czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział I Koszmary pomagają




Huehuehue witam ^^
Zgadnijcie jaki teraz będzie one-shot ^^
Racja!
O Levi x Agusia!!!!!
Jednak nie będzie to kontynuacja, a odrębna historia.
Dlaczego?
Bo teraz nastąpi zamiana ról.
To Levi pojawi się w naszym świecie *-*
Bez oblężenia mojego domu, bardzo proszę.
A teraz przygotujcie się na czystą finezje.
Zapraszam ;)











,,KOSZMARY POMAGAJĄ''


Rzuciłam się zmęczona na łóżko. W sumie nie robiłam niczego męczącego, ale jak to w wakacje... jestem wyczerpana nicnierobieniem. Wolny czas to czyste wyzwanie!
Przeciągnęłam się na pościeli niczym kot. Na zewnątrz panowały piękne egipskie ciemności. Wypuściłam powietrze i przypomniał mi się pewien sen, jak znalazłam się w świecie Attack on titan. Albo to oni przenieśli się do naszego. Nie pamiętam już zbyt dobrze. W głowię kłębią się jakieś obrazy, ale nie potrafię znaleźć dla nich kształtu.
Totalnie znudzona wstałam i zapaliłam lampkę stojącą na biurku. Naoglądałam się ostatnio tyle horrorów, że nie potrafię zasnąć nie oglądając się cały czas za siebie. Sprawy nie polepszyłam robiąc sobie dzisiaj maraton z Five Nights At Freddy's*. Powinno mi przejść za parę dni, ewentualnie tygodni... może lepiej pójdę po swojego psa i będzie ze mną spał?
W morzu tych bezsensownych myśli w końcu udało mi się zasnąć.

Wszędzie panował mrok, ale w poszczególnych miejscach widziałam co nieco. Z każdym krokiem rozbrzmiewała melodia...nie...piosenka. Kiedy znalazłam się dostatecznie blisko usłyszałam...





