nią rozstawać ani nikomu oddawać. Pokręciła zdecydowanie głową, chcąc jednocześnie cofnąć się do tyłu, ciągnąc przy tym Nagito za sobą.

- Aw, błagam cię... Chcę tylko powąchaaaaaać... - nie ustępował niedźwiedź. - Chcę ją tylko na chwilę... Upupu, upupupu, upupupupu... Aahahahahahahaha!

Śmiech psychodelicznej maskotki roznosił się echem jeszcze długo, nawet jak para oddaliła się od niej bardzo daleko.

Odetchnęli z ulgą, kiedy przed nimi pojawiły się kolejne drzwi. Nawet nie zwrócili uwagi na to, jak napięci i zestresowani byli przez cały czas.

Po drugiej stronie znajdował się korytarz, gdzie przy ścianach ciągnęły się dwa rzędy z ułożonymi naprzeciwko siebie czarno-białymi niedźwiedziami.

Ruszyli niepewnie między nimi, kiedy tuż pod stopami Aiko spadła jakaś książka. Nie zastanawiała się długo i po prostu ją podniosła. Zaczęła czytać na głos, żeby jej towarzysz też wiedział, co tam jest napisane:

- Cudowne dni. Galeria jest jak upiorny park rozrywki z mnóstwem dziwnych rzeczy. Tyle tu zabawy, że dzień skończył się, zanim można było się zorientować. Czyż to nie fantastyczne miejsce? Czemu do mnie nie dołączysz? Poradzisz sobie w tym towarzystwie... - Dziewczynka zamknęła tom. - Czy ciebie to też cały czas namawia?

- Ech? Namawia?

- Yhm. - Skinęła głową. - To głupie.

W tym jednym stwierdzeniu umieściła wszystkie swoje myśli i uczucia. Nie chciała za bardzo się otwierać ani szukać za bardzo wyszukanych słów. Uważała to za niepotrzebne, skoro i tak nie mogłyby one niczego zmienić.

Aiko otworzyła szerzej oczy, kiedy poczułam, że Komaeda mierzwi jej włosy.

- Będzie dobrze, nie martw się. Poradzimy sobie z tym i niedługo stąd odejdziemy.

Spodobały jej się te słowa. Uśmiechnęła się nawet, żeby pokazać, że się wcale tak tym nie przejmuje.

Ruszyli dalej, gdzie trafili do dość dużego pokoju ze znajdującą się w środku szkarłatną sofą, podobną motywem do tronu, na którym siedział wcześniej spotkany niedźwiedź. U jej podnóża widniał napis: ,,jeśli czujesz się zmęczona, to dlaczego nie odpoczniesz? Już nigdy nie zostaniesz zraniona''.

Jednak to, co najbardziej przyciągało uwagę, to ogromny obraz przedstawiający rodziców Aiko, której ani trochę nie podobało się to, że ich wizerunek jest umieszczony w takim miejscu jak to. Na początku bardzo chciała ich znaleźć, ale kiedy zobaczyła to dzieło, zrozumiała, że wolałaby, aby jej bliscy nigdy nie trafili do tak przerażającego miejsca.

Pod złotą ramką była tabliczka, na której pisało ,,para''.

- Co jest, Aiko?

Dziewczynka zacisnęła dłonie na granatowej spódniczce, starając się powstrzymać cisnącą się do oczu wilgoć.

- To moi rodzice...

- Heh... Wyglądają nieco jak ty... - odparł miło Nagito, chcąc ją pocieszyć. - Ale dlaczego jest tutaj taki obraz? - mruknął bardziej do siebie niż do niej.

- Gdzie oni są?

- Hm... Cóż, nie mogę ci na to odpowiedzieć. Nie martw się, muszą gdzieś tutaj być.

Chłopak na moment się zmieszał. Od początku mu się wydawało, że Aiko jest silnym dzieckiem, więc nie przejmował się nią tak bardzo, aż do momentu, kiedy zobaczył jej spojrzenie, utkwione w obrazie z rodzicami. Poklepał ją po plecach i wskazał na pobliską drewnianą półkę.

- Sądzę, że da się ją przesunąć. Jak myślisz, szefowo, w którą stronę ją popchnąć?

Dziewczynka spojrzała na Komaede, a potem na mebel, o którym mówił.

Blondyn przez chwilę się obawiał, że nie otrzyma żadnej odpowiedzi, kiedy nagle usłyszał:

- W prawo.

- Ach, wtedy zakryjemy to okno... - zauważył.

Aiko tylko kiwnęła głową, nie wyjaśniając, czemu wolała podjąć taką decyzję.

Nagito nie naciskał, tylko po prostu przesunął szafkę tak jak mu poleciła. Nic się jednak nie wydarzyło.

- To może... już wyjdziemy stąd, co ty na to? - zapytał.

Ona tylko skinęła potwierdzająco. Kiedy chłopak złapał za klamkę i chciał otworzyć drzwi, te ani drgnęły.

