piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział III Problem z głowy. A może z głową?




Tamtamratatatatatatatatataaaaaaa!
Kontynuacja zacnego paringu Levi x Agusia ^^
Gdzie to ja trafiam do świata Shingeki no kyojin i takie tam.
Potem w kolejce - znowu - jest Levi x Petra.
(to celowe?)
Niedługo zaczyna się rok szkolny - przypominam wam, bo się o was troszczę ;**
Mam nadzieję, że zdążyliście wypocząć.
Jeśli nie, to mogę być tylko dobrej myśli, że to opowiadanie was zrelaksuje.
Bez już dalszej zwłoki...
Zapraszam ;)











,,PROBLEM Z GŁOWY. A MOŻE Z GŁOWĄ?''


Miękko. Kurde, bardzo miękko! A jak ciepło...mhm.
Nagle jakiś ruch; drobny, delikatny, ale sprawiający bym otworzyła oczy. Jęknęłam niezadowolona i spróbowałam podnieść ociężałe powieki.
Nierealne!
Uchyliłam zatem tylko jedno oko i z pewnym niesmakiem, znowu je przymknęłam.
Słońce... to zło!
Przekręciłam się na drugi bok, tak aby jego promienie mnie nie dosięgały. Mruknęłam usatysfakcjonowana i wtuliłam się w...w...w co? Zaczęłam dłonią macać gładką i ciepłą powierzchnie tuż przed sobą. Nie kojarzyłam z niczym tego uczucia, więc zjechałam dłonią jeszcze niżej. Natrafiłam na jakieś ukształtowanie, gdzie w niektórych miejscach czułam nawet kości i pewną miękkość.
Co to?!
Zerwałam się spanikowana do pozycji półleżącej i spojrzałam na obiekt mojego zmartwienia oraz strachu.
Och, to tylko Levi.
Westchnęłam z ulgą i położyłam się z powrotem, nakładając na siebie kołderkę.
Chwila... LEVI!
- Co ty tu robisz?! - wydarłam się i pacnęłam parę razy mężczyznę w ramie.
Jestem idiotką. Jaka dziewczyna zareagowałaby tak na faceta swoich marzeń, który z niejasnych okoliczności leży z nią w łóżku?
Wracając do realności spojrzałam na siebie. Spanikowana i zawstydzona jeszcze bardziej niż wcześniej, podciągnęłam materiał pod samą szyję.
Dlaczego jestem w samej bieliźnie?!
Mój czyn sprawił, że Levi teraz leżał bez żadnego pokrycia, co mu się wcale nie spodobało. Chłód jakiego doświadczył zmusił go by się ocknął. Podniósł się i z zombicznym wzrokiem oraz potarganymi włosami, skupił całą swą uwagę na mnie.
- L-L-L-L-Levi? - zapytałam nieśmiało, po czym starałam się z całej siły skupić wzrok na jego twarzy.
Patrz mu w oczy. Patrz mu w oczy. Nie w to boskie, ciepłe, mięciutkie... Cholera, oczy. Pamiętaj o oczach!
- Czemu robisz takie zamieszanie? - odparł jak gdyby nigdy nic.
- Co? Co proszę?! Leżę półnaga w łóżku z półnagim facetem i mam siedzieć cicho?! - zaoponowałam zmieszana aż nagle mnie coś olśniło. - Co my w ogóle robimy razem w łóżku... Nic nie pamiętam.
Odwróciłam wzrok i z całej siły starałam się zmusić swoje szare komórki do pracy.
- Nic nie pamiętasz? - spytał Kapral dziwnym, uwodzicielskim głosem.
Zesztywniałam.
To niemożliwe! Nie mogłam robić t e g o, nie pamiętając, że to robiłam. A jeśli...
- Levi, powiedz mi! - Uderzyłam kilka razy mężczyznę w ramię w przypływie desperacji. - Ja naprawdę niczego nie pamiętam!
- To se przypomnij - odpowiedział niedbałym tonem i położył się z powrotem.
- Ej! Nawet się nie waż - warknęłam. - Zmiętolę cię jak ubranie podczas prania, a następnie wytrzepie jak pałka dywan.
- Ciii - rzekł tylko i odwrócił się do mnie plecami. - Skup się, to nie takie trudne.
Wydęłam policzki, a następnie wypuściłam nagromadzone powietrze.
Łaski bez.
- W porządku. - Odwróciłam się plecami do Kaprala. - Ale jeśli przypomnę sobie, że c o ś zaszło, a ty mi nie powiedziałeś, to Tytani będą najmniejszym twoim zmartwieniem.
Po jakże wspaniałej groźbie, zsunęłam się z łóżka i postanowiłam, że na dobry początek dowiem się, gdzie są moje ubrania. Rzuciłam tylko ukradkowe spojrzenie Leviemu, by upewnić się, że nadal na mnie nie patrzy, a potem zaczęłam obchód. Pokój wyglądał jak każdy inny w twierdzy, ale nie wiem czy w każdym roznosił się taki sam zapach - środków czystości.
Jestem w pokoju Leviego! Aaaaaaaaaaa!
Poskromiłam po chwili swoją radość, bo pamiętałam, że przecież Levi nie chciał mnie tutaj przyprowadzać.
Co sprawiło, że zmienił zdanie?
Na drewnianym krześle obok masywnej szafy, znalazłam idealnie złożone białe spodnie. Po przeciwległej stronie zauważyłam drzwi, więc od razu sprawdziłam, co też się za nimi kryje.
Łazienka... jak lśni! Gdyby zobaczył moją to padłby na zawał.
Wycofałam się, bo tam też nie znalazłam tego czego szukałam. Sprawdziłam dla pewności - i ciekawości - jeszcze kilka pomniejszych szafek.
Nic.
Zirytowana chwyciłam za śnieżny ręcznik, który odnalazłam podczas swojej eksploracji pokoju Leviego i owinęłam się nim, jakbym dopiero co wyszła spod prysznica czy wanny.
Stanęłam przed mężczyzną i potrząsnęłam nim żwawo.
- Co znowu? - mruknął niechętnie.
- Możesz, a raczej musisz, mi powiedzieć, gdzie są moje ubrania?! - zażądałam z miną nieniosącą sprzeciwu.
- Nie ma - odpowiedział obojętnie.
- Jak to ,,nie ma''?
- Wybierz sobie coś z szafy - odburknął i zignorował moje dalsze starania komunikacji.
Dmuchnęłam mu w twarz i wycofałam się - tak dla przestrogi i bezpieczeństwa.
Otworzyłam mosiężną szafę i wstrząśnięta wgapiałam się w jej zawartość.
Jak w kreskówkach! Mnóstwo wieszaków, na których wiszą te same koszule.
Prychnęłam pod nosem i z namaszczeniem wzięłam część garderoby, a także spodnie, które już wcześniej zauważyłam. Poszłam do łazienki i tam się przebrałam.
O matko, pasuje!
Co prawda koszula niechętnie się zapięła, bo trzeba przyznać, że dodatek mojej klatki piersiowej jest niemały. Mimo wszystko jakoś dałam rade.
Opłukałam twarz zimną wodą i usiadłam na krawędzi łóżka. Jedyne czego byłam pewna, to że jestem niewyobrażalnie zmęczona. Zerknęłam na Kaprala i doszłam do wniosku, że on musi być jeszcze bardziej niż ja. Ta myśl mnie troszkę uspokoiła. Przecież po t y m, to kobiety są bardziej zmęczone od facetów. Odetchnęłam już spokojniejsza i oparłam łokcie na kolanach.
Burza mózgu.
Postanowiłam, że zacznę od wspomnienia, które najjaśniej kojarzę.
A co to było...