Zamarłam.
Dobrze znałam ten dźwięk. A wtedy usłyszałam za sobą kroki. Głośne sapanie z prawej strony i śmiech z lewej. Skrzyżowałam ramiona na piersi i czekałam.
- No dawajcie, czekam kurwa na jump scare**! - wykrzyknęłam hardo, ale trzęsłam się ze strachu.
Zamknęłam oczy. Cisza. Jeszcze jedna chwila... dalej cisza.
- Nic? - Podniosłam jedną powiekę, a następnie drugą. - Kompletnie nic?
Wtedy rozległ się wrzask ze wszystkich stron, a przed twarzą wyskoczył mi potwór - złoty potwór.
Zerwałam się zasapana. Serce biło mi jak szalone, ale uświadomiłam sobie, że jestem w swoim pokoju. Aż miałam ochotę krzyczeń. Zaczęłam się histerycznie chichotać.
Nigdy więcej tego nie obejrzę!
- Dobrze się czujesz? - Na dźwięk czyjegoś głosu aż podskoczyłam ze strachu.
Rozejrzałam się po pokoju. Na kręconym krześle przy biurku, siedział bokiem do mnie Levi.
Odetchnęłam z ulgą.
- Chcesz bym zawału dostała?! - krzyknęłam, ale przypomniałam sobie po chwili, że rodzice śpią obok w pokoju. Zamilkłam uspokajając się, a potem dodałam: - Skąd się tu wziąłeś? - spytałam niedbale i zapewne cieszyłabym się jak yandere*** z nowej siekiery, gdybym nie była taka przerażona. - Nie odprawiałam żadnego rytuału. Nawet nie zrobiłam dla ciebie ołtarzu.
- Ołtarzu? - Spojrzał w końcu na mnie tym swoim beznamiętnym wzrokiem. Od razu zapomniałam o koszmarze. - Kolejne dziwactwa z twojego świata?
- Ej, nie mów tak! Szczególnie, że teraz w nim jesteś. - Rozłożyłam szeroko ręce, tak by obejmowały cały mój pokój. - Jesteś tu sam?
- Jak widać - mruknął.
W pewnym momencie przybliżył kolana do podbródka, a stopy oparł na biurku.
- Levi, co ty robisz? - spytałam dziwnie zmieszana.
Chyba nie planował... W tym samym momencie Kapral odepchnął się i pojechał do tyłu, co skończyło się, że uderzył w moją szafę z ubraniami. Hałas rozniósł się po całym pokoju.
- Oszalałeś?! Obudzisz wszystkich! I co ja im powiem, gdy cię zobaczą?!
- Bardziej prawdopodobne, że sam twój krzyk ich zbudzi - zasugerował odkładając krzesło na miejsce i zostawiając je w spokoju.
- Nie ma tu zbyt ciekawych rzeczy - odparłam, gdy widziałam jak rozgląda się zaciekawiony. Zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć, rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Zmrużyłam oczy patrząc na wyświetlacz - mama. Nie żyję. - Tak?
- Co to za hałasy?
- Chciałam iść do łazienki po ciemku i po drodze wpadłam na krzesło - odpowiedziałam nijakim tonem. Nie było to kłamstwo...po części.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Przepraszam, że obudziłam. Śpij, to się więcej nie powtórzy - zapewniłam i zakończyłam połączenie. Levi przyglądał mi się nieufnie. - To tylko telefon. - Potrząsnęłam przedmiotem. - Żadna broń.
- Do czego służy? - spytał przysiadając obok mnie na łóżku.
Dziękowałam Bogu, że jest ciemno i nie widzi mojej czerwonej twarzy ani plakatów porozwieszanych na drzwiach i meblach.
- Dzięki niemu mogę rozmawiać z kimś kto jest bardzo daleko stąd. Takie zastosowanie miał na samym początku, bo z rozwojem technologi dodano mu kilka aplikacji. Moją ulubioną jest odtwarzacz, gdzie słucham do woli muzyki, zawsze i wszędzie. Jest tego o wiele, wiele więcej, ale i tak pewnie nie zrozumiesz. Musiałabym tłumaczyć rzeczy, których sama do końca nie rozumiem albo nie znam.
- Racja. Powinnaś iść spać.
Zamrugałam kilka razy zdziwiona. Levi się martwił? Martwił się O MNIE?! Boże dziękuje!
- Nie, nie mam szczególnie ochoty. Po koszmarze, który miałam i tak nie zasnę, a więc możemy sobie posiedzieć - odparłam szczęśliwa. Po chwili zdałam sobie sprawę, że może to źle odebrać, a więc dorzuciłam: - Pogadać, książki przejrzeć i takie tam.
Jednak po chwili odkryłam nowy problem - moja pidżama. A dokładniej mówiąc jej brak. Zasnęłam w zwykłej koszulce bez stanika. Mimo duszności w pokoju chwyciłam za kołdrę.
- Mogę tu otworzyć okno? - zaproponował Kapral, udając, że nie zauważył mojego dziwnego zachowania.
- Już mam otwarte.
- To czemu nadal jest tutaj tak ciepło?
- Wpadłeś do mnie w środku lata, a więc czego się spodziewasz? - bąknęłam zirytowana. Sama najchętniej wyjechałabym teraz na biegun północny, ale nie mogę. Klimatu stamtąd też nie przytargam do siebie. - Wybacz. Mnie ten upał też dobrze nie robi. Szczerze mówiąc go nienawidzę.
- Czemu?
Zdziwiłam się tym pytaniem. Czyżby Levi chciał się czegoś o mnie dowiedzieć?