-C-Co jest? - Nagle zaczęło głośno dudnić. - Ten dźwięk pochodzi z zewnątrz. Coś musi być za drzwiami. Cofnij się, Aiko.

Odgłosy uderzenia czegoś ciężkiego były coraz bliżej. Coś walnęło w okno, ale szafka przeszkodziła w dostaniu się tego czegoś do pokoju. Zrobiło się na kilka sekund cicho, jednak zaraz potem dziwna maszyna przebiła się przez ścianę, robiąc w niej niemałą dziurę.

Komaeda jeszcze raz złapał za klamkę, ale przejście wciąż pozostawało zamknięte. Oboje wtedy zrozumieli, że mają tylko jedną opcje ucieczki.

Kiedy niebezpieczny przedmiot szedł ku nim, oni przy kanapie je ominęli i wydostali się z pomieszczenia przez wyrwę zrobioną przez potwora.

Biegli jeszcze przez jakiś czas, żeby mieć pewność, że dziwna maszyna ich nie dopadnie.

- Tu powinno być... wystarczająco daleko... tak myślę... - sapał Nagito, próbując unormować oddech. - Wszystko w porządku, Aiko?

Dziewczynka chciała potwierdzić, ale nagle zrobiło jej się słabo. Nogi stały się żylaste i miękkie, jakby nie posiadały w sobie żadnych kości. Upadła na nie, opierając się dłońmi o podłogę.

Strasznie kręciło jej się w głowie, a każdy oddech wywoływał okropny ból w klatce piersiowej.

Zaczęła tracić przytomność. Ostatnim co usłyszała, to wypowiadane w kółko jej imię.

Szła korytarzem przed siebie. Miała tylko jedną drogę, którą wskazywała jej czarno-biała maskotka.

Trafiła do przeogromnego pokoju, gdzie znajdowało się mnóstwo trybun, na których siedziały niedźwiedzie. Na środku, w centralnej części pokoju, był tron z dobrze jej znaną zabawką, która wpatrywała się w nią oczami bez wyrazu. Wtedy przytulanka wydała z siebie śmiech i wstała, ściskając w prawej łapce drewniany młotek. Zamachnęła się i uderzyła nim o czerwony guzik, który wydał krótkie ,,łup''.

Wtedy maskotki podniosły się ze swoich miejsc. Ich oczy jarzyły się złowrogo, kiedy ruszyły ku niej. Zaczęły ją otaczać z każdej ze stron. Kiedy sięgnęła ku niej łapa z pazurami, będąc zaledwie kilka milimetrów od jej twarzy, otworzyła oczy.

Aiko dyszała ciężko, wybudzając się z koszmaru. Podniosła się siadając i przestraszonym wzrokiem wodziła po całym pomieszczeniu. Na dźwięk hałasu, który spowodowała, Komaeda zorientował się, że się ocknęła.

Podszedł i klęknął przy niej.

- Ocknęłaś się już. Jak się czujesz?

- Dobrze - odpowiedziała nieco nieobecnym głosem.

- Naprawdę? Całe szczęście! - ucieszył się. - Nie naciskaj zbytnio na siebie, dobrze? Możesz zemdleć jeszcze raz.

Dziewczynka skinęła głową. Odczuwała naprawdę dużą ulgę, że udało jej się obudzić.

Przez chwilę trwała niezmącona niczym cisza.

- Aiko, mogłabyś zajrzeć do kieszeni mojego płaszcza? - zapytał niespodziewanie Nagito, uśmiechając się miło.

Dziewczynka zmarszczyła lekko brwi, ale wykonała prośbę chłopaka. Zanurzyła dłoń w materiale, szukając jakiegoś przedmiotu. Kiedy napotkała na coś niewielkiego i śliskiego, wyjęła to z kieszeni.

- Cukierek?

- Możesz go zjeść. Jest twój - odparł, podnosząc się. - Odpocznijmy tu trochę, zanim ruszymy dalej.

Aiko wodziła wzrokiem za Nagito, aż ten przystał przy półce z książkami. Przez chwile z wahaniem wpatrywała się w słodycz, aż w końcu zdecydowała się go schować do torebki. Zsunęła z siebie zielony płaszcz, po czym podniosła go z ziemi.

Nie chciała tracić czasu. Zależało jej na jak najszybszym powrocie do domu i do rodziców.

Kiedy już podchodziła do chłopaka jej wzrok przyciągnęła tabliczka z tytułem ,,Zasady Galerii Sztuki''.

Przystanęła, aby je przeczytać.

,,Żadnych głośnych rozmów.

Żadnego fotografowania.

Żadnego jedzenia ani picia.

Żadnego dotykania eksponatów.

Żadnego wrzucania monet do fontanny.

Żadnego wychodzenia.

Żadnej nadziei, nigdy''.

Żałowała, że posłuchała swojej ciekawości. Bez zbędnego zwlekania podeszła do Komaedy i oddała mu jego płaszcz.

- Och, dzięki, Aiko - podziękował jej, a widząc, że nie odchodzi postanowił dodać coś więcej: - To miejsce... Musi być jakoś połączone z galerią sztuki, nie sądzisz? Zastanawiam się, gdzie podziali się wszyscy inni, którzy byli tam razem z nami. Wiemy tylko tyle, że też mogą gdzieś tutaj być. Jeśli tak jest, to mam nadzieję, że odnajdziemy się nawzajem.

- Nie wiem. Byłam sama jak się tutaj dostałam...

- Cóż, ja też niewiele pamiętam. Wiem, że zamierzałem już wychodzić, ale przystanąłem, żeby spojrzeć za siebie, a wtedy byłem sam. Spanikowałem i zauważyłem, że wyjście jest zamknięte, ale zobaczyłem schody tam, gdzie była wcześniej ściana. Wtedy znalazłem czerwone przejście. Resztę już chyba znasz.

Dziewczynka przytaknęła. Przez chwile wpatrywała się w książkę z czarną okładką, którą blondyn trzymał.

- Co czytasz?

- Książkę z masą słów. Nawet tytuł jest dość długi - zaśmiał się krótko. - Uwierzysz, że tę książkę napisał Monokuma? Jest dość interesująca i... smutna, ale nie mogę przestać jej czytać. Może być trochę zbyt ciężka, żebyś mogła ją zrozumieć.

Aiko nadymała policzki obrażona.

Chłopak od razu zauważył, że ją uraził i dodał pośpiesznie:

- Jak tak teraz się nad tym zastanawiam, to przez cały czas chodziłaś po tym miejscu sama, dopóki nie znalazłaś mnie, prawda? To bardzo odważne.

Dziewczynka zmrużyła nieco oczy, co Nagito wydało się dość zabawne. Nie chciał jednak jej znowu obrazić, więc powstrzymał się od zaśmiania się.

Mimo to Aiko dostrzegła jego rozbawienie. Z niewzruszoną miną wskazała na jego płaszcz.

- Jest podarty.

- Nie, nie, to tak specjalnie. Lubię taki styl. Chociaż... możesz mieć racje. Ciężko mi być tego pewnym, bo mam go już bardzo długo - odparł. - Masz dobre poczucie mody, Aiko. To znaczy... twoje ubrania są w porządku.

- Mama mi je wybrała.

- Rozumiem, cóż... na pewno to nie zmienia faktu, że znasz się na tym.

- Wiesz, kiedy wychodziłem z domu to nie patrzałem zbytnio na pogodę, ale cieszę się, że wziąłem ten płaszcz - uśmiechnął się. - Och, właśnie. Tak przy okazji, to ile masz lat, Aiko?

- Dziewięć - odpowiedziała krótko i zwięźle.

- Wow, to jesteś dość młoda. Galerie sztuki są naprawdę fascynujące w twoim wieku. Mnie osobiście one trochę nudzą.

- Nie wiem. Pierwszy raz w jakieś byłam, a wrażenia... Nie wszystkie galerie są chyba takie?

- Heh, nie, na szczęście nie - zaśmiał się.

Dziewczynka wróciła spojrzeniem do książki, a potem odwróciła się w stronę półki, z której została ona zabrana. Również wyjęła stamtąd jakiś tytuł. Spróbowała przeczytać to, co znajdowało się na jednej ze stron.

,,??? poprzez ???, ??? mój palec nad jej piękną ???... Z jej ???, ona...''

Nagle Nagito zamknął jej książkę.

- Nie czytaj takich rzeczy, dopóki nie dorośniesz.

Nagle zgasło światło. Aiko zamrugała kilka razy, ale nie było różnicy między otwartymi a zamkniętymi oczami.

-N-Nic nie widać w tej ciemności! A-Aiko, jesteś tu?!

- Jestem - odpowiedziała, szukając mimowolnie jego ręki.

- To dobrze, nie ruszaj się nigdzie - rzekł, czując delikatny podmuch powietrza przy swojej dłoni. Złapał dziewczynkę za nadgarstek. - Cóż, mamy problem... Ach, zapomniałem, że mam zapaliczkę.

Komaeda próbował wydobyć z małego przedmiotu trochę światła, kiedy znowu zrobiło się jasno. Na ścianach pojawiły się namalowane krwią napisy: ,,pomocy'', ,,przestań'', ,,nie'', ,,boję się'' i ,,nie chcę umierać''.

- Heh? C-Co to jest?! - Nagito zrobił kilka kroków, rozglądając się po całym pokoju. - Nie wydaje mi się, aby to było dobre dla naszego zdrowia psychicznego.

Wtedy niespodziewanie rozbrzmiało coś na wzór szumu, próbującego się wydostać ze starego magnetofonu albo głośnika.

- Ogłoszenie dla wszystkich gości. Na terenie galerii obowiązuje surowy zakaz używania narzędzi wzniecających ogień. Prosimy zgłaszanie wszelkich prób użycia zapałek, zapalniczek i tym podobnych. Użycie tych narzędzi powinno być zgłaszane personelowi galerii.

-N-Nie powinniśmy się tym przejmować - wydukał nieco zmieszany chłopak.

Dziewczynka zgodziła się z nim.

- Czujesz się już lepiej? Możemy iść dalej?

- Yhm!

- Okej, więc chodźmy.

Ledwo udało im się wyjść z pomieszczenia, a napotkali na kolejne utrudnienie. Aiko z kimś się zderzyła. Wpadła na Nagito, a nieznajoma upadła na podłogę.

- Woah, wszystko w porządku?! - Komaeda spróbował do niej podejść i pomóc, ale dziewczyna szybko się zerwała i cofnęła. - Ach, czekaj! Hej, czy ty... Jesteś może jedną z osób, które odwiedzały galerie?

- Tak.

- Czyli tak jak myślałem. Ja jestem Nagito, a ta dziewczynka to Aiko. Byliśmy w galerii sztuki, ale w jakiś sposób znaleźliśmy się tutaj całkowicie zagubieni... Teraz razem szukamy wyjścia. Ty chyba też próbujesz to zrobić, prawda?

- Ja... Ja też chciałam zobaczyć czy ktoś tutaj jeszcze jest. Chciałam wyjść, więc ja...

- Ach, wiedziałem! Więc może chcesz pójść z nami?

(dop. aut. Ktoś tutaj ma chyba słabość do haremów...)

- Huh?

- Niebezpiecznie jest być tutaj samemu. Dokoła pełno dziwnych rzeczy. Idziesz z nami? Myślę, że najlepiej, jeśli będziemy się trzymać razem.

- Tak, pójdę!

- A więc zadecydowane! Jak masz na imię?

- Nanami...

- No to, Nanami... Miło cię poznać.

- Tak. - Pokiwała dziewczynka głową, po czym stanęła naprzeciwko Aiko. - Um... Miło mi cię poznać, Aiko.

- Ciebie też - odparła brunetka, mimo że coś jej się w nieznajomej nie podobało, chociaż do końca nie wiedziała co.

- Hehe, dzięki! - uśmiechnęła się Nanami.

- W porządku! Teraz kiedy jest nas więcej, możemy dzielnie kontynuować!

- Yay!

- Powiedz tylko... Ja i Aiko mamy różę... Nanami, czy ty też taką masz?

- Tak, mam! - Dziewczyna pokazała różę o bardzo jasnoróżowych płatkach, które miały taki sam kolor jak jej włosy oraz oczy.

- W takim razie pamiętajcie, żeby trzymać je bezpiecznie. Nie ważcie się ich zgubić ani nikomu oddawać. I...

- Woooow, róża Aiko jest niebieeeeeska! Moja róża jest żółtaaaaa! - przerwała mu Nanami, kompletnie go nie słuchając. - Lubię różowy, ale podoba mi się też niebieski. Och, i zielony!

- Mogłabyś się nauczyć słuchać...

Aiko skinęła głowa, popierając chłopaka. Pamiętała doskonale, jak mama jej mówiła, że nikomu się nie przerywa. Świadczyło to o czyjeś kulturze.

Poszli jednak dalej, gdzie trafili na rozgałęzienie. Przejście po prawej było zamknięte, więc weszli do tego po lewej.

W pokoju znajdowało się mnóstwo biało-różowych królików. Ponad to wszystko wyróżniał się ogromny obraz z maskotką wyglądającą tak samo. Dzieło nosiło tytuł ,,Czerwone oczy''.

- Ten obrazek, ten pokój... Czy to wszystko musi być takie niepokojące? - zapytał Nagito.

- Huh? Naprawdę? Ja myślę, że to urocze - odparła Nanami.

- Co? Co w tym jest uroczego?

- Po prostu tak myślę... A co ty o tym sądzisz, Aiko?

Dziewczynka zgarbiła nieco ramiona, niezadowolona, że została w to wciągnięta.

- Nie jestem pewna...

- Co masz na myśli? - zmartwiła się Nanami.

- Cóż, w porządku... Po prostu wyjdźmy z tego dziwnego miejsca. Źle mi się robi, gdy patrzę na ten pokój. Czuję się obserwowany. To bardzo niepokojące - odpowiedział Komaeda zamiast Aiko.

Kiedy już chcieli ruszyć do wyjścia, usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła. Jeden z królików... popełnił samobójstwo.

Cała trójka odwróciła się w stronę, z której usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła. Aiko zrobiło się trochę szkoda biednego królika, ale bardziej zainteresowało ją to, co leżało między kawałkami porcelany - klucz, który wyglądał jak kolec albo pazur.

W samym pokoju nic się nie zmieniło, więc wyszli z niego, aby wrócić na korytarz.

Mijając jeden z obrazów, nie przyglądali mu się zbytnio, gdyż w tym dziwnym miejscu było ich mnóstwo, zaczęli słyszeć pewien osobliwy hałas.

- Huh? Ten dźwięk... jest coraz bliżej - zauważyła słusznie Nanami, tuż przed tym jak z dzieła wydostały się grube łodygi z ostrymi jak brzytwa kolcami, rozdzielając ich - dziewczyny po prawej, Nagito po lewej.

- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak, próbując dostrzec swoje towarzyszki między gałęziami rośliny.

- Ach... wystraszyło mnie to! - jęknęła Nanami.

- Aiko? Boli cię coś? Jesteś ranna?

- Nie - odpowiedziała spokojnie.

-T-To dobrze - westchnął z wyraźną ulgą. - Niestety, nie jestem w stanie do was przejść. Może da radę to ściąć? - Blondyn dotknął łodygi. - Co?! Są zrobione z kamienia.

Brunetka również chwyciła roślinę z ciekawością.

- Co teraz...

- Hej, Aiko. Masz klucz, prawda? Może on otworzy tamte drzwi i znajdziemy tam coś, co pomoże nam się tego pozbyć. To co? Idziemy sprawdzić? - zaproponowała Nanami.

- Ech... cóż... Chyba będzie w porządku - zgodził się z wahaniem Nagito.

- Oczywiście, że będzie dobrze! Prawda, Aiko?

- Mam taką nadzieję.

- Widzisz? Aiko sądzi, że to będzie świetny pomysł! - ucieszyła się dziewczynka.

- Warto spróbować, ale jeżeli niczego nie znajdziecie, to od razu wracajcie, okej? Wtedy przemyślimy, co zrobimy dalej.

- W porządku, chodźmy. - Nanami chwyciła Aiko za rękę i pociągnęła w stronę, gdzie znajdowały się drzwi, których jeszcze nie otwierali.

Brunetka wyjęła klucz, włożyła go do zamka, przekręciła i chwyciła za klamkę. Pomieszczenie wyglądało tak samo jak pozostałe, które zdążyły zwiedzić. Nie licząc posągów, które wyglądały jak statuy zwierząt; dokładnie takie same jak w galerii.

Aiko dreszcze przeszły po plecach. Żałowała, że zostały rozdzielone z Nagito.

- Chyba nie ma tu nic ciekawego... Och, ale tam są kolejne drzwi! Chodźmy, Aiko.

Kiedy dziewczynki przechodziły wzdłuż ściany na niej pojawiły się dziwne napisy:

,,Chcę się z tobą pobawić, Aiko''.

,,Chodź do zabawnego świata bez żadnych dorosłych''.

,,Będziemy razem''.

,,Ty, ja i nasi przyjaciele''.

,,Nie ma wyjścia i nie ma powodu, żeby stąd wyjść''.

Aiko mimowolnie ścisnęła mocniej dłoń Nanami. Dziewczynka od razu to zauważyła.

- Nie martw się, Aiko. Wszystko będzie dobrze - pocieszyła ją i otworzyła kolejne drzwi.

- A co z Nagito? Zostawiłyśmy go tam samego... - przypomniała brunetka.

- Na pewno sobie poradzi - uśmiechnęła się miło różowowłosa.

Ruszyły dalej, ale nie zdążyły zbyt daleko zajść, gdy dziewczynka się odezwała:

- Aiko, mogę cię... o coś zapytać? - Aiko skinęła lekko głową. - Czy Nagito... to twój tata?

- Nie - zaprzeczyła stanowczo.

- Czyli twój tata jest gdzieś indziej? Rozumiem... A czy twoja mama jest fajna, Aiko?

- Tak - odpowiedziała krótko.

- Ach, to dobrze. Chcesz znowu ich zobaczyć z powrotem, prawda? Też chcę się jak najszybciej stąd wydostać... Hej, Aiko... Uhm... Jeśli tylko dwie osoby mogłyby się stąd wydostać, to co wtedy?

Dziewczynka zastanowiła się przez chwilę.

- Zostałabym ja.

- Co? Naprawdę, Aiko? Ale już nigdy nie zobaczyłabyś swojej mamy! Do tego... byłabyś tutaj bardzo samotna. Nie mów takich rzeczy... Wszyscy stąd wyjdziemy! Obiecuje!

Aiko nie rozumiała, dlaczego Nanami zadała jej takie pytania, ale bez słowa poszła za nią dalej, gdzie trafiły do mini biblioteki.

- Chyba powinnyśmy się cofnąć - zaproponowała Nanami, ale Aiko już ruszyła ku drewnianym regałom.

To przy nich czuła się najnormalniej w całym tym pokręconym miejscu.

Chwyciła książkę o tytule ,,Upadek dziewczynki''.

,,Kiedyś była sobie mała dziewczynka, która wraz ze swoimi rodzicami poszła do galerii sztuki. Jednak nagle dziewczynka zdała sobie sprawę, że jest zagubiona, że zniknęła. Szukała wszędzie, przez całą galerię, ale nie znalazła ani rodziców, ani wyjścia. Wystraszona, samotna, głodna, spragniona i zrozpaczona upadła, gdyż jej ciało i umysł przekroczyło wszelkie limity''.

Aiko zamknęła książkę tak szybko jak ją otworzyła, blednąc na twarzy. Miała nadzieję, że tak nie skończy ona ani żadne z jej nowych przyjaciół.

- Chodźmy stąd - poprosiła dziewczynka.

Ruszyła w stronę wyjścia, a kiedy nie usłyszała cichych kroków, które sugerowałyby, że jej towarzyszka idzie za nią, zatrzymała się i odwróciła ze zmarszczonymi brwiami w stronę różowowłosej.

- Nanami? Wszystko w porządku?

- Tak, w porządku - odpowiedziała po chwili, jakby nieobecnym głosem. - Czy jestem w pooooooorządku? Porządku? Porządkuporządku? Dku? - dziewczynka wybuchnęła szaleńczym śmiechem. - Aiko, w porządku, Nanami... Jestem w porządku, Nanami, ja, ahahahaha.... - zaśmiała się po raz kolejny i uciekła.

Zrobiła to tak nagle i szybko, że Aiko nawet nie zdążyła się zorientować, w którą stronę pobiegła.

Dziewczynka więc zawróciła, aby poszukać Nagito, gdy nagle ktoś szepnął za nią.

- Nie zostawiaj mnie, Aiko.

Brunetce serce podeszło do gardła. Odwróciła się powoli za siebie, gdzie zobaczyła Nanami ze smutnym wyrazem twarzy. Nic jej nie odpowiedziała tylko ruszyła dalej, starając się ukryć wewnętrzny strach.

- Zastanawiam się, dlaczego dorośli są tacy wysocy. Czy będę kiedyś taka jak Nagito? Chcę kiedyś dorosnąć - uśmiechnęła się dziewczynka, co wyglądało dość przerażająco, szczególnie że w jej oczach płonął obłęd. - Pobawmy się lalkami! Ja będę mamą lalką, a ty możesz być tatą lalką - zachichotała. - Chcę już stąd wyjść. Jestem zmęczona siedzeniem tutaj.

Aiko przełknęła ciężko ślinę i skinęła ledwie zauważalnie głową, robiąc kilka kroków do przodu.

- Hej, Aiko, czy grałaś kiedykolwiek w kocha mnie, nie kocha? Wiesz, jest sposób, aby gra zawsze kończyła się na ,,kocha mnie''! - uśmiechnęła się Nanami. - Chcesz o tym usłyszeć? - zapytała z powagą.

Dziewczynka się zmieszała.

- Ja... już znam ten sposób - odpowiedziała.

- Oooch... to szkoda. Myślałam, że byłam jedyną, która na to wpadła - posmutniała, ale sekundę potem znowu się zaśmiała. - Wiesz coś o śniegu, Aiko?

- Tak.

- Wow, to fajnie! Jest naprawdę zimny, prawda? Przeczytałam tak w książce. Zastanawiam się jak smakuje.

Aiko już otwierała usta, aby jej coś odpowiedzieć, ale kiedy spojrzała za siebie, to była całkiem sama. Rozejrzała się - pusto.

Ruszyła jak najszybciej do najbliższych drzwi. Zaczęła się bać bardziej, niż wcześniej.

Kiedy prawie postawiła nogę na stopniu schodów prowadzących w dół, coś głośno huknęło za jej plecami. Gdy się odwróciła zobaczyła Nanami.

- Gdzie idziesz, Aiko? Czemu idziesz sama? Obiecałaś, że pójdziemy razem. - Dziewczynka zaczęła się do niej zbliżać.

Aiko mimowolnie się cofała, aż dotknęła plecami ścianę.

- Czemu uciekasz?

- Aiko! - Nagle między nie wkroczył Nagito. - Co robisz, Nanami?

- Zamknij się! Gdybyś tam tylko siedział i czekał...

- Nanami... Wiem, że jesteś... obrazem.

- Przestań! - krzyknęła wściekle, chcąc się rzucić na chłopaka, ale coś spadło jej na głowę, przez co straciła przytomność.

- Szczęście w nieszczęściu... - mruknął Nagito, odwracając się do Aiko. - Wszystko w porządku, Aiko? Wybacz, że się spóźniłem. - Brunetka wpatrywała się w ziemie, aż nagle przytuliła się mocno do blondyna, który sapnął zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk. - Przepraszam... to musiało być przerażające, ale teraz już będzie w porządku.

Dziewczynka pokiwała głową na znak, że już jest dobrze.

Oboje spojrzeli na nieprzytomną Nanami.

- Możesz mi nie wierzyć, ale Nanami... ona nie jest człowiekiem. To jedna z prac Monokumy, które już wcześniej widzieliśmy. Nie spędziłem z nią wystarczająco dużo czasu, żeby to zauważyć. Niebezpiecznie jest z nią przebywać. Rozumiem, że możesz czuć względem niej żal, ale... musimy już iść.

Aiko jeszcze przez chwilę wpatrywała się w Nanami. Faktycznie czuła żal. Żałowała, że niczego nie mogła dla niej zrobić.

Kiwnęła głową i złapała Nagito za rękę, po czym ruszyli dalej we dwójkę.

Kiedy przeszli przez fioletowe drzwi, znaleźli się w miejscu, które przypominało staroświecką grę komputerową. Układała się przed nimi pikselowa, różowa droga, a nad ich głowami wyświetlił się napis o tym samym kolorze: ,,album''.

- To dopiero zmiana otoczenia... Ale to nic, z czym nie damy sobie rady, prawda, Aiko?

Brunetka potaknęła, po czym ruszyli dalej.

Otaczający ich świat był naprawdę dziwny, ale z pozoru niewinny i uroczy, jednak te cechy właśnie sprawiały, że czuło się niepokój.

Przed nimi stał różowy domek, do którego weszli, ale, niestety, grube łodygi blokowały przejście dalej.

- Co powinniśmy z tym zrobić?

- Może podpalić? - podsunęła Aiko, wskazując dłonią na kieszeń jego płaszcza.

- Podpalić? Tak... to chyba zadziała.Zapomniałem, że mam zapalniczkę. Zróbmy to. - Nagito bez wahania przyłożył ogień z zapalniczki do blokującej im drogę rośliny, która natychmiast zaczęła się palić.

- Zadziałało! Dobra robota, Aiko. - Potarmosił dziewczynce włosy.

Poszli schodami na górę, gdzie trafili do pokoju, wyglądającego jak sypialna dziecka.

- Widzisz ten obraz, Aiko? Ten daleko na ścianie... Chyba już go kiedyś widzieliśmy.

Zaczęli zbliżać się do dzieła, kiedy w połowie drogi ktoś ich zatrzymał.

- Kto tu jest?! - Nanami zatrzymała na nich swoje zdziwione spojrzenie. - Aiko, Nagito... Wszystko w porządku? - zapytała miło, po czym jej twarz stała się bardziej groźna. - Jak dostaliście się do tego pokoju? Wyjdźcie...

- Nanami... Ty... - zaczął spokojnie Nagito.

- Ani kroku dalej!

- Co?

- Wyjdźcie stąd natychmiast! Teraz! TERAZ! TEEEEERAZ! - krzyczała. - Wyjdźcie!

Ziemia się nagle zatrzęsła, a po ścianach zaczęła spływać krew.

Nanami rzuciła się na nich z nożem w ręce.

Nagito i Aiko pobiegli w stronę obrazu, z którego wyszła różowowłosa. Dziewczynka szarpnęła chłopaka za rękaw, wskazując na jego dłoń, w której trzymał zapalniczkę. Blondyn od razu zrozumiał o co jej chodzi i podpalił portret.

- Nie ma innej opcji - szepnął.

- Proszę, przestań!

Ogień buchnął im w twarz, a Nanami obróciła się w popiół. Przez pewien czas oboje trwali w milczeniu, aż nagle Nagito upadł na kolana oddychając ciężko.

- Muszę przyznać, że... dziewczyny... potrafią być przerażające - westchnął i podniósł się z powrotem.

- Cóż, w każdym razie... Spłonęła w dużo bardziej okrutny sposób, niż podejrzewałem - wyznał. - W porządku, Aiko? Wokół jest pełno szkła, niczego sobie nie zrobiłaś?

- Jest dobrze - odparła. - Nagito... krwawisz.

- Huh? Gdzie? - Chłopak obejrzał się zdziwiony, po czym jego wzrok zawędrował do lewej dłoni, z której skapywała krew. - Och, masz racje... Nie martw się, to nic takiego.

Aiko pokręciła głową i sięgnęła do swojej torebki, z której wyjęła chusteczkę, podarowaną jej przez matkę na urodziny.

- Dziękuję, Aiko. To bardzo miłe - uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i ciepłem. - Cóż, ale teraz już chodźmy.

Poszli schodami w dół, gdzie panowały egipskie ciemności. Nagito polecił Aiko, żeby uważała na kroki i mocniej ścisnął ją za rękę.

Niespodziewanie znaleźli się w galerii sztuki, ale w bardziej mrocznej odsłonie; kolor biały został całkowicie zamieniony w czarny bądź granatowy. Wszystko poza tym wyglądało tak samo.

Wtedy Aiko i Nagito stanęli przed dziełem, które odwzorowywało palące się miasto.

- Czy to nie pochodzi z galerii? Chodzi mi o to... jeśli wskoczymy w ten obraz jeszcze raz to tam wrócimy? Ale jak mamy wskoczyć w obraz? - Jakby na odpowiedź na jego pytanie, zalśniło białe światło, a rama wokół obrazu zniknęła. - Patrz, Aiko! To może być nasza szansa! - odparł chłopak i wskoczył w płótno. - Tak, jestem wewnątrz! Pośpiesz się, Aiko!

Dziewczynka już chciała podążyć jego śladem, gdy nagle usłyszała, że woła ją znajomy głos.

- Aiko... - Przystanęła na dźwięk własnego imienia i spojrzała w lewo, w stronę, z której dobiegał.

- O co chodzi, Aiko? Chodź - wołał ją dalej blondyn.

Wtedy nagle pojawiła się matka Aiko.

- W końcu cię znalazłam! Szukałam wszędzie... Nie powinnaś tak uciekać. Twój tata też na ciebie czeka, Aiko. Chodźmy już.

- Co robisz, Aiko? Pośpiesz się i chodź - odparł Nagito, coraz bardziej zmartwiony.

Najwyraźniej on nie widział kobiety, która przyszła.

- Aiko, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie chodziła za obcymi - skarciła ją matka.

- Hej, to nie jest straszne. Wszystko będzie dobrze. - Dziewczynka spojrzała na chłopaka.

- Powinnaś słuchać swojej mamy i nie chodzić za obcymi. Czy nie chciałabyś znów zobaczyć swojego taty?

- Chodź, Aiko. Podciągnę cię. - Blondyn kucnął i wyciągnął dłoń w stronę Aiko. - Złap mnie za rękę.

- Chodź ze mną - powiedziała w tym samym momencie kobieta.

Dziewczynka spojrzała raz na Nagito, raz na matkę, którą poznałaby wszędzie. Wiedziała jednak że ta, która przed nią stała nią nie była.

Złapała za dłoń chłopaka i dała się wciągnąć do obrazu, zamykając jak najmocniej oczy. Kiedy je otworzyła... znalazła się z powrotem w galerii sztuki - tej prawdziwej, realnej, pełnej innych żywych ludzi.

Przez chwile umysł dziewczynki był zasnuty mgłą, co uniemożliwiało jej przypomnienie, co tak właściwie robiła do tej pory. Dopiero gdy sięgnęła do swojej torebki i znalazła cukierka od Nagito, wszystko sobie przypomniała.

Zaczęła przeszukiwać budynek, aby znaleźć swoich rodziców i chłopaka.

Tego drugiego odnalazła przy rzeźbie róży.

Stanęła przy nim, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Na szczęście sam zauważył, że ktoś mu się przygląda.

- O co chodzi?

Aiko zamrugała początkowo zdziwiona, ale szybko zrozumiała, że blondyn najpewniej też nie może sobie wszystkiego przypomnieć.

Kiwnęła delikatnie głową.

- Co to za statua?

- Ach... to? Najwyraźniej to rzeźba róży. Kiedy na nią patrzę, czuje się smutny. Ciekawe dlaczego... Ach, przepraszam, jeśli powiedziałem cokolwiek co mogło cię zakłopotać, Aiko. - Dziewczynce zabiło szybciej serce na dźwięk własnego imienia. Otworzyła lekko usta, z nadzieją, że może ją sobie przypomniał. - Czekaj, co? Kim jest Aiko?

- To moje imię - uśmiechnęła się ciepło brunetka.

- Naprawdę nazywasz się Aiko? Dziwne, w ogóle cię nie znam...Tak mi się po prostu wymsknęło, ale... tak właściwie... Spotkaliśmy się może, gdzieś wcześniej? - Aiko chciała żwawo potwierdzić, ale Nagito się od niej odsunął. - Ech, co ja robię? Pytam cię o jakieś dziwne rzeczy... - z powrotem na nią spojrzał - ...zapomnij o tym, co powiedziałem. Cóż, na razie.

Dziewczynka czuła, że jej oczy stają się powoli wilgotne. Opuściła zrezygnowana głowę, kiedy nagle usłyszała:

- Hm? Co to? Chusteczka? Skąd ja mam...

Aiko wciągnęła ze świstem powietrze i podeszła szybko do Nagito.

- To moja!

-Och, racja. ,,Aiko''... jest na niej twoje imię. Ale czemu jest zawinięta na mojej ręce? Do tego jest na niej krew... - Przez chwilę trwali w ciężkiej i wyczekującej ciszy. - Ja... Ja... zraniłem się... W rękę i... Dziewczynka... Dziewczynka dała mi swoją chusteczkę. - Spojrzał z zastanowieniem na swoją dłoń. - Tak, dostałem ją jako podarunek! Podarunek od... Aiko! Aiko! Teraz pamiętam. Byliśmy tam razem...

Dziewczynce kamień spadł z serca. Uśmiechnęła się szeroko i najszczerzej jak potrafiła.

- Cieszę się, że pamiętasz.

- Nie wierzę... Jak mogłem zapomnieć? To było takie ważne! Utknęliśmy razem w tej dziwacznej galerii... Razem z Nanami, prawda? Aiko... - zaczął z powagą - ... pamiętasz?

- Pamiętam - potwierdziła.

- Och, całe szczęście! Nawet teraz ciężko w to uwierzyć, ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Aiko, wróciliśmy bezpiecznie z powrotem! Udało się nam! - zaśmiał się radośnie i lekko, co bardzo się Aiko spodobało. - Jest tyle rzeczy, o których chciałbym porozmawiać, ale muszę już iść. Ach, eee, Aiko... Czy to w porządku, jeśli zatrzymam tę chusteczkę na trochę dłużej? Nie chciałbym jej takiej zwracać. Muszę ją wyczyścić, a wtedy ci ją oddam - uśmiechnął się miło. - Gdy znów się spotkamy.




*Znaki zapytania oznaczają słowa, których Aiko nie zna/nie rozumie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz