piątek, 5 lutego 2016

Rozdział II Przytulmy się




Moi Milusińscy!!! *rzuca się wszystkim na szyję*
Tęskniłam za wami :3 Serio!
Jeśli kogokolwiek to interesuje - ZDAŁAM!
O Boże...
Mam nadzieję, że mieliście ten rok spokojniejszy i mniej zestresowany niż ja.
Naprawdę...
Ale wracając. Obiecałam, że gdy tylko zaczną się wakacje, to co? Biorę się do pracy.
Pierwszy powracający post to...
Kontynuacja paringu Levi x Agusia!!!!!!!!!
*Aplauz*
Tak, tak. Wszyscy się cieszymy.
Wakacje trzeba uczcić!
*A że jestem za młoda jeszcze na alkohol nie zaproszę was na niego*
Miłego czytania i mam nadzieję, że każdy będzie się dobrze bawił.
Zasłużyliśmy na odpoczynek.
Do zobaczenia na końcu ;***

P.S Wiem, Levi. Umyje go po tym opowiadaniu.







,,PRZYTULMY SIĘ''


Levi mnie zostawił... Mówił, że coś musi zrobić. Ale żeby mnie zostawiać! Chamstwo w państwie! Chociaż czy w tym świecie są państwa... Dobra, olać to. Poszłam na własną rękę sobie pozwiedzać. Co z tego, że Kapral kazał mi się nie ruszać. Nie ma go tu, a skoro tak, to mogę robić co chcę. Głupi punkt myślenia, wiem.
Mimo że anime Attack on titan obejrzałam z kilkanaście razy, to nie rozpoznawałam większości korytarzy, którymi podążałam. Zirytowana wyszłam na zewnątrz, gdzie prawie od razu zauważyłam Sashe, Conniego i Jean'a przy boksach stajennych. Zły nastrój i smutek natychmiast znikły.
- O Boże! Sasha, Connie, Jean! - krzyknęłam do nich, mimo że stałam zaledwie parę kroków od nich. - Przytulmy się!
Otworzyłam ramiona zachęcająco, ale tylko Sasha skorzystała z mojej propozycji. Przynajmniej nie skończyłam stojąc tak sama jak kretynka.
- Kim jesteś? - spytała brunetka, kiedy zdecydowałam się ją puścić.
- Agusia, miło was poznać - uśmiechnęłam się szeroko i ani trochę psychopatycznie.
- Nowy rekrut? - Connie posłał mi pytające spojrzenie.
Przez chwilę strasznie mnie kusiło by powiedzieć, że tak. Może bym dostała jeden z ich strojów! Aw. Ale co ja potem powiem Leviemu? E tam. Pomyślę o tym, jak stanę z nim twarzą w twarz.
- Tak. Wiecie skąd mogę dostać ubranie? - Jean spoglądał na mnie podejrzliwie. Nie ufa mi. Ech, zaraz to zmienię. - Jean, pomógłbyś mi z sprzętem do trójwymiarowego manewru?
- Skąd wiesz jak się nazywam?
- No jak to ,,skąd''?! - krzyknęłam, jakby zadał najbardziej oczywiste pytanie na świecie. - Przecież jesteś w tym najlepszy! Nikt nie potrafi tak obsługiwać tego urządzenia jak ty. To sam zaszczyt tu z tobą rozmawiać.
Connie i Sasha starali się stłumić wybuch śmiechu, a Jean wyglądał na zaskoczonego. Po chwili jednak zauważyłam lekkie rumieńce na jego twarzy i zakłopotanie. Spojrzał mi w oczy poszukując kpiny, ale widząc moją powagę, odwrócił wzrok. W końcu chyba się na coś zdecydował, bo wyprostował się i uniósł wysoko głowę.
- Nie lubię zajmować się żółtodziobami, ale zrobię dla ciebie wyjątek - powiedział pewnym głosem. - Chodź.
Pociągnął mnie za łokieć w sobie tylko znaną stronę. Grzecznie dreptałam za nim, uśmiechając się przy tym jak głupi do sera.
- Jean... - zagadnęłam niewinnym głosikiem. - Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
- Jasne - odpowiedział zmieszany.
- Mogę zadać ci pytanie? - rzuciłam słodko, jakbym była wcieleniem samej słodyczy.
- Pewnie.
- Nadal podoba ci się Mikasa? - Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i mocniej zacisnął dłoń.
- O czym ty mówisz?!
- Wolisz Erena?
- Czemu miałby mi się podobać ten idiota?!
- Bo im bardziej jakieś postacie się nienawidzą, tym chętniej ich ludzie paringują. Idealnym przykładem są Shizuo i Izaya. Na szczęście ciebie i Erena aż tak to nie dotyczy - odpowiedziałam spokojnie.
- Nic mnie nie łączy z tym kretynem!
- A z Arminem? - Jean poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej. - Nie mów, że nadal wolisz Marco.
- Co to za durne pytania! Przesłuchanie mi robisz czy co?! - Wybuchł i zaczął wrzeszczeć tak głośno, że Zwiadowcy, którzy spacerowali niedaleko spojrzeli na nas jak na parę idiotów.
- Nie powinno się niczego trzymać w sobie. Jak nie będziesz mówić o swoich uczuciach, to nic się nie zmieni - rzekłam spokojnie i pociągnęłam go dalej od żołnierzy w stronę drzew.
- Spraw sercowych się nie rozpowiada! - chłopak nadal pozostał nerwowy, mimo że mówiłam do niego spokojnie.
- Nie każe ci ich wywrzeszczeć! - broniłam się. - Ja chcę tylko to wiedzieć. No i...grupka czytelników tego bloga, ale spokojnie, nie jest ich przesadnie wiele byś musiał nazwać to ,,rozpowiadaniem''.
Podkreśliłam ostatnie słowo i lekko pociągnęłam swój łokieć. Nie, żeby coś, ale Jean potrafi mocno trzymać.
*Bez skojarzeń xD Które i tak muszą być*
- A ty nieznajomemu powiedziałabyś, kto ci się podoba?
- Wszyscy i tak wiedzą, że wyjdę za Leviego, więc o co kaman?
- Kaprala Leviego? Pogrzało cię? - W końcu rozluźnił uścisk, a ja od razu wykorzystałam te okazje i się wyswobodziłam.
- Nikt nie mówi, że miłość jest łatwa - wzruszyłam ramionami. - ...bądź czy ma sens.
Jean skrzywił się lekko. Zapewne zastanawiał się nad odpowiedzią. Spokojnie, więc czekałam i rozglądałam przy okazji.
- Może i masz racje - odparł w końcu cicho.
- Pewnie, że mam! Każdy ci to powie. W końcu moim mężem będzie Levi. A ty? Kogo masz na oku? - spróbowałam jeszcze raz, ale tym razem bardziej powściągliwie.
- Chodźmy po ten strój dla ciebie.
Westchnęłam zrezygnowana. Tym razem mu odpuszczam. Ale później to z niego wyciągnę! Muszę wiedzieć czy mam wspólnika, czy rywala.
Grzecznie, a zarazem skocznie, poszłam z Jeanem po ubranie. Weszłam do niewielkiej izby by ubrać każdemu dobrze znany strój. Szybko sobie poradziłam ze spodniami, koszulą i butami oraz marynarką ze symbolem Zwiadowców. O mało się nie popłakałam na jej widok. Nawet siłą mi tego nie zabiorą. No może jedynie Levi...ale to tylko w sypialni.
Niestety miałam problem z paskami, które są niezbędne przy trójwymiarowym manewrze. Starał się je jakoś ogarnąć, ale to jakieś piekielstwo!
Zirytowana wyszłam z pokoju i stanęłam przed Jeanem.
- Pomóż mi z tym, albo nie ręczę za siebie! - warknęłam i wpatrywałam się twardo w jego oczy.
- Nie dasz sobie rady sama? - przechylił głowę w prawo i oczekiwał chyba, że materiał sam się ułoży.
- Czasami spotykasz na swojej drodze osobę, której nie należy wkurwiać. To ja.
- W porządku, w porządku - cofnął się o krok zmieszany.
Następnie zaczął mi pomagać nałożyć czarne paski. Czerwienił się przy tym jak pedofil w smyku. W sumie każdy z nas wie, gdzie musi przebiegać ten materiał.
- Musisz zdjąć buty i marynarkę.