- Dobrze - powiedziałam spokojnie. - Będę pamiętać, żeby robić takie rzeczy, a potem o nie pytać.
Skocznym krokiem szłam za Levim. Moją uwagę odwróciło stado ptaków, które skrzecząc odleciały z pobliskich drzew.
- Nie mogę się doczekać! - zaćwierkałam radośnie. - Poznam w końcu Erenka i Arminusia.
Dostrzegłam skrzywioną minę Kaprala na moje zdrobnienia, ale udałam, że niczego nie widziałam.
- Prowadź szybciej, Levi! - ponaglałam mężczyznę.
Nagle rozniósł się długi, przeciągły dźwięk.
- Alarm? - spytałam unosząc pytająco brew.
- Trening - sprostował Kapral.
- Co? - Przystanęłam zdziwiona.
Mężczyzna uśmiechnął się, ale nie był to wesoły gest.
- Chciałaś wszystko zobaczyć i doświadczyć, a więc możesz i potrenować z naszymi kadetami - wyjaśnił.
Nie wiedziałam czy się cieszyć, czy bać. Lubie sport, ale oni są żołnierzami a ja zwykłą nastolatką, która rusza tyłek z kanapy kiedy chcę, a nie kiedy jej każą.
Pokręciłam głową.
- Nie tym razem.
- Nie pytam cię o zdanie, tylko informuje. - Levi złapał mnie za nadgarstek i pociągnął na plac.
Bez oporu szłam, ale z niezbyt przyjazną miną.
Na dziedzińcu zebrało się mnóstwo Zwiadowców, ale nie poznałam żadnego. Może pojawiali się w anime, jednak nie grali jakiś znaczących postaci. Chciałam się rozejrzeć w poszukiwaniu bardziej znanych mi twarzy, gdy coś huknęło tuż przy moim uchu.
- Zaczynamy rozgrzewkę! Na ziemię i 50 pompek - wykrzyczał mężczyzna, któremu nawet nie zdążyłam się przyjrzeć, bo już leżałam na twardej glebie.
W przypływie paniki szukałam jakiś dziewczyn. Przecież nie mogłam robić męskich pompek, a bynajmniej nie aż tyle. Na moje nieszczęście - w obecnej sytuacji tak było - otaczali mnie sami mężczyźni.
- A na co ty czekasz księżniczko? - Para zimnych, piwnych oczu wbiła się we mnie jak kotwica w dno morza.
- Na księcia? - odparłam niepewnie i niezauważalnie wypatrywałam Leviego. Nie mógł mnie przecież zostawić, prawda? Mężczyzna nie wydawał się rozbawiony moimi słowami. - To może na konia?
- Bardziej realne, ale wciąż nierealne. - Zmarszczyłam brwi. Nie widziałam w tej wypowiedzi sensu, ale wolałam tego nie mówić na głos. - Rób te 50 pompek.
- Męskich? - zapytałam słabo, czując jak się wewnętrznie kurcze.
- Innych nie ma - odpowiedział niewzruszony i odszedł parę kroków dalej. - Mam na ciebie oko.
W normalnej sytuacji zaśmiałabym się z dwuznaczności tych słów, ale obecnie nie miałam ochoty na śmiech. Z grobową miną zaczęłam wykonywać ćwiczenie. Udało mi się bez żadnej przerwy zrobić 20, a po 10 kolejnych bałam się, że przestałam oddychać. Ramiona mi się trzęsły.
- Dalej, dalej - wycharczał ponownie mężczyzna. Jedyne na co miałam ochotę to wstać i mu przywalić. Na to bym znalazła siłę. - Czekamy tylko na ciebie.
Uniosłam z wysiłkiem głowę i zauważyłam, że wszyscy znowu stoją wyprostowani w rzędzie, jakby w ogóle się nie ruszyli. Na twarzach zebranych nie dostrzegłam ani kropli potu.
Do cholery!
Sapnęłam i wykonałam kolejną 20, po czym położyłam się plackiem na ziemi oddychając ciężko.
- Dość długo nam to zajęło - wypowiedział kwaśno facet i mimo że go nie widziałam, wiedziałam, że patrzy teraz znacząco na mnie.
Rzuciłam pod nosem piękną i niezwykle twórczą listę wyzwisk. Moim ulubionym był NUMC (czyt. Najgorsze Usposobienie Męskiego Charakteru).
Wstałam i rzuciłam piwnookiemu krzywe spojrzenie. Rozkazał zrobić nam jeszcze kilka innych ćwiczeń, po czym zmusił nas - mnie - do biegania wokół twierdzy Zwiadowców. A wiadome jest, że do małych budowli ona nie należy. Po biegu śmierci, znowu koleś wymyślił jakieś porąbane czynności, po których każda część mojego ciała paliła mnie do żywego ognia.
Jeśli Levi mi jakoś nie wynagrodzi tych katuszy, to nigdy więcej się do niego nie odezwę.


Wyprostowałam się nagle.
Zmęczenie i ból w kościach... to przez ten trening!
Odwróciłam się za siebie i pacnęłam poduszką głowę Leviego. Zwrócił się do mnie z morderczym spojrzeniem, które bezproblemowo odwzajemniłam.
- Jeszcze raz zaproś mnie na taki trening, a cię wykastruje.
Następnie zignorowałam mężczyznę wracając do własnych myśli. Coś czułam, że to nie było wszystko. Nadal nie wyjaśniło się wiele rzeczy, a w szczególności to, czemu spałam w łóżku Kaprala.
Kazałam mu wynagrodzić te katusze, czyżby...
Zaśmiałam się pod nosem.
Nie...
Schowałam twarz w dłoniach.
Co było dalej?


Skrzywiona i na nogach jak z waty, wróciłam do twierdzy. Mimo że droga długa nie była, to i tak zdążyłam wyzwać cały rodzaj męski. Nagle na mojej drodze stanęła Hanji.
- Witaj, em... Agusia, prawda?
- Tak - ucięłam krótko.
- W porządku? Wyglądasz jakby cię Tytan zdeptał.
,,Wielkie dzięki'' pomyślałam w duchu i wyminęłam kobietę.
- Zasługa Kaprala - odburknęłam.
- Kto komu pierwszy zalazł za skórę? - Zrobiłam kwaśną minę. - Żartowałam, żartowałam. Jeśli jednak przekomarzasz się z Levim to znaczy, że cię lubi.
- Nie wiem, więc czy chcę takiej sympatii... - odparłam zrezygnowana.
Wewnętrznie wiedziałam, że kłamię, bo nie potrafiłabym zostawić Leviego ot tak. Potrzeba czegoś więcej by mnie zniechęcić.
- Może chcesz się zrelaksować? - zaproponowała miło brunetka.
Rzuciłam jej podejrzliwe spojrzenie.
- To znaczy? Każda z nas może inaczej interpretować słowo i znaczenie ,,zrelaksować się''.
Kobieta tylko zaśmiała się w odpowiedzi.
- Myślę, że ci się spodoba - zapewniła i pociągnęła mnie w sobie tylko znanym kierunku.
Miałam już powoli dość roli bagażu - każdy mnie wszędzie ciągnie!
Piwnooka zaciągnęła mnie do piwnicy, gdzie spostrzegłam dobrze sobie znane postaci. Cała złość i zmęczenie na chwilę zniknęło zastąpione radością.
- W końcu! - Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i dołączyłam razem z kobietą do pozostałych.
Zdobyłam się nawet by nie udusić Erena ani Armina. Kątem oka zauważyłam też siedzącego niedaleko Kaprala, ale przez cały czas starałam się go ignorować.
Nie daruje mu tak łatwo. Nawet pośladki mnie bolą!
Po jakieś godzinie sytuacja w pełni się zmieniła. Całkowicie zawieszona byłam na ramieniu Leviego, gdzie oboje kołysaliśmy się całkowicie pijani. Wiem, że jestem za młoda na alkohol, ale uznałam, że niegrzecznie byłoby odmawiać. Wypiłam trzy kieliszki i zaprzestałam. Po udanym olewaniu Leviego, mężczyzna w końcu się do mnie odezwał.
- Małolata ma już dość alkoholu? W sumie już powinna być w łóżku.
Wiedziałam, że Kapral zdążył już co nieco wypić, ale nie znaczyło to bym pozwalała na takie teksty. Nasza konwersacja doprowadziła do bitwy. A dokładniej mówiąc... Bitwy Na Największą Ilość Procentów W Organizmie Aż Do Pierwszego Pawia. Nie wiedziałam - i zapewne nikt - czy wygrałam, czy przegrałam. Po prostu oboje byliśmy z Levim tak zalani, że nasza sprzeczka straciła znaczenie. Film na parę godzin mi się urwał. Wiem, że żartowaliśmy, tańczyliśmy i śmialiśmy się najgłośniej jak się da. W którymś momencie Sasha i Connie kłócili się o alkohol i zaczęli się szarpać, aż ich upragniony płyn wylądował no moim ubraniu. Nie wiem czemu, ale wywołało to u mnie jeszcze większy atak śmiechu. Nie pamiętam, która to dokładnie była godzina, ale Kapral wyprowadził mnie z piwnicy. Początkowo to ja się na nim podpierałam, a potem to już oboje utrzymywaliśmy nasz wspólny ciężar. Mieliśmy też nie lada problem by dojść do pokoju. Ja przecież własnego jeszcze nie miałam, a nie wiedziałam, gdzie jest Leviego. Mężczyzna zatem prowadził, jednak niezbyt skutecznie, bo kilka razy wylądowaliśmy w składziku. Co swoją drogą było nawet przydatne, ponieważ w jednym z nich się zrzygałam.


...Co było dalej zostaje tajemnicą, bo za nic nie mogę sobie tego przypomnieć. Obecnie wiem, że w końcu udało nam się trafić. Ale to nie wyjaśnia zniknięcia moich ubrań.
- Levi? - zwróciłam się do mężczyzny. Głowa mnie strasznie rozbolała - albo z powodu myślenia, albo to kac. Obie opcje jednocześnie też są możliwe.
- Co? - odburknął niewyraźnie bardziej do poduszki niż do mnie.
- Pamiętam - poinformowałam go.
- To świetnie - rzekł sarkastycznie.
- Ale nadal nie wiem, co stało się z moimi ubraniami...
Zapadła cisza i już myślałam, że mi nie odpowie, gdy nagle powiedział:
- Wyjrzyj przez okno.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc, ale wykonałam polecenie. Podeszłam chwiejnym krokiem do okno i obadałam wzrokiem teren. Z powodu pulsującego bólu miałam problem z koncentracją, ale udało mi się dostrzec coś bardzo istotnego. Moje ciuchy latające po placu.
- Co to ma być?! - zwróciłam swój gniew w stronę Leviego.
- Chciałaś wyskoczyć.
- Co proszę?
- Chciałaś wyskoczyć z okna jak... jak... Asasyn* czy jakoś tak, więc zdjęłaś ubranie i uniosłaś je sobie nad głową - wyjaśnił.
Asasyn... Wyskoczyć... Aaaaa, za dużo brotherhood'a**.
- A czemu TY nie masz ubrania?
- Też chciałem spróbować.


*Asasyn - członek bractwa skrytobójców, które walczy z zakonem templariuszy, aby doprowadzić do pokoju. Pomimo tego, że walczą o to samo, mają zupełnie różne metody. Templariusze chcą uzyskać pokój przez władzę i strach, a asasyni – prawdą i wolnością.
*Assassin's creed: Brotherhood - trzecia część cyklu gier z serii Assassin's Creed, będąca bezpośrednią kontynuacją przygód Ezia Auditore da Firenze.


~ Ha! Skończyłam :3 Jestem z siebie dumna ^^ Swoją drogą kocham Ezia *-* Sorry, Levi. Gry jak i książki z tej serii bardzo polecam ;) A teraz wracając. Wiem, że każdy czeka na swoje zamówienie, ale żeby było sprawiedliwie, wykonuje je po kolei. Dlatego proszę o cierpliwość, bo każdym zamówieniem się zajmę. Staram się wrzucać jeden one-shot na tydzień, więc uszy do góry ;) Kto wie, może będę chciała odpocząć od paringu Levi x Petra (bo ciągle go mam) i przesunę go, zajmując się innymi paringami, które będą wymagały ode mnie czegoś innego. Odskocznia, że tak powiem. W każdym razie mam nadzieję, że wam się podobało. Zostawcie po sobie komentarz, to zawsze mnie motywuje ;) Dziękuję z góry i pozdrawiam wszystkich mocno. Oby te ostatnie dni wakacji wam się przedłużyły ;*** ~

7 komentarzy:

  1. No fajne fajne nieźle się uśmiałem. Tej ze względu że ostatni tydzień wakacji to może byś dodała 2 one shoty no wiesz tak specjalnie ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... czy będę taka dobra i to zrobię? Zobaczymy ;) Niczego nie obiecuje!

      A tak w sekrecie... Uwielbiam swoich czytelników, więc przygotuje coś specjalnego ^^

      Usuń
    2. Zazdroszczę Ci, że masz aż tyle weny. Moja mnie ostatnio nie lubi T.T

      Usuń
    3. Mam 2 wymagania ^^
      1 Ma być zajebiste ^^
      2 Ma być strasznie długie :D (im bardziej długie tym lepiej) :D

      Usuń
    4. Bardziej narzekam na brak czasu niż na wenę :/ A jak zacznie się szkoła... to już w ogóle.

      Ma być zajebiste? A czy zawsze tak nie jest :D
      Postaram się pisać jak najwięcej.

      Usuń
  2. Boże to było świetne XD
    Ja bym nie wyrobiła na takim treningu już przy tych pompkach (miałam skręcony nadgarstek i trafiłam na chirurga idiotę) - smutne lecz prawdziwe. Lubie ten pairing coraz bardziej :)
    I znam ból z koszulami ;-;
    Te zapinane na te guziko-klipsy są najgorsze
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Melody

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojć O_O Przykro mi, ja zawsze trafiam na lekarzy z pismem kury xD
      No ba! Levi x Agusia najlepszy paring ;)
      Dziękuję i wzajemnie ^^

      Usuń