- Po prostu - wzruszyłam ramionami - kiedy jest tak ciepło czuję się jak świnia i jestem dość apatyczna. Nie mam na nic ochoty. Lato najchętniej bym przespała jak niedźwiedzie zimę - wytłumaczyłam cicho, pamiętając tym razem o rodzicach. - A ty? Jaką porę roku wolisz?
- Dla mnie to bez znaczenia - rzucił od niechcenia.
- Kłamiesz - odparłam bez skrupułów. - Jesienią i wiosną trwają największe porządki, więc to któraś z tych, prawda?
Mimo półmroku widziałam w jego oczach zdziwienie. Ha, przejrzałam cię!
- Ta, któraś z tych - rzekł wymijająco.
- Och... zapomniałam, może ty chcesz spać? Jesteś śpiący? - Po chwili olśniła mnie jeszcze jedna rzecz. - Od kiedy ty tak w ogóle tu siedzisz?
- Jak się tu pojawiłem, to ty już spałaś.
Zmusiłam szare komórki do myślenia. Poszłam spać w okolicach północy, teraz była równo trzecia w nocy. Cholera!
- Długo spałam?
- Trochę...
- Dlaczego mnie w takim razie nie obudziłeś? - Zrobiło mi się jeszcze bardziej ciepło, gdy uświadomiłam sobie, że Levi widział jak śpię. Boże, kto wie jakie ja pozy wtedy robiłam?!
- Zawału byś dostała - odpowiedział ironicznie.
- Nie ładnie kraść tak czyjeś teksty - odburknęłam odwracając wzrok.
- Nie ładnie jest mieć tyle kurzu na meblach - powiedział całkowicie poważnie.
Czułam jak wbija we mnie ten swój zimny wzrok. Skuliłam się w sobie.
- Nie ładnie tak panoszyć się po czyimś pokoju bez zgody.
- Nie ładnie spać, gdy ma się gościa.
- Skąd mogłam wiedzieć, że tu jesteś?! - Uniosłam ręce w geście frustracji. - Po pierwsze: to chamskie, że ty siedzisz sobie w moim pokoju, a do swojego nawet drzwi pokazać mi nie chciałeś. Po drugie: nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie życzyłem sobie się tutaj znaleźć - rzekł oskarżycielsko, krzyżując ramiona na piersi.
- Wątpię, żebyś ze wszystkich dostępnych miejsc we wszechświecie znalazł się akurat w MOIM pokoju.
- Niech ci będzie - ustąpił zrezygnowany.
- A teraz odpowiedz: jesteś śpiący?
- Jak myślisz? - zapytał kwaśno.
- Pewnie tak... - odparłam niepewnie, ale gdy Kapral nie zaprzeczył rozluźniłam się nieco. - Tyle że wiesz... U mnie w domu wszystkie łóżka są zajęte.
- Sofa?
- Również. - Było tylko jedno wyjście, a na samą myśl wiedziałam, że robię się czerwona. - Ustąpię ci moje łóżko. Ja nie jestem ani trochę śpiąca, więc mogę sobie poczytać na krześle czy coś...
Levi spojrzał najpierw na mnie, a następnie na posłanie.
- Duże jest.
- Ta, dwuosobowe - rzuciłam obojętnie, po czym odrzuciłam kołdrę.
Już chciałam wstać, gdy Kapral na mnie huknął:
- Co ty robisz?
- Em, idę usiąść tam. - Wskazałam ręką obrotowe krzesło, starając się nie myśleć o tym, że jestem na samej bluzce.
- Chyba śmieszna jesteś - parsknął Levi, czym całkowicie zbił mnie z tropu. - Ja mam sobie spać w twoich łóżku, a ty będziesz stać obok.
- Siedzieć - poprawiłam go. - To nic wielkiego.
- Nie zgadzam się.
- A więc co mam zrobić? - spytałam zrezygnowana. Kłócenie się w środku nocy bez możliwości krzyczenia jest trudne.
- Starczy przecież miejsca na nas oboje.
Rozdziawiłam szeroko buzie, którą w porę zamknęłam, żeby nie wyglądać jak skończona idiotka.
- Jesteś pewien? - Czemu czuję się jakbym miała ukraść komuś dziewictwo? Ogarnij się!
- Tak, więc przestań wymyślać i chodź tu.
Przełknęłam ślinę i posłusznie wróciłam do łóżka.
- Mogłabym... mogłabym spać po stronie, gdzie jest ściana? - spytałam cicho, ledwie słyszalnym głosem.
- To twoje łóżko, możesz spać, gdzie chcesz. - Kapral odsunął się, dzięki czemu wyminęłam go i przyparłam plecami do ściany.
Cisza zapadła. Bałam się oddychać, a jeszcze bardziej spać.
Nie chcę kolejnych koszmarów.
- Czemu nie śpisz? - zapytał nagle Levi.
- Nie mogę.
- Nawet nie próbujesz - zauważył. - Trzeba zamknąć oczy.
- Dzięki za informacje - odparłam sarkastycznie.
- Co jest? - tym razem odezwał się delikatniejszym tonem. - Koszmary?
Pokiwałam tylko głową, nie ufając swojemu głosowi. Głupio było mi przyznać taką słabość.
- To nic wielkiego - rzekłam bez przekonania i zamknęłam oczy.
Czułam jak Levi się na mnie patrzy, dlatego tym bardziej zaciskałam powieki.
Po chwili musnęła mnie czyjaś skóra. Kapral zacisnął swoją dłoń na mojej. Nie miałam odwagi się ruszyć, a zresztą nawet nie chciałam. Ciepło i zapach, które z niego biły, sprawiły, że nie bałam się. Nim się obejrzałam, a straciłam świadomość.



Króciutkie wyjaśnienia, gdyby ktoś nie wiedział.


* Five nights at Freddy's - straszny, przerażający horror o maskotkach. W grze wcielamy się w rolę bezrobotnego stróża, który przyjmuje sezonową posadę w restauracji. Z pozoru proste zadanie już pierwszej nocy przeradza się w prawdziwy koszmar, kiedy odkrywamy, że sympatyczne animatroniki w nocy ożywają, a ich nastawienie do przebywających w środku ludzi nie jest zbyt przyjazne.
** Jump scare - to technika często używana w horrorach i grach wideo, które próbują przestraszyć widza nagłym lub nieoczekiwanym skokiem bądź pojawieniem się.
*** Yandere - to japoński termin, którym określa się postać anime, mangi lub gier o specyficznym zachowaniu. Osoba yandere na początku opowieści jest miła i przyjazna (często nieśmiała, niewinna), by po pewnym czasie zmienić się w osobę wrogą ze skłonnościami do chorób psychicznych.



~ Trochę przystopowałam z komedią, ale za to jest więcej romansu. To chyba dobrze, prawda? Następnym razem postaram się by było tego po równo. Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca. Pozdrawiam i trzymajcie się ;** ~



Jeśli zauważyłeś/aś literówkę/błąd we wpisie, proszę o zgłoszenie tego, a będę mogła błyskawicznie usunąć błąd.


4 komentarze:

  1. A będzie kontynuacja tego opowiadanka? Bo tak jakby mi się podoba, generalnie, totalnie. A te plakaty na meblach... są z Liwajem? Na serio masz plakaty z heiczołem? Cx No fajnie, fajnie ^^
    Btw na ten Award cośtam niedługo odpowiem, tylko myślę, że wymienię za dużo pairingów :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie zamówienie to tak. Och, dziękuję. *rumieni się* No mam ^^ i z Erenem też xD
      Spoko, poczekam.

      Usuń
  2. Niestety czytałam to na fonie, więc tym razem nie będzie >.<
    Ale muszę przyznać. To. Mi. Się. SERIO. PODOBA! Awwwwwwwww!!!! *blink* Levi x Agusia to mój Ulubiony paring :3 More purr love! Czekan na ślub! (XD)
    I pytanie jak poprzednik. Będzie kontynuacja tego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda. Czekałam aż wyłapiesz podteksty xD Dziękuję, dziękuję . *kłania się nisko*. Odpowiedziałam już w komentarzu powyżej.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń