piątek, 29 lipca 2016

Rozdział II ,,Nikogo się nie budzi!''




Tarararararararara~!
Kontynuacja Levi x Agusia, gdzie to Levi odwiedza nasz świat, a nie ja jego.
Fajnie, prawda?
Historia ta jest zupełnie nowym uniwersum, gdyby ktoś nie wiedział.
Chyba...
Miałam ochotę napisać coś ze sobą i Levim, dlatego poszłam nie po kolei z zamówieniami.
Ups? xD
Bywa~!
W każdym razie bawmy się dobrze!



P.S Tutaj macie link do pierwszej części, jakby ktoś już nie pamiętał, co się wydarzyło poprzednim razem - Rozdział I









P.S Koooooocham to~! *w*



,,NIKOGO SIĘ NIE BUDZI!''


- Bum. HEADSHOT! - krzyknęłam, śmiejąc się jak niezrównoważony psychopata.
Diabelski uśmiech ozdobił moją twarz.
- Freddy jest bez głowy, ten gnój Bonnie też, Chica również*. Hm, zapomniałam o kimś? - Postukałam się lufą od pistoletu po policzku.
Kiedy usłyszałam charakterystyczne i dobrze znane ,,dum, dum, dum'', odwróciłam się pośpiesznie za siebie.
- Foxy! - Uniosłam obie ręce ku górze. - Stary, gdzie byłeś?
- Z klozeta korzystałem.
- Tu jest toaleta? Kurczę, zapomniałam już jak wygląda ta pizzeria. - Zmrużyłam z koncentracją oczy. - E tam, mniejsza! Patrz jak ich załatwiłam!
Lis złotymi oczami przejechał po nieruszających się częściach przyjaciół. Zatrzymał się dłużej na kurczaku.
- Trzeba było się wtedy w schowku zgodzić - mruknął pod nosem.
- Co mówiłeś? - zapytałam mimochodem, mimo że usłyszałam, co powiedział.
- Dobra robota. - Uśmiechnęłam się na tę słowa.
- Yay~! Ale to nie koniec roboty!
- Nie? - W mechanicznych ruchach maszyny, zauważyłam poczucie strachu.
Zaśmiałam się wesoło.
- Przecież nie zabije ciebie, głuptasu. - Chciałam położyć dłoń na ramieniu rudego, ale byłam za niska. Złapałam go więc za rękę. - Ty jesteś przyjacielem. Miałam na myśli tego kurdupla, Ballon Boy'a. To będzie prawdziwa zemsta! - Zostawiłam lisastego i w podskokach pobiegłam w głąb korytarza. - Chciałabym mieć niebieskiego balonika. Ciekawe, gdzie takiego znajdę~?
Usłyszałam hałas w pobliskim szybie wentylacyjnym. Już chciałam do niego wejść, gdy nagle coś walnęło mnie w ramie.


- Huh? Co jest? - zapytałam nie otwierając oczu.
- Wstawaj, jest ranek - usłyszałam w odpowiedzi. Nie był to głos mojej mamy, taty, siostry ani psa. Nie potrafiłam sobie przypomnieć do kogo należy.
Nie uważałam tego jednak za ważne w obecnej chwili. Odwróciłam się na drugi bok z zamiarem dalszego spania.
- Oi, rusz się.
- Nie, spadaj! - warknęłam, chcąc tylko, żeby ta osoba zniknęła i dała mi święty spokój.
Odetchnęłam i już cieszyłam się ciepłem, jakie daje kołderka, gdy nagle ktoś mi ją zabrał, a ja wylądowałam na zimnej podłodze z głośnym łupnięciem.
Natychmiastowo się obudziłam i spojrzałam morderczo na osobę, która ośmieliła mi się coś takiego zrobić.
- Levi... Co to ma znaczyć? - wydukałam powoli, zrywając się natychmiast i stając wyprostowaną przed Kapralem.
- Mówiłem, że trzeba wstawać - odpowiedział obojętnie, nie robiąc sobie nic z mojej wściekłości.
- Wstawać... Wstawać? - Chwyciłam za telefon, który leżał spokojnie na biurku. - Człowieku, nie ma jeszcze nawet szóstej rano! - Pokazałam mu wyświetlacz. - Zasada numer jeden w tym świecie: Nikogo. Się. Nie. Budzi!
A już w szczególności mnie.
Dowodem na to było chociażby moje zachowanie. Kto przy zdrowych zmysłach krzyczałby na Leviego?
- Przypominam ci, że twierdziłaś, że nie jesteś śpiąca i że tego nie potrzebujesz.
- Mówiłam o tym, kiedy jeszcze nie zasnęłam. A wiesz, o której? - Odrzuciłam telefon na bok. - Dwie godziny temu. DWIE!
- Agnieszka, na kogo ty tak krzyczysz? - odezwał się głos mojej mamy, która po chwili chwyciła za klamkę. Drzwi pozostały zamknięte.
Dzięki Bogu, że przez te wszystkie horrory zakluczyłam je przed snem. Dziękuję.
Odetchnęłam, żeby się uspokoić.
Gdyby mama tu weszła... Co ja bym jej powiedziała? Że koleś z plakatu na moich drzwiach wyszedł?
- Na telefon. Wiesz, że nie cierpię jak budzik nie przestaje dzwonić. Poniosło mnie - odpowiedziałam jej, nie ruszając się ze swojego miejsca.
- To wyłącz go i nie hałasuj już tak. Niektórzy jeszcze śpią.
- Yhm. - Przetarłam dłonią twarz, dziękując w duchu za swoje szczęście. Po czym spojrzałam z powrotem na Leviego, odzywając się już do niego dużo spokojniej. - Widzisz? Może w twoim świecie ludzie wstają wcześnie rano, ale tutaj to nie jest obowiązkowe. Szczególnie jak ma się wakacje.
- Wakacje? - zapytał, marszcząc niezauważalnie brwi.
- Wolne na pewien okres czasu; tydzień, miesiąc lub trochę więcej - wyjaśniłam, uspokajając się już w pełni. - Wybacz, że na ciebie krzyczałam, ale mówiłam serio: nikogo się nie budzi!
- Ponieważ?
- Ponieważ to niemiłe.
- Życie nikogo nie rozpieszcza. - Skrzyżował ramiona.
- Jak widzę ty również - rzuciłam sarkastycznie, po czym zauważyłam, że stoję przed nim w samej koszulce. Mimowolnie zrobiło mi się okropnie ciepło na twarzy. -S-Skoro już mnie obudziłeś, to pójdę się wyszykować. - Podeszłam do szafy i wzięłam szybko jakieś ubrania. - Nie ruszaj się stąd!
Nie czekając na jego odpowiedź, przekręciłam klucz w zamku i wyszłam pośpiesznie na korytarz.
Nie musiałam kazać mu się chować ani nic z tych rzeczy. Mój pokój to mój pokój i nikt z domowników mi tam nie wchodzi. Chyba że nie ma mnie w domu, a oni dostają animuszu, żeby tam zerknąć. Albo po prostu otworzyć szeroko drzwi, jak to w zwyczaju ma mój tata, mimo że za każdym razem powtarzam mu, żeby tego nie robił.
Weszłam do łazienki, gdzie się szybko przebrałam i odświeżyłam. Nie chciałam na zbyt długo zostawiać Leviego samego.
Kto wie, co mu przyjdzie do głowy.
Mimo że się śpieszyłam, całość zajęła mi około półgodziny.
Skierowałam się z powrotem do swojego pokoju, gdzie o mało nie uderzyłam Kaprala drzwiami.
- Co ty robisz? Nie stoi się tak blisko przejścia! - pouczyłam go, zanim mój wzrok spoczął w miejscu, na które on patrzał. -T-T-To... To tylko plakat!
Zawsze się śmiałam z bohaterek w anime, które w niezręcznych sytuacjach uciekały, jakby to mogło w czymś pomóc.
Ha, sama obecnie bym spierniczyła, gdzie pieprz rośnie!
Masowałam się zawstydzona po karku.
Mogło być gorzej. Dobrze, że to plakat, a nie poduszka. Kiedyś chciałam w taką zainwestować, ale po ostatnich przejściach... chyba się na to nie ośmielę.
- A po co ci taki z Erenem? - zapytał zwyczajnie.
- Heh? - Przez krótki szok, jaki własnie przechodziłam, nie mogłam nic odpowiedzieć. Prawie śmiałam się ze swojego szczęścia, że zapytał tylko o coś takiego, o coś równie nieistotnego. -B-Bo był w promocji. No wiesz, kobiety już tak mają, że jak widzą słowo ,,promocja'' albo ,,wyprzedaż'', to czują potrzebę zakupu, mimo że nie jest im to koniecznie potrzebne.
Kapral nadal wpatrywał się w moje dwa plakaty z nieodgadnioną miną. Zaczęłam się z powrotem stresować.
- Eee... U was nie ma czegoś takiego?
- Czego?
- No, promocji! - Spojrzał na mnie. Prawie wychodziłam ze skóry, bo tak bardzo chciałam wiedzieć o czym myśli.
- Nie interesuje mnie to - odpowiedział niewzruszenie, po czym poszedł usiąść na moim krześle obrotowym.
- Tylko tym razem nie odpychaj się od biurka ani... ani ogólnie od niczego, dobra? - Demolka w pokoju i dodatkowe sprzątanie, to ostatnie rzeczy, jakie chciałam mieć.
- Kiedy będę mógł się pójść umyć?
- Co? - udałam, że nie dosłyszałam. - Ale...
Po minie Leviego wiedziałam, że nie ma co dyskutować.
W sumie... Czy można zmusić pedanta do nieczystości? Marne szanse. Dla niego to zbyt ważne, a ja mu tego z głowy nie wybije.
Zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, co też zrobić w takiej sytuacji. Mogłam się zgodzić. Wszyscy jeszcze spali, a najszybciej do pracy będzie szedł tata, ale to dopiero o siódmej. Levi powinien mieć dość czasu, żeby się umyć.
Westchnęłam z rezygnacją i pociągnęłam mężczyznę w stronę łazienki, do której po chwili go wepchnęłam.
- A więc słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać. Tu wchodzisz - otworzyłam drzwi od prysznica - potem to zamykasz. To pociągasz do tyłu, a z tego leci woda. - Po koli mu wszystko pokazywałam i tłumaczyłam. - Jak obrócisz w prawo poleci zimna woda, a z lewej ciepła. Na półce masz kilka szamponów, odżywek i żelów. Szalej do woli, ale z głową! - Pogroziłam mu palcem. - Ja poczekam u siebie, a ty po moim wyjściu obrócisz zamek o tak - zademonstrowałam mu jak to się robi - a jak będziesz chciał wyjść, to ustawisz z powrotem tak, jak było wcześniej. Wszystko zrozumiałe?
Miałam szczerą nadzieje, że tak.
- A czyste ubranie?
O mało szczęka mi nieodpadła.
- Ubrania? - Przejechałam dłonią po włosach. - Ech, mogę skombinować ci jakieś mojego taty, ale... Będą one na ciebie o wiele za duże. Mój tata ma prawie dwa metry wzrostu, a ty... - nie dokończyłam dla własnego bezpieczeństwa, ale nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem: - Może przyniosę ci jakieś z mojej szafy? Mamy w końcu taki sam wzro... - Uciekłam, zanim zdążyłby mnie utopić. Wolałam nie sprawdzać czy użyłby do tego zlewu, czy toalety.
Otworzyłam szeroko drzwi od swojego pokoju i ustawiłam obrotowe krzesło w przejściu, żeby mieć widok na cały korytarz, w tym też łazienkę. Nieco głupio postąpiłam, gdyż wystarczyłoby, żeby moja mama lub tata wyszli z sypialni i zobaczyli mnie, która wcale nie jest w łazience i się nie myje. Zapytaliby, kto tam w takim razie jest, a ja nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Moja młodsza siostra śpi, jak zabita do dwunastej, na dodatek sam Bóg nie zmusiłby jej do mycia się w dzień. Wszystko ustawione przeciwko mnie.
Starałam się więc o tym nie myśleć. Miałam przecież większy problem - w co ubrać Leviego? Przypomniałam sobie o suszarce, która stoi pod balkonem. Poszłam szybko do niej, mając nadzieję, że wśród powieszonego prania znajdę, jakieś odpowiednie ubranie. Niestety wisiała tam sama bielizna. Strasznie głupio się czułam biorąc nieswoją, ale... Nawet jakbym chciała, to nie mogłam odstąpić własnej Leviemu!
Zrezygnowana wróciłam na swoje dawne miejsce. Zdecydowałam się na rzeczy z mojej szafy. Wzięłam czarne spodnie, które chyba z raz tylko ubrałam. Zastanawiałam się nad bluzką, kiedy usłyszałam, że moje krzesło jest przesuwane. Odwróciłam się pośpiesznie i dostrzegłam Kaprala opierającego się o moje drzwi. Poza mokrymi włosami, można było pomyśleć, że wcale nie wyszedł dopiero co spod prysznica. Swoją białą koszulę miał zawieszone niedbale na lewym ramieniu, a od pasa w dół miał zawiązany ręcznik.
Gdybym występowała w anime, to z mojego nosa poleciałaby prawdziwa fontanna krwi.
-C-Co ty?
- Wołałem cię, ale nie przychodziłaś - odpowiedział, ale mój mózg był zbyt opóźniony, żeby jakoś się wytłumaczyć.
Pokiwałam tępo głową i dałam rzeczy, które trzymałam w dłoniach.
- Lepiej przebierz się tutaj, a ja posprzątam w łazience.
I pozbieram się mentalnie oraz psychicznie.


Siedziałam z Levim do dwunastej w pokoju, aż w domu została tylko moja młodsza siostra. Nadal musiałam uważać z moim gościem, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Co ważniejsze i fajniejsze, mogłam go wyciągnąć na zewnątrz! Nie miałam jednak pewności, czy pokazywanie mu tych wszystkich nietypowych budowli, samochodów i miliona innych rzeczy, nie będzie jak wrzucenie go do głębokiej wody. Mogłam zabrać go do lasu, który jest za moim domem, ale...
Czy wystarczająco nie naoglądał się już drzew?
Najchętniej pokazałabym mu morze, do którego mam stosunkowo niedaleko.
Jaką decyzje podjąć?



*Freddy, Bonnie, Chica, Foxy - postacie z gry Five Nights at Freddy's. Pisałam już o niej w poprzednim rozdziale.



~ No i po kolejnym zamówieniu. Chyba wyszłam z wprawy, jeśli chodzi o pisanie. Nie wiem, dziwnie się czułam tworząc to. Obawiam się, że faktycznie nadchodzi rychły koniec tego bloga... Ale trzeba być optymistą! Może niedługo mi to przejdzie i znowu ruszę z kopyta z opowiadaniami. Kto wie ^^ Trzymajcie się i korzystajcie z wolnego czasu, bo niedługo nam się on skończy. Uuuh... ~



Jeśli zauważyłeś/aś literówkę/błąd we wpisie, proszę o zgłoszenie tego, a będę mogła błyskawicznie usunąć błąd.


6 komentarzy:

  1. Super opowiadanko!!! Proszę nie przestawaj pisać! Ten blok ma być do końca świata!! >Naprawdę to do puki nie zginiesz chyba że dożyjesz :D< Więc.. Proszę.. O.. 3 rozdział i nie opuszczanie bloga bo jak nie to przyjdę po cieebiee... Papa ~Nowa fanka *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam że ci grożę :< Po prostu mnie uzależniłaś od tego bloga i jeśli nie będzie istniał to będę musiała chodzić na terapie .-.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha spokojnie, nie poczułam się, jakby mi grożono ^^
      Chciałabym, żeby tak było...
      Póki co nie planuje bloga pozostawiać ^^ Chociaż z powodu pracy, a potem szkoły, będę o wiele rzadziej pisać... no ale będę!
      Cieszę się, witaj w oddziale! ;)
      E tam. Najwyżej we dwie pójdziemy na terapie :D

      Usuń
    2. Dziękuje, Już myślałam..

      Chciała bym zobaczyć jak levi zachowa się nwm.. Przed twoimi znajomymi XD? Albo nwm.. Ty wiesz co najlepiej :" Dla mnie najlepsze opowiadanie to ty i levi..

      Levi jest boski *^*

      Proszę o jak najszybsze kontynuowanie i PROSZĘ Nie pisać że kontynuacja może będzie.. Musi być..

      To chyba tyle? Przez ciebie mój telefon służy do czytania opowiadań XD

      ~Fanka *^*

      Usuń
    3. Cieszę się bardzo ^^
      W takim razie zapraszam do zakładki 'zamówienia' ;)

      Usuń
    4. Napewno do niej zajrzę *^*

      Usuń