Westchnęłam. Wiedziałam, że to konieczne, ale...
- Spróbuj tylko mi je zabrać, a powyrywam ci kończyny, wsadzę do gardła i spale. Rozumiesz?
- Nie dawał bym ci tego, gdybym chciał ci je potem wziąć - odparł spokojnym głosem, w którym słychać było nutkę strachu.
Zrobiłam co mi kazał i czekałam z założonymi rękami. Jean poszedł za mną, starając się nałożyć mi paski przy udach. Nie widziałam jak to robi, ale wyraźnie usłyszałam dźwięk uderzenia oraz wycie bólu.
- Auuu. - Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam chłopaka trzy metry dalej, trzymającego się za głowę. Natomiast jego miejsce za mną zajął Levi.
- Co ty tu robisz? - spytałam bezbarwnym tonem, kompletnie nie przejmując się kulącym z bólu Jeanem. W końcu nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie, kto mu się podoba. A to mogłoby zakończyć wiele sporów. Czy Jean jest gejem, czy nie? Ale jak już mówiłam - wyciągnę to z niego, prędzej lub później.
- Wiesz co to znaczy zostać na miejscu? - spojrzał na mnie tym swoim srogim spojrzeniem. Nie przeraziło mnie to. Wcale, a wcale. No może troszkę... Lepiej słuchać Kaprala.
- Wiem. Właśnie to robię. Stoję w miejscu i się nie ruszam - wskazałam ręką sama na siebie, a potem na Jeana. - On to potwierdzi. - Ale chłopaka już nie było. - Kurczę! I co zrobiłeś? Nie dowiedziałam się czy gustuje w facetach, czy w kobietach! - rzuciłam oskarżycielsko. - No i nie pomógł mi w końcu tego założyć.
- Jesteś jak dziecko - wywnioskował Kapral.
- Co ty nie powiesz? Może tupnę nogą dla potwierdzenia - rzuciłam sarkastycznie.
Levi westchnął i machnął ręką.
- Odwróć się - polecił.
- Bo?
- Jak już się uparłaś by nosić mundur, to noś go jak należy! - wycedził, a ja ładnie wróciłam do poprzedniej pozycji.
Tym razem, ja zrobiłam się czerwona jak burak. Levi uporał się z tym szybko i zanim się obejrzałam już mogłam nałożyć buty oraz marynarkę z powrotem.
- Dziękuję - odpowiedziałam nadąsana, mimo że w środku gotowałam się z radości, że znów go widzę.
- Same z tobą problemy.
- Dlatego miałeś mieć mnie cały czas na oku. Płać za swoje błędy - zanim zdążyłam pożałować tych słów, Kapral poklepał mnie lekko po głowię.
- Chciałaś spotkać kilka osób, więc czekają w miejscu, które na pewno znasz.
- W piwnicy? Wszyscy?
- Prawie.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze.
- Dziękuję - zrobiłam krok w jego stronę, ale od razu go cofnęłam. - Wybacz. Wszystkich dzisiaj tule, więc ciebie też chciałam.
- Jak możesz mówić wszystkich, jak wiem, że nie zrobiłaś tego ze wszystkimi. - Spojrzałam na niego zaskoczona. Proponował bym go objęła? Czy widział jak nie przytuliłam się z Conniem i Jeanem?
- Nikt nie lubi być odrzucany - odparłam wymijająco. - To co? Idziemy?
- Miejmy to już z głowy - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i poszłam za nim. W pewnym momencie chwyciłam go pod ramię.
- Dla pewności, że tym razem mnie nie zostawisz i nie wynikną z tego problemy - uśmiechnęłam się przebiegle.
Kapral też delikatnie się uśmiechnął, albo tylko mi się to zdawało.
- Naprawdę jesteś jak dziecko.
- Też chcesz się przytulić?
- Zapomnij.
- Dobrze - powiedziałam spokojnie. - Będę pamiętać, żeby robić takie rzeczy, a potem o nie pytać.


~ To na razie tyle moje dziubaski ;*** Mam nadzieję, że podobało się i poprawiło wam wszystkim humory. Jeśli będzie kolejne zamówienie na ten paring, to obiecuję, że wtedy pojawi się reszta ;) Muszę was trzymać w napięciu ^^ Nie przedłużając. Jutro pojawi się kolejny one-shot, więc teraz będzie po co zaglądać. Trzymajcie się Kochani i MIŁYCH WAKACJI! ~



7 komentarzy:

  1. Wakacje są to czeba by świętować! XD Gratulacje z okazji zdania (oczywiście)!
    A teraz one-shot – my fav paring :3
    Sasha rzuciła ci się do ramion żeby sprawdzić czy ziemniolów nie masz! Nie wierz jej!
    Ty kłamco! Tak okłamywać Connie?!
    „Skąd wiesz jak się nazywam?” Wiej kobieto wiej...
    „-Nie lubię zajmować się żółtodziobami, ale zrobię dla ciebie wyjątek” Jesteś wybrańcem! Ale nie zapominaj o kim ten paring!!! >.<
    „wcieleniem samej słodyczy” MUAHAHA! Jean wiej!
    Zepchnąć Jeana na Arimna (czy jaki tam paring naj lubisz) lub coś innego zboczonego i będziesz mieć paring na żywo!
    „Wspólnika czy rywala” to co może Jean ma na oku Levia? :3 XD
    „No może jedynie Levi…ale to tylko w sypialni.” KOBITO TY MI SKOJARZENIA ROBISZ! I to nie z gigantycznym, blond miśkiem z owiniętym różowym boa, nad którym wisi rekin!
    Źródło: Kąt pokoju mojej siostry
    „Natomiast jego miejsce za mną zajął Levi” Ninja! 0.0
    Co do końcówki. Miłosna zaklinaczka monstrów!
    Uff... To chyba tyle! Mam dobry humor (szczególnie po przeczytaniu tego), ale nie jestem tak miła, więc tam 9.99/10 XD Jestem zuaaa... I wpada mi nowy pomysł na nowe ciekawe zamówienie... :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha! Dobrem dobre xD Wiem, ale no cóż... Skojarzenia muszą być, bo...bo...BO TAK! Racja. Musi być więcej Levusia. Tak! Levi jest ninja ^^ W sumie...to często słyszę, że pachnę jedzeniem... To by wszystko wyjaśniało! Oj, Sasha... Jak wrócę to se pogadamy. Cieszę się i dziękuję bardzo ;** Ja też mam dobry humor (szczególnie po przeczytaniu twego komentarza) xD *Sorry, musiałam* Nowy pomysł na zamówienie? Powinnam się bać? O_O
      Dziękuję raz jeszcze i życzę udanych wakacji ;*

      Usuń
  2. BŁAGAM. JA. CHCE. DALSZY. CIĄG.!!! Zrób z tego kilku rozdziałowe opowiadanie *O* chcę wiedzieć jak to się skończy. Serio! Chcę dalej XD
    A jak nie to sama będę ciągle zamawiać one-shoty z tobą i Levim XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hai, Hai. Będzie to kontynuowane ;) Prędzej czy później. Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. Ooo, widzę, że akcja się rozkręca! Chcę więcej Liwaja i ciebie C:
    Był tam też i mój Żan. Ale nie musisz go pytać. On nie woli ani chłopców ani dziewcząt. On uwielbia konie, to oczywiste *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WŁAŚNIE! Nie pomyślałam o tym. *klepie się w czoło* Następnym razem będę o tym pamiętać. Konie - to odpowiedź na wszystko.
      A będzie więcej, więcej ;) O to się nie martw.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń